Wspólne śpiewanie – tradycja, którą warto pielęgnować

Święta Bożego Narodzenia tradycyjnie łączyły się ze wspólnym wykonywaniem kolęd. W trudnych czasach warto wrócić do jednoczącego rodziny wspólnego kolędowania (<a href="https://pixabay.com/pl/users/islembenzegouta-14960595/">islembenzegouta</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/">Pixabay</a>)

Święta Bożego Narodzenia tradycyjnie łączyły się ze wspólnym wykonywaniem kolęd. W trudnych czasach warto wrócić do jednoczącego rodzinę wspólnego kolędowania (islembenzegouta / Pixabay)

Gdy sięgamy do wspomnień z dzieciństwa, pełnych tradycyjnych symboli, duchowej atmosfery, ale i wspaniałych zapachów, smaków, życzliwości, bezpieczeństwa, miłości, niejednemu z nas przypomni się wspólne muzykowanie. Nie w każdym domu byli wirtuozi czy samozwańczy grajkowie, którzy potrafili z instrumentów wyczarować piękne melodie, ale w świątecznym czasie muzyka i tak była obecna. Śpiew kolęd dochodził dawniej z wielu mieszkań, natomiast dziś rzadziej go słychać. Zwykle ktoś zaczynał nucić melodię, a potem do śpiewu dołączała cała rodzina.

Połączeni dźwiękiem

Wspólny śpiew cieszy się wielowiekową tradycją. Stał się dopełnieniem spotkania. Ludzie czuli, że nie tylko wnosi radość, ale i zacieśnia więzi.

To nieodłączny element kultur na całym świecie. Najczęściej towarzyszy nam podczas świętowania, nadając mu wyjątkowy charakter. Taka okazja nadarza się także zimą, wraz z nadejściem Świąt Bożego Narodzenia, od kiedy można śpiewać kolędy. A jest z czego wybierać, bo w polskiej kulturze zachowało się około 500 kolęd i pastorałek, a wciąż powstają nowe utwory.

Choć w skomercjalizowanym świecie dźwięki kolęd potrafią płynąć w centrach handlowych już nawet w październiku, to w polskiej tradycji rodzinne śpiewanie kolęd rozpoczyna się po wieczerzy wigilijnej. Według liturgii Kościoła katolickiego, kolędy powinny rozbrzmiewać od pasterki, odprawianej o północy z 24 na 25 grudnia, aż do dnia Chrztu Pańskiego, czyli niedzieli po 6 stycznia. Zwyczajowo dopuszcza się, że utwory te mogą być śpiewane do święta Ofiarowania Pańskiego, które obchodzone jest 2 lutego.

Korzenie kolęd

Polsce najstarsze pieśni bożonarodzeniowe pojawiły się w XV w., były to tłumaczenia z łaciny i czeskiego. Jednym z najwcześniej przybyłych utworów był przełożony prawdopodobnie z języka łacińskiego „Anioł pasterzom mówił”.

Nie od razu zwano je kolędami (czy też kolendami). Nazwę zaczerpnięto od łacińskiego calendae (wym. kalende). Termin ten wywodzi się jeszcze ze starożytnego Rzymu, gdzie oznaczał pierwszy dzień miesiąca. Od 153 roku p.n.e., tego dnia rzymscy konsulowie rozpoczynali urzędowanie. Od 45 roku p.n.e., na mocy dekretu Juliusza Cezara, stał się pierwszym dniem nowego roku według kalendarza juliańskiego. Istniał wówczas zwyczaj odwiedzania się, składania życzeń, obdarowywania.

Dawni Słowianie zaadaptowali ten termin i nazwali tak przedchrześcijańskie święto godów, tzw. szczodre gody, podczas których celebrowano przesilenie zimowe, zwycięstwo światła nad ciemnością, rozpoczynające nowy rok solarny i obrzędowy. Do dziś w kulturze ludowej przetrwało określenie „szczodre gody” odnoszące się do czasu spotkań i uroczystości, biesiadowania przypadającego od Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli (6 stycznia).

Kolęda na terenie Polski miała też jeszcze inne znaczenie niż współcześnie. W ten sposób wyrażało się bowiem podziękowanie panu, u którego pełniło się służbę.

Początkowo pieśni związane z Bożym Narodzeniem nazywano rotułami (łac. rotula), kancjonałami, kantykami czy kantyczkami. Pierwsze kolędy miały ludyczny charakter, zdarzało się więc, że ze względu na ich zbyt świeckie i swobodne treści, zabraniano ich wykonywania w kościele.

Autorami tekstów polskich kolęd bywały takie znamienite postaci jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, ks. Piotr Skarga, Mikołaj Sęp Szarzyński, Andrzej Morsztyn, Zygmunt Noskowski, Feliks Nowowiejski i Franciszek Karpiński, którego „Bóg się rodzi”, kolędę uznawaną za niezwykle patriotyczną, śpiewano m.in. umierającym zesłańcom w gułagu Kołyma.

Kompozycje muzyczne tych utworów przeważnie były anonimowe, co jest typowe dla tamtego okresu. Ich melodie często czerpano z istniejących już pieśni, kujawiaków, mazurków, oberków, co sprawiło, że jeszcze bardziej przemawiały do ludzkich serc.

Wymienić można np. „W żłobie leży”, kolędę pióra ks. Piotra Skargi, której muzyka nawiązywała do poloneza koronacyjnego króla Władysława IV.

W epoce baroku, w XVII i XVIII w. nastąpił prawdziwy rozkwit kolęd. Zaczęto tworzyć polskie pieśni bożonarodzeniowe.

We franciszkańskim rękopisie „Kolęda, czyli zbiór pieśni na Boże Narodzenie dla wygody i nabożeństwa Ich Mość P. P. Franciszkanek klasztoru św. Jędrzeja, spisanym w 1808 roku w Krakowie, zachowały się niektóre wersje kolęd, m.in. „Oj, maluśki, maluśki”.

Z kolei ks. Michał Marcin Mioduszewski ze Zgromadzenia Misjonarzy przez lata zbierał materiały dotyczące polskiej twórczości kolędniczej. W 1843 roku wydano opracowany przez niego śpiewnik, który zawierał zarówno kolędy, jak i pastorałki.

Podbiła ludzkie serca

Chyba większość osób na Ziemi rozpozna dźwięki tej kolędy i jest w stanie ją zanucić oraz zaśpiewać przynajmniej pierwsze, nastrojowe wersy.

Okrzyknięta najsłynniejszą kolędą na świecie „Cicha noc” obchodzi w tym roku 202. rocznicę powstania. Została przetłumaczona na ponad 320 języków i dialektów. Rozbrzmiała ona po raz pierwszy na pasterce w 1818 roku w kościele św. Mikołaja w Oberndorfie nieopodal Salzburga w Austrii. 

Franciszkanin ks. prof. Franciszek Rosiński, antropolog i etnolog zajmujący się religiami i wierzeniami pierwotnymi, w wywiadzie dla „Gazety Lubuskiej” powiedział, że została ona stworzona dość przypadkowo. Zepsuły się bowiem kościelne organy, a zbliżała się pasterka i tamtejszy wikary Joseph Mohr wraz z organistą Franzem Gruberem musieli w parę godzin temu zaradzić. Gruber skomponował muzykę do wiersza napisanego dwa lata wcześniej przez księdza Mohra. Zaśpiewali kolędę wspólnie z chórem przy akompaniamencie gitary. 

Nie spodziewali się, że pieśń stanie się tak popularna. Wiersz nosił tytuł „Weihnachtslied” (pieśń bożonarodzeniowa), a Mohr miał go napisać po odwiedzeniu ciężko chorej kobiety.

W zimie 1816 roku, będąc wikarym w Mariapffar, został wezwany do biednej rodziny węglarza, gdzie na świat przyszło dziecko. Ze względu na zły stan zdrowia niemowlaka i matki, ksiądz miał udzielić mu chrztu, oraz ostatniej posługi owej kobiecie.

Gdy wszedł do izby, zobaczył, że schorowana matka w oczekiwaniu na ostatnie namaszczenie z czułością i uśmiechem tuliła noworodka.

Wzruszony tym widokiem, skojarzył sytuację ze sceną z Betlejem, a swoje myśli przelał na papier. Inspirująca historia stała się muzyczną opowieścią, która obiegła cały świat.

Chóralny śpiew na pokrzepienie

Opowiadając o śpiewie związanym z czasem bożonarodzeniowym, nie można pominąć wigilijnej tradycji „Nine Lessons and Carols” („Dziewięć lekcji i kolęd”), związanej z King’s College, kolegium należącym do University of Cambridge.

Pomysłodawcą „Dziewięciu lekcji i kolęd” był Edward White Benson, który wymyślił je w 1880 roku w Truro w Kornwalii.

Pod koniec I wojny światowej Eric Milner-White, były kapelan, który został dziekanem King’s College, zdecydował, że po strasznych doświadczeniach wojennych, w Wigilię Bożego Narodzenia ludziom przydałoby się coś bardziej budującego niż zwykłe anglikańskie nabożeństwo wieczorne i wprowadził „Dziewięć lekcji i kolęd”.

Wszystko zaczęło się w 1918 roku, 10 lat później nabożeństwo było nadawane w każdą Wigilię Bożego Narodzenia (z wyjątkiem jednej w 1930 roku), a od czasu II wojny światowej emitowano je na całym globie.

Pomimo pandemii, w tym roku „Dziewięć lekcji i kolęd” także się odbyło, choć bez udziału publiczności. Transmisję można było obejrzeć.

Tradycja pozostała niemal w niezmienionej formie, choć każdego roku wprowadzane są nieznaczne modyfikacje. Po tym jak chór przejdzie do solo wykonywanego przez chórzystę śpiewającego „Once in David’s Royal City”, nabożeństwo składa się z dziewięciu części, z których każda rozpoczyna się fragmentami Pisma Świętego, czytanymi przez dziewięć osób. Następnie chór śpiewa dwie kolędy.

Kilka kolęd zastąpiono „hymnem”, który z założenia śpiewany jest przez zgromadzenie wraz z chórem. Wybór kolęd może się zmieniać, mogą pochodzić z ostatnich kilku stuleci. Od 1982 roku przyjęło się zamawianie nowej kolędy u kompozytorów. Komponowali m.in. John Tavener i James MacMillan.

Obecność chórów w kościołach różnych wyznań do dziś jest ceniona nie tylko w Anglii.

Dawniej muzyka na żywo uświetniała niemal każde spotkanie. Dziś często zastępuje się ją utworami odtwarzanymi z nagrań.

Czy pamiętają Państwo, ile radości daje śpiewanie razem z rodziną, przyjaciółmi? Jakim pięknym przeżyciem duchowym może być wspólne tworzenie, złączenie się w dźwięku i nie tylko od święta?

Rozpoczynając nowy rok, który następuje po jakże dziwnym roku, tęskniąc za „normalnością”, czas przypomnieć sobie o tym, co naprawdę ważne.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję