Jadwiga Barańska była jedną z najbardziej cenionych i lubianych polskich aktorek, niezapomniana Barbara Niechcic z ekranizacji „Nocy i dni” stała się dla wielu Polek symbolem kobiety silnej, a zarazem subtelnej i delikatnej. Wybitna artystka zmarła kilka dni po swoich 89. urodzinach. W nocy z czwartku na piątek o jej śmierci poinformowali mąż reżyser Jerzy Antczak i syn Mikołaj w mediach społecznościowych.
Wśród wielu ról artystki jedną z najbardziej pamiętanych jest Barbara Niechcic z filmu „Noce i dnie” według powieści Marii Dąbrowskiej, w reżyserii Jerzego Antczaka. Stamtąd pochodzi jedna z najsłynniejszych scen polskiego kina – z nenufarami, które przyniósł filmowej Barbarze Józef Toliboski, pierwsza miłość bohaterki, grany przez Karola Strasburgera.
„Uśmiechnięta twarz Basi, właściwie Jadzi, której składałem u stóp nenufary zostanie w mojej pamięci na zawsze. Wielka tragedia i smutek, że już jej nie ma wśród nas, ale wspomnienia pozostaną na zawsze” – powiedział w przesłanym PAP nagraniu pan Strasburger.
„Tak naprawdę największe wsparcie potrzebne jest teraz Jurkowi, bo żyli ze sobą blisko i bardzo się kochali. Został sam, ale nie jesteś sam – Jurku, jesteś wśród przyjaciół, do których się zaliczam. Jestem z tobą myślami, bardzo mocno cię wspomagam” – przekazał w nagraniu, w słowach kierowanych do męża zmarłej.
Zagrała wielkie, genialne role
Jadwiga Barańska była fenomenem, bo właściwie w kinie nie zagrała dużo, ale zagrała jedną pamiętną rolę, i to wystarczyło – powiedział PAP ksiądz Andrzej Luter, duszpasterz środowisk twórczych.
„Barańska zagrała wielką, genialną rolę i tą jedną rolą już przeszła do historii kina i polskiej kultury. Wspaniale zagrała bardzo złożoną postać, jaką była Barbara Niechcic – osoba, którą się lubi, i która momentami irytuje. Ona tak to miała zagrać i tak zagrała. Oddała wszystkie niuanse tej postaci – dramat, humor i histerię. Barańska była w tej roli idealna” – wspominał aktorkę ks. Luter. „Z tego filmu pochodzi jedna z najsłynniejszych scen polskiego kina, czyli nenufary, które przyniósł jej Tolibowski, grany przez Karola Strasburgera” – dodał.
Duszpasterz środowisk twórczych podkreślił również, że „nie należy zapominać o jej drugiej wybitnej roli w filmie „Hrabinie Cosel”, według Ignacego Józefa Kraszewskiego, gdzie zagrała tytułową bohaterkę. Ten film też wyreżyserował Jerzy Antczak. „To bardzo przejmująca kreacja i właśnie to są jej dwie największe role, dzięki którym przeszła do historii polskiej kultury”. Dodał również, że „warto pamiętać, że zagrała wiele genialnych ról w Teatrze Telewizji. Na plan pierwszy wysuwają się adaptacje dwóch jednoaktówek Czechowa „Oświadczyny” i „Jubileusz”.
„Miała niesamowite poczucie humoru, poza tym była aktorką, która nie bała się charakteryzacji, nie bała się pobrzydzać, np. doklejąc sobie nos” – wspominał panią Barańską ks. Luter. Przypomniał również, że „trzecim elementem jej twórczości był cudowny śpiew. Nikt nie śpiewał tak pięknie przedwojennych szlagierów, szczególnie Hanki Ordonówny, jak Jadwiga Barańska. Wydawało się, że Ordonówna jest jedyna w swoim rodzaju, jednak Barańska osiągnęła ten poziom. Fantastycznie śpiewała utwory Henryka Warsa i Jerzego Petersburskiego, ciepło, z klasą, z dykcją. Mogę słuchać tego śpiewu bezustannie”.
„Grała również w teatrach, ale nie zdążyłem jej zobaczyć tam, bo wiele lat temu wyjechała do Stanów Zjednoczonych” – powiedział ks. Luter.
Grała w sposób niesamowicie wiarygodny, była prawdziwa
„Odejście naszej koleżanki, Jadwigi Barańskiej jest dla nas wielkim ciosem. Wiedzieliśmy jednak, że zmagała się z problemami zdrowotnymi. Była aktorką obdarzoną wielką charyzmą” – powiedział PAP prezes Związku Artystów Scen Polskich (ZASP) Krzysztof Szuster.
„Jadwiga grała w sposób niesamowicie wiarygodny, była w tym prawdziwa. Była osobą niezwykle naturalną, a jednocześnie piękną i powabną. Dziś pamiętamy o niej przede wszystkim jako o wybitnej aktorce, ale chcę także przypomnieć, że była obdarzona także pięknym głosem” – wskazał.
Prezes ZASP podkreśla, że w niektórych „nostalgicznych” rozgłośniach radiowych można usłyszeć śpiewany prez nią utwór „Kogo obchodzi nasza miłość”.
„Śpiewała ten i inne utwory w sposób naprawdę przejmujący. Kojarzymy ją przede wszystkim z filmami i serialami, ale Barańska miała także romans ze sceną teatralną. Grała w Teatrze Powszechnym w Łodzi, czasem pojawiała się także w Teatrze Telewizji” – wskazał. „Jej głos był niepowtarzalny. Mogliśmy go słyszeć także w słuchowiskach Teatru Polskiego Radia” – dodał Szuster.
„Mamusiu, ja chcę być aktorką”
Jadwiga Barańska urodziła się 21 października 1935 r. w Łodzi. W 1958 r. ukończyła studia w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. W jednym z wywiadów tak mówiła o swojej drodze do aktorstwa: „Myślę, że miłość do teatru odziedziczyłam w spadku po mamie. Nie było premiery, którą mamusia by sobie odpuściła. Na niektóre spektakle chodziła po kilka razy. Wszystkie oszczędności, jakie miała, wydawała na teatr. Kiedy zakomunikowałam w domu: ‘Mamusiu, ja chcę być aktorką’, nie było zaskoczenia. Usłyszałam: ‘Dziecko, jeżeli tobie się wydaje, że będziesz szczęśliwa, to bardzo proszę’”.
Karierę aktorską rozpoczynała na scenach teatrów warszawskich – Klasycznego (1959-1966) i Polskiego (1966-72). W Klasycznym zagrała m.in. Hesię w „Moralności pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej w reż. Jadwigi Chojnackiej i Celię Pope w „Kapeluszu pełnym deszczu” Michaela Vincente’a Gazza w reż. Bohdana Poręby; w Polskim – m.in. Magdę w „Bliskim nieznajomym” Aleksandra Ścibora-Rylskiego w reż. Joanny Koenig.
Miała w dorobku wiele znakomitych ról w Teatrze Telewizji, jak Lavinia w „Żałoba przystoi Elektrze” Eugenie O’Neilla w reż. Jerzego Antczaka (1965), Joanna w „Skowronku” Antczaka (1966) czy Mademoiselle w „Asmodeuszu” François Mauriaca w reż. Jana Bratkowskiego (1968).
Swoje najsłynniejsze kreacje filmowe Jadwiga Barańska stworzyła w filmach męża, Jerzego Antczaka – w „Hrabinie Cosel” (1968), gdzie zagrała tytułową bohaterkę, oraz w nominowanych do Oscara „Nocach i dniach” (1975) – jako Barbara, u boku Jerzego Bińczyckiego, który wcielił się w Bogumiła Niechcica.
Za rolę Barbary Niechcic otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie. Podbiła ponadto na całe lata serca polskiej publiczności. Dla wielu Polek stała się symbolem kobiety silnej, a zarazem subtelnej i delikatnej.
W 2015 r. Jadwigę Barańską oraz Janusza Gajosa widzowie głosujący w plebiscycie na Diamentowe Lwy uznali za najlepszych polskich aktorów 40-lecia, „Noce i dnie” – za najlepszy film. Nagrody wręczono podczas gali otwarcia 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Jadwiga Barańska wystąpiła też w filmach „Epilog norymberski” (1970, reż. Jerzy Antczak), „Trędowata” (1976, reż. Jerzy Hoffman), „Chopin. Pragnienie miłości” (2002, reż. Jerzy Antczak).
W 1979 r., wraz z mężem Jerzym Antczakiem, wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Mieszkali w Los Angeles.
21 października Jadwiga Barańska skończyła 89 lat.
Źródło: PAP, w tym relacja Macieja Replewicza.