LUBLIN – Wirtuozi harmonii w ruchu i dźwięku olśnili publiczność, która bardzo licznie przybyła na popołudniowe przedstawienie Shen Yun Performing Arts do Centrum Spotkania Kultur.
„Unoszę się nad ziemią”
„Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu tego zespołu” – powiedziała wyraźnie rozpromieniona Barbara Samociuk, emerytowany nauczyciel języka angielskiego, która wraz z Hanną Borawską przyjechała do Lublina z Milanówka, specjalnie na spektakl Shen Yun.
Nowojorski zespół tworzy inscenizacje, podczas których widzowie mogą doświadczyć spotkania z autentycznym, tradycyjnym dziedzictwem kultury chińskiej. Jednocześnie zespół wykorzystuje wachlarz najnowocześniejszych technologii, by oddać jak najbardziej realistycznie prawdziwy obraz Chin z czasów dynastii, zanim władzę przejął reżim komunistyczny.
„Już sam pomysł stworzenia spektaklu prezentującego historię dawnych Chin jest fascynujący i tak inny od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Tak że jesteśmy zachwycone” – powiedziała pani Samociuk.
„Feeria barw i misterny ruch, połączony z fantastycznie dobranym i współgrającym strojem, który oddaje jednocześnie ducha i fizyczność chińską” – dodała pani Borawska.
„Nigdy w życiu nie byłam w Chinach, a dzisiaj po obejrzeniu spektaklu mogę powiedzieć: ‘tak, byłam w Chinach i poznałam tę kulturę w najlepszym wydaniu’, więc jestem urzeczona występem i unoszę się nad ziemią. Bardzo mi się podobało” – wyznała pani Samociuk.
Natchnione boskością
W starożytnych Chinach sztuka była nierozerwalnie połączona z duchowością, która stanowiła źródło inspiracji dla artystów.
„Oglądane obrazy powodowały [szybsze] bicie serca. Dzisiaj ten sposób mówienia o duchowości, o Bogu, o uczuciach jest niespotykany. Uważam, że w spektaklu to było podane w niesamowity sposób i dobrze się stało, że mogliśmy to zobaczyć” – podkreśliła pani Samociuk.
„Zaskoczyła nas również forma tła – obrazów, animacji wyświetlanych z tyłu sceny, z których nagle pojawiali się aktorzy. A także scena, kiedy pojawia się Bóg, później tęcza i rozbrzmiewa mocny dźwięk, to na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Człowiek miał wyobrażenie o dawnych Chinach, że ta kultura jest tak bogata, głęboka, ale tu jak gdyby ‘dotknął’ tego wszystkiego” – opowiadała.
„Dla mnie bardzo zaskakujące było głębokie powiązanie religijne spektaklu ze względu na te 70-80 lat wychowania na Chinach ludowych, gdzie praktycznie rzecz biorąc zaprzecza się jakiejkolwiek duchowości, a o wierze w Boga to już w ogóle się nie mówi. Wyznawców religii, członków stowarzyszeń nieakceptowanych przez władze mogą spotkać represje, co było w jednej ze scen spektaklu (przedstawiającej prześladowania Falun Gong w ChRL – przyp. redakcji). Było dla mnie dużym zaskoczeniem powiązanie współczesności z chińskim tańcem klasycznym” – opowiadała pani Borawska. Jak zauważyła, ludzie zdają sobie sprawę, że kultura Chin ma długoletnią tradycję, ale nie wiedzą „nic o chińskiej duchowości i jej odniesieniach do współczesności. A dzięki spektaklowi choć trochę się do tego zbliżyliśmy”.
Zachwyt pani Samociuk wzbudziły kostiumy, utrzymane w duchu tradycji. W jej ocenie „nie są tylko strojami. Kostiumy, rękawy, spódnice, kwiaty to jest jeszcze dodatkowy aktor, który robi niesamowite wrażenie. Myślę, że my nie przywiązujemy w naszym balecie aż takiej ogromnej wagi do takich elementów”.
Wysublimowany taniec
Prezentowany przez artystów chiński taniec klasyczny jest niebywale wymagającą formą sztuki. Udało się go zachować przez tysiące lat dzięki starożytnemu teatrowi oraz przedstawieniom ludowym i dworskim. To jeden z najwszechstronniejszych systemów tanecznych na świecie, obfitujący w liczne salta i inne techniki akrobatyczne. Tradycyjny chiński taniec wpłynął np. na współczesny balet i gimnastykę.
Pani Samociuk podkreśliła niezwykły kunszt baletowy tancerzy. „Gdy zamknę oczy, od razu widzę scenę tańca z tymi długimi, lejącymi się rękawami. […] Bardzo mi też utkwił w pamięci taniec „Kwiat śliwy”, to była dla mnie niesamowita historia, że można dwoma sztucznymi elementami zrobić takie show” – stwierdziła.
Z kolei pani Borawska dostrzegła wiele różnic pomiędzy chińskim tańcem klasycznym a zachodnim baletem. Jak tłumaczyła, w spektaklu widzimy„zupełnie inne podejście”. Chociaż występuje tu podobnie jak w balecie klasycznym „element opowieści poprzez taniec, to jest on wykonywany inaczej i to wzbogaca wszystkich, którzy oglądają spektakl”.
„Wartością jest poznawanie obcych kultur również poprzez to przesłanie związane z duchowością. To, w jaki sposób została ona przedstawiona, to było dla mnie bardzo zaskakujące. Bo zwykle w balecie opowiadane są historie fabularne poprzez ruch, towarzyszy temu muzyka, ale nie są to głębokie przeżycia duchowe. A wydaje mi się, że w chińskim tańcu duchowość jest już zawarta w samym tańcu, przedstawieniu” – zaznaczyła.
W opinii pani Samociuk bardzo pomocne okazały się zapowiedzi konferansjerów, którzy wprowadzali publiczność w kontekst prezentowanego tańca. „Wiedziałam, skąd on jest, co przedstawia, bo przecież nie zawsze ruch sceniczny jest prosty do odczytania” – wyjaśniła.
Muzyczne spotkanie Wschodu z Zachodem
Dźwięki grane przez Orkiestrę Symfoniczną Shen Yun poruszyły serca obu rozmówczyń.
„Ciekawe było połączenie klasycznych instrumentów z tradycyjnymi, ludowymi instrumentami i to […] ich współbrzmienie robiło wielkie wrażenie” – powiedziała pani Borawska.
„Człowiek nawet nie zna nazw tych instrumentów. Widzę tę panią grającą na dwustrunowym instrumencie (erhu – przyp. redakcji). To jest tak charakterystyczny dźwięk, że nie ma wątpliwości, z jakiego krańca świata pochodzi ta muzyka. Profesjonaliści, absolutnie. […] To też była dla nas uczta – posłuchać tej niezwykłej muzyki” – skomentowała pani Samociuk.
Relacja Agnieszki Iwaszkiewicz.
„The Epoch Times” jest patronem medialnym Shen Yun Performing Arts. Od momentu powstania Shen Yun w 2006 roku z dumą zamieszczamy wywiady z widzami, w których opisują oni swoje wrażenia ze spektakli.