Podczas gdy prezydent Chin z wielką pompą przyjmowany jest przez przywódcę Francji, komentatorzy w tym kraju zwracają uwagę na nieukrywane dążenie Chin do światowej hegemonii gospodarczej i ideologicznej – tej drugiej poprzez panowanie nad światowymi mediami.
Krytycy wskazują na niebezpieczeństwa inicjatywy „nowego szlaku jedwabnego”, który ich zdaniem jest jednokierunkowy – korzyści ma przynosić przede wszystkim Chińczykom. Dołączają się do tego analizy wciąż pogarszającej się – jak twierdzą ich autorzy – sytuacji praw człowieka w Chinach.
Państwo Środka wyda bilion euro w różnych państwach świata. Dzięki tym inwestycjom Chiny zdobyły panowanie nad najbardziej uczęszczanym morskim szlakiem świata. Dzięki masowym inwestycjom w Afryce Pekin stał się najważniejszym partnerem handlowym Czarnego Kontynentu i jego głównym wierzycielem – streściła sytuację dla radia France Info politolog z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI) Alice Ekman.
Badaczka zwracała uwagę, że prowadzone w Waszyngtonie, Brukseli, Paryżu i Berlinie analizy prowadzą do tych samych ustaleń: zaostrzanie się wewnętrznej sytuacji politycznej, wciąż bardzo utrudniony dostęp do rynku chińskiego i coraz większe zaniepokojenie światowymi zamiarami Chin.
„Te wspólne analizy nie doprowadziły do wspólnych wniosków” – zauważyła Ekman. Podczas gdy Waszyngton zdecydował się na sankcje, UE stara się znaleźć wspólną metodę polityki wobec Chin.
W kontekście wzmożonego napięcia między Pekinem a Waszyngtonem chiński prezydent Xi Jinping chciałby grać na wspólnych resentymentach i rozczarowaniu decyzjami prezydenta USA Donalda Trumpa, np. w sprawie umowy jądrowej z Iranem. Stara się o stworzenie obrazu Chin jako odpowiedzialnego aktora multilateralizmu – tłumaczyła politolog.
Francuscy eksperci zwracają uwagę, że multilateralizm dla Chińczyków oznacza rządy nad światem. Chiny widzą w nim narzędzie umocnienia swych wpływów, a dla prezydenta Francji Emmanuela Macrona multilateralizm to odpowiedź na unilateralizm Waszyngtonu – zgodnie analizują francuscy eksperci.
We wcześniejszej analizie na łamach dziennika „Le Monde” specjaliści zwracali uwagę na to, że „Europejczycy bardzo mogą ucierpieć na wojnie handlowej między Chinami, USA i Europą”. Według niedawnego studium opracowanego przez agencję Eurofound wprowadzenie w życie protekcjonistycznych zamiarów prezydenta Trumpa, spowodowałoby mocniejsze wejście Chińczyków na rynek europejski i powiększoną konkurencję dla europejskich producentów.
W licznych artykułach przypomina się słowa prezydenta Macrona, który ostrzegał rok temu, że „‘nowy jedwabny szlak’ nie może być drogą dla nowej hegemonii”, która uczyniłaby wasalami kraje, przez które przebiega.
„Ponad 96 proc. projektów finansowanych z Pekinu powierzanych jest przedsiębiorstwom chińskim, które następnie monopolizują dochody tworzone przez niektóre infrastruktury” – ostrzegała styczniowa nota dyrekcji francuskiego skarbu publicznego.
Francuscy publicyści – w niemal jednobrzmiących sformułowaniach – krytykują kraje Europy Środkowej i Wschodniej, które przystąpiły do inicjatywy 16+Forum, łączącej je z Chinami. Nazywają ją „koniem trojańskim”.
Nie zauważają jednak, że – jak pisał analityk i konsultant ekonomiczny Łukasz Sarek – z powodu braku wymiernych korzyści dla państw europejskich, a także ze względu na napięcia między Pekinem a Waszyngtonem, Polska, która „jako jeden z filarów inicjatywy, była entuzjastą bliższych stosunków z ChRL, dramatycznie zmieniła swoje nastawienie”.
W wydanym w niedzielę raporcie organizacja Reporterzy bez Granic (RsF) zwraca uwagę nie tylko na tłumienie wolności prasy w Chinach (176. miejsce na 180 państw na liście wolności prasy), ale również na coraz bardziej zdecydowane zamiary opanowania mediów poza granicami.
Prowadzi do tego – wylicza RsF – wykupywanie akcji w zagranicznych mediach, masowe zakupy reklam oraz „szantaż, zastraszanie i nękanie na skalę niemal przemysłową”.
„Ten projekt jest mniej znany niż ‘nowy jedwabny szlak’, ale nie mniej ambitny, grozi on bezpośrednio wolności prasy na świecie” – ostrzega RsF.
W niedzielę, gdy prezydent Chin był gościem prezydenta Francji na prywatnym obiedzie na Lazurowym Wybrzeżu, w Paryżu manifestowały setki Tybetańczyków i Ujgurów, dwóch narodów szczególnie – jak podkreślają ich przedstawiciele – represjonowanych przez komunistyczne władze Pekinu. Komentatorzy wyrażali nadzieję, że podczas rozmów ze swym chińskim odpowiednikiem Macron poruszy w sposób dyplomatyczny kwestię praw człowieka.
Z Paryża Ludwik Lewin, PAP.