Po tym jak w internecie pojawiło się nagranie z fabryki kimchi w Chinach, które ujawniło niehigieniczny sposób, w jaki powstaje popularny posiłek, w Korei Południowej wszczęto kampanię nawołującą do podawania w restauracjach kimchi produkowanego na miejscu – podał w niedzielę „The Korea Times”.
Wideo ukazało się w marcu i wywołało oburzenie wśród Koreańczyków. Przedstawiało nagiego mężczyznę, który wyrabiał kimchi zanurzony w brudnej wodzie wypełnionej kapustą. Po wycieku nagrania, w Korei zaczęto nawoływać do bojkotu kimchi, które produkowano w Chinach, oraz zwracania większej uwagi na sposób, w jaki powstaje jedzenie.
Korea Południowa, jak wskazał dziennik, importuje rocznie ok. 300 tys. ton kimchi z Chin. Większość zostaje wykorzystana przez restauracje. Cena za 1 kg chińskiego kimchi jest prawie trzy razy niższa niż koreańskiego, co sprawia że poszkodowani przez pandemię koronawirusa (wirusa KPCh – przyp. redakcji) i zmuszeni do ograniczania wydatków restauratorzy częściej sięgają po kiszoną kapustę z importu.
Lee Ha-yeon, która jest prezeską Kimchi Association of Korea (KAK), stowarzyszenia zrzeszającego ok. 80 producentów i dostawców kimchi, powiedziała, że obwinianie restauratorów jest niekonstruktywne. „Gra w przerzucanie się winą nie pomoże. Kimchi z kontynentalnych Chin jest dużo tańsze niż koreańskie. W społeczeństwie kapitalistycznym to zupełnie naturalne, że właściciele restauracji będą woleli wybrać tańszy produkt” – zaznaczyła. Dodała, że utarta praktyka podawania kimchi jako darmowej przystawki to główny powód, dla którego restauratorzy sięgają po kapustę produkowaną w Chinach. „Tak długo, jak to będzie robione, restauracje nie będą miały innego wyjścia jak podawać tańszy chiński produkt” – wyjaśniła.
W związku z tym stowarzyszenie rozpoczęło kampanię nawołującą do certyfikowania restauracji podających kimchi produkowane w Korei Południowej w sanitarnych warunkach. Członkowie KAK mają nadzieję, że to zwiększy konsumpcję koreańskiego kimchi i pomoże w prowadzeniu interesu dostawcom lokalnie produkowanego posiłku. „Klienci powinni wiedzieć, że kimchi wcale nie jest darmowe. Powinni płacić, jeśli chcą jeść produkowane w bezpiecznych warunkach” – podkreśliła.
Kimchi chińskiej produkcji jest również przedmiotem kontrowersji, odkąd Chiny wszczęły kampanię mającą na celu udowodnienie, że potrawa pochodzi od nich, nie z Korei Południowej. Państwowe media chińskie twierdzą, że kimchi wywodzi się od piklowanej kapusty „pao cai”.
Źródło: PAP.