Laozi, założyciel taoizmu, przypominał nam w VI wieku p.n.e.: „Niech rzeczywistość stanie się rzeczywistością”.
Wydaje się, że właśnie to zrobił wiceprezydent USA Mike Pence 4 października (2018 roku – przyp. redakcji), kiedy wygłosił obszerne przemówienie programowe na temat Chin w Hudson Institute.
Ta mowa miała historyczne znaczenie, ponieważ od czasu normalizacji stosunków dyplomatycznych w 1979 roku żaden z czołowych urzędników z poprzednich administracji USA nie przedstawił tak jasnej analizy stosunków między USA a Chinami ani narracji na ten temat. Historyczne było również nadanie strategii USA wobec Chin nowego kierunku.
Strategia wobec Chin powraca do realizmu
We „Wszystko dobre, co się dobrze kończy” Szekspir napisał: „Żadne dziedzictwo nie jest tak bogate jak uczciwość”. Pomimo szczegółowych opisów dotyczących operacji Pekinu mających na celu wpływanie na Stany Zjednoczone i inne części świata, niektórzy uważają, że przemówienie Pence’a jest „agresywne” lub prowadzi do nowej zimnej wojny.
Na skutek utrzymującego się zbyt długo stanu rzeczy i z różnych powodów świat niemal utracił nadzieję, iż Waszyngton będzie stawiał czoła ofensywie pekińskiego reżimu po ogólnoświatową hegemonię. A teraz administracja Trumpa zabiera głos w obronie interesów Ameryki i reszty świata.
Od ponad dwóch dziesięcioleci wielu obserwatorów Chin na Zachodzie, w szczególności decydentów politycznych, wydawało się głęboko zahipnotyzowanych iluzją tzw. „zasady konstruktywnego zaangażowania” z Chinami, mając nadzieję, że poprzez integrację komunistycznych Chin z globalną gospodarką, demokracja lub otwarte społeczeństwo w jakiś sposób automatycznie dotrą do Państwa Środka.
Dobre intencje Stanów Zjednoczonych pomogły Chinom szybko stać się światową potęgą. W czerwcu w swoim przemówieniu do Krajowej Federacji Niezależnej Przedsiębiorczości (ang. National Federation of Independent Businesses) prezydent Donald Trump powiedział: „Chiny zabierają z naszego kraju 500 miliardów dolarów rocznie i odbudowują Chiny”. To sprawa, na którą prezydent zwracał uwagę wielokrotnie.
Strategia konstruktywnego zaangażowania opierała się na mrzonce, która w większości przypadków przyniosła odwrotne, a co najwyżej niewielkie, rezultaty; Pekin obecnie impulsywnie stara się ustanowić reguły biznesu i geopolityki na całym świecie.
W swojej książce „The Great Delusion: Liberal Dreams and International Realities” (pol. „Wielka iluzja: Liberalne sny i międzynarodowe realia”) profesor John Mearsheimer, badacz neorealizmu, wini tzw. „liberalną hegemonię” za niepowodzenie amerykańskiej polityki zagranicznej od czasu upadku byłego Związku Radzieckiego.
Zdaniem Mearsheimera liberalne podejście do zmiany świata na wzór Ameryki poprzez opowiadanie się za otwartą gospodarką międzynarodową i budowanie instytucji demokratycznych na całym świecie nie dało pożądanego rezultatu, ponieważ dwie większe siły – nacjonalizm i realizm – nie zostały uwzględnione.
Mearsheimer powiedział: „Trump ostatecznie nie będzie miał innego wyboru, jak przejść w kierunku wielkiej strategii opartej na realizmie, nawet jeśli w kraju napotka to na znaczny opór”.
Nie rozumiejąc Chin
Najbardziej rozpowszechnionym, jeśli nie najbardziej szkodliwym, błędnym sposobem postrzegania Chin przez decydentów politycznych jest pomysł, że Komunistyczna Partia Chin (KPCh) działa zgodnie z tak zwanymi azjatyckimi wartościami lub normami zakorzenionymi w chińskiej cywilizacji liczącej 5000 lat; skutkiem czego osobliwe działania partii być może zasługiwałyby na wybaczenie.
Takie zrozumienie pojawiło się w kilku odpowiedziach na przełomowe przemówienie Pence’a; nie mogło to bardziej rozmijać się z prawdą. W rzeczywistości od 1949 roku KPCh bezlitośnie usuwała to, co najlepsze w chińskim dziedzictwie kulturowym, odnosiła sukcesy w wielu aspektach, odcinając przeszłość od teraźniejszości.
Nic dziwnego, że wiele osób z Chin kontynentalnych, które po raz pierwszy odwiedzają Republikę Chińską (powszechnie znaną jako Tajwan), jest zaskoczonych, gdy dowiadują się, że znaczna część chińskiej kultury i tradycji jest lepiej zachowana na wyspie niż w ich ojczyźnie.
Gdyby doszło do „zderzenia cywilizacji” między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, sprowadziłoby się to w rzeczywistości do starcia między ideologią KPCh a normami zachodniej demokracji.
Tradycyjna kultura konfucjańska, jak zademonstrowano na Tajwanie, harmonijnie synchronizuje się z zachodnim systemem demokratycznym. Będąc importowym towarem z Rosji, KPCh w żadnym wypadku nie jest częścią chińskiej spuścizny.
Nowa administracja, nowa strategia wobec Chin
2 grudnia 2016 roku rozmowa telefoniczna prezydenta elekta Donalda Trumpa z prezydent Republiki Chińskiej Caj Ing-wen była postrzegana przez wiele osób obserwujących Chiny jako pierwsza oznaka odejścia od stosowanego od dziesięcioleci protokołu dyplomatycznego Waszyngtonu.
Później nastąpiły wizyty niektórych wysokich rangą urzędników USA w Tajpej, a także jednogłośne poparcie Kongresu dla włączenia pewnych klauzul do Ustawy o autoryzacji wydatków na obronę narodową (ang. National Defense Authorization Act, NDAA) na 2019 rok w celu wzmocnienia zdolności obronnych Tajwanu.
Poparcie dla Tajwanu świadczy o tym, jak powiedział Pence w swoim przemówieniu, iż „Ameryka zawsze będzie wierzyła, że obranie przez Tajwan ustroju demokratycznego ukazuje wszystkim Chińczykom lepszą drogę”.
Zarówno Strategia Bezpieczeństwa Narodowego (z grudnia 2017 r., ang. National Security Strategy), jak i Strategia Obrony Narodowej (ze stycznia 2018 r., ang. National Defense Strategy) wyraźnie uwzględniają komunistyczne Chiny (i w mniejszym stopniu Rosję) jako główne zagrożenie dla interesów Ameryki w Azji i poza tym kontynentem. Te strategiczne dokumenty osłabiają to, co było przynajmniej nadzieją, że Chiny nie będą przeciwnikiem.
Mniej niż rok temu (w listopadzie 2017 r. – przyp. redakcji), na bankiecie z liderem KPCh Xi Jinpingiem, Trump wznosił toast w Pekinie za „przyjaźń, która będzie się tylko umacniać w nadchodzących latach”.
26 sierpnia 2018 roku, nawiązując do wtrącania się Pekinu w krajowe wybory (ang. U.S. midterm elections; wybory do Kongresu USA przypadające w połowie kadencji prezydenckiej – przyp. redakcji), Trump powiedział prasie na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ: „Będę z wami szczery, możliwe, że on już nie jest [moim przyjacielem]”.
Jak zauważył Pence: „Chiny chcą innego amerykańskiego prezydenta”. Najwyraźniej lodowate stosunki z Pekinem wykraczają teraz poza zwykły spór dotyczący samego handlu.
Nagana
W lipcu [2018 r.] na Forum Bezpieczeństwa w Aspen dyrektor FBI Christopher Wray mówił o Chinach jako o „największym, najtrudniejszym i najbardziej znaczącym zagrożeniu, przed którym stoimy jako kraj”.
„The Telegraph” podał 9 października, że „Chiny, jako państwo, stały się największym sponsorem cyberataków na Zachodzie”. Według „The Telegraph”: „CrowdStrike, który ujawnił rosyjskie włamanie do Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej w 2016 roku, powiedział, że Chiny wyprzedziły Rosję w najliczniejszych, narastających atakach państwa narodowego na firmy, uniwersytety, departamenty rządowe, think tanki i organizacje pozarządowe”.
Bez względu na to, kto wróży z chińskich fusów, nie sposób nie zauważyć oczywistej mapy drogowej komunistycznego ekspansjonizmu, dokonywanego za pośrednictwem tak zwanej inicjatywy „Jednego pasa, jednej drogi”.
„Jeden pas, jedna droga” wykorzystuje pułapkę kredytową, by uzyskać wpływ na inne kraje. W instalacjach wojskowych na Morzu Południowochińskim widzimy, jak zuchwała siła militarna trzyma w morderczym uścisku kanały, przez które przepływa znaczna część światowego handlu.
Wewnątrz Chin ostatni skandal odnośnie do praw człowieka dotyczy wywiezienia setek tysięcy muzułmańskich Ujgurów do obozów koncentracyjnych. Obserwatorzy trwającego od 18 lat (w momencie publikacji oryginalnej wersji artykułu, dziś to już 20 lat – przyp. redakcji) procederu grabieży organów od osób ćwiczących Falun Gong uważają, że techniki doskonalone w działaniu przeciwko Falun Gong są obecnie rozszerzane na ogromną populację zatrzymanych Ujgurów.
Jednak to, co robiła KPCh, czy to poprzez brutalny ucisk w kraju, czy wojowniczą agresję za granicą, nie spotkało się z żadnym poważnym międzynarodowym sprzeciwem i napomnieniem, dopóki Trump nie wprowadził się do Białego Domu.
Przemówienie Pence’a zwróciło uwagę Chin i świata na to, że teraz Stany Zjednoczone zaczęły reagować.
Pokój dzięki sile
Przez lata wrogość i opór KPCh wobec zachodnich demokracji nie zostały w pełni dostrzeżone przez zachodnich przywódców ze względu na pielęgnowanie przez wiele lat bliskich więzi z niektórymi wpływowymi akademickimi, biznesowymi i politycznymi grupami interesów z Zachodu.
Jednak administracja „America First” poszukuje teraz jednakowych warunków konkurencji z KPCh, nie tylko w zakresie handlu i biznesu, lecz także w sprawach geopolitycznych na całym świecie. Jeśli jest jakakolwiek zimna wojna, to w rzeczywistości Pekin rozpoczął ją na długo przed tym, jak wielu decydentów w Waszyngtonie było skłonnych otwarcie przyznać, że ma ona miejsce.
Czy to zimna wojna, czy nie, Waszyngton w końcu wkracza na ścieżkę realistycznego radzenia sobie z państwem-partią. Zdrowy rozsądek podpowiada nam, iż liczenie na to, że wilk przemieni się w wegetarianina, jest myśleniem życzeniowym.
Historia pokazuje, że drapieżny charakter reżimu komunistycznego nigdy nie został oswojony przez politykę ustępstw ani przez naiwny liberalizm; został natomiast poskromiony dzięki realistycznemu podejściu do pokoju poprzez siłę, a także dzięki moralnej odwadze do obrony ludzkości.
8 października 1951 roku, podczas swojej kampanii o miejsce w parlamencie, przyszła brytyjska premier Margaret Thatcher wyraziła pewne fundamentalne spostrzeżenie: „Zagrożeniem dla pokoju jest komunizm, który ma potężne siły gotowe do ataku w dowolnym miejscu. Komunizm czeka na słabość, siłę zostawia w spokoju”.
W październiku 1964 roku Ronald Reagan powiedział: „Wolność nigdy nie dzieli więcej niż jedno pokolenie od wyginięcia. Nie przekazaliśmy jej naszym dzieciom we krwi. Trzeba o nią walczyć, chronić i przekazywać im, aby robili to samo”.
Pomimo kolejnych międzynarodowych i krajowych wyzwań Ameryka, która stara się chronić swoje podstawowe wartości, będzie nadal światłem nadziei na wolność, demokrację i człowieczeństwo dla całego świata.
Być może najlepsza rada strategiczna w kwestii radzenia sobie z KPCh pochodzi od chińskiego filozofa Konfucjusza: „Odpłacajcie za dobroć dobrocią, a za zło odpłacajcie sprawiedliwością”.
Peter Zhang koncentruje swoje badania na ekonomii politycznej w Chinach i Azji Wschodniej. Jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy, a także ukończył Harvard Kennedy School jako Mason Fellow.
Opinie wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji „The Epoch Times”.
———
Podpisz petycję w sprawie przeprowadzenia śledztwa, potępienia i odrzucenia Komunistycznej Partii Chin na stronie RejectCCP.com. Dostępna wersja w języku polskim.
Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2018-10-11, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/vice-president-pences-speech-articulates-a-china-policy-based-on-realism-2_2686032.html