Tekst przemówienia wiceprezydenta Mike’a Pence’a na temat nowego podejścia administracji Stanów Zjednoczonych wobec Chin

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence wygłosił przemówienie w Hudson Institute na temat strategii politycznej administracji USA wobec Chin. Oto treść wypowiedzi w polskim przekładzie.

 

Przemówienie wiceprezydenta Pence’a na temat strategii administracji
wobec Chin

 

4 października 2018 r.
The Hudson Institute
Waszyngton

11.07 czasu wschodnioamerykańskiego (EDT)

WICEPREZYDENT: Dziękuję, Ken, za to miłe wprowadzenie. Członkom Rady Zarządu, drowi Michaelowi Pillsbury’emu, naszym wybitnym gościom i wszystkim, którzy są wierni misji tego miejsca, „myślą o przyszłości w niekonwencjonalny sposób” – to dla mnie zaszczyt powrócić do Hudson Institute.

Przez ponad pół wieku instytut ten poświęcał się „postępowi w zakresie globalnego bezpieczeństwa, dobrobytu i wolności”. I choć z biegiem lat miasta, w których Hudson Institute się mieścił, ulegały zmianie, jedna rzecz była stała: zawsze promowaliście tę istotną prawdę, że amerykańskie przywództwo oświetla drogę.

A dzisiaj, mówiąc o przywództwie, pozwólcie mi zacząć od przekazania pozdrowień od wielkiego orędownika amerykańskiego przywództwa w kraju i za granicą – przynoszę pozdrowienia od 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, prezydenta Donalda Trumpa. (Oklaski).

Od początku tej administracji prezydent Trump sprawił, że nasze stosunki z Chinami i prezydentem Xi stały się priorytetem. 6 kwietnia ubiegłego roku prezydent Trump powitał prezydenta Xi w Mar-a-Lago. 8 listopada ubiegłego roku prezydent Trump udał się do Pekinu, gdzie został serdecznie powitany przez przywódcę Chin.

W ciągu ostatnich dwóch lat nasz prezydent nawiązał bliskie stosunki osobiste z prezydentem Chińskiej Republiki Ludowej. Ściśle współpracowali ze sobą w kwestiach będących przedmiotem wspólnych interesów, a przede wszystkim w zakresie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.

Dziś jednak staję przed Wami, ponieważ naród amerykański zasługuje na to, aby wiedzieć, że w tej chwili Pekin stosuje podejście całościowe, wykorzystując narzędzia polityczne, gospodarcze i wojskowe, a także propagandę, aby zwiększyć swoje wpływy i wykorzystać swoje interesy w Stanach Zjednoczonych.

Chiny wykorzystują również tę siłę w sposób bardziej proaktywny niż kiedykolwiek wcześniej, aby wywierać wpływ i ingerować w politykę wewnętrzną oraz procedury tego kraju [USA].

Pod przywództwem prezydenta Trumpa Stany Zjednoczone podjęły zdecydowane kroki w celu odpowiedzenia Chinom amerykańskim działaniem, stosując zasady i procedury od dawna propagowane w tych salach.

W grudniu zeszłego roku opublikowana została Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, w której prezydent Trump opisał nową erę „współzawodnictwa wielkich sił”. Zagraniczne nacje zaczęły, jak pisaliśmy, „wzmacniać swoje wpływy regionalnie i globalnie”, „kwestionować geopolityczne interesy [Ameryki] i próbują [w istocie] zmienić ład międzynarodowy na swoją korzyść”.

W tej strategii prezydent Trump jasno stwierdził, że Stany Zjednoczone Ameryki przyjmują nowe podejście do Chin. Szukamy relacji opartych na uczciwości, wzajemności oraz szacunku dla suwerenności, i my podjęliśmy zdecydowane oraz szybkie działania, aby osiągnąć ten cel.

Jak powiedział prezydent w zeszłym roku podczas wizyty w Chinach, cytuję: „mamy szansę na wzmocnienie relacji między oboma naszymi krajami i poprawę życia naszych obywateli”. Nasza wizja przyszłości opiera się na najlepszych momentach naszej przeszłości, kiedy Ameryka i Chiny nawiązały kontakt w duchu otwartości i przyjaźni.

Gdy nasz młody naród szukał po wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych nowych rynków dla naszego eksportu, Chińczycy powitali amerykańskich kupców obładowani żeń-szeniem i futrem.

Gdy Chiny cierpiały z powodu poniżenia i wyzysku podczas tak zwanego „stulecia upokorzeń”, Ameryka odmówiła przyłączenia się do tego i opowiedziała się za zasadą „otwartych drzwi”, abyśmy mogli swobodniej handlować z Chinami i zachować ich suwerenność.

Gdy amerykańscy misjonarze przynieśli dobrą nowinę na brzegi Chin, wzruszyli się bogatą starożytną kulturą i ludźmi pełnymi życia. I nie tylko szerzyli wiarę, ale ci sami misjonarze założyli jedne z pierwszych i najlepszych uniwersytetów w Chinach.

Kiedy wybuchła II wojna światowa, staliśmy się sprzymierzeńcami w walce z imperializmem. W następstwie tej wojny Ameryka zapewniła, że Chiny staną się członkiem ONZ i będą wspaniale kształtować powojenny świat.

Ale wkrótce po objęciu władzy w 1949 roku Komunistyczna Partia Chin zaczęła dążyć do autorytarnego ekspansjonizmu. Godne uwagi jest to, że zaledwie pięć lat po tym jak nasze narody wspólnie walczyły, zwalczaliśmy się nawzajem w górach i dolinach Półwyspu Koreańskiego. Mój własny ojciec widział walkę na owym pograniczu wolności.

Ale nawet brutalna wojna koreańska nie pomniejszyłaby naszego wzajemnego pragnienia przywrócenia więzi, które od tak dawna łączyły nasze narody. Odseparowanie się Chin od Stanów Zjednoczonych zakończyło się w 1972 roku i wkrótce potem nawiązaliśmy stosunki dyplomatyczne oraz zaczęliśmy otwierać nasze rynki na współpracę ze sobą, a amerykańskie uniwersytety zaczęły szkolić nowe pokolenie chińskich inżynierów, liderów biznesu, naukowców i urzędników.

Po upadku Związku Radzieckiego zakładaliśmy, że wolne Chiny są czymś pewnym. Na przełomie XX i XXI w. Ameryka z optymizmem zgodziła się dać Pekinowi dostęp do naszej gospodarki i wprowadzić Chiny do Światowej Organizacji Handlu.

Poprzednie administracje dokonały takiego wyboru z nadzieją, że wolność w Chinach rozszerzy się we wszystkich jej postaciach – nie tylko ekonomicznej, lecz także politycznej, z nowym szacunkiem dla klasycznych zasad liberalnych, własności prywatnej, wolności osobistej, wolności religijnej – całego spektrum praw człowieka. Jednakże ta nadzieja pozostała niespełniona.

Marzenie o wolności pozostaje dla Chińczyków odległe. Jednocześnie Pekin wciąż, bez pokrycia, składa obietnice „reform i otwarcia”, a słynny program Deng Xiaopinga wydaje się teraz pustosłowiem.

W ciągu ostatnich 17 lat PKB Chin wzrósł 9-krotnie; [Chiny] stały się drugą co do wielkości gospodarką na świecie. Znaczna część tego sukcesu była napędzana przez amerykańskie inwestycje w Chinach. Komunistyczna Partia Chin wykorzystała również arsenał niespójności programowych w kwestii wolnego i uczciwego handlu. Na przykład cła, udziały, manipulacje walutami, wymuszony transfer technologii, kradzież własności intelektualnej i dotacje na przemysł rozdawane jak cukierki zagranicznym inwestorom. Strategia ta stworzyła dla Pekinu bazę produkcyjną, kosztem konkurentów – zwłaszcza Stanów Zjednoczonych.

Działania Chin przyczyniły się do deficytu handlowego ze Stanami Zjednoczonymi, który w ubiegłym roku osiągnął 375 miliardów dolarów – prawie połowę naszego globalnego deficytu handlowego. Dokładnie tak, jak w tym tygodniu powiedział prezydent Trump, cytuję, „odbudowaliśmy Chiny” w ciągu ostatnich 25 lat.

Teraz partia komunistyczna postawiła sobie za cel kontrolowanie, za pośrednictwem planu ‘Made in China 2025’, 90 proc. najbardziej zaawansowanych gałęzi przemysłu na świecie, w tym robotyki, biotechnologii i sztucznej inteligencji. Aby zdobyć dające władzę wyżyny ekonomii XXI w., Pekin polecił swoim urzędnikom i przedsiębiorcom, by zdobyli amerykańską własność intelektualną – podstawę naszego przywództwa gospodarczego – za pomocą wszelkich niezbędnych środków.

Pekin wymaga od wielu amerykańskich firm przekazania tajemnic handlowych jako kosztu prowadzenia działalności w Chinach. Ponadto koordynuje i sponsoruje wykup amerykańskich firm, aby zostać właścicielem ich produktów, patentów i technologii. A co najgorsze, chińskie agencje bezpieczeństwa zorganizowały hurtową kradzież amerykańskiej technologii – w tym najnowocześniejszych planów militarnych. Wykorzystując tę skradzioną technologię, Komunistyczna Partia Chin masowo przekuwa lemiesze na potężne miecze.

Chiny wydają teraz tyle samo na wojsko, co reszta Azji łącznie, a Pekin przyznał priorytet zdolnościom niszczenia amerykańskiej przewagi wojskowej na lądzie, morzu, w powietrzu i w kosmosie. Chiny pragną przynajmniej wypchnąć Stany Zjednoczone z zachodniego Pacyfiku i starają się powstrzymać nas od przyjścia z pomocą naszym sojusznikom. Ale poniosą porażkę.

Pekin jak nigdy dotąd wykorzystuje także swoją siłę. Chińskie statki rutynowo patrolują wyspy Senkaku, którymi zarządza Japonia. Pomimo że przywódca Chin, stojąc w Ogrodzie Różanym w Białym Domu w 2015 roku, mówił, że jego kraj, cytuję: „nie ma zamiaru militaryzować” Morza Południowochińskiego, to wkrótce Pekin rozmieścił zaawansowaną obronę przeciwlotniczą i pociski przeciwlotnicze w bazach wojskowych znajdujących się na archipelagu sztucznych wysp.

Chińska agresja została zademonstrowana w tym tygodniu, kiedy to chiński okręt wojenny znalazł się w odległości 45 jardów (ok. 45 m – przyp. redakcji) od USS Decatur, w czasie gdy ten zgodnie ze zwyczajem międzynarodowym (freedom-of-navigation – przyp. redakcji) patrolował obszar wód na Morzu Południowochińskim, zmuszając nasz statek do wykonania szybkiego zwrotu, aby uniknąć kolizji. Mimo tak lekkomyślnej prowokacji Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych będzie nadal latać, żeglować i działać wszędzie tam, gdzie zezwala na to prawo międzynarodowe i gdzie wymagają tego interesy naszego kraju. Nie damy się zastraszać ani się nie wycofamy. (Oklaski).

Ameryka miała nadzieję, że liberalizacja ekonomiczna doprowadzi Chiny do szerszego partnerstwa z nami i ze światem. Zamiast tego Chiny wybrały agresję gospodarczą, która z kolei rozzuchwaliła ich rozrastającą się armię.

Wbrew naszym oczekiwaniom Pekin nie dążył też do większej swobody dla własnego narodu. Przez pewien czas Pekin zbliżał się ku większej wolności i poszanowaniu praw człowieka. Jednak w ostatnich latach Chiny zrobiły zwrot o 180 stopni w kierunku kontroli i prześladowania własnego narodu.

Dzisiaj Chiny stały się krajem nadzoru policyjnego i są coraz bardziej ekspansywne i inwazyjne – często dzięki amerykańskiej technologii. To, co nazywają „Wielkim Chińskim Firewallem”, również się powiększa, drastycznie ograniczając swobodny przepływ informacji do Chińczyków.

Dążą do tego, by do roku 2020 wprowadzić system orwellowski, oparty na kontrolowaniu praktycznie każdego aspektu życia ludzkiego – tak zwanego „społecznego scoringu kredytowego”. Zgodnie z tekstem oficjalnego projektu tego programu „godnym zaufania pozwoli on wędrować wszędzie po świecie, a zdyskredytowanym ciężko będzie zrobić jeden krok”.

A jeśli chodzi o wolność religijną, nowa fala prześladowań uderzyła w chińskich chrześcijan, buddystów i muzułmanów.

W zeszłym miesiącu Pekin zamknął jeden z największych podziemnych kościołów w Chinach. W całym kraju władze niszczą krzyże, palą Biblie i wsadzają do więzień wierzących. Pekin osiągnął już porozumienie z Watykanem, które przyznaje ateistycznej Komunistycznej Partii Chin bezpośrednią rolę w mianowaniu biskupów katolickich. Dla chińskich chrześcijan są to trudne czasy.

Pekin nasilił także prześladowania buddystów. W ciągu ostatniej dekady podpaliło się ponad 150 tybetańskich mnichów buddyjskich, aby zaprotestować przeciwko represjom Chin wobec ich przekonań i ich kultury. A w Xinjiangu partia komunistyczna uwięziła w państwowych obozach, w których trwa całodobowe pranie mózgu, aż milion muzułmańskich Ujgurów. Ci, którzy to przeżyli, opisywali swoje doświadczenia jako programowe usiłowanie Pekinu stłamszenia kultury Ujgurów i wyniszczenia wiary muzułmańskiej.

Jak pokazuje historia, kraj, który uciska swój własny lud, rzadko poprzestaje tylko na tym. Pekin chce także rozszerzyć swój zasięg na cały świat. Jak napisał sam dr Michael Pillsbury z Hudson, „Chiny sprzeciwiają się działaniom i celom rządu USA. W rzeczywistości Chiny budują własne relacje z sojusznikami i wrogami Ameryki, co zaprzecza jakimkolwiek pokojowym produktywnym intencjom Pekinu”.

W rzeczywistości aby rozszerzyć swoje wpływy, Chiny wykorzystują tak zwaną „dyplomację pułapki zadłużeniowej”. Dziś kraj ten oferuje setki miliardów dolarów na pożyczki infrastrukturalne dla rządów od Azji po Afrykę, Europę, a nawet Amerykę Łacińską. Jednak warunki tych pożyczek są w najlepszym razie nieprzejrzyste, a korzyści niezmiennie płyną w przeważającej mierze w stronę Pekinu.

Wystarczy zapytać Sri Lankę, która zaciągnęła ogromny dług na umożliwienie chińskim przedsiębiorstwom państwowym budowy portu o wątpliwej wartości handlowej. Dwa lata temu kraj ten nie był już w stanie spłacać rat, więc Pekin wymusił na Sri Lance, by nowy port przekazała bezpośrednio w chińskie ręce. Ten może wkrótce stać się bazą wojskową dla rozwijającej się chińskiej marynarki wojennej.

Na naszej własnej półkuli Pekin przedłużył życie skorumpowanego i niekompetentnego reżimu Maduro w Wenezueli, który prześladuje swój naród. Zadeklarowali oni [Pekin] 5 mld dolarów podejrzanych pożyczek, które mają być spłacone w ropie naftowej. Chiny są także największym wierzycielem tego kraju, osaczają Wenezuelczyków długiem przekraczającym 50 mld dolarów, nawet wtedy gdy ich demokracja przepada. Pekin wpływa również na politykę niektórych państw, udzielając bezpośredniego wsparcia partiom i kandydatom, którzy obiecują spełnić strategiczne cele Chin.

A od ubiegłego roku Komunistyczna Partia Chin przekonała trzy latynoamerykańskie narody do zerwania więzi z Tajpej i uznania Pekinu. Działania te zagrażają stabilności Cieśniny Tajwańskiej, a Stany Zjednoczone Ameryki potępiają te działania. „Chociaż nasza administracja będzie nadal szanować politykę jednych Chin, co znalazło odzwierciedlenie w trzech wspólnych komunikatach oraz ustawie o stosunkach z Tajwanem, Ameryka zawsze będzie wierzyła, że obranie przez Tajwan ustroju demokratycznego ukazuje wszystkim Chińczykom lepszą drogę. (Oklaski).

Obecnie są to tylko niektóre ze sposobów, za których pośrednictwem Chiny starają się rozwijać swoje interesy strategiczne na całym świecie, z rosnącą intensywnością i wyrafinowaniem. Jednak poprzednie administracje niemal ignorowały działania Chin. A w wielu przypadkach im w tym pomagały. Ale nadszedł tego kres.

Pod przywództwem prezydenta Trumpa Stany Zjednoczone bronią naszych interesów ze wznowioną amerykańską siłą.

Wzmacniamy najsilniejszą armię w historii świata. Na początku tego roku prezydent Trump podpisał prawo najbardziej wzmacniające obronę narodową od czasów Ronalda Reagana – 716 mld dolarów na rozszerzenie siły amerykańskiego wojska w każdej dziedzinie.

Modernizujemy nasz arsenał nuklearny. Zajmujemy się opracowywaniem i rozwojem nowych myśliwców i bombowców, wykorzystując przełomowe technologie. Budujemy nową generację lotniskowców i okrętów wojennych. Inwestujemy jak nigdy dotąd w nasze siły zbrojne. Obejmuje to zainicjowanie procesu utworzenia sił kosmicznych Stanów Zjednoczonych w celu zapewnienia naszej stałej dominacji w kosmosie, a także podjęliśmy działania mające na celu zwiększenie możliwości w cyberprzestrzeni w celu budowy czegoś, co powstrzyma naszych przeciwników.

Kierując się wskazówkami prezydenta Trumpa, wdrażamy także cła na chińskie towary o wartości 250 mld dolarów, przy czym najwyższe stawki celne są ukierunkowane na zaawansowane gałęzie przemysłu, które Pekin próbuje przejąć i kontrolować. I jak zaznaczył prezydent, będziemy nakładać jeszcze więcej ceł, z możliwością ich podwojenia, chyba że zawarty zostanie uczciwy i wzajemny układ. (Oklaski).

Te działania – ćwiczenie się w amerykańskiej sile – wywierają duży wpływ. Największa chińska giełda spadła o 25 proc. w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku, w dużej mierze dlatego, że nasza administracja silnie opierała się praktykom handlowym Pekinu.

Jak podkreślił prezydent Trump, nie chcemy, aby chińskie rynki cierpiały. W rzeczywistości chcemy, aby się rozwijały. Ale Stany Zjednoczone chcą, aby Pekin prowadził politykę handlową, która jest wolna, sprawiedliwa i wzajemna. I nadal będziemy stać na tym stanowisku i żądać, aby tego dokonali. (Oklaski).

Niestety jak dotąd chińscy przywódcy odmawiają wybrania tej drogi. Amerykanie zasługują na to, aby wiedzieć, że: W odpowiedzi na mocne stanowisko prezydenta Trumpa Pekin prowadzi wszechstronną i skoordynowaną kampanię mającą na celu podważenie poparcia dla prezydenta, naszego programu i najcenniejszych ideałów naszego narodu.

Chcę Wam dziś powiedzieć, co wiemy o działaniach Chin w naszym kraju – niektóre z nich zostały zebrane dzięki analizom wywiadowczym, z których niektóre są publicznie dostępne. Ale wszystkie z nich są faktami.

Jak już mówiłem, Pekin stosuje w tej chwili strategię wykorzystania całego aparatu rządowego, aby zwiększyć swoje wpływy i wykorzystać swoje interesy. Wykorzystuje tę władzę w bardziej proaktywnych i przymusowych sposobach ingerowania w wewnętrzną legislację danego kraju i ingerowania w sprawy państwowe Stanów Zjednoczonych.

Komunistyczna Partia Chin nagradza lub przymusza amerykańskie firmy, studia filmowe, uniwersytety, zespoły doradcze, naukowców, dziennikarzy oraz lokalnych, stanowych i federalnych urzędników na wyższych szczeblach.

Co najgorsze, Chiny zainicjowały bezprecedensowe wysiłki wywarcia wpływu na amerykańską opinię publiczną, wybory w 2018 roku, a także atmosferę prowadzącą do wyborów prezydenckich w 2020 roku. Mówiąc bez ogródek, przywództwo prezydenta Trumpa działa, zatem Chiny chcą innego amerykańskiego prezydenta.

Nie ma wątpliwości: Chiny mieszają się w amerykańską demokrację. Jak w ubiegłym tygodniu powiedział prezydent Trump, cytuję: „odkryliśmy, że Chiny próbują ingerować w nasze nadchodzące wybory (w połowie kadencji prezydenckiej wybory do Kongresu – przyp. redakcji)”.

Nasza wspólnota wywiadów mówi, że „Chiny celują w amerykańskie władze stanowe i lokalne oraz urzędników, aby wykorzystać wszelkie podziały na poziomie polityki federalnej i lokalnej. Posługują się kontrowersyjnymi problemami takimi jak cła handlowe, aby zwiększyć wpływ polityczny Pekinu”.

W czerwcu sam Pekin rozpowszechniał poufny dokument zatytułowany „Obwieszczenia w sprawie propagandy i cenzury”. Przedstawił swoją strategię. Stwierdził w nim, że Chiny muszą, cytuję: „uderzać dokładnie i ostrożnie, rozdzielając różne grupy wewnętrzne” w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

W tym celu Pekin zmobilizował tajne agendy, firmy i organizacje wykorzystujące przykrywki legalnej działalności oraz organizacje propagandowe, aby zmienić postrzeganie chińskiej polityki przez Amerykanów. Jak powiedział mi w tym tygodniu wyższy urzędnik naszej wspólnoty wywiadów, to, co robią Rosjanie, blednie w porównaniu z tym, co robią Chiny w naszym kraju. I Amerykanie zasługują na to, aby o tym wiedzieć.

Chińscy urzędnicy wyższego szczebla próbowali również wpłynąć na liderów biznesu, aby zachęcić ich do potępienia naszych działań handlowych, wykorzystując ich chęć utrzymania swojej działalności w Chinach. Najnowszym przykładem jest to, że Chiny zagroziły cofnięciem zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej dla dużej amerykańskiej korporacji, jeśli ta odmówi wypowiedzenia się przeciwko strategii naszej administracji.

A jeśli chodzi o wpływanie na wyniki kwartalne, wystarczy spojrzeć na taryfy Pekinu w odpowiedzi na nasze. Cła nałożone przez Chiny dotyczyły do tej pory szczególnie branż i państw, które odegrałyby ważną rolę w wyborach w 2018 roku. Według jednego z szacunków ponad 80 proc. amerykańskich hrabstw, które Chiny obrały za swój cel, głosowało w roku 2016 na prezydenta Trumpa i mnie; teraz Chiny chcą skierować tych wyborców przeciwko naszej administracji.

Chiny apelują również bezpośrednio do amerykańskich wyborców. W ubiegłym tygodniu rząd chiński zapłacił za umieszczenie wielostronicowego dodatku w „Des Moines Register” – gazecie z rodzinnego stanu naszego ambasadora w Chinach i kluczowego stanu w roku 2018 i 2020. Dodatek był tak zaprojektowany, aby wyglądał jak artykuły z wiadomościami, ukazywał naszą politykę handlową jako lekkomyślną i szkodliwą dla ludności Iowa.

Na szczęście Amerykanie tego nie kupują. Na przykład amerykańscy rolnicy stoją u boku tego prezydenta i widzą rzeczywiste wyniki mocnych stanowisk, jakie zajął, wliczając w to umowę z tego tygodnia USA-Meksyk-Kanada, w której szeroko otworzyliśmy rynki Ameryki Północnej na amerykańskie produkty. USMCA to wielka wygrana dla amerykańskich rolników i amerykańskich producentów. (Oklaski).

Ale działania Chin nie koncentrują się wyłącznie na wpływie na naszą politykę i legislację. Pekin podejmuje również kroki w celu wykorzystania swojego ekonomicznego zasięgu i pokusy, jaką jest ich wielki rynek, aby zwiększyć swój wpływ na amerykańskie firmy.

Od amerykańskich spółek typu joint ventures, które działają w Chinach, Pekin wymaga obecnie, aby wewnątrz ich struktur ustanowić to, co nazywają „organizacjami partyjnymi”, dając partii komunistycznej głos – i być może weto – w podejmowaniu decyzji w sprawach personalnych i inwestycyjnych.

Chińskie władze grożą również amerykańskim firmom, które przedstawiają Tajwan jako odrębny podmiot geograficzny lub nie stosują się do chińskiej strategii wobec Tybetu. Pekin zmusił Delta Airlines do publicznego przeproszenia za to, że na swojej stronie internetowej nie nazywają Tajwanu „prowincją Chin”. I zmusił Marriott do zwolnienia amerykańskiego pracownika, który jedynie polubił tweeta o Tybecie.

Pekin rutynowo domaga się też, aby Hollywood przedstawiało Chiny tylko w pozytywnym świetle. Karze wytwórnie i producentów, którzy tego nie robią. Cenzorzy w Pekinie szybko poprawiają filmy lub zakazują tych, które nawet w drobny sposób krytykują Chiny. W przypadku filmu „World War Z” musieli wyciąć wzmiankę o wirusie, ponieważ pochodził on z Chin. Film „Czerwony świt” (ang. „Red Dawn” – przyp. redakcji) został poddany cyfrowej edycji, by złoczyńcy byli Koreańczykami, a nie Chińczykami.

Ale poza biznesem i rozrywką Komunistyczna Partia Chin wydaje także miliardy dolarów na organizacje propagandowe w Stanach Zjednoczonych, a tak naprawdę na całym świecie.

China Radio International (Chińskie Radio Międzynarodowe – przyp. redakcji) nadaje teraz programy przyjazne dla Pekinu w ponad 30 rozgłośniach w USA w wielu dużych amerykańskich miastach. Chińska globalna sieć telewizyjna dociera do ponad 75 mln Amerykanów, a rozkazy dostaje bezpośrednio od swoich panów z partii komunistycznej. Jak powiedział najwyższy przywódca Chin podczas wizyty w siedzibie sieci, cytuję: „Media zarządzane przez partię i rząd stoją na pierwszej linii propagandy i muszą nosić imię partii”.

To z tych powodów i takich realiów w ubiegłym miesiącu Departament Sprawiedliwości nakazał zarejestrować tę sieć jako zagranicznego agenta.

Partia komunistyczna zastraszała również i zatrzymała członków chińskiej rodziny amerykańskich dziennikarzy, którzy byli zbyt dociekliwi. Zablokowała też strony internetowe amerykańskich organizacji medialnych i utrudnia naszym dziennikarzom uzyskanie wiz. Stało się to po tym, jak „New York Times” opublikował raporty śledcze na temat zamożności niektórych chińskich przywódców.

Ale media nie są jedynym miejscem, w którym Komunistyczna Partia Chin stara się promować kulturę cenzury. To samo dotyczy akademii.

Mam na myśli to, że po przykład nie trzeba sięgać dalej niż do Chinese Students and Scholars Association (Chińskiego Stowarzyszenia Studentów i Naukowców – przyp. redakcji), które ma ponad 150 oddziałów w amerykańskich miasteczkach studenckich. Grupy te pomagają organizować imprezy społeczne dla 430 000 obywateli chińskich studiujących w Stanach Zjednoczonych. Ostrzegają także chińskie konsulaty i ambasady, gdy chińscy studenci i amerykańskie szkoły odbiegają od linii partii komunistycznej.

Na uniwersytecie w Maryland chińska studentka wypowiedziała się niedawno na zakończeniu studiów na temat czegoś, co nazwała, a ja zacytuję, „świeżym powietrzem wolności słowa” w Ameryce. Oficjalna gazeta partii komunistycznej szybko ją napiętnowała. Stała się ofiarą burzliwej krytyki w ściśle kontrolowanych chińskich mediach społecznościowych, a jej rodzina w Chinach była nękana. Jeśli chodzi o sam uniwersytet, jego program wymiany z Chinami – jeden z najszerszych w kraju – nagle z potopu zamienił się w strumyk.

Chiny wywierają presję na środowiska akademickie również na inne sposoby. Pekin zapewnia hojne fundusze uniwersytetom, think tankom i uczonym, ze zrozumieniem, że w ten sposób uniknie idei, które partia komunistyczna uznaje za niebezpieczne lub obraźliwe. Specjaliści do spraw Chin doskonale wiedzą, że ich wizy będą opóźniane lub zostaną odrzucone, jeśli ich badania staną w sprzeczności z głównymi punktami programowymi Pekinu.

I nawet naukowcy oraz grupy, które unikają chińskich funduszy, są na celowniku tego kraju, o czym przekonał się na własnej skórze Hudson Institute. Po tym jak zaproponowaliście mówcę, którego Pekin nie lubi, Wasza strona internetowa doświadczyła poważnego cyberataku, który zainicjowano w Szanghaju. Hudson Institute doskonale się orientuje, że Komunistyczna Partia Chin stara się podważyć wolność akademicką i wolność słowa w dzisiejszej Ameryce.

Te i inne działania, postrzegane jako całość, stanowią wzmożony wysiłek, w celu zmiany amerykańskiej strategii i opinii publicznej w temacie przywództwa prezydenta Donalda Trumpa i jego planu „America First” (Ameryka Najważniejsza – przyp. redakcji).

Ale nasze przesłanie dla rządzących Chinami jest następujące: Ten prezydent nie ulegnie. (Oklaski). Amerykański naród się nie zachwieje. I będziemy nadal zdecydowanie opowiadać się za naszym bezpieczeństwem i naszą gospodarką, chociaż nadal mamy nadzieję na poprawę stosunków z Pekinem.

Nasza administracja będzie nadal działać stanowczo, aby chronić interesy Ameryki, amerykańskie miejsca pracy i amerykańskie bezpieczeństwo.

Rozbudowując naszą armię, będziemy nadal bronić amerykańskich interesów na całym obszarze Pacyfiku.

Gdy będziemy reagować na chińskie praktyki handlowe, będziemy nadal wymagać od Chin takich stosunków gospodarczych, które będą bez ograniczeń, uczciwe i wzajemne. Będziemy domagać się, aby Pekin zniósł bariery handlowe, wypełnił swoje zobowiązania, w pełni otworzył swoją gospodarkę – tak jak my otworzyliśmy naszą.

Będziemy nadal podejmować działania przeciwko Pekinowi, dopóki kradzież amerykańskiej własności intelektualnej nie skończy się raz na zawsze. I będziemy twardo stać na stanowisku, dopóki Pekin nie powstrzyma drapieżnej praktyki przymusowego transferu technologii. Będziemy chronić interesy własności prywatnej amerykańskiej przedsiębiorczości. (Oklaski).

Aby poszerzyć naszą wizję wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku, budujemy nowe i coraz mocniejsze więzi z narodami, które podzielają nasze wartości w całym regionie, od Indii po Samoa. Nasze relacje będą płynąć z ducha szacunku opartego na partnerstwie, a nie na dominacji.

Zawieramy nowe umowy handlowe na zasadzie bilateralnej, tak jak w zeszłym tygodniu prezydent Trump podpisał korzystniejszą umowę handlową z Koreą Południową. Wkrótce rozpoczniemy historyczne negocjacje w sprawie dwustronnej umowy o wolnym handlu z Japonią. (Oklaski).

Miło mi również poinformować, że usprawniamy międzynarodowe programy rozwojowe i finansowe. Zapewnimy innym narodom sprawiedliwą i przejrzystą alternatywę dla chińskiej dyplomacji. W rzeczywistości w tym tygodniu prezydent Trump podpisze ustawę BUILD Act.

W przyszłym miesiącu będę miał zaszczyt reprezentować Stany Zjednoczone w Singapurze i Papui-Nowej Gwinei na ASEAN (ang. Association of South-East Asian Nations, pol. Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej – przyp. redakcji) i APEC (ang. Asia-Pacific Economic Co-operation, pol. Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku – przyp. redakcji). Tam przedstawimy nowe sposoby i programy wspierające wolny i otwarty Indo-Pacyfik. W imieniu prezydenta dostarczę przesłanie o tym, że zaangażowanie Ameryki w Indo-Pacyfik jest silniejsze niż kiedykolwiek. (Oklaski).

Bliżej nas zaś, aby chronić nasze interesy, ostatnio wzmocniliśmy CFIUS – Komitet ds. Inwestycji Zagranicznych (ang. Committee on Foreign Investment – przyp. redakcji) – zwiększając nasze bezpieczeństwo chińskich inwestycji w Ameryce, aby chronić nasze bezpieczeństwo narodowe przed agresywnymi działaniami Pekinu.

A jeśli chodzi o szkodliwy wpływ Pekinu i ingerencję w amerykańską politykę i polityków, to będziemy go nadal demaskować, bez względu na to, jaką przyjmie formę. Będziemy współpracować z liderami na każdym poziomie społeczeństwa, aby bronić naszych interesów narodowych i najwyżej cenionych ideałów. Naród amerykański będzie odgrywał decydującą rolę – i tak naprawdę już jest.

W tym czasie, gdy my się tutaj zgromadziliśmy, w całej Ameryce wzrasta nowe zrozumienie. Więcej liderów biznesowych wykracza myślami poza przyszły kwartał, i zastanowią się dwa razy, zanim wejdą na rynek chiński, jeżeli to miałoby oznaczać przekazanie ich własności intelektualnej lub współuczestnictwo w prześladowaniach stosowanych przez Pekin. Ale za tym przykładem musi więcej nas podążyć. Na przykład Google powinien natychmiast zakończyć opracowywanie aplikacji „Dragonfly”, która wzmocni cenzurę partii komunistycznej i naruszy prywatność chińskich klientów. (Oklaski).

Wspaniale jest również widzieć większą liczbę dziennikarzy, którzy relacjonują prawdę, bez strachu czy liczenia na przysługi, dogłębnie badają sprawy, w których Chiny ingerują w nasze społeczeństwo, i [badają] dlaczego [tak jest]. I mamy nadzieję, że amerykańskie oraz światowe organizacje informacyjne będą nadal przyłączać się do tych wysiłków w coraz większym stopniu.

Coraz większa liczba naukowców wypowiada się stanowczo, broniąc wolności akademickiej, a coraz więcej uniwersytetów i zespołów doradczych zbiera się na odwagę, by odrzucić łatwe pieniądze Pekinu, mając świadomość, że każdemu dolarowi odpowiada korespondujące z nim żądanie. Jesteśmy pewni, że ich szeregi będą rosnąć.

W całym kraju naród amerykański wzmaga swoją czujność, z nowym uznaniem dla działań naszej administracji i przywództwa prezydenta, aby zresetować gospodarczą i strategiczną relację Ameryki z Chinami. Amerykanie stoją mocno za prezydentem, który stawia Amerykę na pierwszym miejscu.

Pod przewodnictwem prezydenta Trumpa, mogę Was zapewnić, Ameryka pozostanie na tym kursie. Chiny powinny wiedzieć, że naród amerykański i wybrani przez niego liderzy obu partii są zdeterminowani.

Zgodnie z naszą Strategią Bezpieczeństwa Narodowego: Powinniśmy pamiętać, że „Konkurowanie nie zawsze oznacza wrogość” ani nie musi tym być. Prezydent jasno określił, że chcemy konstruktywnych relacji z Pekinem, gdzie nasz dobrobyt i bezpieczeństwo będą wzrastać wspólnie, a nie osobno. Podczas gdy Pekin odsuwa się od tej wizji, chińscy przywódcy wciąż mogą zmienić kierunek i powrócić do ducha ‘reformy i otwarcia’, którym dziesiątki lat temu cechował się początek tego związku. Amerykanie nie chcą niczego więcej; a Chińczycy też na to zasługują.

Wielki chiński pisarz Lu Xun często ubolewał, że jego kraj, cytuję: „albo patrzył na obcokrajowców z góry jak na brutali, albo z dołu jak na świętych”, ale nigdy jak „na równych”. Dzisiaj Ameryka wyciąga rękę do Chin. I mamy nadzieję, że wkrótce Pekin odpowie czynami, a nie słowami, i ponownie z szacunkiem dla Ameryki. Ale bądźcie pewni: nie ustąpimy, dopóki nasze stosunki z Chinami nie będą oparte na uczciwości, wzajemności i szacunku dla naszej suwerenności. (Oklaski).

Istnieje starożytne chińskie przysłowie, które brzmi: „Ludzie widzą tylko teraźniejszość, ale niebo widzi przyszłość”. Idąc dalej, dążmy do pokojowej przyszłości i dobrobytu, z determinacją i wiarą. Wiarą w przywództwo i wizję prezydenta Trumpa i w stosunki, jakie nawiązał z prezydentem Chin. Wiarą w trwałą przyjaźń między narodem amerykańskim a narodem chińskim. I Wiarą, że niebo widzi przyszłość – a dzięki łasce Bożej Ameryka i Chiny razem spotkają tę przyszłość.

Dziękuję Wam. Niech Was Bóg błogosławi. I niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki. (Oklaski).

KONIEC

11.47 czasu wschodnioamerykańskiego (EDT)

 

Oryginalny tekst przemówienia w języku angielskim jest dostępny na stronach Białego Domu

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję