Reinhold Messner wykreślony z Księgi Guinnessa jako pierwszy zdobywca wszystkich ośmiotysięczników

Rybi Ogon, szczyt w masywie Annapurny w Himalajach. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/prazsantt-10718551/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3820654">prashant prajapati</a> / <a href="https://pixabay.com/pl//?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3820654">Pixabay</a>)

Rybi Ogon, szczyt w masywie Annapurny w Himalajach. Zdjęcie ilustracyjne (prashant prajapati / Pixabay)

Światowej sławy włoski himalaista i alpinista Reinhold Messner wyraził zdumienie i oburzenie decyzją o wykreśleniu jego nazwiska z Księgi rekordów Guinnessa jako pierwszej osoby na świecie, która zdobyła wszystkie 14 ośmiotysięczników. Jego miejsce zajął Amerykanin Edmund Viesturs.

Włoskie media wyjaśniły w poniedziałek, że odebranie Messnerowi pierwszeństwa to rezultat twierdzeń niemieckiego dziennikarza Eberharda Jurgalskiego, według którego Messner i drugi himalaista Hans Kammerlander nie zdobyli w 1985 roku szczytu Annapurna.

„Nonsens” – tak 79-letni Messner, niegdyś rywal Jerzego Kukuczki, skomentował te zarzuty w rozmowie z agencją Ansa.

„Po pierwsze – wyjaśnił – nigdy nie przypisywałem sobie żadnego rekordu, a zatem nie mogą mi go odebrać. Poza tym góry się zmieniają. Minęło prawie 40 lat. Jeśli ktoś wspiął się na Annapurnę, to na pewno byliśmy to ja i Hans”.

„Nikt, kto zna się na himalaizmie, nie zakwestionowałby naszego wyczynu. Jurgalski nic nie wie” – dodał Messner.

Poza tym himalaizm, alpinizm to „nie jest sport i dlatego nie istnieją ani zawody, ani zwycięzcy” – oświadczył.

Obecnie na stronie Księgi rekordów Guinnessa to Edmund Viesturs z USA figuruje jako pierwsza osoba, która zdobyła wszystkie ośmiotysięczniki w latach 1989-2005.

Na temat tej decyzji wypowiedział się też Hans Kammerlander. „W ten sposób niszczy się alpinizm” – ocenił w wywiadzie dla Ansy. Dyskusję tę uznał za „śmieszną”.

Wyjaśnił następnie: „Oczywiście nie istnieje absolutna pewność, to były inne czasy, bez GPS. Na tej wysokości wystarczy zamieć i zaciemnione światło słoneczne. Jesteśmy nadal przekonani, że byliśmy na szczycie, ale kto wie, czy nie było tam jeszcze 5-6 metrów do wspinaczki. Ale to i tak nie przekreśliłoby naszego osiągnięcia” – stwierdził 66-letni Kammerlander.

Z Rzymu Sylwia Wysocka, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję