Mój śp. mistrz Bohdan Żołdak zawsze mi mówił, żebym notowała każdą emocję, każde przeżycie, bo nawet jeśli w danej chwili nie potrafię ich skomponować w spójny obraz, będę miała skąd pozyskać przeżyte emocje. Tak też czynię, bo zauważyłam, że w ciągu tych 13 dni wojny z dużym trudem przychodzi mi układanie słów w zdania – mówi PAP Olga, dramatopisarka, scenarzystka i reżyserka, która postanowiła zostać w Kijowie.
Olga, studentka czwartego roku studiów w kijowskiej szkole filmowej (Uniwersytet im. Iwana Karpenki-Karego), w przededniu wojny skończyła pracę nad swoim szóstym filmem „Walera”.
Bardzo się cieszę, że zdążyłam – mówi – bo teraz w przerwach między bombardowaniami zgłaszam go na różne międzynarodowe festiwale filmowe. Ten, kto kiedyś się tym zajmował, wie, że to czynność bardzo czasochłonna, ale dość mechaniczna; można powiedzieć, że teraz jest to dla mnie jakiś rodzaj terapii – dodaje.
Od pierwszego dnia wojny zaczęłam dostawać maile od organizatorów festiwali filmowych z całego świata, na których pokazywane były moje poprzednie filmy; bardzo mnie to wzruszyło i rozczuliło – mówi Olga.
Przyznaje, że nie spodziewała się, że „obcy ludzie, z którymi rozmawiała jedynie poprzez swoje filmy, będą tak nieobojętni”. Kilka festiwali zaprosiło ją nawet na rezydencję od zaraz, ale Olga podziękowała. „[Odpisałam, że] chętnie skorzystam z zaproszenia po zakończeniu wojny, bo nie potrafię sobie wyobrazić, bym w tak dramatycznej sytuacji opuściła swoje miasto” – podkreśla.
Opowiada, że oprócz działalności twórczej przekazuje informacje logistyczne osobom potrzebującym oraz działa w jednym z oddziałów obrony terytorialnej Kijowa. „Codziennie sprawdzam podwórka, dachy i klatki schodowe na moim osiedlu, bo wszystko jest mi tu bardzo dobrze znane i jestem w stanie zauważyć najmniejszą zmianę” – mówi.
„Moje koleżanki i koledzy ze studiów przeważnie wyjechali do swoich miast rodzinnych. Ktoś jest w obronie terytorialnej, ktoś szykuje jedzenie dla żołnierzy, ktoś zajmuje się dostarczeniem leków. Najbardziej martwię się o swoją przyjaciółkę Katię, która miesiąc temu urodziła synka i wraz ze swym maleństwem przesiaduje w schronie” – zaznacza.
„Muszę się przyznać, że końcówkę tej wojny w swojej głowie już napisałam. Oczywiście Ukraina w niej zwycięży. Teraz pozostało tylko to urzeczywistnić” – podsumowuje Olga.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska, PAP.