Artykuł aktualizowany
Hongkoński Wysoki Sąd (ang. High Court) uznał w poniedziałek 18 listopada wprowadzony w październiku zakaz noszenia masek przez demonstrantów za niekonstytucyjny. Przepis ten miał ograniczyć skalę prodemokratycznych demonstracji w Hongkongu, ale doprowadził do eskalacji przemocy.
Wysoki Sąd uznał, że ustawa nie jest zgodna z Prawem podstawowym (Basic Law – hongkońską małą konstytucją) i idzie dalej w ograniczeniach, „niż jest to racjonalnie konieczne”.
4 października szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wprowadziła zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji. By się nim posłużyć, skorzystała z kolonialnych, niestosowanych od pół wieku regulacji kryzysowych, które umożliwiają jej dowolną zmianę prawa z pominięciem normalnego procesu ustawodawczego.
Pekin przyjął z aprobatą wprowadzenie zakazu masek, nie był on jednak respektowany przez demonstrantów, nie doprowadził też do zmniejszenia skali manifestacji – przeciwnie, protesty nasiliły się.
Do najnowszej eskalacji protestów doszło po postrzeleniu z bliskiej odległości jednego z demonstrantów ostrą amunicją w czasie starć 11 listopada. Raniony 21-latek nie był uzbrojony, ale według policji usiłował wydrzeć funkcjonariuszowi pistolet, a policjant strzelił, by temu zapobiec.
W weekend rozpoczęły się brutalne starcia pomiędzy policją a protestującymi na Uniwersytecie Politechnicznym (PolyU). Policja używała gazu łzawiącego, armatek wodnych i zastosowała urządzenie dźwiękowe przeciwko protestującym, którzy miotali koktajle Mołotowa, rzucali cegłami i używali strzał.
W sobotę na ulicach miasta pojawili się stacjonujący w Hongkongu żołnierze Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej – po raz pierwszy od czerwca, gdy w regionie rozpoczęła się fala antyrządowych protestów. Mieli oni pomagać w usuwaniu barykad z ulic.
Policja zawiesza stosowanie kontrowersyjnego prawa
Kilka godzin po tym, jak Wysoki Sąd uznał ustawę za niezgodną z Prawem podstawowym, policja ogłosiła na swojej codziennej konferencji prasowej, że przestanie egzekwować stosowanie się do tych kontrowersyjnych przepisów.
W poniedziałek jednak policja nadal otaczała kampus uniwersytecki, strzelając gumowymi kulami i gazem łzawiącym i uniemożliwiając protestującym opuszczenie uniwersytetu.
Setki protestujących, w tym ubranych na czarno, a także pracowników biurowych, udało się w południe do biznesowej dzielnicy Central. Wykrzykiwano hasła „Uratuj PolyU” na znak solidarności z protestującymi na terenie szkoły.
„Są zablokowani przez policję. Nie mogą wyjść, nawet jeśli nie atakują policji. Chcę, aby ludzie z Hongkongu stanęli przy nich” – powiedział w wywiadzie dla RTHK protestujący o nazwisku Li, który wziął udział w proteście w Central.
W Hongkongu szósty miesiąc trwają masowe protesty. Ich bezpośrednią przyczyną stał się projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który został niedawno wycofany z lokalnego parlamentu przez władze Hongkongu. Nie zgodziły się one jednak spełnić żadnego z pozostałych postulatów zgłaszanych przez demonstrantów. Protestujący domagają się utworzenia niezależnej komisji śledczej do zbadania działań władz i policji, m.in. w związku z przypadkami nadużycia siły przez służby bezpieczeństwa przeciwko protestującym. Żądają też uwolnienia wszystkich zatrzymanych dotychczas demonstrantów, nienazywania protestów „zamieszkami” oraz przeprowadzenia demokratycznych wyborów władz Hongkongu.
Źródła: PAP, Hong Kong Police Suspends Implementing Anti-Mask Law, Amid Continued Violence at College Campus.