Ekspert we Włoszech: Połowa chińskich maseczek FFP2 nie chroni

Ekspert w dziedzinie pomiarów, norm i interpretacji wyników sprawdził we Włoszech skuteczność około stu różnych modeli maseczek, także tych przeznaczonych dla szpitali. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/bellahu123-10783290/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=5978820">Bella H.</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=5978820">Pixabay</a>)

Ekspert w dziedzinie pomiarów, norm i interpretacji wyników sprawdził we Włoszech skuteczność około stu różnych modeli maseczek, także tych przeznaczonych dla szpitali. Zdjęcie ilustracyjne (Bella H. / Pixabay)

Połowa dostępnych we Włoszech maseczek FFP2 importowanych z Chin nie spełnia wymaganych norm i nie chroni – twierdzi metrolog Marco Zangirolami, który testuje je na masową skalę. Dodaje, że chińskie maseczki nie są też dostosowane do europejskich rysów twarzy.

Ekspert w dziedzinie pomiarów, norm i interpretacji wyników prowadzi w Turynie laboratorium, w którym sprawdził dotąd skuteczność około stu różnych modeli maseczek, także tych przeznaczonych dla szpitali.

Jak zaznaczył w wypowiedzi cytowanej przez dziennik „La Repubblica”, 50 proc. sprzedawanych środków ochrony nie filtruje odpowiednio powietrza. Dotyczy to również coraz częściej zalecanych maseczek FFP2 pochodzących z importu.

Marco Zangirolami zwrócił też uwagę na fakt, że są problemy z właściwym utrzymaniem maseczek na nosie i ustach, ponieważ są one dostosowane do odmiennego, wschodniego kształtu twarzy.

Według badacza maseczek przy ich zakupie konieczna jest czujność, ponieważ wiele z nich ma sfałszowane certyfikaty bezpieczeństwa, a wychwalane na etykietach ich zalety są często całkowicie fikcyjne.

Z kolei w wypowiedzi dla agencji ADNkronos specjalista podkreślił, że wielu włoskich przedsiębiorców zainwestowało duże pieniądze w „poważną”, jak zaznaczył, produkcję skutecznych maseczek, ale stają oni w obliczu konkurencji ze strony towarów z importu sprzedawanych za 20 eurocentów, podczas gdy sam materiał kosztuje dwa razy tyle.

Właściciel laboratorium, w którym prowadzone są testy środków ochrony, zaapelował o skrupulatne kontrolowanie jakości sprzedawanych produktów. „Nie można tego sprawdzać tylko na papierze. Nie macie nawet pojęcia, ile krąży podrobionych dokumentów” – dodał.

Z Rzymu Sylwia Wysocka, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję