Sąd w Hongkongu odrzucił wniosek władz o zakaz rozpowszechniania nieformalnego hymnu

Zgromadzeni protestujący świecą latarkami w smartfonach podczas wiecu zorganizowanego przez urzędników służby cywilnej w Chater Garden w dzielnicy Central w Hongkongu, 2.08.2019 r. (Billy H.C. Kwok / Getty Images)

Zgromadzeni protestujący świecą latarkami w smartfonach podczas wiecu zorganizowanego przez urzędników służby cywilnej w Chater Garden w dzielnicy Central w Hongkongu, 2.08.2019 r. (Billy H.C. Kwok / Getty Images)

Sąd w Hongkongu odrzucił w piątek wniosek władz o zakaz wykonywania lub odtwarzania utworu „Glory to Hong Kong”, który powstał w czasie fali protestów w 2019 roku i urósł do rangi nieformalnego hymnu. Sąd uznał, że takie posunięcie mogłoby mieć „mrożący” wpływ na wolność słowa – informuje Reuters.

Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło wniosek o ustanowienie zakazu w czerwcu. Argumentowano, że utwór „Glory to Hong Kong” „może być mylony z hymnem narodowym” po tym, jak został omyłkowo odtworzony w miejsce „Marszu ochotników” podczas wielu międzynarodowych wydarzeń sportowych z udziałem drużyn z Hongkongu.

Hongkong, który przeszedł z powrotem spod rządów brytyjskich pod chińskie w 1997 roku, nie ma odrębnego hymnu. „Marsz ochotników” jest narodowym hymnem Chińskiej Republiki Ludowej, Hongkongu i Makau.

Słowa utworu „Glory to Hong Kong”, napisanego podczas protestów przeciwko ustawie ekstradycyjnej w 2019 roku, zawierają frazę „Wyzwolić Hongkong, rewolucja naszych czasów”. Slogan ukuty jeszcze w roku 2016 przez Edwarda Leunga, jednego z przywódców ruchu opowiadającego się za niepodległością Hongkongu, został uznany sądownie za podżegający do secesji na mocy tzw. ustawy o bezpieczeństwie narodowym.

(Film z 2020 r. opowiadający w dużej mierze o sytuacji Hongkongu)

Ministerstwo twierdziło, że istnienie utworu w przestrzeni publicznej może sugerować, że miasto ma własny hymn lub może zachęcać innych do popełniania aktów secesji. Komunistyczny reżim dążył również do zakazania utworu w internecie.

Sędzia Anthony Chan stwierdził jednak, że zakaz nie byłby zbyt użyteczny i mógłby być sprzeczny z obowiązującym prawem, w tym ustawą o hymnie narodowym.

Chan uznał, że zakaz mógłby podważyć wolność słowa i wywołać „mrożące skutki”. Jak stwierdził można przewidzieć, że „całkowicie niewinni ludzie zdystansowaliby się od działań, które mogą być zgodne z prawem, w obawie przed naruszeniem nakazu, który ma poważne konsekwencje”.

Władze miasta wcześniej wezwały firmę Google do zmiany wyników wyszukiwania dla „hymnu narodowego Hongkongu”, tak aby wyświetlały oficjalny hymn ChRL. W odpowiedzi firma stwierdziła, że potrzebuje dowodu, że hymn protestujących jest nielegalny, by mogła wprowadzić zmiany – przypomina portal HKFP.

Hongkong, dawna kolonia brytyjska, powrócił pod chińską administrację w 1997 roku. Władze w Pekinie zapowiedziały zachowanie zachodnich swobód obywatelskich przez 50 lat po przekazaniu władzy. Jednak narzucona w lipcu 2022 roku tzw. ustawa o bezpieczeństwie narodowym i inne zmiany prawne doprowadziły do ograniczenia otwartości i wolności, które kiedyś były cechami charakterystycznymi miasta.

Źródła: PAP, The Epoch Times.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję