Nowe przepisy o lustracji na uczelniach odczuć może nawet kilka tysięcy osób, które w czasach PRL współpracowały ze służbami bezpieczeństwa – powiedział w rozmowie z PAP wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Müller. Jego zdaniem na uczelniach potrzebna jest dekomunizacja.
Ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Konstytucja dla nauki, Ustawa 2.0) obowiązująca od 1 października 2018 roku zakłada zmiany w przepisach dotyczących lustracji na uczelniach. Zgodnie z ustawą członkiem rady uczelni, członkiem senatu uczelni, członkiem Komisji Ewaluacji Nauki, Rady Doskonałości Naukowej, Polskiej Komisji Akredytacyjnej czy profesorem tytularnym może zostać osoba, która „w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r. nie pracowała i nie pełniła służby w organach bezpieczeństwa państwa […] oraz nie współpracowała z tymi organami”.
Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Müller w rozmowie z PAP nazwał te przepisy „dekomunizacyjnymi”. Pytany, czy na uczelniach dekomunizacja jest jeszcze potrzebna, odpowiedział: „Bez wątpienia”. Ocenił, że wprowadzenie nowych przepisów „to etap może opóźnionego, ale jednak rozliczania kwestii związanych z funkcjonowaniem PRL”.
Pytany, jak dużej grupie osób nowe przepisy utrudnią karierę akademicką, Piotr Müller skomentował: – Nie mamy takich danych, bo nie mamy jak ich zebrać. Ale myślę, że to może dotyczyć nawet kilku tysięcy osób w kraju.
– Najnowsze badania IPN pokazują, że środowiska w uczelniach były bardzo zinfiltrowane i było tam sporo osób, które były tajnymi współpracownikami – powiedział wiceminister.
Przepisy związane z lustracją uniemożliwić mają pełnienie ważnych funkcji w szkolnictwie wyższym nie tylko kłamcom lustracyjnym, ale w ogóle wszystkim osobom, które współpracowały z SB lub były funkcjonariuszami tych służb. Osoby zabiegające o stanowiska wymienione w ustawie będą musiały złożyć oświadczenie lustracyjne. – Jeśli ktoś w takim oświadczeniu napisze, że był tajnym funkcjonariuszem SB, nie będzie mógł tych ważnych funkcji pełnić – powiedział wiceminister. I dodał, że jeśli ktoś złoży fałszywe oświadczenie, złamie prawo.
Przypomniał, że dotąd do składania oświadczeń lustracyjnych zobowiązana była na uczelniach tylko wąska grupa osób, które zabiegały o stanowiska kierownicze. – Nie było nawet świadomości, jakiej treści było to oświadczenie lustracyjne – ocenił. Według niego nowe przepisy poskutkują tym, że osoby, które współpracowały z SB, nie będą teraz w ogóle chciały pełnić funkcji kierowniczych.
Pytany, czy ma sens wprowadzanie takich przepisów dopiero teraz, powiedział, że tak. Wyliczył: – Załóżmy, że w 1989 roku ktoś miał 30 lat, robił już karierę na uczelni i był donosicielem. Dziś taka osoba ma 59 lat. Ma przed sobą jeszcze wiele lat pracy na uczelni. A osoby w takim wieku często pełnią znaczącą rolę w szkolnictwie wyższym – powiedział.
Wiceminister zwrócił uwagę, że nowe przepisy lustracyjne nie dotyczą członków Polskiej Akademii Nauk ani stanowisk kierowniczych w akademii, bo ustawa nie obejmuje PAN swoim zakresem. – Tutaj niestety te nowe przepisy nie obowiązują. Stwierdzam to ze smutkiem – skomentował rozmówca PAP.
Przepisy dotyczące lustracji kandydatów na profesorów zaczną obowiązywać 30 kwietnia 2019 roku. A przepisy dotyczące lustracji kandydatów na stanowiska kierownicze oraz nowo wybieranych członków organów uczelni obowiązują już od października br.
Autorka: Ludwika Tomala, PAP.