Chociaż nie słyszą, nie znaczy, że muzyka do nich nie dociera. Tylko pozornie jest dla nich niedostępna. Dźwięków doświadczają całym ciałem. Świetnie tańczą, a niektórzy mają nawet słuch muzyczny, mimo że są głusi. Poprzez odpowiednią muzykoterapię można stymulować u osób niesłyszących m.in. rozwój mowy, języka, umiejętności społecznych i uwrażliwiać na dźwięki.
Surdomuzykoterapia
W wywiadzie dla „The Epoch Times” Anna Konopacka, certyfikowana muzykoterapeutka, która m.in. prowadziła zajęcia dla dzieci z dysfunkcją słuchu, wyjaśnia: – Termin surdomuzykoterapia właściwie nie istnieje. To jest taki twór, który powstał w odpowiedzi na potrzebę terapeutyczną. Jest to wykorzystanie oddziaływań muzykoterapeutycznych w pracy z osobami niesłyszącymi i niedosłyszącymi. Polega na wykorzystaniu muzyki i jej elementów, przede wszystkim zwraca się uwagę na rytm, ponieważ jest najbardziej dostępny osobom z zaburzeniami słuchu, a także na dynamikę – czy głośno, czy cicho, artykulację, agogikę, czyli tempo. To wszystko wykorzystuje się do procesu terapeutycznego. Zaledwie niewielki procent osób niesłyszących w ogóle nie odbiera świata muzyki. Samo uszkodzenie narządu słuchu nie determinuje braku zdolności odbierania dźwięków.
Maja Kamińska-Kołota, prezes Oddziału Zachodniopomorskiego Polskiego Związku Głuchych w Szczecinie, w wypowiedzi dla „The Epoch Times” mówi: – Osoby niesłyszące odbierają dźwięk na podstawie wibracji, nie słyszą muzyki, ale ją czują. Na przykład jak ustawi się kolumny na drewnianej podłodze, wtedy odbywa się to na zasadzie wibrowania i czucia poprzez ciało muzyki.
W Szczecinie osoby z dysfunkcją słuchu wzięły udział w 3-letnim projekcie „Migiem na Majka”. – Zakończył się dużym koncertem w listopadzie ubiegłego roku. Osoby niesłyszące uczyły się grać na bębnach sambę batucadę, a później niesłyszący śpiewali piosenki w języku migowym. Na koncercie była pełna sala osób oglądających, nawet zabrakło trochę miejsc. Na warsztatach osoby niesłyszące uczyły się rozróżniania np. muzyki Chopina, muzyki klasycznej, przez rock, aż po ciężki metal – opowiada Kamińska-Kołota.
W ramach projektu prowadzonego przez Piotra Klimka: – Została specjalnie skonstruowana podłoga drewniana i fotel foniczny, który pozwala odbierać wibracje. Pod niego podłącza się laptopa, puszcza się muzykę i osoby niesłyszące czują wibrowanie i odbierają muzykę. Potrafiły ją rozróżnić i nie jest to żadna bajka tylko faktycznie czuły tę muzykę – zapewnia prezes Oddziału Zachodniopomorskiego PZG.
Z kolei brytyjski wynalazek Sound Shirt umożliwia osobom niesłyszącym odczuwanie muzyki podczas koncertu całym ciałem. Jest to rodzaj stroju. Zakupiła go m.in. niemiecka orkiestra Jungen Symphoniker Hamburg.
Środowisko osób niesłyszących pozostaje aktywne w sferze kultury i sztuki. – Fajny projekt produkuje grupa z Warszawy Młodzi Migają Muzykę. Osoby głuche nagrywają teledyski popularnych utworów, migając do nich, odgrywając te utwory. To też pokazuje, jak mają świetne poczucie rytmu i jak dobrze tańczą osoby niesłyszące – ocenia Konopacka.
Poczucie rytmu i taniec
Jak zauważa Maja Kamińska-Kołota: – Dzięki temu, że osoby niesłyszące czują rytm poprzez swoje ciało, o wiele lepiej i ładniej tańczą niż niejedna osoba słysząca – podkreśla.
– Może dlatego, że po prostu rytm, który w tańcu jest najważniejszym elementem muzycznym, najbardziej odbierają – przypuszcza z kolei Anna Konopacka.
Pozasłuchowa percepcja muzyki
Osoby z dysfunkcją słuchu doświadczają dźwięków dzięki wzmożonej wrażliwości na wibracje odbierane poprzez resztki słuchowe oraz tzw. słuch kostny, będący elementem przewodzenia dźwięków drogą powietrzną.
Dlatego jak relacjonuje Anna Konopacka, na zajęciach surdomuzykoterapii, która bazuje głównie na muzykoterapii aktywnej, wybiera się instrumenty perkusyjne, brzęczące i wibrujące, które mają duże powierzchnie, wibrujące membrany, wszelkiego rodzaju bębny, dzwonki, trójkąty. Takie, które są atrakcyjne dla osób niesłyszących i dostarczają także poza dźwiękiem bodźców wzrokowych i dotykowych.
– Grzechotki, marakasy nie są już tak atrakcyjne dźwiękowo, one nie wibrują, ich dźwięk jest przytłumiony. Dostarczają natomiast ciekawych bodźców wzrokowych i dotykowych. Ale powierzchnia pianina cała wibruje, struny gitary i całe pudło rezonansowe wibrują – wyjaśnia specjalistka.
Anna Konopacka podkreśla, że biorąc pod uwagę wspólne muzykowanie i improwizowanie podczas zajęć, jak również to, że każdy człowiek ma inne preferencje i doświadczenia muzyczne: – Utwory przepisywane na konkretne schorzenia to jest mit i od tego się odchodzi, mimo że paręnaście lat temu coś takiego powstało. Tym bardziej w przypadku surdomuzykoterapii – nasze cele są trochę inne niż np. głównie praca nad emocjami, więc ciężko jest mówić o konkretnych kompozycjach. Od terapeuty zależy, jaki materiał wybierze, bazując na takich czynnikach jak: rytm, agogika, dynamika, bo to jest najciekawsze dla osób niesłyszących. Wysokość dźwięku, barwa, czy to jest flet, czy fagot to nie jest interesujące – mówi.
Słuch muzyczny
Muzykoterapeutka wspomina chłopca, który: – Pomimo głębokiego deficytu słuchu miał słuch muzyczny, świetne poczucie rytmu, świetną pamięć muzyczną i co ciekawe, co się rzadko zdarza, on potrafił odtworzyć wysokość dźwięku, jaką zaproponowałam. Czytałam, że brak słuchu nie determinuje braku słuchu muzycznego, czyli osoba może być głucha, ale może mieć genetycznie zakodowany słuch muzyczny.
Dodaje: – Oczywiście są dzieci, które nie są w stanie powtórzyć różnic wysokościowych dźwięku i intonacji, ale są i te, które dzięki tym zajęciom zyskują i są w stanie wytworzyć poprawną intonację. To wszystko z pomocą logopedyczną, bo muzykoterapia jest w tym wypadku terapią wspomagającą.
Anna Konopacka zauważa: – To też nie jest tak, że osoby, które urodziły się niesłyszące czy niedosłyszące od razu mają wyostrzone wszystkie inne zmysły, że ta kompensacja innych zmysłów jest większa, że np. lepiej widzą, mają lepsze poczucie dotyku. To tak nie działa. To wszystko to jest wielki trening uwrażliwiania innych zmysłów, m.in. na muzykoterapii.
W czym muzykoterapia może pomóc osobom z dysfunkcją słuchu?
Anna Konopacka mówi: – Kate Gfeller w artykule „Music therapy in the treatment of sensory disorders” wyróżnia cztery główne obszary, w których muzykoterapia może pomóc osobom z dysfunkcjami słuchu. Pierwszy to jest trening słuchowy poprzez uwrażliwianie resztek słuchowych w celu poprawy mowy i rozpoznawania dźwięków otoczenia, uwrażliwianie na obecność i brak dźwięków, lokalizowanie i rozpoznawanie źródła dźwięku – wylicza.
Drugi obszar, jak tłumaczy muzykoterapeutka, nakierowany jest na rozwój mowy, naukę jej naturalnej intonacji, melodyki i rytmu. Aby zwiększyć częstotliwość posługiwania się własnym głosem, stosuje się podczas zajęć np. swobodną wokalizację.
– Osoby niesłyszące często krępują się używać własnego głosu, ponieważ nie mają świadomości jego intonacji ani melodyki – objaśnia Konopacka.
Kolejny obszar, który rozwija muzykoterapia to język. Ucząc się piosenek, uczestnicy m.in. wzbogacają słownictwo. Terapeuta pracuje też z nimi nad złożonością i kompletnością wypowiedzi.
Ostatni obszar wyróżniony przez Kate Gfeller, który wymienia ekspertka, to rozwój umiejętności społecznych, np. budowanie relacji w grupie, współdziałanie lub reagowanie na polecenia. W połączeniu z pracą nad rozwojem emocjonalnym można poprawić umiejętność wyrażania emocji wśród innych, samoocenę albo próbować przezwyciężyć lęki.
– Myślę, że tych profitów jest bardzo dużo i nie wszystkie odnoszą się do obszaru mowy i obszaru ściśle związanego z dysfunkcją słuchu. Są takie obszary jak rozwój społeczny i emocjonalny, w których muzykoterapię stosuje się nie tylko w przypadku osób niesłyszących – podkreśla Anna Konopacka.
Ekspertka wskazuje na niezwykle ciekawą kwestię: – Niektóre elementy muzyki, takie jak rytm, akcenty czy tempo, występują również w języku migowym, co pozwala inaczej spojrzeć na powiązanie muzyki i języka, w tym języka migowego. To z kolei daje wiele możliwości w pracy nad komunikacją środowisk. Już nie tyle nad komunikacją osoby niesłyszącej ze środowiskiem słyszących, co w ogóle – środowisk niesłyszących i słyszących. Myślę, że muzyka, chociaż na pierwszy rzut oka jest kompletnie niezwiązana ze światem niesłyszących, może przyczyniać się do integracji tych dwóch społeczności.
Każdy z nas doświadcza muzyki na swój sposób
Muzykoterapeutka podaje przykład badania opisanego przez Alice-Ann Darrow w artykule „The Role of Music in Deaf Culture: Deaf Students’ perception of emotion in Music”. – Jego celem było sprawdzenie, czy uczniowie niesłyszący przypisują utworom z repertuaru muzyki filmowej te same podstawowe skojarzenia i emocje – wyróżniono szczęście, smutek i strach – co uczniowie słyszący. O ile uczniowie słyszący przypisali emocje zgodnie z intencją kompozytora, o tyle uczniowie niesłyszący nie zawsze zgadzali się z wizją artysty. Dla osób słyszących podstawowym czynnikiem wywołującym emocje jest głównie melodia i harmonia danego utworu. Natomiast w przypadku osób pozbawionych umiejętności dokładnego różnicowania wysokości dźwięków, czy harmonii w ogóle, inny element stanowi źródło doświadczeń. Jest to przede wszystkim rytm i dynamika. Co też jest ciekawe, bo każdy z nas inaczej tę muzykę odbiera, a nie wiemy dlaczego – opisuje.
Muzykoterapia to nie terapia dźwiękiem
Anna Konopacka zaznacza, że istotne jest, by rozróżniać muzykoterapię, która jest długotrwałym procesem rozłożonym w czasie i wywodzi się z psychoterapii, i terapię dźwiękiem. Nie powinno się mylić tych dwóch pojęć.
Co więcej, są też osoby, które podejmują się muzykoterapii bez odpowiedniego wykształcenia w tym kierunku, a brak wiedzy może nawet zaszkodzić pacjentom. – Stowarzyszenie muzykoterapeutów wprowadziło certyfikaty po to, by pokazać, że muzykoterapia jest to dziedzina naukowa, że wiemy, co robimy – tłumaczy Anna Konopacka.
– Myślę, że chociaż muzykoterapia jako dyscyplina naukowa świetnie i prężnie działa, to w świadomości społecznej mamy jeszcze wiele do zrobienia – podsumowuje Anna Konopacka.
Źródła: Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, tabliczni.pl.