Toruń — „Fantastyczne, cudowne. We wszystkich tańcach widać czystość dusz tańczących wykonawców. Artyści chcą po prostu dać z siebie wszystko na scenie innym, by przekazać piękno, […] miłosierdzie, dobroć. […] Jestem urzeczona ich występem, na pewno z niecierpliwością będę czekać, aby zobaczyć ich nowy repertuar w przyszłym roku” – wyznała siostra zakonna Barbara Rybus po obejrzeniu czwartkowego przedstawienia Shen Yun Performing Arts z Nowego Jorku.
Siostra Barbara spędziła wiele lat na Syberii w pobliżu Mongolii. Poznała tam nieco kulturę wschodnią, spotkała także Chińczyków, jednak jak podkreśliła, „występ tej grupy artystycznej przerósł moje oczekiwania”.
Gdy usłyszała brzmienie Orkiestry Symfonicznej Shen Yun, poczuła dreszcz przebiegający po całym ciele.
„Wspaniała muzyka, cudowne kolory, pięknie dobrane kolory kostiumów, piękny taniec” – opowiadała z zachwytem.
Największe wrażenie zrobił na siostrze Barbarze taniec kobiet z długimi, falującymi niczym woda rękawami.
Jest pełna uznania dla umiejętności i bogatej fantazji twórców spektaklu, dzięki którym można tak realnie doświadczyć opowieści przedstawiających 5000 lat kultury chińskiej.
„To wszystko przenieść na scenę, pokazać to współczesnemu człowiekowi tak, żeby to [ze sobą] harmonizowało […] coś wspaniałego!” – powiedziała.
„Myślę, że ta artystyczna ekspresja jest Misją, jest przekazaniem współczesnemu człowiekowi, że tylko w harmonii z tym Pięknem, które jest w naturze człowieka – możemy stworzyć coś na świecie dobrego” – zauważyła.
Misją Shen Yun jest odrodzenie tradycyjnej chińskiej kultury sprzed komunizmu, niemal utraconej.
Barbara Rybus nawiązała również do pieśni wykonywanych podczas spektaklu.
„Obecna nowoczesność, która powiedziałabym nawet – demoralizuje, ona nie wypływa z dobra, ona wypływa od ducha zła” – tłumaczyła.
„Jeżeli będziemy karmić się dobrem, pięknem, estetyką, to dobroć, która powinna z nas emanować, będzie rosła w naszym wnętrzu […] i będziemy nadal dążyć w stronę dobra, ku doskonałości, aby nic nie mogło nas oddzielić od Boga i ludzi. Żylibyśmy [wtedy] w jednej wielkiej harmonii […]” – powiedziała.
„Szkoda, że współczesne czasy popsuły to, co było wypracowane ludźmi, Bogiem, naturą przez wieki, pokolenia” – oceniła, komentując nierozerwalność tradycyjnej chińskiej sztuki z boskością i aspektami duchowymi.
„To jest świat ducha, […] świat łączenia tego, co boskie i ludzkie” – zaznaczyła zakonnica.
„Jeśli człowiek żyje w harmonii z Bogiem, z naturą, z drugim człowiekiem, [wtedy] ma spokój wewnętrzny. Ten wewnętrzny spokój emanuje z naszej twarzy, naszych oczu, w kontakcie z innymi ludźmi. Wydawało mi się, że nawet pieśni Shen Yun mówiły, że powinniśmy iść w kierunku dobra, piękna tego Słońca – jakim jest Bóg” – wyjaśniła.
„Różnie ludzie mogą to określać. Dla mnie jest to Bóg, Stworzyciel Nieba i Ziemi. Ktoś może powiedzieć, że jest to Wyższa Siła, […] Słońce niezachodzące, ale my wszyscy żyjemy tutaj na Ziemi pod wielką ręką Bożej Opatrzności” – powiedziała siostra.
„Nie spodziewałam się nawet, że to, co starożytne, jest tak ściśle powiązane z tym, co nowoczesne. Niesamowite, piękne doświadczenie. Mogę tylko zasugerować wszystkim, którzy chcą zobaczyć [występ Shen Yun], że warto” – podkreśliła.
„Pandemia dotyka nas wszystkich, cały świat. Nikt od tego nie jest wolny, ale wydaje mi się, że nie może w nas zaniknąć dobro, miłosierdzie wobec drugiego człowieka […] [które] jest przesłaniem od samego [początku] stworzenia świata. Powinniśmy to czynić w życiu, a wszystko jeszcze w jakiś sposób upiększać kolorem tak, jak to dzisiaj zobaczyliśmy w przedstawieniu [Shen Yun]. Tą ekspresją, tym żywym, twórczym zaangażowaniem, aby upiększać świat” – podsumowała siostra Barbara Rybus.
Relacja Agnieszki Iwaszkiewicz dzięki współpracy z NTD TV.
„The Epoch Times” jest patronem medialnym Shen Yun Performing Arts. Od momentu powstania Shen Yun w 2006 roku z dumą zamieszczamy wywiady z widzami, w których opisują oni swoje wrażenia ze spektakli.