Rolnicy zaostrzyli protest, całkowicie zablokowali ruch do przejść granicznych z Ukrainą

Protest rolników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku, 20.02.2024 r. Rolnicy z całej Polski kontynuują protesty. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 r., a także sprzeciw wobec prowadzonej przez Unię Europejską polityki Zielonego Ładu (Wojtek Jargiło / PAP)

Protest rolników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku, 20.02.2024 r. Rolnicy z całej Polski kontynuują protesty. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 r., a także sprzeciw wobec prowadzonej przez Unię Europejską polityki Zielonego Ładu (Wojtek Jargiło / PAP)

Protestujący przed przejściami z Ukrainą rolnicy zaostrzyli we wtorek akcję i całkowicie zaprzestali przepuszczania ciężarówek czekających na odprawę przez lubelskie i podkarpackie przejścia graniczne. Setki ciężarówek czekają w wielokilometrowych kolejkach na wyjazd z kraju. Media informują, że ukraińscy przewoźnicy także rozpoczęli na granicy protest.

Komisarz Ewa Czyż z chełmskiej policji przekazała PAP, że protestujący przed przejściem w Dorohusku od rana całkowicie zaprzestali przepuszczać ciężarówki w kierunku Ukrainy. Jak poinformowała, wówczas protestowało ok. 250 osób, a w 15-kilometrowej kolejce stało ok. 600 tirów.

Na przejściu w Hrebennem, gdzie rolnicy również zapowiedzieli wstrzymanie ruchu pojazdów w godz. 12-15, według relacji PAP w południe stało ok. 500 tirów w 27-kilometrowej kolejce.

Dotychczas protestujący przed lubelskimi przejściami granicznymi z Ukrainą przepuszczali ok. 1-2 ciężarówki na godzinę, a czas oczekiwania na przekroczenie granicy w Dorohusku wynosił we wtorek rano nawet do 160 godzin.

Jak przekazał we wtorek PAP asp. Łukasz Olszański z jarosławskiej policji, do przejścia w Korczowej na wyjazd z Polski oczekiwało ponad 800 ciężarówek. Kolejka pojazdów ciągnęła się na 10 km. Samochody stały m.in. na autostradowym MOP-ie w Hruszowicach, na parkingu w Młynach oraz wzdłuż DK94.

Sznur ciężarówek ciagnął się także do przejścia w Medyce. Jak przekazała we wtorek PAP oficer prasowa przemyskiej policji asp. Joanna Golisz, na wyjazd z Polski przez to przejście oczekiwało 300 pojazdów. Tiry stały w grupach po kilka, kilkanaście wzdłuż DK28.

Protest rolników na przejściu granicznym z Ukrainą w Medyce, 20.02.2024 r. (Darek Delmanowicz / PAP)

Protest rolników na przejściu granicznym z Ukrainą w Medyce, 20.02.2024 r. (Darek Delmanowicz / PAP)

Asp. Golisz przekazała, że we wtorek rolnicy w Medyce zaostrzyli protest, protestowało wówczas ok. 250. Było też ok. 150 samochodów osobowych, pojedyncze ciężarówki i kilka ciągników rolniczych.

Policjanci zaznaczyli, że do tej pory protestujący rolnicy przepuszczali po jednej ciężarówce w obu kierunkach, ale po zaostrzeniu protestu zaprzestali w ogóle przepuszczania ciężarówek. „Kolejki będą więc rosły” – zaznaczyli policjanci.

Pozostałe pojazdy na wszystkich podkarpackich przejściach odprawiane były na bieżąco.

Na przejściach drogowych z Ukrainą w województwie lubelskim i podkarpackim trwają protesty rolników, które polegają na czasowym blokowaniu ruchu. Zgromadzeni sprzeciwiają się wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy.

Protesty rolników odbywały się we wtorek w wielu miejscach w całym kraju, na drogach i w miastach.

Minister Hetman: Popieram protesty rolników

„Popieram protesty rolników, oni protestują w słusznej sprawie” – powiedział we wtorek w Radiu Zet minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman. – „Rolnicy są zdesperowani i rozumiem, że wyjechali na drogi. Rolnicy mają prawo do tego protestu, są w bardzo trudnej sytuacji, bo koszty produkcji rolniczej poszły gigantycznie w górę, a jednocześnie opłacalność produkcji rolniczej spadła dramatycznie” – dodał.

Hetman był pytany o wypowiedź prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział, że sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej „nie dotyczy zboża, ale raczej polityki”.

„To nie jest sytuacja normalna, bo rolnicy powinni móc normalnie pracować, a nie blokować drogi i stać na przejściach granicznych, ale druga część wypowiedzi prezydenta… Ja rozumiem emocje prezydenta kraju, który jest w stanie wojny i pod gigantyczną presją brutalnej napaści ze strony Rosji, ale to nie ma nic wspólnego z polityką. Rolnicy są w dramatycznej sytuacji, i to nie jest polityka, jeśli opłacalność ich pracy spadła w dramatyczny sposób” – powiedział minister.

Rolnicy blokują węzeł autostrady A2 Poznań-Komorniki, 20.02.2024 r. (Jakub Kaczmarczyk / PAP)

Rolnicy blokują węzeł autostrady A2 Poznań-Komorniki, 20.02.2024 r. (Jakub Kaczmarczyk / PAP)

„Komisja Europejska musi znaleźć ok. 4 mld euro, aby zdjąć w całej UE ok. 20 mln ton nadwyżki, które zalegają w magazynach pszenicy, kukurydzy i rzepaku, zapłacić za to oraz zapłacić za transport i wywieźć to do głodującej Afryki. Tylko w ten sposób możemy uratować sytuację” – powiedział.

Przyznał, że jeśli KE nie znajdzie tych środków, wprowadzenie embarga na produkty ukraińskie „może być konieczne”. „Biorę to pod uwagę ja i całe moje środowisko polityczne” – powiedział.

Przyznał, że taki ruch może być narzędziem, który również uderzy w Polskę, bo „wymiana handlowa między Polską a Ukrainą bardziej się opłaca Polsce”, ale podkreślił, że „musimy podjąć jakieś działanie, aby uratować rolników”.

Wicepremier Ukrainy mówi o prowokacji politycznej

Polscy rolnicy wysypali we wtorek niewielką ilość ukraińskiego zboża z wagonu towarowego. Wicepremier i minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow we wpisie na platformie X (dawniej Twitter) nazwał to nową prowokacją polityczną, „mającą na celu podzielenie naszych narodów”.

„Od dwóch lat ukraińscy rolnicy zbierają zboże w kamizelkach kuloodpornych, pod ostrzałem rakiet i przy wybuchach min. A ukraińska armia dosłownie wywalczyła korytarz dla tego zboża przez Morze Czarne. To właśnie przez Morze Czarne przechodzi 90 proc. naszego eksportu” – zaznaczył wicepremier.

Zwrócił uwagę, że to jest nie tylko kwestia przetrwania Ukrainy, ale i „bezpieczeństwa żywnościowego, które zależy od ukraińskiego zboża, zwłaszcza w Afryce i Azji”.

Jak zaznaczyła polska policja, przebywająca na miejscu grupa rolników przeszła we wtorek z drogi, gdzie prowadziła protest, w rejon biegnącego wzdłuż niej torowiska. Według policji protestujący przebywali tam kilka minut i po negocjacjach z funkcjonariuszami wrócili na miejsce protestu. Po ich odejściu na torach zauważona została niewielka ilość wysypanego zboża.

Protest ukraińskich przewoźników

Ukraińscy przewoźnicy rozpoczęli we wtorek pokojowy protest na punktach kontrolnych Rawa Ruska–Hrebenne, Krakowiec–Korczowa i Szeginie–Medyka na granicy Ukrainy z Polską. Jest to reakcja na blokadę granicznych punktów kontrolnych przez demonstrantów w Polsce – poinformował portal Suspilne.

Protest rozpoczął się o godz. 12 (godz. 11 w Polsce) – przekazał Suspilne Lwów. Kierowcy umieścili na swoich ciężarówkach plakaty z napisami w języku ukraińskim i angielskim, m.in.: „Zakończyć blokadę – zawrócić ukraińskich kierowców do domu”, „Stop blokadzie na granicach”, „Jeśli Ukraina przegra, przegra Polska”, „Blokada Ukrainy to zdrada europejskich wartości”.

Wołodymyr Mychałewycz, szef organizacji pozarządowej Międzynarodowi Przewoźnicy Drogowi Ukrainy, powiedział w rozmowie z Suspilnem, że pokojowy protest na trzech międzynarodowych punktach kontrolnych potrwa od 20 lutego do 15 marca lub do czasu odblokowania granic przez demonstrantów w Polsce.

„Nie może być takiej sytuacji, że ukraińskie samochody są zatrzymywane, a polskie jadą. Rozumiemy, czego oni chcą. Ale wszystkie żądania Polaków są skierowane albo do Unii Europejskiej, albo do ich rządu. Nie ma żadnych pretensji ani żądań do Ukrainy, więc jest to bardzo dziwna sytuacja. [Nasi] ludzie są bardzo zdeterminowani, wytrzymają całą dobę” – zadeklarował Mychałewycz.

Według eksperta realizację Zielonego Ładu należy odłożyć

Realizację Zielonego Ładu należałoby odłożyć do czasu, aż unormuje się sytuacja na rynku związana z wojną na Ukrainie i napływem ukraińskich produktów rolnych – uważa ekspert z zakresu ekonomiki rolnictwa prof. Piotr Bórawski. W jego ocenie w tej chwili byłoby to za duże obciążenie dla rolników w Polsce i innych krajach UE.

Naukowiec z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w rozmowie z PAP przypomniał, że protesty rolników, którzy domagają się m.in. odejścia od strategii Europejskiego Zielonego Ładu, odbywają się w sytuacji, gdy wojna na Ukrainie spowodowała napływ dużej ilości produktów rolnych z tego kraju. „Sytuacja jest o tyle trudna, że Zielony Ład dokłada kolejny gwóźdź do trumny dla rolników, którzy i tak bardzo dużo stracili z powodu napływu zboża z Ukrainy. Ceny niektórych produktów rolnych spadły nawet o 50 proc.” – mówił.

„Mamy nadpodaż produktów z Ukrainy, której unijny rynek nie jest w stanie wchłonąć. Te produkty są bardzo często dużo niższej jakości, bo np. uległy popsuciu również podczas transportu, ponieważ nie było zapewnione właściwe przechowywanie” – dodał.

Jego zdaniem, nakłada się na to Zielony Ład, który np. wprowadza konieczność ugorowania, czyli przeznaczenia 4 proc. powierzchni gruntów ornych na obszary lub obiekty nieprodukcyjne, przyczyniając się do zmniejszenia efektywności ekonomicznej rolnictwa.

„Zielony Ład opierał się na założeniach zrównoważonego rozwoju, który kładzie nacisk na ład ekonomiczny, środowiskowy i społeczny, czyli jest szeroko opracowaną polityką UE, z dużym udziałem również polskich komisarzy. Jego założenia są jak najbardziej słuszne, tylko bardzo trudne do realizacji w obecnej sytuacji” – wyraził opinię.

„Moim zdaniem, Zielony Ład należałoby w ogóle odłożyć na kilka lat, dopóki nie unormuje się sytuacja związana z wojną na Ukrainie i kiedy oni będą mogli spokojnie swoje produkty eksportować do krajów Afryki. W tej chwili, byłby to kolejny gwóźdź do trumny dla rolnictwa, nie tylko polskiego, ale i innych krajów UE. Widzimy, co dzieje się w Niemczech, Francji i innych krajach, gdzie rolnicy również strajkują” – podkreślił prof. Bórawski.

Pytany o konsekwencje szybszego wprowadzenia obostrzeń związanych z Zielonym Ładem, ekspert ocenił, że może to spowodować wypadanie z rynku małych gospodarstw, których właściciele – jak zauważył – już teraz zaczynają rezygnować z produkcji ze względu na napływ produktów z Ukrainy.

„Część rolników, niestety, będzie musiała szukać pracy poza miejscem zamieszkania, dojeżdżać do miast. W tej chwili również ma to miejsce, ale nastąpiłoby to na pewno na większą skalę” – powiedział.

Jak przypomniał, Polska jest typowym krajem rolniczym, a zmniejszenie produkcji rolnej wpłynęłoby na inne działy gospodarki i spowodowałoby np. ograniczenie zatrudnienia w sektorze przetwórstwa.

Przewodnicząca KE w piątek odwiedzi Polskę

Rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer poinformował, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w piątek odwiedzi Polskę wraz z premierem Belgii Alexandrem De Croo. Wspólnie wezmą udział w spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem.

Mamer nie ujawnił, co będzie tematem rozmów.

Cześć polskich mediów informowała wcześniej o planach, by po wizycie w Polsce szefowa KE odwiedziła również Kijów w związku z drugą rocznicą rosyjskiej napaści na Ukrainę. KE nie potwierdza tych doniesień.

Źródło: PAP, w tym relacje Gabrieli Bogaczyk i Agnieszki Pipały, Marka Siudaja, Marcina Boguszewskiego, Łukasza Osińskiego.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję