Hongkończycy mieszkający w Polsce wystosowali list do polskich parlamentarzystów, w którym zwracają się do posłów i senatorów, by „stanęli po stronie Hongkończyków walczących teraz o swoje wolności”.
Autorzy listu otwartego opisują, jak zmieniała się sytuacja związana z prawami człowieka, począwszy od rewolucji parasolek w 2014 roku: „I tak na przykład księgarze, którzy sprzedawali pozycje krytyczne wobec rządu w Chinach kontynentalnych, zostali uprowadzeni, wielu działaczy politycznych otrzymało niewspółmierne do winy wyroki więzienia za udział w pokojowych protestach, a legalnie wybrani deputowani zostali pozbawieni mandatów w procesie, który był faktycznie politycznym show”.
Jak piszą autorzy listu, pogarszająca się sytuacja i pospieszne próby władz Hongkongu przeprowadzenia nowelizacji ustawy o ekstradycji pobudziły „skrywany do tej pory gniew społeczeństwa”. Wskazują, że ta ustawa „zagroziłaby integralności systemu prawnego miasta”.
W Hongkongu już 12. tydzień z rzędu trwają protesty na niespotykaną do tej pory skalę. Na wiecach i marszach gromadzi się po kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy ludzi. W najliczniejszym jak do tej pory marszu brało udział prawie dwa miliony osób, to około jednej czwartej mieszkańców regionu. Protestujący domagają się zaniechania projektu nowelizacji ustawy o ekstradycji, która umożliwiłaby przekazywanie podejrzanych m.in. do Chin kontynentalnych, gdzie narażeni byliby na arbitralne procesy sądowe.
Hongkończycy protestują także przeciwko brutalności policji, nazywaniu protestów „zamieszkami” (za uczestnictwo w zamieszkach grożą w Hongkongu wysokie kary więzienia). Oczekują także możliwości wybierania władz Hongkongu w demokratycznych wyborach.
Autorzy listu piszą również o obawie mieszkańców: „[…] komunistyczne władze Chin mogą użyć siły wojskowej, by spacyfikować pokojowe protesty, tak jak to zrobiły w czerwcu 1989 r. na Tiananmen”. Wówczas komunistyczny chiński reżim przy użyciu wojska stłumił demonstracje studentów, opowiadających się za reformami demokratycznymi. Według szacunków w masakrze 4 czerwca 1989 roku na pl. Tiananmen poniosło śmierć nawet 10 tysięcy osób.
Tymczasem według doniesień oddziały Ludowej Policji Zbrojnej zostały zgrupowane w Shenzhen, mieście graniczącym z Hongkongiem, skąd w krótkim czasie mogłyby dotrzeć w rejon protestów.
Hongkończycy mieszkający w Polsce umieścili w swoim liście także linki do materiałów wideo pokazujących m.in. brutalne ataki na protestujących i eskalację przemocy; stwierdzają: „Protestujący w Hongkongu, głównie młodzi ludzie, są ofiarami kryzysu humanitarnego”.
Na koniec listu do polskich parlamentarzystów apelują: „Hongkończycy zawsze podziwiali ducha Polaków, którzy w obliczu tyranii i ucisku wybrali wolność i demokrację oraz zmienili kraj i bieg historii. W tym duchu Solidarności prosimy o publiczne okazanie solidarności z obywatelami Hongkongu, którzy teraz walczą o swoją wolność”.