Hongkoński garnizon Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) opublikował w internecie promocyjny klip, na którym widać żołnierzy ćwiczących rozpędzanie ulicznych protestów. Dowódca garnizonu Chen Daoxiang przestrzegł, że przemoc nie będzie tolerowana.
Promocyjne nagranie i wypowiedzi dowódcy garnizonu nasilają obawy, że komunistyczne władze ChRL mogą zdecydować się na użycie wojska do pacyfikacji antyrządowych protestów w Hongkongu. Wielu ekspertów ocenia jednak takie posunięcie jako mało prawdopodobne, m.in. dlatego, że przypominałoby hongkońskiej i światowej opinii publicznej krwawe stłumienie prodemokratycznych demonstracji na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku.
Trzyminutowe nagranie opublikowano w środę wieczorem z okazji 92. rocznicy utworzenia ALW. Przedstawia ono różne działania wojenne, takie jak wystrzeliwanie rakiet z okrętu, ostrzał ze śmigłowca czy trening walki na terenie zabudowanym. Widać na nim również żołnierzy ćwiczących rozpraszanie ulicznych demonstracji. Wojskowi wystrzeliwują granaty z gazem łzawiącym, polewają z armatek wodnych grupę odgrywającą rolę protestujących i niosą czerwony transparent z napisem po chińsku i angielsku: „Uwaga. Przestańcie nacierać, albo użyjemy siły”. „Ponosicie ryzyko wszelkich konsekwencji” – powtarza przez megafon jeden z żołnierzy po kantońsku, czyli w języku używanym w Hongkongu.
W jednej ze scen żołnierze prowadzą „zatrzymanych” przez siebie „uczestników zamieszek”, którzy idą z opuszczonymi głowami i rękami na plecach. Na zakończenie klipu różne osoby w czasie „sondy ulicznej” chwalą po kantońsku chińskie siły zbrojne, mówiąc m.in., że są „coraz silniejsze” oraz „zintegrowane z Hongkongiem”, a ich żołnierze – „przystojni” i „zdyscyplinowani”.
Dowódca garnizonu w Hongkongu Chen Daoxiang odniósł się do protestów podczas uroczystości z okazji 92. rocznicy powstania ALW. „Niedawno w Hongkongu doszło do serii bardzo brutalnych incydentów” – ocenił. Jego zdaniem zagroziły one „życiu i bezpieczeństwu mieszkańców” oraz naruszyły podstawy zasady „jeden kraj, dwa systemy”, zgodnie z którą Hongkong zarządzany jest jako specjalny region administracyjny ChRL.
„Stanowczo popieramy działania na rzecz utrzymania rządów prawa w Hongkongu podejmowane przez osoby, które kochają nasz naród i to miasto, i jesteśmy zdeterminowani, by bronić suwerenności kraju oraz bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu Hongkongu” – oświadczył Chen.
Rzecznik chińskiego ministerstwa obrony Wu Qian powiedział w ubiegłym tygodniu, że jego resort bacznie obserwuje wydarzenia w Hongkongu. Przypomniał również, że zgodnie z obowiązującymi przepisami garnizon ALW może zostać poproszony przez lokalną administrację regionu o pomoc w utrzymaniu porządku publicznego, jeśli zajdzie taka konieczność. Odmówił odpowiedzi na pytania, jakie wydarzenia mogłyby jego zdaniem uzasadnić taką prośbę.
Hongkońskie władze postawiły w tym tygodniu zarzuty „udziału w zamieszkach” 44 osobom zatrzymanym w czasie niedzielnych starć z policją w dzielnicy Sheung Wan, niedaleko biura łącznikowego (przedstawicielstwa chińskich władz w Hongkongu – przyp. redakcji). Udział w zamieszkach jest ciężkim przestępstwem, za które grozi nawet 10 lat więzienia.
Trwająca od kwietnia fala protestów przeciwko lokalnej administracji i zgłoszonemu przez nią projektowi zmian prawa ekstradycyjnego pogrążyła Hongkong w największym kryzysie politycznym od czasu przyłączenia tej byłej brytyjskiej kolonii do ChRL w 1997 roku. Pod wpływem demonstracji władze bezterminowo zawiesiły prace nad projektem.
Początkowo krytycy nowelizacji, która umożliwiłaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych, wyrażali swój sprzeciw w pokojowych marszach. W jednym z nich przeszły według organizatorów prawie dwa miliony osób. Nie przekonało to jednak lokalnej administracji do wycofania ustawy. Od czerwca protesty stają się coraz bardziej gwałtowne i obecnie dochodzi do nich niemal codziennie.
Z Kantonu Andrzej Borowiak, PAP. Artykuł był edytowany przez redakcję.