Ekspert ds. Chin Erping Zhang: W Chinach istnieje Ministerstwo Propagandy

Erping Zhang podczas konferencji „Wolność (słowa) kocham i rozumiem” w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, 28.02.2019 r. Wystąpienie dotyczyło dezinformacji czynionej przez Komunistyczną Partię Chin (Piotr Głowacki / The Epoch Times)

Erping Zhang podczas konferencji „Wolność (słowa) kocham i rozumiem” w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, 28.02.2019 r. Wystąpienie dotyczyło dezinformacji czynionej przez Komunistyczną Partię Chin (Piotr Głowacki / The Epoch Times)

W dniach 28 lutego i 1 marca odbyła się w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich konferencja pt. „Wolność (słowa) kocham i rozumiem”, na której dziennikarze i liczni eksperci debatowali zarówno nad rolą wolności słowa w życiu społecznym, jej obecną kondycją, jak i nad zjawiskami zagrażającymi tej wolności.

Podczas konferencji wystąpienie miał pan Erping Zhang, światowej rangi naukowiec i ekspert zajmujący się polityką i gospodarką regionu Azji Wschodniej, specjalizujący się w zagadnieniach handlu i biznesu z Chinami, w dyplomacji, a także problemach związanych z naruszaniem praw człowieka.

Zhang był panelistą w Parlamencie Europejskim, Kongresie Stanów Zjednoczonych, parlamencie włoskim, szwedzkim, a także norweskim i japońskim. Przemawiał także w Komisji Praw Człowieka ONZ, Radzie ds. Stosunków Zagranicznych (ang. Council on Foreign Relations), na czołowych amerykańskich uniwersytetach: Harvard, Yale, Princeton, oraz na Uniwersytecie w Toronto i Uniwersytecie Sztokholmskim, gdzie był uczonym wizytującym.

Królestwo fake newsów

Zhang przemawiał podczas panelu zatytułowanego „Manipulacja i dezinformacja”, wystąpienie nosiło tytuł „Królestwo fake newsów: Studium propagandy Pekinu w kontekście kampanii przeciwko Falun Gong”. Jak mówił, kampania, którą reżim komunistyczny wymierzył w pokojowy ruch Falun Gong, należy według niego do najmniej zrozumiałych tematów na Zachodzie.

Jedną z przyczyn tej sytuacji jest fakt, że wiadomości na temat prześladowań Falun Gong są serwowane zachodniemu odbiorcy przez te same chińskie media, które prowadzą kampanię oszczerstw. Drugą przyczyną, według Zhanga, są działania Chin, które wykorzystują gratyfikację ekonomiczną, aby wpłynąć na kraje Zachodu. Powoduje to, że wiele krajów boi się mówić o naruszeniach praw człowieka w Chinach. Ten problem dotyczy Europy, w szczególności również Polski, gdzie Chiny wykorzystują politykę „Jednego pasa, jednej drogi” oraz program „16+1”, aby wywierać wpływ.

Jak z Orwella: Ministerstwo Propagandy

Zhang przypomniał, że w Chinach w 1924 roku powstało Ministerstwo Propagandy, które kontroluje wszystkie aspekty mediów, w Chinach nie ma mediów prywatnych. Jak się okazuje, Chińskie Centralne Ministerstwo Propagandy zmieniło swoją angielską nazwę w 1998 roku na „Central Publicity Department”, jednak chińska nazwa pozostała niezmieniona. Zhang podkreślił, że ten departament posiada pełną kontrolę nad częstotliwościami radiowymi, drukiem, a teraz również nad internetem.

Według badań Uniwersytetu Harvarda chiński internet jest w praktyce intranetem, co oznacza, że jest to system zamknięty. Są trzy bramy prowadzące z chińskiego intranetu na świat zewnętrzny, znajdują się one w Pekinie, Szanghaju oraz w Guangzhou.

W 2017 roku naukowcy Uniwersytetu Harvarda opublikowali wyniki badań pt. „Jak chiński rząd tworzy posty w mediach społecznościowych w celu strategicznego odwrócenia uwagi, a nie rzeczowej argumentacji”. Według tych analiz reżim komunistyczny zatrudnia dwa miliony osób, które publikują wiadomości propartyjne na platformach społecznościowych pod fałszywą tożsamością. Wszystko dzieje się w celu przekonania opinii publicznej do polityki władz.

„Za każdy z tych postów zatrudniony rzekomo dostaje 50 centów, dlatego ta armia profesjonalnych propartyjnych komentatorów jest nazywana ‘50-centową armią’” – powiedział Zhang. „Ten raport oszacowuje, że manipulujący opinią publiczną publikują około 448 milionów komentarzy rocznie, aby zwodzić społeczeństwo”.

Prześladowania Falun Gong przez partię komunistyczną jako studium manipulacji

Kluczowym punktem wypowiedzi Erpinga Zhanga było omówienie kampanii dezinformacji skierowanej przeciwko Falun Gong, w której chiński reżim komunistyczny dopuścił się licznych manipulacji. Panelista rozpoczął tę część wystąpienia od wyjaśnienia uczestnikom, czym jest praktyka Falun Gong, znana także pod nazwą Falun Dafa.

Jak wyjaśnił Zhang, Falun Gong jest praktyką samodoskonalenia, systemem składającym się z pięciu łagodnych ćwiczeń, które mogą się kojarzyć z tai-chi. Głównym trzonem nauki Falun Gong są zasady Prawdy, Życzliwości i Cierpliwości. Praktyka jest apolityczna i nie ma w niej oficjalnego członkostwa, nauki są darmowe i dostępne dla wszystkich. Uczestnicy konferencji mogli zapoznać się również z symbolem praktyki – Falun. Składa się on z czterech symboli tai-chi oraz pięciu swastyk – symboli, które były znane już 2500 lat temu, na długo zanim Hitler je odwrócił i użył dla swoich celów.

Jednym z głównych przykładów manipulacji reżimu komunistycznego w sprawie Falun Gong był przywołany przez Zhanga tzw. incydent samospalenia. 23 stycznia 2001 roku Ministerstwo Propagandy stwierdziło, że pięciu praktykujących Falun Gong chciało „udać się do Nieba” poprzez samospalenie na placu Tiananmen. W ten sposób KPCh chciała zdyskredytować tę tradycyjną praktykę medytacyjną, przedstawiając jej zwolenników jako grupę niezrównoważonych osób. Tak partia komunistyczna usiłowała usprawiedliwić brutalne prześladowania Falun Gong, włącznie z grabieżą organów od uwięzionych praktykujących.

Zachodni dziennikarze podejrzewali, że to był ukartowany incydent, który miał na celu zniesławienie Falun Gong, ponieważ jedynie państwowe media w Chinach miały prawo do przeprowadzania wywiadów z tak zwanymi ofiarami, podczas gdy prasie zagranicznej oraz rodzinom ofiar zabroniono kontaktowania się z nimi.

Później „The Washington Post” opublikował raport śledczy, w którym opisał Liu Chunling, jedną z rzekomych ofiar. Jak się okazało, pracowała ona w klubie nocnym, miała problemy ze swoją matką i żaden z jej sąsiadów nigdy nie widział, by praktykowała Falun Gong.

Pekin twierdził również, że 12-letnia dziewczynka Liu Siying miała być uczestniczką incydentu samospalenia, jednak producentka CNN, która była tego świadkiem, powiedziała, że nie widziała tam żadnego dziecka. Zdobywca nagrody Emmy dla dziennikarzy Danny Schechter również podał w wątpliwość, czy to dziecko mogło rozmawiać z chińskimi mediami tak szybko po zabiegu tracheotomii. A jednak Liu Siying mówiła bardzo wyraźnie podczas wywiadu, co jest niemożliwe z punktu widzenia medycyny.

Zhang podsumował, że eksperci ds. Chin zgodnie twierdzą, iż osoby zaangażowane w incydent samospalenia na placu Tiananmen nie były praktykującymi Falun Gong, a chiński rząd wykreował to wydarzenie w celu zdyskredytowania praktyki. Nie dziwi zatem, że po wielu pytaniach ze strony prasy międzynarodowej chińskie media państwowe zaczęły unikać wspominania o incydencie samospalenia.
Dodał, że zarówno w buddyzmie, jak i w taoizmie samobójstwa są niedozwolone.

Chińskie media o Falun Gong przed prześladowaniami

Zhang pokazał również kontrast w relacjach chińskich mediów państwowych na temat Falun Gong w okresie przed prześladowaniami i po ich rozpoczęciu. Zaskakujące może być spostrzeżenie, że praktyka była wysławiana przez partię komunistyczną przez pierwszych siedem lat od momentu jej upublicznienia, a to za sprawą korzyści zdrowotnych, jakie przynosiła obywatelom Chin, i oszczędności na służbie zdrowia, jakie dzięki temu zyskiwały władze.

Mówca przytoczył fragment U.S. News and World Report z lutego 1999 roku, w którym członek Chińskiej Komisji Sportu stwierdził: „Falun Gong i inne qigong mogą zaoszczędzić danej osobie nawet do 1000 juanów miesięcznie na opłatach medycznych. Jeśli 100 milionów to praktykuje, to oznacza nawet 100 miliardów zaoszczędzonych juanów na opłatach lekarskich. Premier Zhu Rongji jest z tego faktu bardzo zadowolony. Cały kraj może teraz korzystać z tych pieniędzy”.

Pan Li Hongzhi, który jest założycielem Falun Gong, otrzymał na Orientalnych Targach Zdrowia w Pekinie w 1993 roku nagrodę dla Najpopularniejszego Mistrza Qigong i Pioniera dla Dobra Nauki.

Liczne gazety pisały o panu Li Hongzhi i praktyce Falun Gong w superlatywach. Gazeta „People’s Public Security” 21 listopada 1993 roku napisała: „Pan Li Hongzhi został zaproszony, by pomógł tym, którzy dzielnie walczyli o sprawiedliwość”. Z kolei „China Economic Times” podawał przykład osoby, która po nauczeniu się Falun Gong ponownie stanęła na nogach. „Medicine and Health Newspaper” 4 grudnia 1997 roku napisał: „Dla zdrowia i utrzymania sprawności fizycznej wybierzcie Falun Gong”.

Nawet minister Chińskiej Generalnej Administracji Sportu uczestniczył w kontrolnym badaniu ćwiczeń grupy praktykujących Falun Gong w Changchun w 1998 roku. Promował on ćwiczenia Falun Gong dla polepszenia zdrowia. Z kolei 30 lipca 1993 roku reporter sportowy Song Shixiong z chińskiej państwowej telewizji CCTV przeprowadził wywiad z panem Li Hongzhi.

Według gazety „Beijing Youth Daily” z 21 marca 1996 roku najlepiej sprzedającą się w lutym książką w kraju było „Zhuan Falun” – główna książka Falun Gong. Co zatem się stało, że reżim komunistyczny tak nagle zmienił nastawienie wobec praktyki Falun Gong?

Jak mówił Zhang, odpowiedzi należy szukać w liczbach. Według szacunków samej partii liczba członków Falun Gong wynosiła w 1999 roku 70 milionów osób, co przewyższało liczbę członków partii komunistycznej. Władze poczuły się zagrożone i rozpoczęły brutalne prześladowania.

Do dziś potwierdzono, że 4287 osób zmarło na skutek tortur, choć same prześladowania dotyczą znacznie większej liczby ofiar. Wiele osób, które udały się na plac Tiananmen w celu upomnienia się o swoje prawa, zostało wysłanych do obozów pracy. Jak twierdzi dr Manfred Nowak w specjalnym raporcie ONZ na temat tortur, dwie trzecie przypadków stosowania tortur w Chinach dotyczy praktykujących Falun Gong.

Na koniec przemówienia Erping Zhang wyraził nadzieję, że uczestnicy będą mogli zgłębić problem prześladowań Falun Gong w sposób niezależny i samodzielny, korzystając również z innych źródeł niż te pochodzące od chińskich władz, których wiarygodność, jak wykazał w swoim wystąpieniu, jest wątpliwa.

Niebezpieczeństwa współpracy z KPCh

Jedno z pytań zadanych panu Zhangowi podczas konferencji brzmiało: „Jeśli władze zakazują zasad Prawdy, Życzliwości i Cierpliwości, to jak możemy mieć zaufanie, robiąc z nimi biznes? Czy delegalizowanie czegoś tak istotnego ma skutki także na innych polach, czy tylko w kwestii praw człowieka?”.

„Jeśli chcieliby Państwo utworzyć biznes, to czy wybraliby Państwo złodzieja, który rozporządza ukradzionymi pieniędzmi? Prawdopodobnie nie. A chiński rząd to jest rząd partii komunistycznej, który ukradł pieniądze swoim obywatelom. One nie należą do partii. 1,4 miliarda ludzi karmi tę partię. I ona wykorzystuje to, by kupić wpływy za granicą – w Europie, Afryce i w innych miejscach. Prędzej czy później ten złodziej zostanie złapany. Jest jedynie kwestią czasu, kiedy zostanie postawiony przed obliczem sprawiedliwości. To kwestia czasu, kiedy partia komunistyczna upadnie, a wtedy jej współpracownicy będą żałowali, że byli w partnerstwie ze zbrodniarzem” – odpowiedział Erping Zhang.

Podczas debaty pan Zhang mówił także o tym, że KPCh zainwestowała wiele pieniędzy w Europie Centralnej. Zauważył, że w Chinach, według szacunków chińskich władz, około 40 milionów ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa, co równa się populacji Polski. „Zatem dlaczego mieliby dawać pieniądze krajom europejskim, kiedy mają od 40 do 80 milionów ludzi żyjących poniżej granicy ubóstwa?” – pytał ekspert.

Według Zhanga zagrożenia wynikające ze współpracy z reżimem komunistycznym są nie tylko natury moralnej, lecz także dotyczą bardzo namacalnych spraw. Wspomniał, że Chiny zakładają na całym świecie Instytuty Konfucjusza, które faktycznie są machinami propagandowymi finansowanymi przez władze. W kategorii zagrożeń wymienił także współpracę naukowo-techniczną. Według szacunków rządu USA, Stany Zjednoczone tracą od 200 do 600 miliardów dolarów na kradzieży intelektualnej dokonywanej przez Chiny. Co do wagi tego zagrożenia, według Zhanga, obie główne partie amerykańskie, zarówno Demokraci, jak i Republikanie, są zgodne. Do tego dochodzi także deficyt handlowy między USA a Chinami. Na koniec ekspert dodał, że zagrożenia ze strony Komunistycznej Partii Chin są teraz tematem wielu debat w Stanach Zjednoczonych.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję