Na nowym klipie hongkoński garnizon chińskiej armii ćwiczy rozpędzanie protestów

Żołnierz Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, ang. People's Liberation Army, pilnuje wejścia do budynku PLA Forces Hong Kong, który jest siedzibą dla PLA Hong Kong Garrison, w dzielnicy Admiralty w Hongkongu, 1.08.2019 r. (ISAAC LAWRENCE/AFP/Getty Images)

Żołnierz Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, ang. People’s Liberation Army, pilnuje wejścia do budynku PLA Forces Hong Kong, który jest siedzibą dla PLA Hong Kong Garrison, w dzielnicy Admiralty w Hongkongu, 1.08.2019 r. (ISAAC LAWRENCE/AFP/Getty Images)

Hongkoński garnizon Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) opublikował w internecie promocyjny klip, na którym widać żołnierzy ćwiczących rozpędzanie ulicznych protestów. Dowódca garnizonu Chen Daoxiang przestrzegł, że przemoc nie będzie tolerowana.

Promocyjne nagranie i wypowiedzi dowódcy garnizonu nasilają obawy, że komunistyczne władze ChRL mogą zdecydować się na użycie wojska do pacyfikacji antyrządowych protestów w Hongkongu. Wielu ekspertów ocenia jednak takie posunięcie jako mało prawdopodobne, m.in. dlatego, że przypominałoby hongkońskiej i światowej opinii publicznej krwawe stłumienie prodemokratycznych demonstracji na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku.

Trzyminutowe nagranie opublikowano w środę wieczorem z okazji 92. rocznicy utworzenia ALW. Przedstawia ono różne działania wojenne, takie jak wystrzeliwanie rakiet z okrętu, ostrzał ze śmigłowca czy trening walki na terenie zabudowanym. Widać na nim również żołnierzy ćwiczących rozpraszanie ulicznych demonstracji. Wojskowi wystrzeliwują granaty z gazem łzawiącym, polewają z armatek wodnych grupę odgrywającą rolę protestujących i niosą czerwony transparent z napisem po chińsku i angielsku: „Uwaga. Przestańcie nacierać, albo użyjemy siły”. „Ponosicie ryzyko wszelkich konsekwencji” – powtarza przez megafon jeden z żołnierzy po kantońsku, czyli w języku używanym w Hongkongu.

W jednej ze scen żołnierze prowadzą „zatrzymanych” przez siebie „uczestników zamieszek”, którzy idą z opuszczonymi głowami i rękami na plecach. Na zakończenie klipu różne osoby w czasie „sondy ulicznej” chwalą po kantońsku chińskie siły zbrojne, mówiąc m.in., że są „coraz silniejsze” oraz „zintegrowane z Hongkongiem”, a ich żołnierze – „przystojni” i „zdyscyplinowani”.

Dowódca garnizonu w Hongkongu Chen Daoxiang odniósł się do protestów podczas uroczystości z okazji 92. rocznicy powstania ALW. „Niedawno w Hongkongu doszło do serii bardzo brutalnych incydentów” – ocenił. Jego zdaniem zagroziły one „życiu i bezpieczeństwu mieszkańców” oraz naruszyły podstawy zasady „jeden kraj, dwa systemy”, zgodnie z którą Hongkong zarządzany jest jako specjalny region administracyjny ChRL.

Jeden z protestujących trzyma transparent „Tyrania nigdy nie jest niezwyciężona” w nawiązaniu do władz Hongkongu pod przewodnictwem Carrie Lam, 16.06.2019 r. Kolejny protestujący trzyma czerwoną tablicę z chińskim napisem „Dzieci to nie uczestnicy zamieszek” (Yu Gang / The Epoch Times)

Jeden z protestujących trzyma transparent „Tyrania nigdy nie jest niezwyciężona” w nawiązaniu do władz Hongkongu pod przewodnictwem Carrie Lam, 16.06.2019 r. Kolejny protestujący trzyma czerwoną tablicę z chińskim napisem „Dzieci to nie uczestnicy zamieszek” (Yu Gang / The Epoch Times)

„Stanowczo popieramy działania na rzecz utrzymania rządów prawa w Hongkongu podejmowane przez osoby, które kochają nasz naród i to miasto, i jesteśmy zdeterminowani, by bronić suwerenności kraju oraz bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu Hongkongu” – oświadczył Chen.

Rzecznik chińskiego ministerstwa obrony Wu Qian powiedział w ubiegłym tygodniu, że jego resort bacznie obserwuje wydarzenia w Hongkongu. Przypomniał również, że zgodnie z obowiązującymi przepisami garnizon ALW może zostać poproszony przez lokalną administrację regionu o pomoc w utrzymaniu porządku publicznego, jeśli zajdzie taka konieczność. Odmówił odpowiedzi na pytania, jakie wydarzenia mogłyby jego zdaniem uzasadnić taką prośbę.

Hongkońskie władze postawiły w tym tygodniu zarzuty „udziału w zamieszkach” 44 osobom zatrzymanym w czasie niedzielnych starć z policją w dzielnicy Sheung Wan, niedaleko biura łącznikowego (przedstawicielstwa chińskich władz w Hongkongu – przyp. redakcji). Udział w zamieszkach jest ciężkim przestępstwem, za które grozi nawet 10 lat więzienia.

Trwająca od kwietnia fala protestów przeciwko lokalnej administracji i zgłoszonemu przez nią projektowi zmian prawa ekstradycyjnego pogrążyła Hongkong w największym kryzysie politycznym od czasu przyłączenia tej byłej brytyjskiej kolonii do ChRL w 1997 roku. Pod wpływem demonstracji władze bezterminowo zawiesiły prace nad projektem.

Początkowo krytycy nowelizacji, która umożliwiłaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych, wyrażali swój sprzeciw w pokojowych marszach. W jednym z nich przeszły według organizatorów prawie dwa miliony osób. Nie przekonało to jednak lokalnej administracji do wycofania ustawy. Od czerwca protesty stają się coraz bardziej gwałtowne i obecnie dochodzi do nich niemal codziennie.

Z Kantonu Andrzej Borowiak, PAP. Artykuł był edytowany przez redakcję.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję