„Wszyscy mówią, że jesteście dobrymi ludźmi, ale co z tego? Nie wolno ci ćwiczyć – powiedział mężczyzna do Xiao Ping, praktykującej Falun Gong, na krótko przed zwolnieniem jej z pracy. „Jeśli praktykujesz Falun Gong, jesteś wrogiem, wrogiem, wrogiem” – podkreślił, wskazując palcem na nos kobiety. Za przekonania zwolennicy tej praktyki duchowej są upokarzani, torturowani, odbiera się im życie. Reżim chiński prześladuje także ich bliskich i te osoby, które ośmielają się im pomóc. Stając przed chińskim sądem, nie mogą liczyć na uczciwy, sprawiedliwy proces, często odmawia im się też prawa do obrony. Niektórym prześladowanym udaje się uciec do innego kraju. Gdy reżim wciąż ich ściga, nadal są w niebezpieczeństwie, a ekstradycja do Chin może oznaczać dla nich wyrok śmierci.
Ponad 21 lat represji
Falun Gong, znane także jako Falun Dafa, jest starożytną dyscypliną doskonalenia ciała i umysłu, przekazaną po raz pierwszy publicznie w 1992 roku w Chinach przez Mistrza Li Hongzhi. Praktyka składa się z nauk moralnych opartych na prawdzie, życzliwości i cierpliwości oraz pięciu ćwiczeń, które charakteryzują się płynnymi ruchami. Początkowo cieszyła się ona uznaniem chińskich władz, ćwiczyli nawet dygnitarze partyjni. Jednak 21 lat temu, w lipcu 1999 roku, liczba zwolenników praktyki osiągnęła ok. 100 mln osób, Komunistyczna Partia Chin (KPCh) stwierdziła, że tak duża popularność tej dyscypliny upowszechniającej moralną postawę może zagrażać reżimowi.
Ówczesny przywódca KPCh Jiang Zemin osobiście nakazał rozpoczęcie prześladowań, które trwają do dziś. Jego celem było wyeliminowanie zwolenników duchowej praktyki.
„Zabijać ich fizycznie, zniszczyć finansowo i zrujnować ich reputację” – mówił, wprowadzając krwawą kampanię przeciwko Falun Gong.
Dyktator Jiang Zemin utworzył stojącą ponad prawem specjalną jednostkę – tzw. Biuro 610, tajne siły policyjne, których zadanie polegało na prowadzeniu represji wobec Falun Gong na terenie całych Chin.
Upadlające metody KPCh
Setki tysięcy zwolenników Falun Gong zostało aresztowanych, przetrzymywano ich w więzieniach, ośrodkach prania mózgu, poddawano torturom, zmuszano do katorżniczej pracy.
Praktykujący Falun Gong Yu Ming, przez 12 lat pozbawiony wolności i torturowany, dokonał wstrząsających nagrań w Chinach, w obozie pracy Masanjia i w więzieniu w Benxi. Filmy udało mu się przemycić poza mury placówek.
W sierpniu 2019 roku 47-letnia Xiao Ping opuściła wraz z synem Chiny. W kraju pozostali jej mąż, siostra i matka. Są tam wciąż przyjaciele, których reżim nadal prześladuje.
Xiao trzykrotnie przetrzymywano w lokalnym ośrodku zatrzymań. Trafiała tam zimą, gdy temperatury były tak niskie, że ręczniki zamieniały się w lodowatą bryłę. Codziennie dostawali niewielką ilość gotowanej zieleniny, z robakami unoszącymi się na górze i warstwą piasku na dnie, który towarzyszył każdemu kęsowi.
„Nie można zjeść posiłku, jeśli chcesz wypluć piasek” – powiedziała.
Niewielkie racje żywieniowe powodują wielotygodniowe zaparcia u więźniów, a z kolei podawana raz w miesiącu wieprzowina pochodząca z więziennej hodowli kończy się dniami biegunki.
W maleńkiej celi spała ściśnięta z kilkunastoma osadzonymi na twardej, drewnianej i zdecydowanie o co najmniej połowę za małej desce, ułożonej tak, że nie było możliwości indywidualnej zmiany pozycji, wszyscy musieli odwrócić się na drugi bok w tym samym momencie.
Kąpiel była luksusem i męką jednocześnie. Woda była bardzo zimna, dlatego czasem myła się namoczonym ręcznikiem, by uniknąć nieprzyjemnego kontaktu z lodowatym strumieniem. Ponadto zazwyczaj odcinano wodę, zanim zdążyli się umyć.
„Brud opadłby po potarciu skóry” – powiedziała.
W 2001 roku przeniesiono ją do obozu pracy, gdzie spędziła pięć miesięcy. Robiła tam swetry dla psów, najprawdopodobniej przeznaczone na eksport. Po pracy zwolenników Falun Gong zmuszano do siedzenia na niskich stołkach i oglądania propagandowych filmów oczerniających praktykę. Nikt z bliskich nie mógł ich odwiedzać, chyba że wypowiadałby w ich obecności obelgi na temat Falun Gong.
W 2015 roku Xiao i inni lokalni praktykujący złożyli pozwy przeciwko Jiang Zeminowi. Po tym zdarzeniu zastępca dyrektora lokalnego Biura 610 interweniował w miejscach pracy każdego z nich i naciskał na zwolnienie. Wtedy straciła pracę.
Próbowano też przesłuchać jej syna, będącego wówczas w szóstej klasie gimnazjum, ale ostatecznie za pośrednictwem nauczyciela wysłano notatkę z pytaniem, co wie o praktyce.
Traumatyczne przeżycia spowodowały u dziecka brak poczucia bezpieczeństwa. Nawet w Nowym Jorku, gdy właściciel mieszkania przyszedł pomóc im podłączyć internet, chłopiec schował książki Falun Gong, obawiając się, że wynajmujący mógłby je zobaczyć.
Reżim posunął się do najbardziej zwyrodniałej formy prześladowań. Zwolennicy Falun Gong stanowią jedno z głównych źródeł bestialskiego pozyskiwania narządów w celu transplantacji.
W 2019 roku niezależny trybunał społeczny w Londynie (Niezależny Trybunał w sprawie Grabieży Organów od Więźniów Sumienia w Chinach, ang. Independent Tribunal into Forced Organ Harvesting from Prisoners of Conscience in China), obradujący pod przewodnictwem Sir Geoffreya Nice’a QC, który kierował oskarżeniem byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloševicia podczas posiedzeń Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii w Hadze, ustalił, że „ponad wszelką wątpliwość” przetrzymywani w więzieniach wyznawcy Falun Gong byli głównym źródłem zaopatrzenia dla prowadzonego dla zysków, rozległego chińskiego przemysłu grabieży organów.
Totalitarna taktyka – winni przez skojarzenie
Wiele osób, które nie ćwiczą Falun Gong, doświadcza represji, dlatego że ich bliscy są zwolennikami praktyki lub dlatego że starali się pomóc praktykującym.
Reżim stosuje różne środki perswazji, aby wymóc na zwolennikach Falun Gong wyrzeczenie się wiary. Rodziny praktykujących ze względu na kampanię propagandową oczerniającą Falun Gong, prowadzoną intensywnie przez KPCh, są szykanowane, tracą pracę, pozostają bez środków do życia. Bywają zmuszane do przyglądania się torturowaniu bliskich.
Władze naciskają na niepraktykujących członków rodziny, by nakłonili swoich bliskich do zaprzestania praktyki.
Jednym z ostatnich przykładów prześladowań stosowanych wobec najbliższych osób praktykujących Falun Gong może być historia wnuka emerytowanej przedszkolanki Tao Lahuai, któremu zabroniono uczęszczać do placówki mimo wypełnienia potrzebnych dokumentów i uiszczenia opłaty.
Za przyczynę podano to, że Tao i matka dziecka, synowa Tao, odmówiły wyrzeczenia się praktykowania Falun Gong. Decyzję podjęto pod naciskiem komitetu polityczno-prawnego KPCh oraz lokalnego Biura 610. Dyrektor i nauczyciele przedszkola w Macheng, chińska prowincja Hubei, zostali nakłonieni do uczestniczenia w prześladowaniu Tao i jej rodziny.
Tao Lahuai uczyła w tym przedszkolu przez 33 lata, a od 15 lat jest na emeryturze. Jej rodzinę nachodzono w domu, grożono im, próbując wymusić zaprzestanie praktykowania. Nastawiano przeciwko nim także pracowników przedszkola.
Zastępca dyrektora placówki wykrzykiwał do nich, że jeśli nie podpiszą oświadczenia, w którym wyrzekną się Falun Gong, to „wszyscy nauczyciele w całym przedszkolu nie dostaną premii”.
Dyrektor przedszkola powiedział matce chłopca, że jej dziecko może rozpocząć edukację tylko wtedy, gdy ona i teściowa podpiszą „oświadczenie gwarancyjne” o rezygnacji z praktykowania Falun Gong i „nie będą rozpowszechniać religijnych plotek”.
Peiqi Gu dorastała w komunistycznych Chinach, zaczęła praktykować Falun Gong, mając 11 lat. Gdy rozpoczęto kampanię przeciwko duchowej praktyce, była zszokowana, ponieważ to, co mówiono o Falun Gong, było przeciwieństwem tego, czego się nauczyła, studiując książkę Falun Dafa.
Za rozdawanie materiałów wyjaśniających prawdę na temat prześladowań została aresztowana razem z mamą oraz rodziną cioci, która nie praktykowała Falun Gong.
Po 48 godzinach jej mamę przewieziono do aresztu, a Gu wydano ojcu, zaznaczając, że jeśli jeszcze raz zostanie złapana, trafi do więzienia i nie będzie mogła kontynuować nauki.
W obawie przed odwetem ze strony władz krewni Gu zerwali z nimi kontakt i namówili do tego resztę rodziny.
Przez lata żyła w strachu, teraz mieszka w Stanach Zjednoczonych i opowiada ludziom o tym, co robi reżim w Chinach. Uczy się życia bez strachu, martwi się jednak o rodziców żyjących w ChRL.
Krótki dokument o prześladowaniach Falun Gong, które od ponad 21 lat trwają w Chinach:
(Film z polskimi napisami)
Ukarani za dochodzenie prawdy
Jakakolwiek przychylność w stosunku do Falun Gong, a także do innych grup napiętnowanych przez chiński reżim – Ujgurów, Tybetańczyków, chrześcijan, lub ogólnie sprzeciwianie się polityce władz, grozi ciężkimi konsekwencjami. Nawet prawnicy, którzy podejmują się obrony przedstawicieli tych grup, a zwłaszcza zwolenników Falun Gong, są narażeni na represje ze strony chińskiego reżimu. Część z nich osadzono w więzieniach i poddano torturom.
Prawnicy, decydując się na obronę praw człowieka w Chinach, świadomie zaryzykowali własne życie, zdrowie, finanse, zawód i reputację, jednocześnie narażali swoje rodziny.
„Chińskie władze zabraniają swoim obywatelom komentowania wydarzeń dotyczących praw człowieka” – tłumaczy Jin Bianling, żona prawnika Jiang Tianyonga. Jej zdaniem z tego względu „wsparcie i uwaga społeczności międzynarodowej ma kluczowe znaczenie dla tłumionych jednostek i grup”.
Jiang reprezentował m.in. pracowników migrujących, Tybetańczyków, zwolenników Falun Gong oraz ludzi, którzy zarazili się wirusem HIV poprzez transfuzję skażonej krwi.
W 2005 roku pomógł niewidomemu prawnikowi Chen Guangchengowi w złożeniu pozwu zbiorowego przeciwko władzom prowincji Shandong w sprawie brutalnego egzekwowania polityki jednego dziecka.
Chen Guangcheng, po pozwaniu urzędników Shandong, został umieszczony w areszcie domowym, z którego udało mu się zbiec. Jak wspomina, po dotarciu do Pekinu, gdy on i Jiang Tianyong zauważyli zbliżających się agentów, Jiang wziął go za rękę i obaj prawnicy razem przebiegli przez stację metra. Złapano ich jednak i Chen wrócił do aresztu domowego, który trwał siedem lat.
Jiang Tianyong był kilka razy aresztowany i torturowany, m.in. za próbę zbadania sprawy dotyczącej przetrzymywania zwolenników Falun Gong w więzieniu w Jiansanjiang w prowincji Heilongjiang, został pobity i złamano mu osiem żeber.
Przypuszcza się, że aresztowano go za próbę skontaktowania się z prezydentem Barackiem Obamą i że jego zatrzymanie miało związek z chęcią pomocy prawnikowi Xie Yangowi, także aresztowanemu, który pomógł Chrisowi Smithowi, członkowi Izby Reprezentantów z New Jersey, sporządzić listę 22 oprawców winnych rażących naruszeń praw człowieka.
We wrześniu 2007 roku prawnik Gao Zhisheng napisał list otwarty do Kongresu USA na temat łamania praw człowieka w Chinach, w tym o prześladowaniach Falun Gong. Po publikacji listu w internecie został porwany i poddany 50-dniowym torturom, podczas których przez wiele godzin rażono go po całym ciele pałkami elektrycznymi, wdmuchiwano do oczu dym papierosowy i wbijano wykałaczki w genitalia.
Nagranie ukazujące tortury zadawane Gao, według amerykańskiej Komisji ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (ang. U.S. Commission on International Religious Freedom), reżim wykorzystał do zastraszenia innych prawników.
Gdy w sierpniu 2014 roku Gao został zwolniony z więzienia, na skutek przetrzymywania go przez trzy lata w ciemnej izolatce, stracił zdolność mówienia. Po odzyskaniu zdrowia powiedział w 2017 roku, że dostarczył na Zachód dwa rękopisy książek.
Represje nie tracą na sile
Niedawno w kilku prowincjach i miastach Chin wdrożono program nagradzania obywateli za informowanie policji o wszelkiej działalności zwolenników Falun Gong. Za taką „współpracę” władze oferują gratyfikację nawet do 100 tys. juanów (ok. 14 300 dolarów).
Jak podaje strona Faluninfo, władze komunistyczne w Chinach rozpoczęły również nową kampanię przeciwko Falun Gong, nazwaną „Zero-Out”. Została uruchomiona przez Biuro 610 oraz Komitet ds. Politycznych i Prawnych. Celem obu podmiotów są prześladowania zwolenników duchowej praktyki i całkowite wyeliminowanie Falun Gong.
Jennifer Zeng z autopsji zna piekło represji stosowanych przez KPCh wobec zwolenników Falun Gong. Była kilkakrotnie aresztowana, więziona w obozie pracy, torturowana. Obecnie nie tylko opowiada o własnych doświadczeniach, lecz także stara się pokazywać to, co naprawdę dzieje się za chińskim murem. Trzy lata temu napisała list otwarty do prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, w którym stwierdziła m.in., że skala prześladowań jest już tak wielka, że można mówić o największej zbrodni przeciwko ludzkości w tym stuleciu. „Jednak ze względu na ścisłą kontrolę mediów świat nadal niewiele o tym wie”.
„Sprawiedliwość” chińskiego sądu
Tłumy Hongkończyków protestujących przez kilka miesięcy przeciwko wdrożeniu w Hongkongu prawa o ekstradycji do Chin zwróciły uwagę ludzi na całym świecie. Mieszkańcy Hongkongu, obawiali się, że podejrzani, których odesłano by do Chin kontynentalnych, byliby osądzani przez sądy kontrolowane przez KPCh. Tym osobom mogłyby zatem grozić nieuczciwe procesy, prowadzone na podstawie ogólnikowych oskarżeń o narażanie bezpieczeństwa narodowego.
Liang Xiaojun, prawnik, który występuje w obronie praktykujących Falun Dafa, zauważył, że prowadząc te sprawy, „bardzo trudno było spotkać się z klientami i dostać wgląd do dokumentów sądowych i w ogóle zapewnić, by odbył się proces sądowy. Na każdym kroku było to wyzwaniem, ponieważ przeszkadzały w tym publiczne siły bezpieczeństwa, prokuratura i sam sąd”.
Z jego doświadczenia wynika, że w panującym obecnie systemie w Chinach zwolennicy Falun Gong są „grupą najbardziej prześladowaną. Zatem zdecydowałem się bronić tej grupy ludzi, których prawa były naprawdę pogwałcone”.
Podobnie jak na innych obrońców zwolenników Falun Gong, także i na Liang Xiaojuna reżim zaczął wywierać presję. Powiedziano mu, że nie powinien reprezentować praktykujących Falun Gong i że to, co robi, „jest bardzo niebezpieczne”. Nie zrezygnował.
Huseyincan Celil był poszukiwany przez chińskie władze za pracę na rzecz muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej w prowincji Xinjiang. W 1994 roku uciekł z Chin, po tym jak był więziony i torturowany za działalność w obronie praw człowieka. Później został skazany zaocznie przez chińskie władze na śmierć za założenie partii politycznej, mającej bronić praw Ujgurów. W 2001 roku przeniósł się do Kanady najpierw jako uchodźca, potem uzyskał obywatelstwo.
W marcu 2006 roku został aresztowany w Uzbekistanie podczas wizyty u teściów. Mimo że Kanada domagała się jego powrotu do kraju, po dwóch tygodniach od zatrzymania tamtejsi urzędnicy poinformowali, że Celil został poddany ekstradycji do Chin.
Komunistyczny reżim oskarża go o udział w zamachu terrorystycznym w 2000 roku, ale ówczesna rzecznik kanadyjskiego Amnesty International Elizabeth Berton-Hunter powiedziała, że zarzutów tych nie można potwierdzić i dodała, że Celil był w tym czasie w Turcji.
Mimo prób interwencji ze strony Kanady został skazany na dożywocie.
Kanadyjski polityk Michael Cooper ocenił, że aresztowania kanadyjskich obywateli, w tym Sun Qian, praktykującej Falun Gong, i Huseyincana Celila, „wiążą się z arbitralnymi zatrzymaniami, wszyscy oni mówią o braku odpowiedniego procesu”.
Sądy w Chinach nie są gwarantem sprawiedliwego procesu, zwłaszcza jeśli oskarżonymi są dysydenci, osoby związane z grupami piętnowanymi przez KPCh. Z tych powodów ekstradycja do Chin naraża te osoby nie tylko na nieuczciwy proces, lecz także na tortury, przymusową pracę, grabież organów, utratę życia.
Chiny podczas ubiegania się o wydanie więźnia zwykle twierdzą, że nie zostanie on poddany karze śmierci. Clive Ansley, prawnik z Wiktorii i ekspert ds. chińskiego systemu prawnego, zwraca uwagę, że należy pamiętać, iż reżim nie musi dotrzymać obietnicy i on nie przykładałby wagi do takich zapewnień.
Jak powiedział, patrząc na historię, wyraźnie widać, że chiński reżim „naruszył niemal każdy międzynarodowy traktat, jaki kiedykolwiek podpisał, a porozumienia te z pewnością [znaczą więcej] prawnie niż obietnice dyplomatyczne”.
Ansley zauważa również, że kara śmierci nie jest jedynym sposobem na zabicie kogoś w chińskim systemie.
„W Chinach rutynowo morduje się ludzi w systemie więziennictwa. Nasyłają więziennych przestępców na ludzi, których chcą się pozbyć” – podkreślił.
Kontrowersje mogą budzić także kary niewspółmierne do winy oraz to, że w Chinach wobec osób odbywających surowe kary, w tym także dożywotniego pozbawienia wolności, możliwość uzyskania warunkowego zwolnienia w dużym zakresie jest ustawowo ograniczona, co narusza prawa człowieka.
Międzynarodowa opinia publiczna skrytykowała także wprowadzenie w Hongkongu tzw. prawa o bezpieczeństwie narodowym, które zdaniem ekspertów i tamtejszej opozycji jest końcem Hongkongu, jaki znaliśmy do tej pory.
Orzeczenie niezależnego trybunału w Londynie, wezwania do zaprzestania prześladowań Falun Gong, rezolucje państw w tej sprawie i oświadczenie potępiające represje, których nadal dopuszcza się chiński reżim wobec Falun Gong, wydane przez Międzyparlamentarną Koalicję ds. Chin (ang. Inter-Parliamentary Alliance on China, międzynarodową koalicję parlamentarzystów), niosą nadzieję, że świat zda sobie sprawę z bezkarnych poczynań Komunistycznej Partii Chin.
Na podstawie: For Survivors of Persecution, Time of Reunion Invokes Sorrow, Grandson of Falun Gong Adherent in China Banned From Attending Kindergarten, College Student Overcomes Fear of Persecution in China, Human Rights Lawyers in China Defend Hundreds of Falun Gong Practitioners This Year, Human Rights Lawyers Shine in China, but Need the World to Notice, Wspierając sprawiedliwość w Chinach – wywiad z działaczem na rzecz praw człowieka i prawnikiem Liang Xiaojunem, Canadian Could Face Execution in China, Detained Canadian Granted Consular Visit; Canadian MP in China Says Not Business as Usual.