Krakowscy „pogromcy bazgrołów” ponownie zwrócą się do prezydenta i ministra sprawiedliwości z propozycjami korekty w polskim prawie karnym. Chodzi im m.in. o to, by uznać pisanie po ścianach za przestępstwo i o zwiększenie kar finansowych za takie czyny.
– Zdarzył się tragiczny wypadek w Gdańsku i te wszystkie nasze działania, które w poprzednich latach były zlekceważone, muszą zostać jeszcze raz rozpatrzone. Mowa nienawiści, dewastacja przestrzeni publicznej – nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. To jest bardzo zły sygnał, który powinien w tym roku zmienić się na jakąś pozytywną energię – mówił w czwartek dziennikarzom przewodniczący Zespołu Zadaniowego ds. Ograniczenia Bazgrołów w Krakowie Waldemar Domański.
Krakowscy „pogromcy bazgrołów” zamierzają ponownie wysłać swoje postulaty m.in. do prezydenta Andrzeja Dudy i do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Według nich potrzebna jest zmiana kwalifikacji takiego czynu z wykroczenia na przestępstwo. Proponują także podniesienie kar finansowych z dotychczasowych 500 zł do co najmniej 10 000 zł. Kwota ta byłaby wypłacana do kasy miejskiej z przeznaczeniem na sfinansowanie naprawy oszpeconych elewacji.
Aktywiści zaapelują też do odpowiednich organów państwa o stworzenie możliwości zamalowywania przez służby miejskie nielegalnego graffiti na budynkach prywatnych i o umożliwienie prywatnym właścicielom odpisania od podatku kosztów remontu pobazgranego budynku. Chcą także, aby w policji powstały specjalne zespoły, które będą podejmować działania prewencyjne, dzięki np. monitoringowi portali społecznościowych czy wpisów internetowych.
– Będziemy po raz kolejny do tych samych miejsc wysyłać nasze pisma i tym razem liczymy na jakąś pozytywną odpowiedź, bo jak sami widzimy, sprawy za daleko zaszły w naszym kraju – ocenił Waldemar Domański.
Według niego z roku na rok rośnie świadomość społeczna problemu bazgrołów na ścianach. Efektem tego jest – zaznaczył Domański – spadek liczby szpecących mury napisów i rysunków. W Krakowie na przykład jeszcze trzy lata temu zanotowano ich około 2500 rocznie. Dwa lata temu było 1500, a w zeszłym roku tylko 800. Około 15 proc. z nich to tak zwana mowa nienawiści, reszta – szpecące, wulgarne napisy lub rysunki.
– Społeczeństwo uaktywniło się w tej kwestii, ludzie reagują, dzwonią do straży miejskiej – ocenił Domański. Według niego w zeszłym roku w Krakowie zatrzymano na gorącym uczynku około 70 twórców bazgrołów.
Zespół zadaniowy ds. przeciwdziałania nielegalnemu graffiti został utworzony przez prezydenta Krakowa w 2012 roku.
Autor: Rafał Grzyb, PAP.