Tajemnicze pochodzenie wirusa KPCh

Pracownicy laboratorium P4 w Wuhan obok klatki z myszami, prowincja Hubei, Chiny, 23.02.2017 r.<br/>(Johannes Eisele/AFP/Getty Images)

Pracownicy laboratorium P4 w Wuhan obok klatki z myszami, prowincja Hubei, Chiny, 23.02.2017 r.
(Johannes Eisele/AFP/Getty Images)

Mijają już cztery miesiące od wybuchu światowej pandemii koronawirusa, a jego pochodzenie wciąż pozostaje nieznane, co podsyca spekulacje i utrudnia wysiłki w zwalczaniu wirusa oraz zapobieganiu jego nawrotowi.

W rzeczywistości łatwiej będzie nam go zrozumieć, gdy określimy go mianem wirusa KPCh, gdyż ukrywanie informacji przez Komunistyczną Partię Chin oraz brak transparentności w sprawie epidemii spowodowały lub nasiliły większość cierpienia i niepewność.

Brak informacji o pochodzeniu wirusa jest szczególnie niepokojący. Stwierdzono, że kilka wcześniej znanych wirusów zwierzęcych ma kod genetyczny podobny do wirusa KPCh,  jednak niewystarczająco podobny. Wirusolodzy wydają się zgodni co do faktu, że wciąż brakuje łącznika – pierwotnego źródła wirusa, które wciąż może gdzieś być dostępne, a zatem może nieść ryzyko wywołania kolejnego światowego wstrząsu.

Eksperci twierdzą, że potrzeba więcej informacji. Jednak kluczowe dane – wyniki badań zwierząt z epicentrum pandemii w Wuhan – nie są dostępne. Do dziś KPCh nie wykazała woli podzielenia się tymi danymi ani nawet umożliwieniem ich zebrania.

Pochodzenie naturalne czy laboratoryjne

Kiedy chińscy naukowcy zbadali genom nowego wirusa, odkryli, że jest podobny do dwóch koronawirusów odnalezionych w nietoperzach, o czym kilka lat temu informowali naukowcy z chińskiego wojska  – wykryto je nie w Wuhan, a w Zhoushan, oddalonym o prawie 800 km.

Wirus KPCh wykazuje zgodność na poziomie 88 proc. z dwoma wirusami z Zhoushan.

W szczególności dwie części wirusa z Wuhan – białko niestrukturalne nsp7, które wzmaga jego replikację, oraz białko otoczki (E), które pomaga mu pokonać system immunologiczny – były w 100 proc. zgodne z jednym z wirusów nietoperzy z Zhoushan.

To jest niezwykłe, ponieważ poprzednie badania wykazały, że każdy szczep koronawirusa wydawał się mieć własną odmianę białka E.

Stuprocentowa zgodność „jest naprawdę niebywała” – powiedział dr Xiaoxu Sean Lin, były mikrobiolog z armii Stanów Zjednoczonych, w wywiadzie dla „The Epoch Times”.

„Jest to bardzo małe białko, ale odpowiedzialne za budowę cząstek wirusa oraz za interakcje z czynnikami gospodarza, zatem kiedy koronawirus przeskakuje z gatunku gospodarza (odzwierzęca [transmisja]), to nie zachowa już tej samej sekwencji” – napisał w mailu.

Pewni eksperci wypowiadali się sceptyczne odnośnie do powstania wirusa w laboratorium.

Zespół badawczy z Uniwersytetu Columbia, Uniwersytetu Edynburskiego, University of Sydney, Tulane University i Scripps Research Institute porównał wirusa KPCh do wielu innych koronawirusów, włącznie z niedawno opisanym wirusem od nietoperza (nazwanym RaTG13), oraz do wielu koronawirusów odnalezionych w łuskowcach. RaTG13 wykazywał 96-procentowe podobieństwo do wirusa KPCh, podczas gdy wirusy pochodzące od łuskowców wykazywały 90-procentowe podobieństwo.

„Jest małe prawdopodobieństwo (ang. improbable), by SARS-CoV-2 został stworzony w laboratorium w wyniku manipulowania koronawirusami typu SARS-CoV” – brzmiał wniosek tego zespołu badawczego, opublikowany w artykule z 17 marca w czasopiśmie „Nature Medicine”.

Białka łuskowców

W artykule opublikowanym w „Nature” stwierdzono, że większość genomu wirusa KPCh pokrywa się z genomem wirusa RaTG13, ale jeden kluczowy element nie pasuje – „białko szczytowe” (ang. „spike protein”).

To białko tworzy „małe grzybki”, które znajdują się na powierzchni wirusa. Są one głównym narzędziem wirusa pozwalającym na atakowanie ludzkich komórek. Komórki ludzkich płuc oraz innych organów są pokryte receptorami ACE2. Białko szczytowe ma umiejętność łączenia się z receptorami, pozwalając otoczce wirusa połączyć się z powierzchnią komórki, a samemu wirusowi na wniknięcie do komórki. W ten sposób wirus niszczy komórkę.

Podczas gdy wirusy łuskowców nie wykazują aż tak wysokiego podobieństwa do wirusa KPCh (jak wirus RaTG13 – przyp. redakcji), to ich białka szczytowe są niemalże takie same, włącznie z aminokwasami na wszystkich sześciu najważniejszych pozycjach sekwencji genu – stwierdzono w artykule.

Autorzy argumentują, że ponieważ ten rodzaj białka szczytowego naturalnie rozwinął się u łuskowców, jest to dowód na to, że wirus KPCh również rozwinął się w sposób naturalny. Ponadto w artykule zauważono, że białka szczytowe na wirusie KPCh nie przyczepiają się do ludzkich komórek tak skutecznie jak te wirusa SARS. Jeśli wirus KPCh zostałby sztucznie stworzony, to dlaczego użyto białka szczytowego, które działa gorzej niż inne, już znane?

Odpowiedź na to pytanie w zasadzie nie jest trudna.

Tworzenia sztucznych wirusów z nowymi lub ulepszonymi zdolnościami – badania „wzmocnienia funkcji” (ang. „gain-of-function”) – dokonuje się w różnych celach, niekoniecznie w celu stworzenia najefektywniejszych wirusów. Powodem mogło być zbadanie, jakie nowe wirusy mogłyby się pojawić oraz jaki byłby ich potencjał epidemiczny.

„To naprawdę zależy od tego, jak dany eksperyment został zaprojektowany. Jaki jest jego cel w tym rodzaju badania wzmocnienia funkcji” – powiedział Lin podczas wywiadu telefonicznego.

Co więcej, pomimo wyciągnięcia przeciwnego wniosku, „argumenty podane w tym artykule [w ‘Nature’] tak naprawdę sugerują, że wirus mógł zostać stworzony w laboratorium” – napisał Lin w mailu do „The Epoch Times”.

W scenariuszu laboratoryjnym białko szczytowe, które mogłoby oddziaływać na człowieka, zostałoby pobrane z wirusa łuskowca lub wirusa nietoperza i wszczepione do innego koronawirusa pochodzenia zwierzęcego. Następnie pozwolono by wirusowi zainfekować komórki w warunkach laboratoryjnych, aby „wybrać najbardziej zaraźliwe klony”, a następnie wszczepiono by go zwierzętom i pozwolono na dalszą mutację, aby „wybrać szczepy o najwyższej zdolności przenoszenia się” – powiedział Lin.

W artykule z „Nature” opisano proces, w jaki teoretycznie mogłoby to zostać przeprowadzone, ale dodano, że tego typu eksperymenty nie były nigdy wcześniej publikowane. Ponadto sam wirus KPCh, czy jego „szkielet”, nie pokrywa się dokładnie z „żadnym wcześniej wykorzystywanym szkieletem wirusa” – zdaniem autorów jest to dodatkowy dowód, który wspiera teorię o naturalnym pochodzeniu wirusa.

Lin zauważył jednak, że ten pogląd oparty jest na założeniu transparentności, a tego bardzo brakuje ze strony Pekinu.

Brak badań zwierząt

Żaden z dotychczas znanych wirusów zwierzęcych nie wykazał wystarczającego podobieństwa, aby być bezpośrednim protoplastą wirusa KPCh – stwierdzono w magazynie „Nature”.

„Podobieństwo genetyczne powinno być wyższe niż zgłaszane w tych badaniach, zanim gospodarz będzie mógł zostać  zidentyfikowany” – napisano w czasopiśmie, odnosząc się do komentarzy Arinjaya Banerjee, badacza koronawirusów z Uniwersytetu McMastera w Hamilton w Kanadzie. „Zauważa on, że wirus SARS dzielił 99,8% swojego genomu z koronawirusem cywety (prawdopodobnie chodzi o łaskuna palmowego, którego ang. nazwa brzmi Asian palm civet i który był wymieniany w literaturze przedmiotu jako gospodarz pośredni wirusa SARS – przyp. redakcji), dlatego właśnie cywety uznano za jego źródło. Jeśli łuskowce są źródłem obecnej epidemii – mówi Banerjee – to w tych badaniach nie zajmowano się łuskowcami”.

W oryginalnej historii forsowanej przez KPCh wirus rozprzestrzenił się z targu owoców morza Huanan w Wuhan. Pod koniec grudnia targ został zamknięty. Jednak nie ma żadnych poszlak, że jakiekolwiek zwierzęta z targu zostały przebadane. Nie ma także żadnych poszlak, że jakiekolwiek zwierzęta z regionu Wuhan zostały poddane testom.

W opublikowanych do tej pory artykułach na temat analizy genetycznej porównywano wirusa KPCh z koronawirusami odkrytymi w przeszłości.

Naukowcy wielokrotnie podkreślali, jak ważne dla zrozumienia, skąd pochodzi wirus, są badania zwierząt. Autorzy artykułu z „Nature” również to przyznali.

„Większa ilość danych naukowych mogłaby przechylić wagę materiału dowodowego na korzyść jednej lub drugiej hipotezy” – stwierdzili. „Otrzymanie powiązanych sekwencji wirusowych ze źródeł zwierzęcych byłoby najskuteczniejszą drogą do odkrycia pochodzenia wirusa”.

Jest mało prawdopodobne, by brak zasobów wstrzymywał Chiny przed badaniami na zwierzętach. W rzeczywistości jedno z laboratoriów, które eksperymentowało na nietoperzach, znajduje się 120 m od targu w Wuhan. Inne laboratorium, Instytut Wirusologii w Wuhan, IWW (ang. Wuhan Institute of Virology, WIV), znajduje się w odległości dwóch godzin jazdy samochodem.

W dodatku chińska wirusolog Shi Zhengli, która pracuje w IWW i jest jednym z wybitnych autorytetów w dziedzinie koronawirusów nietoperzy, poinformowała że nowy koronawirus jest w 96 proc. zgodny z wirusem RaTG13, pochodzącym od nietoperzy (pdf).

IWW jest również jedynym laboratorium w Chinach mającym certyfikat, który uprawnia do zajmowania się najbardziej niebezpiecznymi wirusami, takimi jak ebola czy SARS.

KPCh zwykła poprawiać swój wizerunek poprzez przedstawianie osób pracujących dla władz jako bohaterów w czasie kryzysu. Jednak tym razem o IWW było wyjątkowo cicho przez okres epidemii. W wewnętrznej dyrektywie, która wyciekła do internetu, zakazano pracownikom IWW zabierania głosu na temat wirusa KPCh, nawet w mediach kontrolowanych przez chińskie władze.

Zdaniem Lina, możliwe, że Chiny przeprowadzają testy na zwierzętach. Jeśli tak jest, to utrzymują wyniki tych badań w tajemnicy.

Zarzuty wobec IWW

W obliczu braku twardych dowodów chińscy internauci wymyślili własne teorie o pochodzeniu wirusa, które często nie są zbyt pochlebne dla reżimu.

Niektórzy twierdzili, że Huang Yanling, która rozpoczęła pracę w IWW po ukończeniu studiów, była pacjentem zero i zmarła. Władze IWW zaprzeczyły temu, mówiąc, że Huang mieszkała i pracowała w innych prowincjach od czasu ukończenia studiów w 2015 roku. Jednak zdjęcie Huang, jej biografia oraz praca dyplomowa zostały usunięte ze strony internetowej instytutu, pozostało jedynie jej imię. Ona sama nigdy też nie zaprzeczyła pogłoskom.

Profil internetowy wykorzystujący imię, nazwisko oraz zdjęcie badaczki Chen Quanjiao pracującej dla IWW zarzucił dyrektor generalnej instytutu Wang Yanyi, że „często” sprzedawała zwierzęta z laboratorium na targu Huanan, potencjalnie wynosząc w ten sposób wirusa z laboratorium.

Historie dotyczące niewłaściwego obchodzenia się ze zwierzętami z laboratoriów zostały rozpowszechnione w chińskich mediach społecznościowych.

Wang zaprzeczyła, jakoby to miało miejsce w IWW, a Chen oświadczyła, że jej tożsamość została skradziona i odmówiła wzięcia odpowiedzialności za posty opublikowane online.

oświadczeniu dla chińskich mediów Shi zaprzeczyła wszelkim związkom wirusa KPCh z laboratorium.

„Przysięgam na swoje życie, że nowy koronawirus z 2019 roku nie ma nic wspólnego z naszym laboratorium” – powiedziała. „Wirus jest karą wymierzoną ludzkości przez naturę, aby potępić nasz niecywilizowany sposób życia. Radzę tym, którzy wierzą w plotki lub w tak zwaną analizę naukową przeprowadzoną przez niewykwalifikowanych naukowców, by zamknęli [przekleństwo] usta!”.

Ale w kraju przyzwyczajonym do słuchania wymuszonych wyznań w telewizji, takie zaprzeczenie nie rozwiało wątpliwości.

„W obliczu tak wielkiej katastrofy, która odebrała życie niezliczonej liczbie osób, podaj nam fakty i dowody, a nie pretensjonalne oświadczenia jak przysięganie na swoje życie” – skomentował pewien internauta.

Żadne nietoperze ani łuskowce

Jednym z powodów, dla których wielu Chińczyków wątpi w oficjalne wyjaśnienie, że zaraza przeszła z nietoperzy na ludzi na targu Huanan, jest wyraźny brak nietoperzy w tym miejscu. Nie tylko nie znaleziono nietoperzy na targu, ale jeszcze wszystkie nietoperze, które żyją w tym regionie, znajdowały się o tej porze roku w stanie hibernacji.

Łuskowców również nie znaleziono na targu. Te łuskowate ssaki są gatunkiem chronionym, zatem możliwe, że sprzedawcy pozbyli się ich, zanim władze zamknęły targ, ale jak dotąd nic nie wskazuje na to, by gdziekolwiek w Wuhan znaleziono łuskowce.

Co więcej, wirusy ze zgodnym białkiem szczytowym wykryto w łuskowcach przemyconych z Malezji do prowincji Guangdong, 800 km na południe od Wuhan. Wirus RaTG13, pochodzący od nietoperza, został wykryty w prowincji Yunnan, 1450 km od Wuhan.

Niebezpieczne eksperymenty

Shi ma doświadczenie w eksperymentowaniu ze zmutowanymi koronawirusami, włącznie z łączeniem różnych wirusów, aby zmienić zdolność powstałego wirusa do zarażania innych gatunków.

W artykule z 2010 roku badała manipulacje receptorem ACE2 nietoperza, by zwierzę było bardziej podatne na zachorowanie na SARS. W badaniach opisanych w artykule z 2015 roku Shi oraz inni naukowcy wykorzystali białko szczytowe wirusa pochodzącego od nietoperza, które nie działało na ludzi, wszczepili je do wirusa SARS i odkryli, że był w stanie zarażać ludzi, a jednocześnie pozostawał odporny na leczenie.

Shi nie jest jedynym naukowcem, który przeprowadza takie eksperymenty. Jednak to niebezpieczna materia.

„Jeśli ten nowy wirus by uciekł, to nikt nie byłby w stanie przewidzieć jego zachowania” – powiedział Simon Wain-Hobson z Instytutu Pasteura we Francji, komentując artykuł Shi z 2015 roku.

W 2014 roku prezydent USA Barack Obama wstrzymał finansowanie badań nad wzmocnieniem funkcji (ang. gain-of-function) w obawie przed zagrożeniem dla bezpieczeństwa biologicznego.

Kontrowersje stały się bodźcem dla Shi lub innych naukowców idących w jej ślady, aby dalsze badania nad wzmocnieniem funkcji utrzymywać w tajemnicy. W takim przypadku prawdopodobnym odbiorcą ich badań byłoby chińskie wojsko – twierdzi Lin.

W poście opublikowanym na Douban, chińskich mediach społecznościowych, stwierdzono, że Chen Wei, „najlepszy ekspert od broni biochemicznej” Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, niedawno przejęła laboratorium IWW. Te informacje pozostały niepotwierdzone.

Ani Shi, ani IWW nie odpowiedzieli na pytania przesłane w e-mailu przez „The Epoch Times”.

Jednak laboratorium ma związki z wojskiem od samego początku.

Laboratorium zostało utworzone przy wsparciu ze strony francuskiego rządu po epidemii SARS w 2003 roku. Początkowo miał je zaprojektować francuski architekt, ale chińskie władze przeniosły to zadanie na architekta z Wuhan. Jak stwierdzono w artykule opublikowanym we francuskim tygodniku biznesowym „Challenges”, francuski wywiad odkrył, że chińska firma architektoniczna IPPR Engineering International miała bliskie związki ze spółką zależną chińskiego wojska, która była na czarnej liście CIA. Laboratorium rozpoczęło działalność w 2017 roku.

Lin twierdzi, że niezależnie od prawdziwego pochodzenia wirusa, wciąż jest za mało dowodów, by stwierdzić coś z całą pewnością. Jasny jednak pozostaje fakt, że brak dowodów jest w dużej mierze winą KPCh, podczas gdy skutki tego odczuwa cały świat.

Sprostowanie: Poprzednia wersja artykułu niepoprawnie opisywała przestępstwa biologa Li Ninga z Chińskiej Akademii Inżynierii. Przestępstwem były defraudacje.

Nota redakcyjna: W chwili, gdy to piszemy, trwa nasilona dyskusja na temat pochodzenia wirusa. Artykuł nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, ponieważ nie można jeszcze udowodnić ani odrzucić żadnego wniosku. Artykuł ma na celu raczej przedstawienie znanych informacji i różnych punktów widzenia na ten temat.

Obserwuj Petra na Twitterze: @petrsvab

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2020-03-25, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/the-mysterious-origins-of-the-ccp-virus-2_3281567.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję