Oswajanie Czerwonego Smoka podczas wojny handlowej

Prezydent USA Donald Trump i chiński przywódca Xi Jinping przybywają na państwową kolację do Wielkiej Hali Ludowej, Pekin, Chiny, 9.11.2017 r. (Thomas Peter – Pool / Getty Images)

Prezydent USA Donald Trump i chiński przywódca Xi Jinping przybywają na państwową kolację do Wielkiej Hali Ludowej, Pekin, Chiny, 9.11.2017 r. (Thomas Peter – Pool / Getty Images)

Zrozumiałe jest, że Waszyngton stara się wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby wyrównać szanse w obecnej wojnie handlowej z Pekinem.

Wojna ta dotyczy w szczególności deficytu handlowego USA z Chinami, który według amerykańskiego urzędu statystycznego United States Census Bureau osiągnął poziom 152,2 mld dolarów.

Ale tak naprawdę chodzi o wiele więcej.

Przedstawiciel handlowy USA stwierdził, że „chińska kradzież amerykańskiej własności intelektualnej kosztuje obecnie od 225 do 600 mld dolarów rocznie”.

W ostatnich latach chińskie firmy wykorzystywały fundusze państwowe do kupowania firm amerykańskich i europejskich, zdobywając w ten sposób zachodnią technologię, w tym tajne i poufne informacje.

Tymczasem amerykańskie taryfy celne na produkty z Chin spowodowały kolejną rundę manipulacji walutami – osłabiony juan może skutecznie zrównoważyć taryfy importowe Waszyngtonu wobec Pekinu.

Co więcej, dziesięciolecia zachodnich wysiłków na rzecz demokratyzacji komunistycznego „Państwa Środka” – przyznanie mu statusu stałych, normalnych stosunków handlowych, umożliwienie wejścia do Światowej Organizacji Handlu oraz pełnej integracji Pekinu z rynkiem globalnym – okazały się próżnym trudem.

Niezrównoważony handel z Chinami jest tylko objawem drapieżnego charakteru chińskiego reżimu.

Stany Zjednoczone, opowiadając się za wolnym i uczciwym handlem z Chinami, muszą zabrać ze sobą inną broń.

Znając swojego wroga

Sun Tzu (ok. 544 r. p.n.e. – 496 r. p.n.e.), być może najsłynniejszy chiński strateg wojskowy, powiedział w „Sztuce wojny”: „Znaj siebie, znaj wroga. Tysiąc bitew, tysiąc zwycięstw”.

Należy pamiętać, że Chiny, które mają 1,3 mld mieszkańców, a Komunistyczna Partia Chin (KPCh), licząca zaledwie 80 mln członków, to nie to samo – KPCh zaimportowała komunizm w latach dwudziestych XX w. i od 1949 roku narzuciła go całemu narodowi.

Politolodzy na ogół zgadzają się, że wszystkie zamknięte społeczeństwa, aby przetrwać, bazują na trzech kluczowych warunkach: 1. kontrolowaniu informacji – w tym rozpowszechnianiu dezinformacji, 2. stosowaniu przemocy w celu utrzymania władzy, a także 3. zmuszaniu mas do zaakceptowania ideologii sprzyjającej władcom.

Wszystkie te trzy warunki okazują się kluczowe dla przetrwania KPCh.

Dzisiaj osoby żyjące w otwartych społeczeństwach uważają brak dostępu do niektórych form mediów społecznościowych i otwartego internetu za niewyobrażalny. Niestety 600 mln chińskich internautów żyje wewnątrz internetu sztucznie kontrolowanego chińskim „Wielkim Firewallem”.

KPCh wydaje miliardy dolarów na wzmocnienie technologii nadzoru, w tym na skradzione z Ameryki know-how do rozpoznawania twarzy i głosu. Teraz Pekin zmusza Apple Inc. do budowy centrum danych w chmurze w Chinach, aby reżim miał dostęp do informacji o użytkownikach.

Walka z wojną handlową musi obejmować wykorzystanie słabych punktów KPCh poprzez zwiększenie wolności internetu i praworządności.

Burząc chiński „Wielki Firewall”

Przeprowadzone przez naukowców z Harwardu badanie wykazało w 2016 roku, że KPCh zatrudniła miliony osób, które tworzyły tzw. armię pięćdziesięciu centów (termin obraźliwy używany do opisania pracowników kontraktowych, o których powszechnie uważa się, że zarabiają 50 centów za post) w celu wyprodukowania ok. 488 mln postów w mediach społecznościowych na rok. Według badań „większość postów dotyczyła kibicowania Chinom, rewolucyjnej historii partii komunistycznej lub innych symboli reżimu”.

Ta dezinformacja mogłaby zostać zlikwidowana, a chiński internet mógłby się stać narzędziem, które ją zastąpi, dostarczając faktycznej oceny reżimu.

Według badań terenowych przeprowadzonych przez harwardzkie Berkman Klein Center for Internet & Society w 2005 roku wśród cenzurowanych pozycji w chińskim internecie znajduje się „Dziewięć komentarzy na temat partii komunistycznej”, książka redakcji „The Epoch Times”, która szczegółowo opisuje przestępstwa łamania praw człowieka popełnione przez KPCh w ciągu ostatnich dziewięciu dekad.

Ta książka jest tak odkrywcza i zabójcza dla legitymizacji KPCh, że nawet nie została potępiona przez Departament Propagandy KPCh ani jej media, z obawy przed promowaniem w świadomości publicznej.

Istnieją środki do rozpowszechniania „Dziewięciu komentarzy” w internecie.

W niedawnym zeznaniu przed Senatem USA były urzędnik Departamentu Stanu Ely Ratner zaproponował, aby „Kongres zapewnił środki i nakazał Departamentowi Obrony opracowanie narzędzi umożliwiających obejście chińskiego ‘Wielkiego Firewalla’ i ułatwienie chińskim obywatelom dostępu do globalnego internetu”.

To propozycja strategiczna, która ma wiele długoterminowych, konstruktywnych implikacji: Dzięki udostępnieniu narzędzi do obchodzenia zabezpieczeń ok. 600 mln chińskich użytkowników internetu będzie mogło ominąć „Wielki Firewall” i komunikować się ze światem zewnętrznym, w ten sposób przekształcając się w świadomych obywateli i wyłączając wpływ machiny propagandowej KPCh.

Z czasem poinformowane masy staną się potężnymi przedstawicielami zmian społecznych. Ponadto jest to stosunkowo niedrogi sposób na wprowadzenie pozytywnych zmian w Chinach w porównaniu z miliardami dolarów wydanymi na wyścig zbrojeń. Tego najbardziej obawia się KPCh, ponieważ wolność informacji oznaczać będzie koniec zamkniętego społeczeństwa.

Po usłyszeniu zeznań pana Ratnera o obaleniu chińskiego systemu zapory internetowej Bao Peng, bliski doradca reformatora Chin, byłego premiera Zhao Ziyanga, a obecnie dysydent w Pekinie, napisał na Twitterze: „Całkowicie się zgadzam. Tym, czego Chińczycy potrzebują najbardziej, jest zrozumienie ich własnych Chin, a to wiąże się z demontażem ‘Wielkiego Firewalla’ i swobodnym dostępem do internetu! To sprawa nazbyt ważna i pilna!”.

Istnieje wiele bezpłatnych amerykańskich narzędzi do obchodzenia zabezpieczeń przez użytkowników w Chinach i ludzi na całym świecie. Co najważniejsze, chińscy internauci często polegają na technologii dostarczanej przez dwie amerykańskie firmy: Free Gate i Ultra Surf. Obie oferują bezpłatne narzędzia cyfrowe, które zostały dobrze sprawdzone przez „New York Times”, „Washington Post”, „Forbes”, „Wall Street Journal” i naukowców z Harvardu.

Chociaż możliwości tych dwóch firm są poważnie ograniczone z powodu braku funduszy, ich programiści są utalentowanymi chińskimi inżynierami, którym udało się uciec do Ameryki po przeżyciu masakry na placu Tiananmen lub prześladowań Falun Gong prowadzonych przez Pekin – są pochłonięci, być może bardziej niż czymkolwiek, pracą nad zniszczeniem chińskiej zapory internetowej.

Aby zwiększyć skalę pomocy i zaspokoić potrzeby chińskich użytkowników internetu, te zdolne osoby, które dysponują najlepszą na świecie technologią obchodzenia firewalla, desperacko potrzebują funduszy federalnych oraz prywatnych. Dostępne są też inne narzędzia do obchodzenia zapory internetowej, takie jak drobne serwisy świadczące usługi VPN, których siedziba mieści się poza Chinami, ale nie są one bezpłatne i mogą zostać z łatwością zablokowane przez cenzorów z Chin.

Amerykańska ustawa Magnitskiego o globalnym zasięgu

Amerykańska ustawa Magnitskiego z 2016 roku, która zezwala na zastosowanie sankcji wobec osób z innych krajów, które łamały prawa człowieka, także daje Waszyngtonowi pewną przewagę.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wielu urzędników KPCh przeniosło zarówno swoje aktywa, jak i członków rodziny za granicę, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych. Wiadomo również, że wielu z tych urzędników KPCh bezpośrednio lub pośrednio uczestniczyło w łamaniu praw człowieka wobec podziemnych wspólnot chrześcijańskich, wobec praktykujących Falun Gong, Tybetańczyków, prawników broniących praw człowieka oraz znanych intelektualistów.

Odmawianie tym osobom wjazdu do Ameryki i zamrożenie ich aktywów w Stanach Zjednoczonych za ich zbrodnie byłoby nie tylko rozsądne, byłoby również słuszne w myśl egzekwowania przepisów ustawy Magnitskiego.

Uczynienie urzędników KPCh odpowiedzialnymi za ich zbrodnie związane z prawami człowieka nie tylko ochroni interesy Ameryki, lecz także wyśle głośny komunikat do wszystkich zamkniętych społeczeństw, że Ameryka, jako lider wolnego świata, opowiada się za ONZ-owską Powszechną deklaracją praw człowieka i jej broni.

Waszyngton powinien również rozważyć ujawnienie wszystkich, znajdujących się w Stanach Zjednoczonych aktywów, które należą do urzędników KPCh, co umożliwi ludności chińskiej uzyskanie informacji o tym, dokąd faktycznie trafiają ich pieniądze z podatków. Przychody i aktywa chińskich urzędników są w Chinach tajemnicą państwową.

Od lat Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych nie uchwaliło ustawy wymagającej ujawnienia przez urzędników KPCh dochodów i aktywów, pomimo publicznego oburzenia.

Ponadto gdyby administracja Trumpa opublikowała listę urzędników KPCh i członków ich rodzin, którzy są posiadaczami zielonej karty lub paszportu w USA, skutecznie podważyłoby to trwające antyamerykańskie i nacjonalistyczne kampanie KPCh.

Ujawnienie informacji o majątku i statusie imigracyjnym spowodowałoby również poważne problemy dla KPCh. Nie jest trudno wyobrazić sobie poziom oburzenia społecznego, gdyby takie informacje stały się dostępne w Chinach, gdzie nierówności są ogromne, a współczynnik Giniego znacznie przekracza 4,0 – poziom ostrzegający o możliwych niepokojach społecznych. Jawność lub prawo do posiadania wiedzy na powyższy temat wydają się czymś prostym, ale mogą mieć zasadnicze znaczenie dla dobrobytu każdego społeczeństwa.

Aby oswoić tego Czerwonego Smoka podczas wojny handlowej, możemy ponownie chcieć podążać za mądrością Sun Tzu, który powiedział: „najwyższą sztuką wojenną jest podporządkowanie sobie wroga bez walki”.

Być może bardziej wpływową strategią byłoby ukierunkowanie się na najsłabsze punkty KPCh: Strach przed uświadomieniem obywateli poprzez nieocenzurowany internet i sprawiedliwa kara za łamanie praw człowieka zgodnie z amerykańską ustawą Magnitskiego obejmującą cały świat.

W końcu nie chodzi tu o potyczkę z KPCh z powodu samego handlu, lecz o wojnę, która ma zakończyć ustawiczne zdradzanie ludzkości.

Peter Zhang koncentruje swoje badania na ekonomii politycznej w Chinach i Azji Wschodniej. Jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy, a także ukończył Harvard Kennedy School jako Mason Fellow.

Opinie wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji „The Epoch Times”.

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2018-08-18, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/taming-the-red-dragon-in-the-trade-war_2627362.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję