Mrok, który dręczy chińskich studentów w Ameryce

Grupa osób, w większości złożona ze studentów, zebrała się, aby przywitać głowę chińskiego państwa Xi Jinpinga przed Old Executive Office Building w Waszyngtonie, 25.09.2015 r. (Lisa Fan / The Epoch Times)

Grupa osób, w większości złożona ze studentów, zebrała się, aby przywitać głowę chińskiego państwa Xi Jinpinga przed Old Executive Office Building w Waszyngtonie, 25.09.2015 r. (Lisa Fan / The Epoch Times)

Ostatnio w mediach pojawiło się trochę szumu na temat rzekomego nazywania przez prezydenta Donalda Trumpa praktycznie każdego chińskiego studenta studiującego w Stanach Zjednoczonych mianem szpiega, mimo że nie wymienił tego kraju z nazwy. Podczas gdy media głównego nurtu mogły uznawać jego słowa za zbyt naciągane, Trump w pewnym sensie się nie mylił.

13 lutego (2018 r. – przyp. redakcji) dyrektor FBI Christopher Wray zeznał podczas przesłuchania w Senacie, że na uniwersytetach działa ogromna chińska sieć wywiadowcza, „czy to profesorowie, naukowcy, studenci”. „Widzimy [to] w prawie każdym biurze terenowym FBI w całym kraju. Nie tylko w dużych miastach. W małych również” – powiedział.

„Myślę, że poziom naiwności ze strony sektora akademickiego co do tej kwestii stwarza własne problemy. Korzystają z bardzo otwartego środowiska badawczo-rozwojowego, które mamy, które wszyscy szanujemy. Z tym, że oni je wykorzystują”.

Obecnie ok. 350 000 studentów z Chin kontynentalnych (ok. 35 proc. wszystkich studentów z zagranicy w Ameryce) zapisanych jest do amerykańskich szkół wyższych. Według Michaela Wessela, komisarza działającej przy Kongresie Komisji Rewizyjnej ds. Ekonomii i Bezpieczeństwa w relacji USA–Chiny (ang. U.S.–China Economic Security Review Commission), Pekin rekrutuje niektórych z nich w celu zapewnienia sobie technologicznego know-how.

Przypadki takie jak Liu Ruopenga, byłego doktoranta na Uniwersytecie Duke’a, oskarżonego o przekazywanie Chinom wrażliwej technologii, nie są rzadkością, choć zazwyczaj nie są tak sensacyjnie opisywane w prasie jak historia rosyjskiego szpiegostwa.

Podejrzane CSSA

Chińskie stowarzyszenia studentów i naukowców (ang. Chinese Students and Scholars Associations, CSSA) funkcjonują w USA na praktycznie wszystkich uniwersytetach, które przyjęły chińskich studentów. Często finansują je i wywierają na nie wpływ lokalne chińskie konsulaty.

To nie są typowe kluby studenckie; służą raczej monitorowaniu innych chińskich studentów i przeprowadzaniu różnych misji państwowych, takich jak nękanie tzw. antychińskich mówców na kampusie i witanie przybyłych chińskich przywódców przed hotelami, w których się zatrzymują, bez względu na warunki pogodowe.

W 2015 roku, kiedy Xi Jingping, głowa chińskiego państwa, przebywał w Waszyngtonie, chińska ambasada, korzystając z WeChatu i polegając na CSSA, zmobilizowała ok. 700 chińskich studentów z pobliskich uniwersytetów, by pojawili się i machali czerwonymi flagami swojemu komunistycznemu przywódcy na powitanie. Każdy z nich otrzymał później wynagrodzenie w wysokości 20 dolarów za swój wysiłek; niektórzy zostali nawet przywiezieni do miasta z odległych miejsc, jak np. Virginia Tech.

Zadziwiającym przykładem jest to, jak setki chińskich studentów studiujących w Europie poleciało na Islandię, kiedy Jiang Zemin odbywał tam oficjalną wizytę państwową w 2002 roku. Władze Islandii padły na kolana, by przyjąć Jianga. W tym samym czasie jednak odmówiły, korzystając z czarnej listy dostarczonej przez Pekin, wjazdu setkom praktykujących Falun Gong i Tybetańczyków, protestującym na lotnisku w Keflavík, nieopodal Reykjavíku.

Komunistyczna Partia Chin (KPCh) otwarcie tworzy swoje oddziały na kampusach uniwersyteckich w całej Ameryce, jakby owe CSSA nie były wystarczająco zuchwałe w realizowaniu swoich misji.

W wywiadzie dla „Foreign Policy” student z komórki KPCh na Uniwersytecie Illinois powiedział: „Po powrocie do Chin odbyliśmy indywidualne spotkania z naszymi nauczycielami. Rozmawialiśmy o naszym zachowaniu i zachowaniu innych za granicą. […] Musieliśmy powiedzieć, czy inni studenci mieli jakieś przemyślenia antypartyjne”.

Takie komórki KPCh działają w Kalifornii, Ohio, Nowym Jorku, Connecticut, Dakocie Północnej i Wirginii Zachodniej.

Panujący wśród studentów nawyk wzajemnego szpiegowania się nie jest czymś wyjątkowym w społeczeństwie orwellowskim. W rzeczywistości studenci są zachęcani do donoszenia również na swoich profesorów.

W następstwie donosów ze strony studentów profesor You Shengdong z Uniwersytetu Xiamen, profesor Zhai Juhong z Uniwersytetu Ekonomii i Prawa Zhongnan oraz profesor Tan Song z Chongqing Normal University zostali zawieszeni w nauczaniu za publiczne wygłaszanie w klasie komentarzy niepoprawnych politycznie.

Syndrom sztokholmski

Kiedyś zapytałem chińskiego studenta, głęboko wierzącego chrześcijanina: „Dlaczego miałbyś odpowiedzieć na wezwanie CSSA do przywitania przybywającego chińskiego przywódcy, podczas gdy twoi bracia i siostry w wierze ukrywają się w Chinach i są prześladowani przez ateistyczny reżim komunistyczny? Jeśli już, to rozumiem, że poszedłbyś i zaprotestował w ich imieniu”.

Ten student był wyraźnie zagubiony, walczył z wyborem między tym, czy powinien wypełnić swój lojalistyczny obowiązek, czy bronić swojej własnej wiary. Nie był też w stanie dostrzec różnicy między Chinami a KPCh z powodu dziesięcioleci systematycznej propagandy, która postawiła znak równości miedzy narodem a partią.

Niektórzy z tych aktywnych członków CSSA najprawdopodobniej mają rodziców lub dziadków, którzy przeżyli ciężkie czasy podczas rewolucji kulturalnej, ale wydaje się, że KPCh udało się przekonać tych uczniów, że „bez KPCh nie ma Nowych Chin”, jak głosi uniwersalny slogan.

Dr Jingduan Yang, psychiatra przeszkolony na Oksfordzie, był pierwszym chińskim lekarzem, który starał się wyjaśnić wewnętrzny konflikt, z powodu którego naród chiński cierpi przez te wszystkie lata.

maju 2006 roku w Yenching Auditorium na Harvardzie dr Yang omówił przy dobrej frekwencji przypadek słynnej chińskiej pisarki Ding Ling, aby zilustrować, w jaki sposób cała chińska populacja stała się ofiarą syndromu sztokholmskiego. Pojęcie syndromu sztokholmskiego powstało po napadzie na bank w 1973 roku, który miał miejsce w Szwecji, a używa się go do opisania paradoksalnych uczuć, jakich doświadcza ofiara wobec swojego oprawcy.

Ding Ling, która ledwo przeżyła piekło „ruchu antyprawicowego” w latach 50. i podczas rewolucji kulturalnej w latach 60., ku zaskoczeniu wielu skończyła, energicznie broniąc „ruchu antyprawicowego” KPCh, po tym jak została zrehabilitowana. Oczywiście Ding Ling nie była osamotniona pod tym względem, ponieważ społeczeństwo orwellowskie, które jest kierowane strachem i kontrolą umysłu, może masowo produkować osoby o tak zniekształconym sposobie myślenia.

Chociaż nikt, kto mieszka w pekińskiej dzielnicy Zhongnanhai – głównej siedzibie KPCh – nigdy nie słyszał o B.F. Skinnerze, to każdy z nich zdaje się mieć bezwzględnie opanowany jego model modyfikacji zachowania, być może nawet lepiej niż wielu doradców na Zachodzie.

Model Skinnera, zwany warunkowaniem instrumentalnym, opiera się na założeniu, że zachowanie może być kształtowane przez bodźce zewnętrzne. Dzięki licznym eksperymentom Skinner odkrył, że jest bardzo prawdopodobne, iż taka stymulacja, szczególnie nagrodami lub karami, wpłynie na zachowanie osoby we właściwie kontrolowanym środowisku. Niewiele reżimów wykonało lepszą robotę niż KPCh, izolując swoich obywateli, aby lepiej manipulować i kontrolować ich sposoby myślenia i zachowania.

Wieloletnie ofiary syndromu sztokholmskiego często mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich myślenie jest zniekształcone lub że są ofiarami. Chińczycy od najmłodszych lat nie są kształceni w oparciu o obiektywne fakty, ale zamiast tego są indoktrynowani ideami, w które mają wierzyć, ponieważ tak chcą władze. Jest to niebezpieczne zarówno dla Chińczyków, jak i dla osób mieszkających poza granicami Chin.

Nie oznacza to, że demokratyczny rząd jest całkowicie wolny od ideologicznych manipulacji, ale istnieje duża różnica: powodzenie demokracji zależy od aktywnego udziału jej obywateli, podczas gdy sukces reżimu komunistycznego zależy od biernej wierności ludu, którą można osiągnąć, jedynie stosując nieustępliwą propagandę i drakońskie opanowanie wszystkich mediów, w tym dobrze izolowanego intranetu dla 600 mln użytkowników internetu.

Dlatego jedynym sposobem na uleczenie całego narodu, będącego zakładnikiem monstrualnego systemu autorytarnego, jest wolne społeczeństwo.

Przezwyciężenie skutków syndromu sztokholmskiego lub innych rodzajów kontroli umysłu po latach edukacji komunistycznej jest być może jednym z najbardziej zniechęcających zadań, przed jakimi stoją wszyscy Chińczycy, zwłaszcza studenci zagraniczni, którzy mają dobrą okazję przekształcić się w wolne społeczeństwo. George Orwell napisał w „Roku 1984”: „Dopóki nie staną się świadomi, nigdy się nie zbuntują i dopóki się nie zbuntują, nie mogą stać się świadomi”.

Zamiast oferować chińskim studentom z zagranicy wyłącznie wiedzę naukową i technologiczną, amerykańskie uniwersytety mogą uznać za godny pomysł zainwestowanie środków w badania nad kontrolą umysłu i syndromem sztokholmskim w warunkach chińskiego systemu komunistycznego. Warsztaty związane z tą tematyką mogą pomóc studentom przezwyciężyć traumatyczne skutki ciągłej i podstępnej propagandy, której zostali poddani, dzięki czemu ostatecznie mogliby poczuć się wystarczająco bezpiecznie, aby zacząć myśleć krytycznie i twórczo.

Winston Churchill powiedział: „Imperia przyszłości są imperiami umysłu”. Jeśli chcemy pomóc Chinom stać się narodem pokojowym i godnym zaufania, to być może pielęgnowanie zdrowego umysłu jest dobrym początkiem.

Peter Zhang koncentruje swoje badania na ekonomii politycznej w Chinach i Azji Wschodniej. Jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy, a także ukończył Harvard Kennedy School jako Mason Fellow.

Opinie wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji „The Epoch Times”.

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2018-09-02, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/the-shadow-haunting-chinese-students-in-america_2639207.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję