„Nierozliczone” historie. Pamięci ocalałych, tych, którzy zginęli, i osób nadal prześladowanych

Praktykujący Falun Gong podczas czuwania przy świecach przed chińskim konsulatem w Los Angeles ku pamięci tych, którzy zginęli na skutek prześladowań przez chiński reżim, 15.10.2015 r.<br/>(Benjamin Chasteen / The Epoch Times)

Praktykujący Falun Gong podczas czuwania przy świecach przed chińskim konsulatem w Los Angeles ku pamięci tych, którzy zginęli na skutek prześladowań przez chiński reżim, 15.10.2015 r.
(Benjamin Chasteen / The Epoch Times)

Nie sposób wymienić wszystkich nazwisk i opowiedzieć tylu historii, ale z pewnością w pamięci tych, którzy ich znają – znali, lub o nich usłyszą, nie pozostaną anonimowi. Są – byli w różnym wieku, mają – mieli rodziny, dzieci, plany i marzenia. Wszyscy chcą – chcieli doskonalić swój charakter i być dobrymi ludźmi. Tysięcy osób już z nami nie ma, zginęli na skutek tortur bądź podczas przymusowego pobierania organów. Inni nadal są brutalnie maltretowani na polecenie chińskich władz. Ich jedyną „winą” jest to, że w życiu pragną – pragnęli kierować się Prawdą, Życzliwością i Cierpliwością, głównymi zasadami starożytnej, chińskiej dyscypliny samorozwoju, znanej jako Falun Gong lub Falun Dafa, na którą składa się także zestaw pięciu ćwiczeń medytacyjnych. Aż trudno sobie wyobrazić, że w XXI wieku za te wartości można bezkarnie nękać i mordować ludzi. Ci, którym udało się przetrwać i uciec za granicę, robią wszystko, by jak najwięcej osób dowiedziało się o represjach, które od 20 lat bezustannie trwają w Chinach. Parady, ciche protesty, apele w różnych krajach na świecie mają uświadamiać i przypominać, że zainicjowany przez komunistyczny reżim proceder, jeszcze się nie skończył.

Dokładnie 20 lipca 1999 roku Jiang Zemin, ówczesny przywódca KPCh, osobiście nakazał rozpoczęcie brutalnych prześladowań, które miały wyeliminować Falun Gong: „Zabijać ich fizycznie, zniszczyć finansowo i zrujnować ich reputację”. Najstraszliwszym przejawem prześladowań jest grabież organów, kierowana przez państwo, której ofiarami padają przede wszystkim praktykujący Falun Gong, a także chrześcijanie, Tybetańczycy i Ujgurzy.

Osoby, które w Chinach zostały zabite przez reżim za wiarę w Falun Gong. Strona internetowa Minghui.org, która służy jako biuro informacji o prześladowaniach Falun Gong, potwierdziła, że w 2018 roku w wyniku prześladowań zmarło 68 praktykujących Falun Gong. Uważa się, że prawdziwa liczba zgonów jest większa, jednak nie można dokładnie określić jej wielkości z powodu trudności w uzyskaniu niezbędnych informacji z Chin (Minghui.org)

Osoby, które w Chinach zostały zabite przez reżim za wiarę w Falun Gong. Strona internetowa Minghui.org, która służy jako biuro informacji o prześladowaniach Falun Gong, potwierdziła, że w 2018 roku w wyniku prześladowań zmarło 68 praktykujących Falun Gong. Uważa się, że prawdziwa liczba zgonów jest większa, jednak nie można dokładnie określić jej wielkości z powodu trudności w uzyskaniu niezbędnych informacji z Chin (Minghui.org)

To dzieje się „obok” nas

Jason Xiong, mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych. Udało mu się ocaleć, mimo bestialskich tortur, jakie stosowano wobec niego w obozie pracy. Był dotkliwie bity, przywiązywany do pryczy i karmiony rurką wsadzoną przez nos do żołądka.

Xiong wyznał, że chociaż podczas tylu lat cierpień, zadawanych mu w Chinach, nigdy nie płakał, to niezwykle wzrusza go, gdy widzi praktykujących z całego świata, którzy uczestniczą w apelach czy paradach, trzymając banery wzywające chiński reżim do zaprzestania prześladowań.

W 2017 roku Jennifer Zeng w otwartym liście do prezydenta Stanów Zjednoczonych napisała m.in., że prześladowania przybrały już tak wielką skalę, że można mówić o największej zbrodni przeciwko ludzkości w tym stuleciu. „Jednak ze względu na ścisłą kontrolę mediów świat nadal niewiele o tym wie”.

Ethan Gutmann, dziennikarz śledzy, współautor obszernego raportu na temat grabieży organów, szacuje, że od pół miliona do miliona praktykujących jest przetrzymywanych w danym momencie w różnych zakładach karnych w Chinach.

Zeng oceniła, że KPCh zdaje sobie sprawę, iż gdyby świat poznał wszystkie nieznane i szokujące fakty, które dotyczą prześladowań, byłoby to dla reżimu „dniem zagłady. To dlatego jest tak istotne dla KPCh, aby zagłuszyć głosy takich ludzi jak ja”.

Jason Xiong, praktykujący Falun Dafa, który przeżył tortury w Chinach za swoją wiarę, Manhattan, 16.05.2019 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Jason Xiong, praktykujący Falun Dafa, który przeżył tortury w Chinach za swoją wiarę, Manhattan, 16.05.2019 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Wołanie o pomoc

Znaleziony w 2012 roku przez Julie Keith w jednej z halloweenowych dekoracji, potajemnie napisany list od uwięzionego w obozie pracy w Masanjia Suna Yi, błagającego o pomoc i przesłanie wiadomości do „Światowej Organizacji Ochrony Praw Człowieka”, wstrząsnął opinią publiczną i wzbudził zainteresowanie mediów.

„Tysiące ludzi, którzy są tu prześladowani przez rządzącą Komunistyczną Partię Chin, będą ci dziękować i pamiętać cię na zawsze” – napisał Sun Yi w liście.

Jego droga do wolności była wyboista i niezbyt długo dane mu było się nią cieszyć. Po wypuszczeniu z aresztu w Chinach i tak nie mógł żyć normalnie. Musiał się ukrywać i być bezdomnym, by znów nie trafić do więzienia. Po ponownym aresztowaniu, gdy ponownie go zwolniono, zdecydował się na ucieczkę. W grudniu 2016 roku udało mu się przedostać do Indonezji, a w 2017 roku spotkał się z Julie Keith.

Będąc poza Chinami, wciąż pamiętał o praktykujących, którzy tam zostali.

Zmarł w 2017 roku w szpitalu. Jego rodzina podejrzewa, że w placówce mogło dojść do przestępstwa. Jako przyczynę śmierci podano dysfunkcję nerek, na które Sun Yi nigdy nie chorował, a ciało bardzo szybko skremowano. Jego historię można obejrzeć w dokumencie wyreżyserowanym przez Leona Lee „List z Masanjia”, w którym Sun Yi jest autorem wielu ujęć nakręconych w Chinach ukrytą kamerą.

Oficjalnie system obozów pracy w Chinach zlikwidowano w 2013 roku. W rzeczywistości obserwatorzy praw człowieka zauważyli, że KPCh nadal wykorzystuje więzienia, centra odosobnienia, szpitale psychiatryczne i nieoficjalne „czarne więzienia” do tych samych celów.

(Zapowiedź „Listu z Masanjia”, wideo z polskimi napisami)

Decyzja, która wywołała falę okrucieństwa

Dzień 20 lipca 1999 roku, w którym rozpoczęto prześladowania Falun Gong, całkowicie zmienił losy chińskich praktykujących. Nie skończyło się na zabronieniu wykonywania ćwiczeń i zakazie studiowania wykładów Mistrza Li Hongzhi, zebranych w książce „Zhuan Falun”. Ruszyła machina inwigilacji i tortur, której zadaniem było „przetransformowanie” sposobu myslenia osób praktykujących i nakłonienie ich do porzucenia kultywacji Falun Dafa.

Setki praktykujących Falun Gong zebrało się rano na Geology Plaza w Changchun, maj 1998 r. – przed rozpoczęciem prześladowań zainicjowanych i kierowanych przez Jiang Zemina, ówczesnego przywódcę KPCh (©<a href="http://en.minghui.org/html/articles/2012/7/9/134354.html">Minghui</a>)

Setki praktykujących Falun Gong zebrało się rano na Geology Plaza w Changchun, maj 1998 r. – przed rozpoczęciem prześladowań zainicjowanych i kierowanych przez Jiang Zemina, ówczesnego przywódcę KPCh (©Minghui)

Liu Xitonga, chińskiego artystę uprawiającego kaligrafię, zatrzymywano ponad 20 razy w ciągu 19 lat. Spędził trzy lata w obozach pracy i cztery w więzieniu. Tam zachęcano przestępców, by go torturowali.

„Zdejmowali moje ubranie, obierali mi skórę z pleców obieraczką, rozpylali mi słoną wodę na plecy” – relacjonuje.

„Ból był aż tak nie do zniesienia, że wolałbym umrzeć. Posypywali ostrą papryką penisa, dźgali igłami palce u rąk i nóg, przypalali mi skórę papierosami, przypalali moje ciało płomieniem i nałożyli olejek miętowy na oczy. Więźniowie zmusili mnie do przełknięcia trującego płynu; zemdlałem” – opisuje.

Liu Xitong, znany artysta uprawiający kaligrafię w Chinach, który był torturowany za swoją wiarę w Falun Gong, Kapitol w Waszyngtonie, przed przemówieniem na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, 4.12.2018 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Liu Xitong, znany artysta uprawiający kaligrafię w Chinach, który był torturowany za swoją wiarę w Falun Gong, Kapitol w Waszyngtonie, przed przemówieniem na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, 4.12.2018 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Okradzeni z dzieciństwa

Xu Xinyang jest już dziś pełnoletnia. Prześladowania Falun Gong zaczęły się, jeszcze zanim przyszła na świat. Dzieciństwo kojarzy się jej głównie ze strachem i przerażeniem.

W 2001 roku rodzice Xu zostali aresztowani za druk ulotek na temat prześladowań Falun Gong. Wtedy mama Xu była z nią w ciąży.

Początkowo mamę zwolniono, po czym ponownie trafiła do więzienia, będąc w czwartym miesiącu ciąży. Poddano ją torturom, których o mało co nie przypłaciła życiem. Ojca skazano na osiem lat.

Xu spotkała go pierwszy raz, gdy jeszcze był w więzieniu, miała wtedy siedem lat.

„Chciał mnie objąć, ale bałam się i chowałam za mamą. Nie pozwoliłam mu się przytulić, bo nigdy nie miałam okazji go poznać. Będę tego żałować przez całe życie” – wyznaje wzruszona Xu.

Xu Xinyang, po prawej, 17-letnia dziewczyna, której ojciec, na zdjęciu, zmarł w wyniku tortur, jakie przeżył w Chinach z powodu swojej wiary w Falun Gong, przemawia na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, obok stoi jej matka Chi Lihua, Kapitol w Waszyngtonie, 4.12.2018 r.<br/>(Samira Bouaou / The Epoch Times)

Xu Xinyang, po prawej, 17-letnia dziewczyna, której ojciec, na zdjęciu, zmarł w wyniku tortur, jakie przeżył w Chinach z powodu swojej wiary w Falun Gong, przemawia na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, obok stoi jej matka Chi Lihua, Kapitol w Waszyngtonie, 4.12.2018 r.
(Samira Bouaou / The Epoch Times)

Nie zdążyła już poznać ojca i nigdy nie dała mu się uściskać. Zmarł niecałe dwa tygodnie po tym, jak został zwolniony z aresztu po odbyciu pełnego wyroku. Miała wtedy osiem lat. W ciągu nieco ponad trzech miesięcy zmarło jeszcze trzech członków jej najbliższej rodziny, bezpośrednio z powodu prześladowań lub pośrednio, nie mogli pogodzić się ze śmiercią bliskich.

Straciła prawo uczęszczania do swojej szkoły, kilkakrotnie zmuszano ją, by przeniosła się do innej placówki. W końcu trafiła do szkoły, gdzie wśród nauczycieli było wielu praktykujących. W dniu jej urodzin wszystkich ich aresztowano. Xu i kilkorgu kolegom udało się uciec.

Dzieci były też przesłuchiwane. Jednemu z uczniów nie pozwolono spać przez cztery noce z rzędu. Niedługo po tym, jak pozwolono mu wrócić do domu, upadł i zmarł, był tak przerażony całą sytuacją.

Od tamtej pory Xu Xinyang z matką musiały się tułać, uciekając przed policją. Gdy dziewczynka skończyła 12 lat, udało im się zbiec do Tajlandii, a kilka lat później wyjechać na stałe do Stanów Zjednoczonych.

Z czteroosobowej rodziny Yang Chunhua jedynie jej tata nie praktykował Falun Dafa. Zaś tylko ona ocalała. W 2004 roku po trzech latach tortur zmarła jej matka Dong Baoxin. Siostra odeszła w 2014 roku po długoletnim pobycie najpierw w obozie pracy, a później w więzieniu dla kobiet. Po tym co się stało, ojciec także umarł.

Yang Chunhua, torturowana w Chinach za wiarę w Falun Gong, której siostra i matka zmarły z powodu tortur i której ojciec zmarł z żalu, przemawia na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, Kapitol w Waszyngtonie, 4.12.2018 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Yang Chunhua, torturowana w Chinach za wiarę w Falun Gong, której siostra i matka zmarły z powodu tortur i której ojciec zmarł z żalu, przemawia na forum „Pogorszenie sytuacji praw człowieka i ruchu Tuidang w Chinach”, ang. „Deteriorating Human Rights and Tuidang Movement in China”, Kapitol w Waszyngtonie, 4.12.2018 r. (Samira Bouaou / The Epoch Times)

Li Fuyao miała sześć lat, gdy jej rodziców aresztowano. Przez 10 lat byli przetrzymywani w obozach pracy przymusowej, ośrodkach prania mózgu i więzieniach, ponieważ odmówili wyrzeczenia się Falun Gong. Musiała się nią zaopiekować babcia.

Jak opowiada Fuyao, była zdezorientowana i nie rozumiała, co się dzieje. „Ale wiedziałam, że moi rodzice mieli rację, ponieważ bronili tego, w co wierzyli”.

Podczas gdy matka i ojciec byli katowani w więzieniach, Li Fuyao doświadczała efektu prześladowań na „wolności”. Rówieśnicy pod wpływem wszechobecnej propagandy przeciwko Falun Gong, unikali jej i ją poniżali. Pluli na jej książki.

Po latach tortur, cierpienia i rozłąki udało im się znów być razem. Obecnie cała rodzina mieszka w Nowym Jorku.

Rodzina Li Fuyao, od lewej: Wang Huijuan, Li Fuyao i Li Zhenjun, w domu w Queens, Nowy Jork, 8.01.2017 r. Rodzina uciekła z Chin w 2014 r. po długich latach tortur za praktykowanie Falun Gong (Samira Bouaou / Epoch Times)

Rodzina Li Fuyao, od lewej: Wang Huijuan, Li Fuyao i Li Zhenjun, w domu w Queens, Nowy Jork, 8.01.2017 r. Rodzina uciekła z Chin w 2014 r. po długich latach tortur za praktykowanie Falun Gong (Samira Bouaou / Epoch Times)

Tylko nielicznym praktykującym Falun Gong, którzy przetrwali wiele wyrafinowanych pod względem okrucieństwa tortur psychicznych i fizycznych, pozwolono opuścić mury katowni. Nieustannie od 20 lat w Chinach dokonuje się grabieży organów od zwolenników Falun Dafa. Jej ofiary już nam nie opowiedzą o zbrodniach KPCh.

Ocaleni, świadkowie zbrodni, obrońcy praw człowieka, praktykujący Falun Dafa od lat apelują, by nie pozostawać obojętnym i wspólnie przedsięwziąć kroki, które skłonią chiński reżim komunistyczny do zaprzestania tego haniebnego procederu.

Co będzie z naszym człowieczeństwem, jeśli wszyscy przymkniemy na to oczy.

Krótki dokument o prześladowaniach Falun Gong, które od 20 lat trwają w Chinach:

(Film z polskimi napisami)

Źródła: Stories of Persecution Told on Capitol Hill Before Human Rights Day, Family Survives Decade of Brutality in China, Finds Healing and Normalcy in US, In Defiance of a Brutal Persecution, An Open Letter to President Trump Regarding His Visit to China.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję