Badania zaczęły potwierdzać ważny związek pomiędzy umysłem a obwodem talii
Jedna z większych ironii współczesnych czasów: jesteśmy kulturą mającą obsesję na punkcie bycia szczupłym, a jednak tyjemy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Od lat 80 liczba otyłych dorosłych podwoiła się, a procent otyłych dzieci potroił.
Wiemy, że powinniśmy unikać cukru, tłuszczów trans, siedzącego trybu życia i innych czynników, które zostały uznane jako ewidentne powody tej epidemii. Dlaczego więc wciąż tyjemy?
Według Nancy L. Bryan, autorki książek o zdrowiu, dzieje się tak dlatego, że nie dostrzegamy głównej przyczyny: naszego umysłu.
Wpływ naszego umysłu na ciało jest tematem, który fascynował Bryan od dziesięcioleci. Jej książka „Thin Is a State of Mind: the No-Stress Weight Loss Guide” (pol. „Szczupłość to stan umysłu: poradnik bezstresowego zrzucania wagi”) została po raz pierwszy opublikowana w 1980 roku. Autorka mówi, że jej idee uważane były w tamtym okresie za „hipisowskie” czy „naiwne” (ang. „hippy-dippy”), lecz i tak starzały się zadziwiająco dobrze.
W trakcie minionych 40 lat badania naukowe potwierdziły wiele jej obserwacji.
„Są one teraz dominującym trendem” – powiedziała Bryan.
Tytuł książki Bryan nie oznacza, że można sobie po prostu zażyczyć stania się szczupłym. Wskazuje natomiast na dowody, iż nasze myśli rzeczywiście kształtują nasze ciało.
Stres i obawy potrafią przykładowo stymulować produkujące tłuszcz procesy chemiczne. To właśnie dlatego hormon stresu, kortyzol, znany jest również jako hormon otłuszczonej wątroby – ponieważ ten rejon brzucha często nadyma się w wyniku chronicznych wahań poziomu kortyzolu.
Naukowcy nie są do końca pewni, dlaczego tak się dzieje. Jedna z hipotez jest taka, że kiedy nasi przodkowie doświadczali długotrwałego stresu, co oznaczało, że ich życie było w niebezpieczeństwie, wówczas ich ciała odpowiadały wytwarzaniem dodatkowej tkanki tłuszczowej na brzuchu, aby ochraniać ważne organy.
Chociaż życie pod wieloma względami jest obecnie dużo łatwiejsze, niż było kiedykolwiek wcześniej, stawiamy czoła większej ilości problemów, które doprowadzają nas do szału, no i mamy mniej cierpliwości, żeby sobie z nimi radzić.
Odpowiedź na stres jest kwestią przeżycia – walka lub ucieczka – ekstremalne reakcje zarezerwowane dla sytuacji kryzysowych. Jednakże obecnie nie widać, aby miały się one skończyć. Chociaż życie pod wieloma względami jest obecnie dużo łatwiejsze, niż było kiedykolwiek wcześniej, stawiamy czoła większej ilości problemów, które doprowadzają nas do szału, no i mamy mniej cierpliwości, żeby sobie z nimi radzić. Kredyty, ruch uliczny, spolaryzowana polityka, niezliczone rozpraszacze oraz szczegółowe doniesienia o najświeższych kryzysach 24-godziny na dobę mogą narazić nas na powstawanie ciągłych wahań kortyzolu przez cały dzień.
Do tej mozaiki współczesnego stresu dochodzi niezadowolenie z naszych ciał. Otyłość jest frustrująca, zwłaszcza w zapatrzonej w siebie kulturze, gdzie tłuszczyk jest uważany za grzech śmiertelny. Możemy sobie mówić, że wygląd nie jest ważny, przeklinać nierealne standardy piękności czy kamuflować się pod ciemnymi i szerokimi bluzami, ale nigdy nie unikniemy osądu, zwłaszcza naszego własnego.
Ten stres i umysł pełen obaw, gdy decydujemy się zrzucić dodatkowe kilogramy, sprawiają, że obieramy podejście karania samego siebie: zmuszania się do nadgorliwego wykonywania ćwiczeń, ograniczania do mizernego poziomu naszej diety oraz do czucia się bezwartościowym, gdy nie potrafimy trzymać się ścisłych wymagań. Każde rozczarowanie przyczynia się do wyrzutu kolejnej dawki kortyzolu.
„Wytworzyliśmy zupełnie niewłaściwy stan umysłu” – mówi Bryan. „Sami siebie skazaliśmy na porażkę”.
Reagowanie umysłu
Objadanie się i za mała ilość ćwiczeń są znaczącymi czynnikami przybierania na wadze, lecz Bryan postrzega je bardziej jako objawy niż przyczyny.
Przykładowo kiedy nasza odpowiedź na stres się uaktywnia, stany zapalne też się nasilają, prowadząc do bólu mięśni i stawów. Jeśli sprawia ci to ból przy ruchu, masz mniej – lub nie masz wcale – motywacji do ćwiczeń.
Stres podpowiada nam również, aby szukać pocieszenia, a dla wielu z nas jest nim jedzenie.
Bryan wspomina wzorzec reakcji w postaci objadania się, jaki uruchamiał się w ciągu całego jej życia, kiedy tylko okazywało się ono trudne. Jej ostatni epizod związany z jedzeniem w okresie stresu zaczął się cztery lata temu, zaraz po śmierci męża. Zauważyła, że zaczyna tyć, była jednak zbyt załamana, aby to zatrzymać.
„Wtedy pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że w tym szczególnym punkcie mojego życia jadłam, aby trzymać mój smutek z daleka od świadomości” – powiedziała. „Używałam jedzenia jako narkotyku”.
Według dr Jacquie Lavin, dyrektor ds. odżywiania i badań naukowych Slimming World, organizacji zajmującej się odchudzaniem w Wielkiej Brytanii, która działa również w Stanach Zjednoczonych, zbadanie emocjonalnych przyczyn stojących za tym, dlaczego jemy więcej, niż powinniśmy, i dogadzamy sobie w kwestiach, w których nie powinniśmy, jest niezbędne w pokonaniu tych niezdrowych popędów.
Bez zbadania emocjonalnych przyczyn, które trzymają nas w otyłości, jedyną strategią, jaką mamy, jest siła woli: umysł oparty na wyrzeczeniu, który nie odwołuje się do źródeł wewnętrznego przymusu.
„Musimy zrobić krok do tyłu i pomyśleć: czym są te rzeczy, z powodu których szukamy w swoim życiu wsparcia? Co możesz zrobić, żeby podnieść pewność siebie? Jak możesz zablokować swój stres i swoje lęki? Postępując w ten sposób, poczujesz prawdopodobnie, że proces chudnięcia jest o wiele łatwiejszy” – powiedziała doktor Lavin.
Bez zbadania emocjonalnych przyczyn, które trzymają nas w otyłości, jedyną strategią, jaką mamy, jest siła woli: umysł oparty na wyrzeczeniu, który nie odwołuje się do źródeł wewnętrznego przymusu. Niektórzy ludzie mogą przez lata nie przykładać się do pracy nad siłą woli, lecz w dłuższej perspektywie nie jest to metoda godna polecenia. Kiedy siła woli ostatecznie się wyczerpie, a zwykle tak się dzieje, nadwaga nieuchronnie powróci.
W procesie wdrażania nowego, zdrowego myślenia musimy pokonać opór starych poglądów. Dr Lavin widzi dwie powszechne blokady wśród tych, którzy zmagają się ze swoją nadwagą: perfekcjonizm i buntowniczość.
Perfekcjoniści widzą odchudzanie jako zachowanie typu: wszystko albo nic, gdzie zjedzenie jednego ciastka uważane jest za wielką tragedię. Załamani przez takie małe niepowodzenie poddają się i wracają do swoich starych nawyków.
Buntownicy wynajdują każdy powód, aby nie robić tego, co im się mówi. Nawet jeśli ułożony program ćwiczeń i odżywiania dobrze służy innym, podejrzliwi buntownicy z pewnością go zniszczą. Ponieważ brak im zaufania do swoich możliwości dokończenia rozpoczętego procesu, regularnie sabotują swoje postępy.
Aby uspokoić perfekcjonistów, dr Lavin mówi, że musimy być łagodni i współczujący. Zamiast poddawać siebie ostrej wewnętrznej krytyce, powinniśmy traktować siebie jak dobrego przyjaciela.
W procesie wdrażania nowego, zdrowego myślenia musimy pokonać opór starych poglądów.
„Ponieważ nigdy nie winiłbyś swojego przyjaciela” – powiedziała. „Jeśli zobaczysz swojego przyjaciela jedzącego pączka, to powinieneś go wesprzeć i podnieść na duchu. Mógłbyś powiedzieć: ‘Trochę ci nie wyszło, ale jutro wrócisz z powrotem na właściwą ścieżkę’. Po prostu powiedz tak sam sobie”.
Żeby poskromić buntownika, doktor Lavin zaleca ludziom zrozumienie przyczyn tego, że tyją, i ułożenie własnego planu ich przezwyciężenia.
„Kiedy ludzie decydują o tym, jakiego działania się podejmą, stwarza to większe szanse na osiągnięcie celu, ponieważ jest to coś, co pochodzi od nich samych” – powiedziała dr Lavin.
Dajmy temu czas
Czy pełne współczucia podejście zaowocuje u ciebie do następnego lata smukłym ciałem, o jakim marzysz? Prawdopodobnie nie, zwłaszcza jeśli od lat stosujesz samokrytykę i masz zwyczaj uciekać się do jedzenia jako do pierwszego źródła satysfakcji. Zmiany w ciele i umyśle będą wymagać czasu.
Lecz czas to luksus, na który wielu z nas nie może sobie pozwolić. Ludzie, którzy walczą z nadwagą, są często zajęci troszczeniem się o innych i uważają, że nie mają ani czasu, ani sił zająć się sobą.
Jeżeli jednak zainwestujemy odrobinę czasu w siebie samych, pomoże to nam poczuć większą kontrolę nad naszym życiem – mówi dr Lavin.
Chociaż możliwe jest zrzucenie wagi w krótkim czasie, to eksperci mówią, że ci, którzy dokonują tego powoli, prawdopodobnie zostaną szczupli przez dłuższy czas.
„Jeżeli jesteś na zdrowej diecie, lepiej sypiasz i zrzucasz nadwagę, to wszystkie te rzeczy spowodują zmniejszenie poziomu stresu i wyrwą cię z błędnego koła” – twierdzi dr Lavin.
Chociaż możliwe jest zrzucenie wagi w krótkim czasie, to eksperci mówią, że ci, którzy dokonują tego powoli, prawdopodobnie zostaną szczupli przez dłuższy czas. Jeśli zastosujemy rozsądniejsze procedury i nauczymy się, w jaki sposób stanąć na nogi po niepowodzeniach, to stworzymy styl życia, według którego będziemy mogli prowadzić nasze życie.
Nancy L. Bryan zaleca nauczenie się medytacji, aby pomogła w tym procesie, ponieważ wycisza bezkompromisowy umysł i kontaktuje nas z naszym prawdziwym ja.
Medytacja wspomaga również sposób myślenia w szerokiej perspektywie. Kiedy widzimy, że nadwaga jest powodowana przez stres, możemy być wobec siebie bardziej wyrozumiali. Daje nam to dodatkową przestrzeń, by mogło zaistnieć nowe nastawienie umysłu.
Obserwuj Conana na Twitterze: @ConanMilner
Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2018-04-12, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/how-your-mindset-shapes-your-body_2485169.html