Amerykanin opowiada, jak był torturowany i odurzany w chińskich „czarnych więzieniach”

Turyści patrzą na panoramę Szanghaju w Dzielnicy Finansowej Lujiazui w Pudong, Chiny, 22.10.2018 r. (Johannes Eisele/AFP via Getty Images)

Turyści patrzą na panoramę Szanghaju w Dzielnicy Finansowej Lujiazui w Pudong, Chiny, 22.10.2018 r. (Johannes Eisele/AFP via Getty Images)

Pewien Amerykanin z San Francisco myślał, że już nie wyjdzie żywy z tajnych, czarnych więzień w Chinach po tym, jak wstrzyknięto mu jakąś substancję, zmuszono do zażycia nieznanych tabletek i ciężko pobito.

Warren Rothman opowiedział, że zabrano go do czterech różnych czarnych więzień – zwyczajnych miejsc, które chińscy funkcjonariusze przekształcają w nieoficjalne więzienia, gdzie często bezkarnie znęcają się nad aresztowanymi osobami. Rothman wyznał, że w pewnym momencie, w trakcie tego okropnego doświadczenia, związano go, wepchnięto mu ziemię do ust, kopano i bito.

„Naprawdę myślałem, że w tym momencie dokonam tam swojego żywota. Nie akceptowałem tego, ale myślałem, że to już koniec. Słyszałem, jak strażnicy żartowali sobie ze mnie, z tego, że kaszlę i pluję ziemią” – wspominał Rothman, opowiadając, jakie myśli chodziły mu wówczas po głowie.

Te wstrząsające doświadczenia miały miejsce ponad 10 lat temu, ale Rothman, obywatel USA, który ukończył Uniwersytet Yale, powiedział, że jego historia powinna być ostrzeżeniem dla każdego, kto podróżuje do Chin.

„Chiny to tak naprawdę jedno wielkie czarne więzienie. To jedno wielkie więzienie” – powiedział w niedawnym wywiadzie dla programu „American Thought Leaders” w EpochTV.

„Nawet obcokrajowiec z paszportem i wizą, wchodząc tam, może się nie wydostać. Tak naprawdę, to ma tylko warunkowe pozwolenie na wyjście”.

Rothman jest autorem książki „Kafka in China: The People’s Republic of Corruption” (pol. Kafka w Chinach: Ludowa republika korupcji). Aby zilustrować fakt, iż Chiny zawsze znajdą jakiś „ukryty powód”, dla którego mogą zabronić obcokrajowcom wyjazdu z kraju, nawet jeśli ci nie zrobili niczego złego, podał niedawny przykład – Kanadyjczyków Michaela Kovriga i Michaela Spavora.

Ci Kanadyjczycy są arbitralnie przetrzymywani w Chinach od grudnia 2018 roku, co zbiegło się z amerykańskimi staraniami o ekstradycję Meng Wanzhou, dyrektor finansowej chińskiego giganta technologicznego Huawei.

Według Safeguard Defenders, organizacji zajmującej się obroną praw człowieka, ludzie z wielu krajów – w tym z Australii, Japonii, Stanów Zjednoczonych, a także Kovrig i Spavor – padli ofiarą chińskiego reżimu i jego „dyplomacji brania zakładników”.

Obecnie Departament Stanu ostrzega obywateli USA w informacjach dla podróżujących do Chin, że Pekin „arbitralnie narzuca lokalne przepisy” i że mogą tam zostać osadzeni w więzieniu „bez uczciwego procesu sądowego”. Stwierdzono również, że chiński reżim dokonuje arbitralnych zatrzymań, aby „uzyskać przewagę negocjacyjną nad zagranicznymi rządami”.

„Komunistyczne Chiny to w zasadzie przestępczy reżim. Działa poprzez przestępczość” – powiedział Rothman. „To nie jest reżim, z którym możemy zrobić cokolwiek, poza sprzeciwem”.

Wstrząsające doświadczenia

Rothman, zanim został pisarzem, był prawnikiem. Pracował dla firm prawniczych w Nowym Jorku i Europie, a później założył własną działalność.

Opowiedział, że do tego zamknięcia w więzieniu doszło w 2008 roku, po tym jak pewnego dnia, po porannym spacerze, wrócił do swojego mieszkania w Szanghaju i zastał je kompletnie zdemolowane.

Przerażony, zaczął pakować torbę i obmyślać, jakie ma wyjścia. Zanim jednak zdążył podjąć decyzję, co dalej robić, zapadł wieczór, a pod jego drzwiami pojawiło się 12 osiłków. Następnego dnia pojawiła się większa ich grupa – było ich już 15.

Trzeciego dnia jego asystent prawny – Chińczyk, który dla niego pracował – włamał się do jego mieszkania, w ślad za nim weszło czterech zbirów. Wywlekli Rothmana z budynku i wrzucili do nieoznakowanej białej furgonetki. Zabrali go do miejsca, które nazwał „czterogwiazdkowym czarnym więzieniem”, to był pokój w normalnym czterogwiazdkowym hotelu.

Wkrótce potem przewieziono go do innego czarnego więzienia – znajdowało się w zaniedbanym centrum handlowym, na tyłach gabinetu lekarskiego.

W końcu trafił do jakiejś placówki, która miała skrzydło szpitalne. Przez co najmniej siedem godzin siedział przywiązany do krzesła i był torturowany.

„Kopali mnie i bili pięściami, po nogach, plecach [i] rękach” – wspominał Rothman.

Następnie zaciągnęli go do szpitalnej części placówki.

„To był prawdziwy szpital” – stwierdził. „I tak oto byłem torturowany w prawdziwym szpitalu, a lekarze i pielęgniarki nie zwracali na to żadnej uwagi”.

Następnie przywiązano go do szpitalnego łóżka, a kobieta ubrana jak pielęgniarka dała mu jakiś zastrzyk. Rothman pomyślał wtedy, że ten zastrzyk zawierał jakiś środek uspokajający, bo powiedziano mu, że później dostanie kolejny zastrzyk – spodziewał się, iż podadzą mu śmiertelnie groźną substancję, która go zabije.

Tymczasem ten drugi zastrzyk nigdy nie nastąpił, ale zamiast tego zmuszono go do połknięcia garści tabletek zawierających nieznaną mu substancję.

Rothman opowiedział, że podczas podawania mu tych niezidentyfikowanych tabletek miał „niekończące się spotkania z personelem” szpitala, pytano go o myśli i uczucia.

„Na koniec 10. dnia w końcu pozwolono mi wyjść. Jednak aż do dnia, w którym wyszedłem, nie miałem pojęcia, czy faktycznie wyjdę” – powiedział.

Obawy

Dopiero z perspektywy czasu Rothman zdał sobie sprawę, co mogło doprowadzić do tego wstrząsającego doświadczenia.

Kilka miesięcy przed tym, jak zdemolowano mu mieszkanie, dowiedział się, że jego asystent prawny pomógł swojemu klientowi, amerykańskiej firmie, zorganizować łapówkę w wysokości 3 mln dolarów, aby zapewnić jej zawarcie umowy w Chinach.

„Nie miałem żadnych bezpośrednich dowodów. Miałem tylko to, co mi się przydarzyło” – powiedział Rothman. „Nie miałem żadnych innych wrogów w Szanghaju, ale wciąż próbowałem znaleźć jakiś powód na wytłumaczenie tego”.

Rothman powiedział, że przez co najmniej godzinę beształ swojego asystenta prawnego, mówiąc mu, że była to „najobrzydliwsza rzecz”, jaką kiedykolwiek usłyszał.

Później spisał wspomnienia o swoich doświadczeniach w Chinach, opisując tam dni, które spędził w czarnych więzieniach.

„Chcę ostrzec ludzi. Chcę, żeby ludzie przeczytali tę książkę i aby patrząc z punktu widzenia kogoś, kto spotkał się z jedną z najgorszych chińskich rzeczywistości, zrozumieli, jakie realia panują w Chinach” – powiedział.

„[Chiny] to kraj, który opiera się na czymś innym niż prawo; bazuje na zarządzeniach i kapryśnych autorytarnych decyzjach. Zarządzeniach, które mogą przyjść znikąd. Zasadniczo mam tu na myśli rozkazy partii [komunistycznej]. To ona rządzi tym krajem”.

Frank Fang jest dziennikarzem z Tajwanu. Relacjonuje wiadomości z Chin i Tajwanu. Ukończył studia magisterskie z zakresu materiałoznawstwa na Uniwersytecie Tsinghua na Tajwanie.
@HwaiDer

Jan Jekielek jest starszym redaktorem w „The Epoch Times” i gospodarzem programu „American Thought Leaders”. Kariera Jana obejmuje pracę akademicką, medialną oraz międzynarodową działalność na rzecz praw człowieka. W 2009 roku rozpoczął pracę w „The Epoch Times” w pełnym wymiarze i pełnił różne funkcje, w tym redaktora naczelnego strony internetowej. Jest producentem wielokrotnie nagradzanego filmu dokumentalnego o Holokauście pt. „Finding Manny”.
@JanJekielek

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2021-08-08, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/american-recounts-being-tortured-and-drugged-in-chinas-black-jails_3938586.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję