Bociany z Afryki od kilku dni zdecydowanie lecą w stronę Europy

Według przyrodników zimowanie bocianów dobiegło końca, ptaki lecą do Europy. Zdjęcie ilustracyjne<br/>(<a href="https://pixabay.com/pl/users/andhoj-7200068/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3280726">Andreas Hoja</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3280726">Pixabay</a>)

Według przyrodników zimowanie bocianów dobiegło końca, ptaki lecą do Europy. Zdjęcie ilustracyjne
(Andreas Hoja / Pixabay)

Cztery bociany z powiatu siedleckiego – Zbyś, Franek, Michael i Traper – od kilku dni zdecydowanie przemieszczają się w stronę Europy. Ich migrację z miejsc zimowania w afrykańskim rejonie Sahel, na pograniczu Czadu i Sudanu, przyrodnicy śledzą dzięki nadajnikom GPS. Do celu ptaki mogą dotrzeć ok. 20 marca.

Zbyś, Michael, Franek i Traper to cztery dorosłe bociany z powiatu siedleckiego, którym w czasie czerwcowej akcji obrączkowania w 2020 roku przyrodnicy z Grupy EkoLogicznej z Siedlec założyli specjalne nadajniki GPS. Nadajniki te systematycznie przekazują dane nt. lokalizacji ptaków, dzięki czemu ornitolodzy poznają dokładne szlaki ich migracji.

Wraz z innymi bocianami z Europy większość zimy spędzały one w rejonie Afryki zwanej Sahelem (a konkretniej – na pograniczu Sudanu i Czadu), gdzie kończy się pustynia i zaczynają żyźniejsze ziemie. „Zimę spędziły, żerując i oszczędzając energię” – podsumował w rozmowie z PAP prezes Grupy EkoLogicznej dr Ireneusz Kaługa.

Ostatnie informacje przesyłane przez nadajniki świadczą o jednym: zimowanie dobiegło końca. Wstępne przemieszczenia ptaków można było dostrzec ok. 15 lutego, a te bardziej zdecydowane są wyraźne od kilku dni, 27-28 lutego. „W ciągu dwóch dni Zbyś przeleciał 280 km i jest już blisko linii Nilu; w piątek powinien dotrzeć do Egiptu. Także w dwa dni Michael przebył 255 km i jest w środkowym Sudanie. Franek – według informacji ze środy przed południem – pokonał jakieś 150 km. Ostatni jest Traper, młody bocian z lęgu w 2019 roku, który obecnie przebywa w Kamerunie. Jako młody osobnik prawdopodobnie nie będzie się spieszył” – relacjonuje przyrodnik z Siedlec, który mapki z pozycjami ptaków udostępnia na internetowej stronie Grupy EkoLogicznej i jej profilu na FB.

Najnowsze wieści od naszych bocianów!
Nie mogłem się oprzeć by nie przekazać Państwu bieżących informacji z trasy…

Opublikowany przez Grupa EkoLogiczna Środa, 3 marca 2021

To, że w kierunku Europy lecą cztery bociany z nadajnikiem, w praktyce oznacza, że lecą już tysiące bocianów. Stada są rozproszone i przemieszczają się w różnym tempie.

„Bociany trochę się opóźniają. W Libanie przez kilka dni leżał śnieg, więc i ptaki wyhamowały z migracją: Zbyś poleciał wówczas do doliny Nilu Białego w Sudanie, gdzie przez tydzień czekał na poprawę pogody. W środę nadajniki pokazywały temperaturę 32 stopnie. To oznacza silne prądy wstępujące – zrobiło się na tyle ciepło, by pojawiły się kominy termiczne, niezbędne do wzbicia się na dużą wysokość” – tłumaczy dr Kaługa.

Jego zdaniem właśnie w takich warunkach migracja może przyspieszyć. „Spodziewam się, że w piątek bociany będą już w Egipcie, skąd w trzy dni mogą minąć Izrael i Liban. Przelot nad Turcją zajmie im kolejne 2-3 dni. W Polsce mogą się pojawić ok. 20 marca” – zasugerował.

Odpowiedzialni za zakładanie nadajników przyrodnicy skrupulatnie obserwują przesyłane dane, już wcześniej śledzili trasę z Polski do Afryki. „W czasie tej podróży wszystkie bociany z nadajnikami, jak ‘jeden mąż’, ominęły Liban! To niebezpieczne dla nich miejsce – kraj, w którym ptaki masowo giną z rąk pseudomyśliwych” – podkreśla Ireneusz Kaługa. – „Jeśli aż cztery ptaki, w tym trzy dorosłe, doświadczone w migrowaniu – ominęły już raz niebezpieczny fragment tradycyjnej trasy migracji, i zrobią to znów w drodze powrotnej do Polski – może to oznaczać coś więcej niż przypadek”.

Przyrodnicy spodziewają się, że bociany mogą dotrzeć do Polski ok. 20 marca. Na zdjęciu ilustracyjnym bocian w nieoznaczonej lokalizacji (<a href="https://pixabay.com/pl/users/RoyBuri-3128024/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3367331">Roy Buri</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=3367331">Pixabay</a>)

Przyrodnicy spodziewają się, że bociany mogą dotrzeć do Polski ok. 20 marca. Na zdjęciu ilustracyjnym bocian w nieoznaczonej lokalizacji (Roy Buri / Pixabay)

Kaługa zwrócił też uwagę, że aż trzy ptaki z nadajnikami w drodze do Afryki, na odcinku ok. 100 km, leciały ponad morzem Marmara. „To ciekawe, bo nie ma zbyt wielu informacji, by bociany pokonywały tak duże odległości nad wodą. One zwykle migrują nad lądem, bo tylko tam tworzą się wspomniane kominy termiczne, sprzyjające szybowaniu i lotom na duże odległości” – podkreślił.

Takie szczegóły dotyczące szlaków migracji przyrodnicy zbierają dzięki nadajnikom GPS. Cały czas korzystają również z tradycyjnych obrączek ornitologicznych. „Nie robimy tego sobie a muzom. Ptaki się znakuje, a dane – zbiera i analizuje, by prowadzić praktyczne programy ochrony gatunkowej” – mówi Ireneusz Kaługa.

Dzięki danym z nadajników naukowcy i przyrodnicy dowiadują się, którędy ptaki lecą i jakie miejsca omijają. Jeśli w drodze do Europy znowu ominą Liban – można będzie z większą pewnością podejrzewać, że bociany uczą się na podstawie własnego doświadczenia i zapamiętują położenie miejsc niebezpiecznych – np. takich, w których się do nich strzela. Wytypowanie takich miejsc pozwala z kolei ingerować na tych obszarach, np. poprzez kontakt z lokalnymi władzami lub organizacjami ochrony przyrody.

„Jakiś czas temu naukowcy z międzynarodowej organizacji BirdLife International prosili nas o wskazanie miejsc, w których najwięcej bocianów ginie w czasie migracji. Chodzi np. o lokalizację niebezpiecznych słupów energetycznych czy składowisk odpadów śmieci, na których ptaki żerują i się zatruwają. Na tej podstawie zostanie dokonana ocena śmiertelności służąca przyszłym programom ochrony czynnej gatunku. Bez nadajników o takich danych moglibyśmy tylko marzyć” – podkreśla siedlecki przyrodnik.

Autorka: Anna Ślązak, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję