ŁÓDŹ – Po dziewięciu latach scena Teatru Wielkiego w Łodzi miała zaszczyt znów gościć nowojorski zespół Shen Yun Performing Arts, który zabiera publiczność w zjawiskową podróż przez pięć tysięcy lat tradycyjnej kultury Chin.
„Wielka kultura”
Widzowie byli olśnieni pięknem tańca i kojącym brzmieniem grającej na żywo Orkiestry Symfonicznej Shen Yun. Nagrodzili artystów gromkimi brawami i owacjami na stojąco.
„Przedstawienie wywarło na mnie ogromne wrażenie” – powiedziała tuż po spektaklu pani Anna Skwarek, która jest lekarzem i przyjechała z Warszawy z przyjaciółkami.
„Nie znam kultury Chin. Nigdy tam nie byłam, ale ten bardzo żywiołowy taniec, te barwy, kolory, niesamowicie delikatne, płynne ruchy, robią niesamowite wrażenie. Piękne przedstawienie, wzbudzające zachwyt. Dla mnie było czymś fantastycznym” – podkreśliła pani Skwarek.
„W odróżnieniu od przyjaciółek byłam w Chinach parę razy i jestem zafascynowana kulturą chińską. Także to ja namówiłam je na to przedstawienie” – śmiała się architekt pani Justyna Kwaśnik-Pajewska.
Jak opowiadała pani Justyna, przedstawienie przywołało wspomnienia z podróży m.in. „ze zwykłego spaceru, podczas którego widziałam tańczących starszych ludzi, co w naszej polskiej kulturze jest czymś rzadko spotykanym” – oceniła.
Szczególnie oczarowały panią architekt precyzyjne, „małe ruchy stóp. Po prostu to było coś niesamowitego”.
„A mnie najbardziej podoba się ten instrument, którego nazwy nie powtórzę [erhu – przyp. redakcji]. Super!” – powiedziała pani Magdalena Trędota, dentystka.
„Oczywiście nie znałam tego instrumentu, nie wiedziałam, jaki wydobywa się z niego dźwięk. No i się zachwyciłam. […] ma dwie struny, a można całą melodię na nim wygrać. I jego barwa bardzo mi się podobała, taka niespotykana i wspaniała” – dodaje pani Magdalena.
„Zresztą ta pani to rzeczywiście wirtuoz, bo coś pięknego zrobiła z tym instrumentem. Chociaż nigdy nie słyszałam, ale domyślam się, że nie jest łatwo zagrać na dwustrunowym instrumencie” – zaznaczyła pani Trędota.
Muzyka tworzona przez artystów Shen Yun jest symbolicznym spotkaniem Wschodu z Zachodem. Międzynarodowy zespół łączy bowiem tradycyjne instrumenty, takie jak erhu i chińska lutnia, z klasycznymi instrumentami zachodnimi. To nietypowe połączenie kultur w dźwiękach przynosi unikatowy efekt.
„Na pewno to będzie coś niezapomnianego dla nas” – zauważyła pani Kwaśnik-Pajewska.
Według pani Justyny „spektakl daje całkowicie inne spojrzenie [na kulturę Chin].
Architekt zwróciła uwagę, że ukazano „przekrój przez setki lat chińskiego tańca”, co jest tym cenniejsze dla polskiego widza, ponieważ „w naszym kraju nie ma możliwości zobaczenia takiego tańca”.
Pani Justyna zaznaczyła, że nowością dla niej była informacja dotycząca skoków, salt, które wywodzą się z wszechstronnego chińskiego tańca klasycznego.
Daje to „całkowicie inne spojrzenie na ten taniec” – skomentowała pani Justyna.
Przyznała, że do tej pory skoki, salta kojarzyły się jej „bardziej z gimnastyką, akrobatyką, może trochę ze sztukami walki”, okazuje się jednak, że są integralnymi elementami chińskiego tańca klasycznego, „więc to dla mnie była zdecydowanie nowość”.
Zdaniem pani Skwarek współcześnie Chiny „przeciętnemu Polakowi kojarzą się z tanim towarem”.
Oglądając spektakl, dostrzegamy, „że to jest naprawdę wielka kultura. I przedstawienia, które niosą ogromne przesłanie” – powiedziała pani Anna.
„Myślę, że każdy powinien to zobaczyć, żeby po prostu trochę inaczej spojrzeć na Chiny, na ich kulturę” – podkreśliła lekarka.
„W pracy architekta projektuję dla ludzi narodowości chińskiej restauracje. Każde takie doświadczenie z prawdziwą chińską kulturą pozwala mi lepiej wykonywać swoją pracę”, tak by każdy, kto przyjdzie do restauracji, mógł „poczuć prawdziwe Chiny” – dodała pani Justyna.
„Jesteście genialni” – powiedziała pani Justyna, zwracając się do artystów Shen Yun.
„Tak trzymać! Widać, że artyści wkładają w to tyle pracy. To musi być wiele godzin ćwiczeń, żeby był ten synchron. Coś niesamowitego! Oni chyba właśnie mają to w swojej kulturze. Praca, praca i jeszcze raz praca, żeby dojść do perfekcji. To jest wspaniałe w każdej dziedzinie” – podsumowała pani Magdalena Trędota.
Przełamanie tabu
W czwartkowy wieczór 14 marca spektakl obejrzeli również państwo Marzena i Dariusz Makles, którzy przyjechali spod Grodziska Mazowieckiego.
„Bardzo pozytywne wrażenia. […] Jest piękna muzyka, piękny taniec, dużo treści, których się nie spodziewaliśmy, szczególnie tych drastycznych [o grabieży organów od zwolenników duchowej praktyki Falun Dafa w Chinach – przyp. redakcji], bardzo interesujące” – stwierdziła pani Marzena Makles, która jest pracownikiem biurowym.
„Cała choreografia, synchronizacja występujących aktorów, ciekawe opowieści, plastycznie opowiedziane, w pełnej gamie kolorów, świetlistości, i to niesamowite połączenie obrazu 3D rzucone przez projekcję w głąb, w trzeci wymiar poprzez aktorów. To wszystko idealnie zgrane ze sobą. Niesamowita synchronizacja” – wymienił pan Dariusz Makles, z zawodu strażak.
Jak mówił, zainteresowała go w spektaklu „żywa opowieść”.
Jednak to, co szczególnie zaciekawiło pana Maklesa, to utwór przedstawiający historię współczesnych Chin.
To, że o grabieży organów „jest mówione jawnie, już nie tylko w źródłach alternatywnych, to też jest dla nas miłym zaskoczeniem” – zauważyła pani Marzena.
W opinii pani Makles, dobrze, że „łamie się tabu na ten temat w społeczeństwie, że takie treści nie są chowane i zamiatane pod dywan, tylko to już jest na mainstreamowej scenie”.
Jak przekazano podczas show, tego spektaklu nie można obejrzeć w Chinach, gdyż nie zgadza się na to partia komunistyczna.
„Reżim komunistyczny był podany z nazwy tak wprost, to pobieranie narządów. […] Jestem zdumiony tym, że można było to przedstawić, mimo tego że za granicą przecież wiadomo, jaki repertuar zespół niesie ze sobą” – mówił pan Dariusz.
Pan Dariusz przed laty pasjonował się akrobatyką.
„Widzę ogromny wysiłek artystów, ich lekkość wykonywania wszystkich salt, tańca” zarówno przez tancerki, jak i tancerzy, „którzy skaczą salta, robią fiflaki” – powiedział rozmówca.
„Kiedyś też trenowałem akrobatykę sportową, więc wiem, że wymaga to wysiłku” – zauważył.
„Fantastycznie, mnie się podoba. Warto było przyjechać” – stwierdził pan Dariusz Makles.
„Prawda, której ludzkie oko nie widzi, ale serce i dusza wie”
Aby obejrzeć spektakl Shen Yun, przyjechały specjalnie z Poznania.
„To przedstawienie na pewno bardzo długo ze mną zostanie” – wyznała pani Jolanta Klimaszyk, która prowadzi ośrodek pielęgniarski.
„Nigdy jeszcze nie czułam takiej energii bijącej ze sceny i dobra, zupełnie niesamowitej miłości i życzliwości, cierpliwości” – opowiadała pani Jolanta.
„Ci ludzie naprawdę przepięknie przekazali miłość stworzenia. To, że przybyliśmy, żebyśmy mogli sobie o tym przypomnieć. Nigdy chyba nic mi tak nie uświadomiło tego, jak ten spektakl, że gdzieś przywędrowaliśmy i zapominamy o tym” – tłumaczyła pani Jolanta.
„Chciałam serdecznie podziękować, że mogliśmy zobaczyć prawdę, która jest wokół nas, otacza nas i nasz dom, czyli królestwa duchowe, które zostały nam pokazane w spektaklu niby jak w bajce, ale to nie bajka, tylko prawda, której ludzkie oko nie widzi, ale serce i dusza wie” – stwierdziła pani Renata Matar.
W dawnych Chinach sztuka była nierozerwalnie połączona z duchowością. Chińczycy wierzyli, że ich kultura została zesłana przez Niebiosa.
„Dla mnie cały spektakl to była nowość. Ta scena, kiedy się ujawnia ten Bóg i światło, słońce, blask jest widoczny, to tak, jakby się otwierały ludzkie serca, jakby po prostu to w nas wchodziło. Jakby rzeczywiście nam uświadamiało, że warto coś robić dla ludzi, dla siebie i dla tego, żebyśmy byli lepsi, żebyśmy zmienili to nasze życie i ten świat” – zauważyła pani Jolanta.
„Wszystko jest przed nami i tylko od nas zależy, co zdecydujemy o sobie, o innych. A reszta cały czas jest i tylko mówi, ‘wyciągnij rękę, bo jesteśmy, będziemy razem współpracować dla dobra Ziemi, świata i całego stworzenia’, gdyż to wszystko naprawdę istnieje” – wyjaśniała pani Renata.
„Bardzo chciałabym podziękować artystom za trud, jaki włożyli w taniec. Za każdy gest, każdy ruch, w ogóle za cały spektakl. Na pewno mnóstwo pracy ich to kosztowało, ale oni nam dają tyle radości i tyle miłości przekazują, że po prostu dziękuję, że są” – powiedziała pani Jolanta.
„Przekazują nam tę miłość, która jest w naszych sercach, poprzez taniec, poprzez śpiew. Pokazują prawdę i mają odwagę ją pokazać, o tym kim są, kim jesteśmy, kim byliśmy i dokąd wracamy” – stwierdziła pani Renata.
„Serdecznie z całego serca dziękuję artystom i wszystkim, którzy uczestniczyli w tym pięknym spektaklu, który ukazał wszystko, co jest prawdziwe o nas samych, bo wszyscy tacy jesteśmy” – podkreśliła pani Renata Matar.
„Już teraz wiem, że przyjedziemy za rok na spektakl” – podsumowała pani Jolanta Klimaszyk.
Relacja Agnieszki Iwaszkiewicz.
„The Epoch Times” jest patronem medialnym Shen Yun Performing Arts. Od momentu powstania Shen Yun w 2006 roku z dumą zamieszczamy wywiady z widzami, w których opisują oni swoje wrażenia ze spektakli.