Nagłówki pełne emocji wpływają na opinie i usypiają czujność co do wiarygodności informacji – twierdzą badacze

Rozwój technologiczny sprawił, że każdego dnia jesteśmy zanurzeni w morzu informacji, bardzo szybko upowszechnianych, zwłaszcza w wirtualnym świecie. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/kaboompics-1013994/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=791049">Karolina Grabowska</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=791049">Pixabay</a>)

Rozwój technologiczny sprawił, że każdego dnia jesteśmy zanurzeni w morzu informacji, bardzo szybko upowszechnianych, zwłaszcza w wirtualnym świecie. Zdjęcie ilustracyjne (Karolina Grabowska / Pixabay)

Badania neuropsychologów z Berlin School of Mind and Brain oraz Uniwersytetu Humboldtów pokazują, że ludzie mają tendencję do oceniania innych pod wpływem informacji nacechowanych emocjami, nawet jeśli zdają sobie sprawę, że nie są one oparte na wiarygodnych źródłach. Okazuje się, że w taki właśnie sposób reagujemy na medialne nagłówki, które „przesiąknięte” są emocjami.

Wiarygodność

Rozwój technologiczny sprawił, że każdego dnia jesteśmy zanurzeni w morzu informacji, bardzo szybko upowszechnianych, zwłaszcza w wirtualnym świecie. Wśród nich, jak wymieniają badacze, są pogłoski, plotki, wiadomości zawierające „półprawdy” oraz przekazy całkowicie fałszywe.

„Chociaż ich prawdziwość jest wątpliwa, mogą mieć znaczący wpływ na osobiste opinie i dyskurs publiczny” – zauważają niemieccy naukowcy.

Neuropsycholodzy stwierdzili, że dotychczas w niewielkim stopniu znaliśmy konsekwencje oddziaływania niewiarygodnych informacji na ludzi. Ekspertów zainteresowało, jak nasz mózg przetwarza fałszywe wiadomości i czy mają one znaczenie przy osądzaniu innych.

Z przeprowadzonych badań wynika, że nawet jeśli uznajemy źródło treści za niewiarygodne, to i tak nagłówki pełne emocji silnie wpływają na przetwarzanie informacji przez nasz mózg i będzie to widoczne przy ocenianiu innych osób.

Berlińscy specjaliści przypuszczali, że to, czy źródło informacji uważamy za wiarygodne, czy niewiarygodne, powinno w prosty sposób decydować o tym, jak ocenimy przekazywaną przez nie treść. Wygląda jednak na to, że w zetknięciu z nagłówkami pełnymi emocji dzieje się inaczej.

Badanie

Uczestników badania skonfrontowano z fikcyjnymi nagłówkami, które wyglądały tak, jak gdyby pochodziły ze znanych niemieckich serwisów medialnych.

Jedne tytuły zawierały treści społeczne ujęte w sposób emocjonalny, inne były neutralnymi informacjami o nieistniejących osobach, np. podawano, że ktoś wykazał się niezwykłą odwagą moralną lub że ktoś inny zdefraudował pieniądze podatników.

Po chwili przerwy osoby uczestniczące w eksperymencie miały ocenić ludzi opisywanych w nagłówkach na podstawie ich wizerunków, które też pokazano badanym. W tym samym czasie zapisywano aktywność mózgu uczestników w postaci elektroencefalogramu (EEG).

Biorący udział w badaniu różnie oceniali źródła medialne, z których „pochodziły” nagłówki, lecz jak stwierdzili naukowcy, nie miało to znaczenia przy formułowaniu opinii.

Silny wpływ na opinie o zaprezentowanych fikcyjnych osobach miały natomiast nagłówki o charakterze emocjonalnym. Co ciekawe, działo się tak nawet wtedy, gdy dana osoba nie uznawała źródła danej informacji za wiarygodne. Nie miała do niego zaufania, mimo to dokonywała skrajnego osądu fikcyjnego bohatera, którego negatywne bądź pozytywne zachowanie zostało przedstawione w nagłówku.

Jeśli w nagłówku napisano, że ktoś uczynił coś złego, badani określali go jako niesympatycznego i przypisywali mu negatywne cechy. Na tej samej zasadzie jeśli ktoś był w nagłówku zaprezentowany w dobrym świetle i jako spełniający dobry uczynek, uzyskiwał pozytywne oceny.

Dominujące emocje

Jak tłumaczą eksperci, EEG umożliwia zidentyfikowanie i wyodrębnienie, czy dana reakcja jest szybka, mimowolna, emocjonalna, czy też wolniejsza, bardziej kontrolowana, przemyślana.

Neuropsycholodzy przypuszczali, że na elektroencefalogramie zobaczą najpierw zapisy szybkich i mimowolnych reakcji, świadczących o emocjach, do których następnie dołączą się zapisy reakcji wolniejszych, świadczących o analizowaniu wiarygodności źródła informacji, co przełożyłoby się na ocenę jej prawdziwości, a tym samym odzwierciedliło przy formułowaniu opinii.

Okazało się jednak, że niezależnie od tego, jak uczestnicy oceniali źrodła medialne, z których „pochodziły” emocjonalne nagłówki, zarówno wczesne, jak późniejsze reakcje mózgu zapisane w EEG, świadczyły o zdominowaniu przez emocje.

Jak podkreślono, badanie pokazało, że treści informacyjne, które wzbudzają np. entuzjazm lub oburzenie, wpływają na odbiorcę, nawet w przypadku gdy osoba nie ma zaufania do ich źródła.

Gdy informacja naznaczona jest emocjami, nasze obiekcje co do wiarygodności jej źródła przestają mieć znaczenie, a opinię wyrażamy na podstawie wywołanych w nas uczuć.

Zdaniem naukowców rozpoznanie reakcji wywołanych przez emocjonalne treści oraz dalsze badania są niezbędne, aby ochronić odbiorców przed potencjalnie szkodliwymi konsekwencjami plotek, półprawd i dezinformacji.

Źródła: Uniwersytet Humboldtów, Kopalnia Wiedzy, „Social Cognitive and Affective Neuroscience”.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję