Kochamy je za wierność, mądre oczy i te wszystkie rozczulające spojrzenia zaraz po tym, jak coś nabroiły, za radosne powitania merdającym ogonem i zwariowane zabawy na trawie. Ale czy zdajemy sobie sprawę, że niektóre z nich mają jeszcze istotniejsze i niezwykle odpowiedzialne obowiązki, że wielokrotnie ratują ludzkie życie? Coraz częściej na świecie, w Polsce wciąż niestety jeszcze sporadycznie, psy nie tylko pomagają niewidomym, lecz także asystują niesłyszącym, osobom chorym na epilepsję lub cukrzycę. Katowicka Fundacja DOGIQ jest pionierem szkoleń dla psów asystujących w naszym kraju. Czego potrafią dokonać nasi czworonożni przyjaciele?
W internecie furorę robią filmy pokazujące psy udzielające pomocy swym opiekunom. Opublikowane na kanale YouTube wideo, na którym właścicielka psa o imieniu Colt symuluje atak epileptyczny, a pies biegnie pospiesznie w jej stronę, by położyć się pod głową kobiety, i tym samym ochronić swoją panią przed uderzeniem o podłogę, zyskało w ciągu kilku miesięcy ponad 1 mln 777 tys. wyświetleń.
Autorka filmu Janaye choruje na traumatyczny uraz mózgu (TBI), wywołujący liczne ataki, co naraża ją na doznanie jeszcze większego urazu. Trenują w taki sposób, aby ani jej, ani zwierzęciu nie stała się krzywda. Janaye pisze, że Colt, będący mieszanką wyżła weimarskiego i labradora: „Zawsze spogląda wstecz, aby upewnić się, że jestem bezpieczna i próbuje mi pomóc do tego czasu, aż będę. Jestem tak szczęśliwa, że go mam. Uratował mi życie na wiele sposobów”.
Fundację DOGIQ tworzą osoby, których pasją jest praca z psami. Ciekawi świata podróżowali i podglądali, jak w innych krajach szkoli się psy asystujące. Poza Fundacją prowadzą aktywne życie zawodowe. Są wśród nich zoopsycholog, pedagog i nauczyciel. Nauczycielką jest Katarzyna Pytkowska, która oprócz szkolenia psów asystujących trenuje także inne psy. Zaznacza: – U nas się wszystko zaczęło od naszego własnego psa.
Tłumaczy, że psy wspierające chorych na epilepsję nie tylko mogą ochronić czy zniwelować upadek tej osoby, lecz także pomagają w inny sposób. – Po pierwsze, psy wyczuwają atak epilepsji, czyli mogą zasygnalizować osobie chorej, że atak się zbliża i w tym momencie trzeba podać leki czy zasygnalizować jej, że musi uważać na siebie. Ewentualnie, jeżeli już nastąpił atak epilepsji, to wtedy pies wzywa pomoc. W zależności od tego, gdzie taki atak ma miejsce – jeżeli jest to na ulicy, to pies wtedy sygnalizuje, że coś się dzieje, może albo szczeknąć, albo prosić kogoś łapką i przyprowadzić do osoby chorej na epilepsję.
Wszyscy wiemy, jak doskonały węch mają psy, tę właśnie cechę oraz ich instynkt wykorzystuje się nie tylko w ratownictwie, lecz także do wspierania osób chorych na cukrzycę. Na tej podstawie już w 2012 roku dr Jolanta Wittek-Pakuło i trener psów Sebastian Golisz opracowali autorski trening pozwalający na uchronienie diabetyków przed wejściem w niebezpieczny dla życia stan niedocukrzenia. Przeszkolony pies, widząc odmienne zachowanie swego właściciela i wyczuwając hormony wydzielone w organizmie człowieka w chwili, gdy obniża się u niego poziom cukru, zaczyna szybko reagować. Aby zasygnalizować problem, pies uderza właściciela w udo i przynosi saszetkę z glukometrem i glukozą. W sytuacji gdy chory traci przytomność, pies włącza specjalnie skonstruowany alarm, wzywający na pomoc rodzinę, sąsiadów lub inne osoby znajdujące się w pobliżu.
Z kolei jeśli chodzi o pomoc opiekunowi choremu na padaczkę, to na świecie są dostępne dwa typy szkoleń dla psów. Pierwsze dla tych zwierząt, które mają sygnalizować nadchodzący atak epilepsji – seizure alert dog, i drugie dla tych, które odpowiadają na ataki epilepsji – seizure response dog.
Jak mówi Katarzyna Pytkowska, w Polsce nie ma certyfikacji ani systemu kształcenia psów sygnalizujących atak epilepsji. W naszym kraju brakuje jeszcze odpowiedniej infrastruktury i dlatego psy asystujące wciąż nie są tak popularne jak w innych krajach zachodnich.
Zdaniem przedstawicieli Fundacji DOGIQ, aby być odpowiednim psim asystentem dla człowieka z epilepsją: – Pies musi być dobrze dograny z właścicielem, żeby potrafił reagować na dane ataki. Bo można psa nauczyć, co on ma robić wtedy, kiedy jest atak, ale wiadomo, że takie osoby nie są w stanie zaplanować tego ataku. Czasami bywa tak, że te ataki są bardzo rzadkie, a czasami są częstsze. Po pierwsze, na pewno liczy się dobry węch, bo wtedy pies lepiej wyczuwa tę aurę, która nadchodzi, jeżeli chodzi o ataki padaczkowe. Bardzo ważne jest życie razem i nauczenie się siebie nawzajem, tzn. pies musi nauczyć właściciela i sam też musi się nauczyć, jak reagować na taki atak.
Na całym świecie w środowisku osób zajmujących się szkoleniem psów asystujących chorym przyjęło się uważać, że najlepszą rasą psa wspierającego cukrzyków są posokowce bawarskie, gdyż mają bardzo wrażliwy węch. Z kolei w przypadku czworonogów dla epileptyków nie ma wskazań co do konkretnej rasy czy wieku, liczy się talent do wykrywania napadu, a tego, jak twierdzą trenerzy, nie da się nauczyć.
Katarzyna Pytkowska wyjaśnia: – Naprawdę ważna jest umiejętność zachowania się psa przy ataku i tego nie da się wyuczyć, bo nie zawsze padaczka jest związana ze zmianą aury. Jeżeli chodzi o cukrzycę i kwestię węchową, jest to działanie na konkretnym bodźcu, czyli na spadku cukru. Poza tym też łatwo taką próbkę od cukrzyka dostać i nauczyć psa tego zapachu człowieka, który ma obniżony poziom cukru w organizmie. Jeżeli chodzi o padaczkę, niestety nie ma takiej możliwości.
Dodaje: – W krajach zachodnich psy sygnalizujące ataki epilepsji, cukrzycy lub sygnalizujące dźwięki to są kundelki. To są psy schroniskowe, które są szkolone. U nas w Polsce niestety to wszystko jest w powijakach.
Jak informuje Katarzyna Pytkowska, Fundacja DOGIQ jest jedyną, która wyszkoliła psa sygnalizującego dźwięki: – Właściwie są tylko dwa takie psy certyfikowane, i wyłącznie w Polsce. Wciąż mało się o tym mówi, ale też same osoby niesłyszące nie chcą się przyznać do swojej niepełnosprawności i mało osób niesłyszących aplikuje o psa.
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele taki pies może uczynić dla osoby, która żyje poza światem dźwięku.
– Po pierwsze, pies sygnalizujący dźwięki zwraca uwagę na rzeczy naturalne dla osób słyszących, jak dźwięk telefonu, SMS-a. To, co jest prozaiczne dla nas – to jest obudzenie się rano, bo każdy z nas słyszy dźwięk budzika czy dźwięk telefonu. Dla osoby niesłyszącej najważniejszym kryterium przy staraniu się o psa sygnalizującego dźwięki jest to, żeby obudził tę osobę na czas. Poprzez bardzo ważne kwestie społeczne, gdy na przykład ktoś woła na ulicy osobę niesłyszącą, pies daje znać i prowadzi ją do osoby wołającej, ponadto pies sygnalizuje też pukanie do drzwi czy ważne kwestie dla zdrowia i życia, jak syreny alarmowe. Potrafi też zasygnalizować i pokazać, że trzeba się skądś ewakuować – wyjaśnia trenerka.
Katarzyna Pytkowska opowiada, że 10 lat temu pojawił się pierwszy pomysł wyszkolenia przez Fundację psa sygnalizującego dźwięki. Niestety nie było wówczas zainteresowania ani u osób niesłyszących, ani wśród sponsorów. Pozyskanie środków na taki projekt nie jest łatwe. Wszystkie osoby w Fundacji DOGIQ działają w ramach wolontariatu, nikt nie jest zatrudniony, a Fundacja jest organizacją non profit, więc nie może czerpać zysków z wyszkolenia psa, zatem osoby niepełnosprawne otrzymują wyszkolonego asystenta nieodpłatnie.
– Koszt takiego psa to jest 30 tys. zł, składa się na to dwuletnie szkolenie, to jest również zakup psa i akcesoriów dla niego, to są koszty leczenia weterynaryjnego i wyżywienia takiego pieska. I niestety sponsorzy nie byli tym zainteresowani do momentu, kiedy osiem lat temu trafiła do nas pani Monika Rykaczewska. To jest pierwsza osoba w Polsce, która zainteresowała się tematem psów dla osób niesłyszących, dla której wyszkoliliśmy pierwszego psa sygnalizującego dźwięki w Polsce. To jest pies Pefo i ona niesie kaganek oświaty, jeśli chodzi o psy sygnalizujące dźwięki. Drugi pies został przekazany w zeszłym roku, to jest Bosman, który mieszka w Poznaniu i pomaga pani Lidii Jabłońskiej-Porzuczek, wykładowcy na poznańskim uniwersytecie.
Na stronie internetowej Fundacji DOGIQ osoby, które dostały psiaki asystujące, dzielą się własnymi historiami o czworonogach. Monika Rykaczewska tak pisze o swoim pomocniku: „Ponad dwuletni biszkopcik o imieniu Pefo zmienił moje życie… Pomaga mi funkcjonować w świecie dźwięków, będąc moimi uszami, słyszy za mnie, stale asystuje mi w czynnościach codziennego życia oraz podczas aktywności w pracy. Potrafi sygnalizować dźwięk budzika, pukanie do drzwi, reaguje, kiedy ktoś próbuje mnie zawołać. Przynosi dzwoniący telefon, daje znać gdy przychodzi SMS. Odkąd jest ze mną, codzienność stała się łatwiejsza, to on wniósł w nią radość i uśmiech…”.
Katarzyna Pytkowska podkreśla, że dzięki Fundacji DOGIQ powstała ustawa dająca prawo wszystkim osobom niepełnosprawnym oraz trenerom psów asystujących do wchodzenia z psem do miejsc publicznych, co wcześniej nie było możliwe. Chociaż, jak komentuje: – Różnie to bywa, bo ostatnio, mimo że mamy prawo, niestety mieliśmy problem, żeby nasz pies razem z wolontariuszką wchodził na wykłady na uczelnię. Rektor nam odmówił z uwagi na to, że pies nie ma kagańca. Rektor stwierdził, że pies jest zagrożeniem dla ludzi i cofnął nam zgodę i nie ma takiej opcji, żeby pies tam przebywał. Także zdarzają się takie paradoksalne sprawy. Podobnie my trenerzy – mamy takie same prawa jak osoba niepełnosprawna, by wejść z psem do miejsc publicznych, a też czasami jeszcze jesteśmy wypraszani z centrów handlowych.
Nasza rozmówczyni dodaje, że Fundacja DOGIQ wyszkoliła pierwszego w Polsce psa asystującego osobie niepełnosprawnej ruchowo. Pies wabi się Gaja. Poza tym: – My też wyszkoliliśmy pierwszego psa dla rodziny z dzieckiem z zespołem Downa, bo dla nas to jest też ważne, że to są nie tylko psy asystujące, ale również terapeutyczne. Niestety uwarunkowania prawne są takie, że osoba, która może się starać o psa asystującego, musi mieć ukończony 16. rok życia i musi być także osobą pełnosprawną umysłowo. Osoby z niepełnosprawnością umysłową niestety nie mogą mieć w Polsce psa asystującego. Są to psy terapeutyczne, więc w tym momencie też mają mniejsze uprawnienia, czyli np. nie mają możliwości wejścia do miejsc publicznych.
– Mamy też psa, który przez cały czas ma na sobie apteczkę pierwszej pomocy, bo osoba ma spastyczność i czasem ma problem ze spastycznością krtani i to są sekundy, kiedy pies musi podejść, bo wyczuwa również ten atak i po prostu być tak blisko, żeby ta osoba była w stanie sobie zrobić zastrzyk. Dokładnie tak samo jest z cukrzykami. Pies tak samo wyczuwa spadek cukru i w tym momencie również zaznacza, że trzeba się w pewien określony sposób zachować – dodaje trenerka.
Katarzyna Pytkowska zwraca uwagę na to, co jest dla Fundacji bardzo istotne: – My nie oddajemy naszych psów na własność, tylko te psy są naszą własnością. My przez całe życie psa mamy kontakt z tymi osobami. One są weryfikowane, bo dla nas jest ważne dobro psa i jego praca. Pies jest naszą wizytówką. Bardzo dużo jest teraz osób prywatnych, które szkolą psy, nie mając o tym bladego pojęcia, i niestety potem bywa, że w miejscach publicznych te psy zachowują się w nieszczególny sposób. Dla nas jest ważna jakość. Dlatego Fundacja DOGIQ przekazuje dwa psy rocznie, ale od początku do końca trenerzy Fundacji mają z tymi osobami kontakt. Co roku organizujemy dla nich, jako jedyni w Polsce i właściwie na świecie, tygodniowe warsztaty w Gdyni. To są Gdyńskie Warsztaty dla Osób Niepełnosprawnych z Psami Asystującymi. W zeszłym roku odbyły się w październiku już po raz dziewiąty.
Od momentu powstania Fundacji wielokrotnie psy zaskakiwały swym oddaniem i hartem ducha. Katarzyna Pytkowska wspomina, jak na samym początku, kiedy przekazali psa do Trójmiasta: – Była śnieżyca. Osoba niepełnosprawna zakopała się w śniegu, a pies wyleciał przez okno i przyprowadził pomoc, bo inaczej mogło się to skończyć bardzo różnie. Psy ratują życie, i to nie jest kwestia jakaś jednostkowa, bo te psy naprawdę codziennie są ratownikami i stale robią tyle rzeczy, o których nie mamy pojęcia, bo są tak gigantycznym wsparciem psychicznym. To już nie jest ta osoba niepełnosprawna, tylko to jest ta fajna osoba, która ma tego fajnego psa. Psy pomagają ludziom nawiązać bardzo istotny kontakt społeczny.
Źródła: DOGIQ.org, „Dobre Wiadomości”, Trójmiasto.pl, KAR-MA.pl.