Ukraiński żołnierz stacjonujący pod Mariupolem: Wycofanie się nie wchodzi w grę, będziemy bronić naszych domów

Ukraiński żołnierz obserwuje pozycje prorosyjskich separatystów w pobliżu wsi Switłodarśk, Ukraina, 14.02.2022 r. (Manu Brabo / Getty Images)

Ukraiński żołnierz obserwuje pozycje prorosyjskich separatystów w pobliżu wsi Switłodarśk, Ukraina, 14.02.2022 r. (Manu Brabo / Getty Images)

Znajdujący się pomiędzy okupowanym przez Rosję Krymem i kontrolowanymi przez separatystów wschodnimi obszarami Ukrainy Mariupol jest jednym z wymienianych przez ekspertów celów potencjalnej inwazji armii rosyjskiej. „Jesteśmy przygotowani, żaden z nas nie rozważa nawet wycofania się – za naszymi plecami mamy rodziny, nasze domy” – powiedział PAP stacjonujący w pobliżu miasta żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy.

Położony nad Morzem Azowskim Mariupol oddziela tereny kontrolowane przez wspieranych przez Rosję separatystów na wschodzie Ukrainy od okupowanego Półwyspu Krymskiego. W przypadku jego zajęcia Moskwa uzyskałaby lądowy korytarz łączący Rosję z zaanektowanym w 2014 roku Krymem.

Zdaniem Ihora Kozija, ukraińskiego eksperta ds. wojskowości, strategiczna wartość Mariupola wynika z jego położenia i wpływu na komunikację w południowo-wschodniej części Ukrainy. Jego zajęcie pozbawiłoby kraj ważnego portu i znacznie osłabiło gospodarkę Ukrainy, a Rosji umożliwiło zaopatrywanie Krymu.

„Jesteśmy przygotowani na ewentualną inwazję Rosji. Żaden z nas nie rozważa nawet możliwości wycofania się – za naszymi plecami mamy swoje rodziny, swoje domy” – powiedział PAP 29-letni Dawyd, stacjonujący w pobliżu półmilionowego Mariupola żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy.

Mężczyzna jest żołnierzem kontraktowym i dowódcą drużyny w jednostce artylerii ukraińskiej armii. „W związku z zaostrzeniem sytuacji wokół Ukrainy stanowiska znajdujące się po naszej stronie linii kontaktowej [linii oddzielającej tereny pod kontrolą rządu od obszarów zajmowanych przez separatystów – przyp. PAP] zostały wzmocnione zarówno sprzętem, jak i ludźmi” – powiedział PAP, odpowiadając na pytanie o reakcje dowództwa na mobilizację rosyjskich wojsk w pobliżu granic kraju.

Ukraiński żołnierz w okopie na linii frontu z separatystami wspieranymi przez Rosję w okolicach Doniecka, 26.11.2021 r. (Anatolii Stepanov/AFP via Getty Images)

Ukraiński żołnierz w okopie na linii frontu z separatystami wspieranymi przez Rosję w okolicach Doniecka, 26.11.2021 r. (Anatolii Stepanov/AFP via Getty Images)

Żołnierz wskazał, że „w zależności od sytuacji i towarzyszących jej napięć jesteśmy rozlokowywani od 5 do 40 km od linii kontaktowej”.

Mówiąc o przygotowaniu do ewentualnych starć zbrojnych szczególną uwagę zwrócił na dostarczone Ukrainie przez zagranicznych partnerów uzbrojenie. „Otrzymaliśmy nową broń przeciwczołgową, która naprawdę przedstawia dla nas ogromną wartość, może okazać się niesamowicie potrzebna” – ocenił. „Bardzo ważne jest też wsparcie zagranicznych specjalistów w obsłudze nowego sprzętu” – dodał.

Wśród zaoferowanego Ukrainie wsparcia znalazły się m.in. systemy przeciwpancerne Javelin, naprowadzane na podczerwień i odpalane ręcznie pociski ziemia-powietrze Stinger, wyrzutnie przeciwpancerne NLAW, drony oraz zadeklarowane przez Polskę przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe „Piorun”.

Zapytany o wagę, jaką dla ukraińskich żołnierzy przedstawia pomoc polska, 29-latek powiedział, że „Polska jest jednym z tych krajów, które pomogły nam bez żądania niczego w zamian, bez prób wzbogacenia się na tej pomocy. To wsparcie ma ogromne znaczenie dla Ukrainy i dla nas, żołnierzy”.

Komentując stan uzbrojenia ukraińskiej armii, rozmówca PAP zwrócił uwagę na potrzebę ciągłej modernizacji sprzętu, którego znaczna część bazuje na opracowanych za czasów ZSRR technologiach. „Większość ukraińskiego sprzętu rozwinięto za czasów ZSRR, chociaż oczywiście od lat sprzęt ten jest modernizowany. Dlatego też tak ważne jest dla nas wsparcie państw zachodnich” – powiedział.

Zapytany o perspektywę na rozwój konfliktu wywołanego nagromadzeniem nad ukraińskimi granicami wojsk rosyjskich ocenił, że „do inwazji raczej nie dojdzie”. „Naprawdę nie rozumiem, dlaczego liderzy nie mogą pokojowo rozwiązać sprawy, od której zależy przecież życie milionów” – powiedział dowódca drużyny stacjonującej w pobliżu nadmorskiego Mariupola.

Z Kijowa Jakub Bawołek, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję