Komentarz: Czy Google sprzedaje Twoje prywatne dane do Chin?

Uczestnicy targów korzystają z laptopów na stoisku Google, amerykańskiego giganta wyszukiwarek, na Targach Książki we Frankfurcie, Niemcy, 8.10.2006 r. Na tych największych na świecie targach książki grupy broniące praw człowieka oskarżyły internetowych gigantów, takich jak Yahoo i Google, o sprzedawanie informacji o swoich chińskich użytkownikach, aby zdobyć pozycję na tym bezkresnym rynku (Torsten Silz/AFP/Getty Images)

Uczestnicy targów korzystają z laptopów na stoisku Google, amerykańskiego giganta wyszukiwarek, na Targach Książki we Frankfurcie, Niemcy, 8.10.2006 r. Na tych największych na świecie targach książki grupy broniące praw człowieka oskarżyły internetowych gigantów, takich jak Yahoo i Google, o sprzedawanie informacji o swoich chińskich użytkownikach, aby zdobyć pozycję na tym bezkresnym rynku (Torsten Silz/AFP/Getty Images)

Komentarz

Jak powiedział słynny pisarz Paulo Coelho, „wszystko w życiu ma swoją cenę”. Tak, wszystko, łącznie z naszymi prywatnymi danymi. Jeśli masz wątpliwości, pozwól, że wskażę Ci kierunek, w którym zmierza Google, ta problematyczna firma międzynarodowa.

W nowym raporcie opublikowanym przez Irish Council for Civil Liberties (ICCL, pol. Irlandzka Rada Swobód Obywatelskich) przedstawiono zagrożenia związane z Google. W szczególności pokazano, z jak niszczycielskimi skutkami Google posługuje się narzędziem real-time bidding (RTB, pol. licytacja w czasie rzeczywistym).

Po pierwsze, co to jest RTB? Według informacji na stronie internetowej Google, jest to mechanizm polegający na kupnie i sprzedaży „zasobów reklamy cyfrowej”.

Teraz należy zadać sobie pytanie, co kryje się pod pojęciem „zasoby”? To wyczerpująca lista. Dla jasności, lista ta, jak ostrzegają autorzy raportu ICCL, bardzo szczegółowo opisuje ślady pozostawione przez nasze działania cyfrowe.

Ta „warta ponad 117 mld dolarów branża”, jak zauważają autorzy, „działa za kulisami stron internetowych i aplikacji”. Śledzi wszystko – absolutnie wszystko, co robisz – łącznie z tym, co oglądasz, „niezależnie od tego, jak bardzo jest to prywatne lub wrażliwe”.

Co więcej, ten cyfrowy rejestr zapisuje, gdzie się udajesz i kiedy. Jeśli uważasz, że to jest złe – a jest bardzo złe – to mam dla Ciebie jeszcze gorszą wiadomość: od tego momentu będzie jeszcze gorzej.

Każdego dnia, 365 dni w roku, Google rozsyła wszystkie te dane do prawie 5000 różnych firm na całym świecie. Dzięki temu ich odbiorcy – wszyscy oni, w liczbie ok. 5000 – mogą dokładnie Cię sprofilować.

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego docierają do Ciebie bardzo konkretne, bardzo osobiste reklamy?

Cóż, teraz już wiesz. Według badaczy z ICCL „RTB to największe naruszenie danych, jakie kiedykolwiek odnotowano”. Oprócz śledzenia i udostępniania tego, co oglądasz w internecie, RTB firmy Google wielokrotnie w ciągu dnia udostępnia Twoją rzeczywistą lokalizację. Jak często? „178 bilionów razy każdego roku w USA i Europie”.

Jeśli jesteś Amerykaninem czytającym te słowa i korzystasz z Google codziennie, możesz spodziewać się, że Twoja „aktywność online i lokalizacja będą ujawniane 747 razy każdego dnia”. Jeśli mieszkasz w Ohio, liczba ta wzrasta do 812. Dlaczego Ohio? Nie pytaj mnie, jestem tylko posłańcem.

W Stanach Zjednoczonych zachowania i lokalizacje użytkowników internetu są śledzone, katalogowane i udostępniane ponad 100 bilionów razy rocznie.

W Europie sytuacja nie jest dużo lepsza: w ciągu 24 godzin dane o każdym użytkowniku są ujawniane 376 razy. Zachowanie i lokalizacja użytkowników w sieci są śledzone 71 bilionów razy.

Z jakiegoś powodu wydaje się, że Google naprawdę ma na pieńku z Niemcami. Według raportu „Google wysyła 19,6 mln wiadomości o zachowaniach niemieckich internautów w sieci w każdej minucie, gdy są oni online”.

Bez względu na to, czy mieszkasz w Berlinie, Bostonie, Monachium czy Miami, poniższa informacja powinna Cię przerazić: „prywatne dane są wysyłane do firm na całym świecie, w tym do Rosji i Chin, bez możliwości kontrolowania, co się z nimi dzieje”.

Aby w pełni zrozumieć czyste zło RTB, badacze z European Digital Rights (EDRi, pol. Europejskie Cyfrowe Prawa Autorskie), międzynarodowej grupy obrońców praw autorskich z siedzibą w Brukseli, sugerują abyśmy „wyobrazili sobie aukcje, giełdę, handlowców, wielkie ekrany, hałas, wykresy, procenty”. Teraz wyobraźmy sobie, że wszystko to trafia do reklamodawcy, który złożył najwyższą ofertę. Jednym z takich oferentów, jak podkreślono w raporcie, był Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych (DHS). Pozyskane dane zostały wykorzystane do śledzenia telefonów milionów obywateli USA. Odbyło się to bez nakazu. Innymi słowy, DHS, rzekomy obrońca prawdy i sprawiedliwości, postępował niezgodnie z prawem. RTB im na to pozwoliło.

Odnośnie do tematu tabu

Czy Google jest złe? Biorąc pod uwagę, że firma dosłownie usunęła klauzulę „nie bądź zły” ze swojego kodeksu postępowania w 2018 roku, pozwolę Ci odpowiedzieć na to pytanie w swoim czasie.

To, czy Google jest złe, czy nie, jest kwestią dyskusyjną. Jednak to, co nie podlega dyskusji, to fakt, że Google jest zdecydowanie zbyt potężne. Ta potęga pozwoliła temu międzynarodowemu gigantowi technologicznemu działać w dużym stopniu bezkarnie, sprzedając nasze dane tysiącom oferentów z niewyobrażalnie głębokimi kieszeniami.

Można się więc zastanawiać, co – jeśli w ogóle – da się z tym zrobić?

19 maja ponadpartyjna grupa amerykańskich senatorów przedstawiła projekt ustawy, która ma na celu rozbicie biznesu reklam cyfrowych Google. Jak zauważył Chris Mills Rodrigo z „The Hill”, jeśli zbiorowa przepychanka senatorów zakończy się triumfem, Google będzie „mieć do wyboru prowadzenie giełdy reklamowej albo platformy podażowej lub popytowej”.

Według „The Wall Street Journal”, projekt ustawy miałby dotyczyć w szczególności firm, które na transakcjach związanych z reklamami zarabiają ponad 20 mld dolarów rocznie. Dotyczy to m.in. firm takich jak Facebook, Microsoft i oczywiście Google. Alphabet, firma macierzysta Google, generuje co kwartał 54 mld dolarów przychodu z samych reklam.

Bez wątpienia Google będzie usilnie walczyć o utrzymanie swoich przychodów z RTB. Miejmy nadzieję, że dla dobra nas wszystkich, próba powstrzymania Google przez senatorów okaże się spektakularnym sukcesem. Niepożądane śledzenie lokalizacji i udostępnianie danych musi się skończyć – i to natychmiast.

Poglądy wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy „The Epoch Times”.

John Mac Ghlionn jest badaczem i eseistą. Jego prace były publikowane m.in. w „New York Post”, „The Sydney Morning Herald”, „Newsweek”, „National Review” i „The Spectator US”. Zajmuje się psychologią i stosunkami społecznymi, a także żywo interesuje się dysfunkcjami społecznymi i manipulacją medialną.
@ghlionn

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2022-06-04, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/is-google-selling-your-private-data-to-china_4481228.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję