Śląskie: 39-letni elektryk zginął po wstrząsie w kopalni Bielszowice, 9 górników rannych

Służby ratunkowe na terenie KWK Bielszowice Ruch Wygoda w Mikołowie, 3.10.2019 r. (Andrzej Grygiel / PAP)

Służby ratunkowe na terenie KWK Bielszowice Ruch Wygoda w Mikołowie, 3.10.2019 r. (Andrzej Grygiel / PAP)

39-letni elektryk górniczy zginął w wyniku silnego wstrząsu, do którego doszło w czwartek w kopalni Bielszowice – części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. Dziewięciu innych górników doznało niezagrażających życiu obrażeń, m.in. złamań, stłuczeń i uszkodzeń kręgosłupa. Stan trzech z nich jest poważny.

To 22. w tym roku śmiertelny wypadek w polskim przemyśle wydobywczym. Od początku roku do czwartku praca górnicza pochłonęła już więcej ofiar niż w całym ubiegłym roku, kiedy życie straciło 21 górników. W kopalniach węgla kamiennego zginęło dotąd 16 osób – również o jedną więcej niż w całym roku 2018.

Do wstrząsu, którego energię wstępnie oceniono na ponad 3 stopnie w skali Richtera, doszło krótko po godzinie 15 ok. 1000 m pod ziemią, w rejonie zlokalizowanego w Mikołowie szybu Wygoda. W zagrożonej strefie było 17 górników; wszystkich udało się wyprowadzić; szybko też rozpoczęto reanimację nieprzytomnego 39-letniego elektryka. Nie udało się go uratować.

„Do tąpnięcia doszło tysiąc metrów pod ziemią, w chodniku głównym, w przekopie równoległym południowym. Górnik, który niestety nie żyje, to elektryk, który wykonywał prace w pochylni” – relacjonował obecny w sztabie akcji ratowniczej wiceminister energii Adam Gawęda. Na miejscu był też wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.

„Akcja przebiega bardzo sprawie, przy wszystkich poszkodowanych są lekarze. Wszystkie rodziny są objęte również naszą opieką i wsparciem psychologów […]. Zrobimy wszystko ze strony spółki i kopalni, żeby udzielić pełnego możliwego wsparcia” – zapewnił wiceszef resortu energii. „Spółka udzieli osobom poszkodowanym i ich rodzinom wszelkiej pomocy, tak jak to zawsze czyni” – dodał prezes PGG Tomasz Rogala.

Jak poinformował rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski, spośród pozostałych 16 górników, dziewięciu odniosło poważniejsze, choć niezagrażające życiu obrażenia – głównie złamania, stłuczenia i prawdopodobne urazy kręgosłupa. Według wiceministra Gawędy, który powołał się na wstępne informacje służb medycznych, trzech poszkodowanych jest w poważniejszym stanie. Także siedmiu innych pracowników będzie przebadanych pod kątem możliwych drobniejszych urazów.

Śmigłowiec służb ratunkowych na terenie KWK Bielszowice Ruch Wygoda w Mikołowie, 3.10.2019 r. (Andrzej Grygiel / PAP)

Śmigłowiec służb ratunkowych na terenie KWK Bielszowice Ruch Wygoda w Mikołowie, 3.10.2019 r. (Andrzej Grygiel / PAP)

Wydostanie wszystkich poszkodowanych na powierzchnię zajęło ok. trzech godzin. Trzej ranni zostali przetransportowani do szpitali śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które czekały przy mikołowskim szybie. Pozostałych poszkodowanych zabrały karetki pogotowia. Są w kilku szpitalach w regionie, m.in. w specjalistycznym ośrodku Katowicach-Ochojcu, a także w szpitalu w Krakowie.

Przyczyny i szczegółowe okoliczności czwartkowego wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach, przy udziale przedstawicieli Wyższego Urzędu Górniczego, prokuratury i Państwowej Inspekcji Pracy. Wszelkie prace w rejonie wstrząsu zostały wstrzymane; wystawiono posterunki, ograniczające dostęp do miejsca wstrząsu. Gdy pozwolą na to warunki, będzie tam przeprowadzona wizja lokalna.

Wszyscy poszkodowani są pracownikami PGG. Jak podała dyrekcja kopalni – na podstawie relacji wycofywanych z zagrożonego rejonu górników – skutki tąpnięcia objęły kilka różnych, położonych blisko siebie wyrobisk, w których pracowali ludzie. Pracownicy nie przekazywali, by w którymś z chodników nastąpił zawał.

Według danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach od początku tego roku do końca sierpnia w polskim górnictwie doszło do 1533 rozmaitych wypadków, w tym 1240 w kopalniach węgla kamiennego. Do czwartku zginęło 22 górników (w tym 16 w kopalniach węgla kamiennego), a 6 doznało ciężkich obrażeń.

Poprzedni śmiertelny wypadek w górnictwie miał miejsce 11 sierpnia w kopalni Janina w małopolskim Libiążu, należącej do spółki Tauron Wydobycie. Podczas przeglądu rozdzielni elektrycznej 300 m pod ziemią zginął tam 35-letni sztygar zmianowy, śmiertelnie porażony prądem.

6 sierpnia w kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie 830 m pod ziemią zginął górnik-sygnalista. Wcześniej, 30 lipca, w kopalni Sobieski w Jaworznie (należącej do spółki Tauron Wydobycie) na dwóch pracowników firmy usługowej, 500 m pod ziemią, najechała kolejka podwieszana – jeden z nich zginął, drugi został ranny. 1 lipca w kopalni Murcki-Staszic w Katowicach w wyniku wstrząsu i tąpnięcia zginęli 3 górnicy – był to najtragiczniejszy w tym roku wypadek w górnictwie.

W całym ubiegłym roku wypadków w górnictwie było łącznie 2117, z czego 1686 w kopalniach węgla kamiennego. Zginęło 21 górników, w tym 15 w kopalniach węgla kamiennego, a 15 innych doznało ciężkich obrażeń. Najtragiczniejszym ubiegłorocznym wypadkiem górniczym było majowe tąpnięcie w kopalni Zofiówka, gdzie zginęło pięciu górników. Ponadto 20 grudnia ub. roku, w czeskiej kopalni CSM Stonawa wybuch metanu zabił 13 górników, wśród nich 12 Polaków.

Autor: Marek Błoński, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję