Następna pandemia: Pytanie nie „czy”, ale „kiedy”

Farma świń na obrzeżach Pekinu, Chiny, 5.06.2017 r. (Nicolas Asfouri/AFP/Getty Images)

Farma świń na obrzeżach Pekinu, Chiny, 5.06.2017 r. (Nicolas Asfouri/AFP/Getty Images)

Komentarz

Według „Global Times”, ulubionej tuby propagandowej chińskiego reżimu, za najnowszy wybuch epidemii w Chinach winić należy samolot z Rosji. 20 lipca, po oczyszczeniu kabiny tego samolotu, dziewięciu pracowników na międzynarodowym lotnisku Lukou w Nanjing uzyskało pozytywny wynik testu na obecność wariantu Delta. Dwa tygodnie później wirus dotarł do sześciu różnych prowincji. Setki tysięcy ludzi zostało zamkniętych w domach. A zarząd lotniska w Nanjing został ostro skrytykowany przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh). To, czy rosyjski samolot był odpowiedzialny za przywiezienie wysoce zakaźnej odmiany wirusa do Chin, jest kwestią dyskusyjną. Jednak dyskusji nie podlega związek chińskiego reżimu ze śmiertelnymi pandemiami.

Tykająca bomba zegarowa

Jak powie wam każdy szanujący się historyk lub epidemiolog, Chiny, historycznie rzecz biorąc, były wylęgarnią śmiertelnych pandemii. Obecna forma koronawirusa, która prawie na pewno powstała w laboratorium w Wuhan, nie była pierwszym śmiertelnym wirusem pochodzącym z Chin i z pewnością nie będzie ostatnim. Jak ostrzega analityk ds. polityki zagranicznej Vanda Felbab-Brown, następna pandemia może równie dobrze być skutkiem „niewłaściwej hodowli, kiedy to zwierzęta domowe nie są odseparowane od zwierząt dzikich”. Tam, gdzie są „luki w przepisach”, prawdopodobieństwo katastrofy wzrasta. Chiny są nie tylko wylęgarnią pandemii, lecz także wylęgarnią „luk w przepisach”. Oczywiście, można by dowodzić, dość przekonująco, że to właśnie te „luki w przepisach” są odpowiedzialne za ostatnią pandemię.

W przypadku Chin i kolejnej pandemii chorób odzwierzęcych, pytanie nie jest „czy”, ale „kiedy”. Weźmy na przykład nową megafarmę w pobliżu miasta Nanyang. Jak napisali autorzy agriculture.com, obiekt ten jest „mniej więcej 10 razy większy od typowego zakładu hodowlanego w Stanach Zjednoczonych” i wkrótce będzie „mieścić 84 000 loch i ich potomstwo”. Ta farma „zdecydowanie największa na świecie”, może równie dobrze być wylęgarnią następnej plagi. Jak ostrzega wirusolog Suresh V Kuchipudi, w krajach takich jak Chiny „kontrola chorób, suplementacja paszy i warunki chowu” zwierząt domowych są zazwyczaj słabe. „Bydło, kurczaki i świnie, które mogą przenosić choroby endemiczne, są często w bliskim kontakcie ze sobą, z różnymi zwierzętami nieudomowionymi i ludźmi”. Na ile dobrze będzie prowadzona ta megafarma zapełniona 84 000 loch? Historia nauczyła nas, że odpowiedź na to pytanie brzmi: „niezbyt dobrze”. W końcu, najlepszym wyznacznikiem przyszłego zachowania jest zachowanie z przeszłości.

Pracownicy sprawdzają urządzenie w tymczasowym laboratorium „Fire Eye”, używanym do przeprowadzania testów na obecność COVID-19, w centrum wystawienniczym w Nanjing, wschodnia prowincja Jiangsu, Chiny, 28.07.2021 r. (STR/AFP via Getty Images)

Pracownicy sprawdzają urządzenie w tymczasowym laboratorium „Fire Eye”, używanym do przeprowadzania testów na obecność COVID-19, w centrum wystawienniczym w Nanjing, wschodnia prowincja Jiangsu, Chiny, 28.07.2021 r. (STR/AFP via Getty Images)

Jeśli dodamy do tego niechęć reżimu do współpracy z rządami światowymi, otrzymamy przepis na katastrofę. Jak bez wątpienia wiadomo, KPCh odmówiła ostatnio współpracy przy śledztwie w sprawie źródła pochodzenia COVID-19. Jeżeli reżim nie ma nic do ukrycia, to dlaczego odmawia? Jeżeli członkowie KPCh chcą, aby reszta świata ufała chińskiemu reżimowi (zaufanie do Chin jest na rekordowo niskim poziomie), to niech przynajmniej będą transparentni. Odmowa współpracy jest, oczywiście, zrozumiała. Reżim ma wiele do ukrycia.

Pestycydy i zaraza

W marcu tego roku, dokładnie 12 miesięcy po tym, jak większość krajów zaczęła zamykać swoje granice, Adam Minter, dziennikarz z „Bloomberga”, napisał dość ciekawy artykuł. Opisał „niechlujnych hodowców owiec, którzy prowadzą zakłady rolne 120 mil (ok. 190 km) na południe od Pekinu”. Rolnicy ci byli interesującą grupą, ponieważ regularnie suplementowali swoje owce „clenbuterolem – silnym, zakazanym środkiem wspomagającym wzrost – który może powodować poważne problemy zdrowotne u ludzi”.

Artykuł Mintera pojawił się w tym samym czasie, jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaczęła „brać na celownik” praktyki rolnicze w Chinach. Teraz ważne jest, aby zauważyć, że WHO zrobiło bardzo niewiele, aby okryć się chwałą. Niemniej lepiej późno niż wcale, jak sądzę. Jednakże nawet jeśli WHO „wzięło je na celownik”, to napotka na poważne przeszkody. Minter rozważał kwestię tego, „jak trudno jest nadzorować ogromny system małych gospodarstw rolnych w Chinach – zwłaszcza gdy lokalni urzędnicy mają motywację do ignorowania oczywistych problemów”.

Chińscy rolnicy, którzy w większości wiodą ubogie życie, polegają w dużej mierze na agresywnej uprawie roślin. Z tego powodu, według Mintera, wielu z nich „od dawna ucieka się do środków chemicznych, w tym do używania (i nadużywania) nawozów i pestycydów”. Związek między toksycznym przemysłem chemicznym a śmiertelnymi wirusami został dobrze udokumentowany. Jak zauważyli naukowcy ze Stanford, „Chiny są największym na świecie konsumentem chemikaliów rolniczych”. Kraj ten zużywa „ponad 30 proc. nawozów i pestycydów na świecie”, mimo że posiada „tylko 9 proc. ziem uprawnych na świecie”. Nadużywanie szkodliwych środków chemicznych jest problematyczne na wielu poziomach. W artykule „Bloomberga” Minter przedstawia jeszcze jeden ważny punkt: KPCh, chcąc „zobaczyć boom produkcji rolnej”, jest więcej niż skłonna „odwrócić wzrok”. Milczeć. Pozostać ślepą. A wtedy wszystko będzie w porządku. Jednak nie do końca będzie.

Odwracanie wzroku jest tym, co od samego początku wciągnęło nas w to bagno. Najwyższy czas, aby KPCh, zamiast „odwracać wzrok”, długo przejrzała się w lustrze. Jeśli reżim nadal będzie kłamał i oszukiwał, to społeczność międzynarodowa, z oczywistych powodów, stanie się tylko bardziej podejrzliwa. Nadszedł czas na dwie rzeczy: całkowitą przejrzystość i brutalną uczciwość. W przypadku KPCh możemy oczekiwać, że nie otrzymamy ani jednego, ani drugiego. Możemy natomiast oczekiwać, że otrzymamy kolejną pandemię.

John Mac Ghlionn jest badaczem i eseistą. Jego prace były publikowane w takich czasopismach jak „The New York Post”, „The Sydney Morning Herald”, „The American Conservative”, „National Review”, „Public Discourse” i innych szanowanych wydawnictwach. Jest również felietonistą w Cointelegraph.

Poglądy wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy „The Epoch Times”.

Obserwuj Johna na Twitterze: @ghlionn

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2021-08-03, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/the-next-pandemic-not-a-question-of-if-but-a-question-of-when_3930618.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję