Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych generał Lloyd Austin powiedział w czwartek, że Pentagon nie ma na ten moment planów zestrzelenia fragmentów chińskiej rakiety kosmicznej, które w weekend mają wlecieć w atmosferę i spaść w nieznanym miejscu.
Austin wyraził nadzieję, że szczątki rakiety spadną do oceanu.
Wcześniej Pentagon informował w komunikacie, że miejsce ponownego wejścia szczątków w atmosferę będzie można określić dopiero kilka godzin przed tym zdarzeniem.
Fragmenty olbrzymiej rakiety Długi Marsz 5B mogą wkrótce wejść w ziemską atmosferę w sposób niekontrolowany. Nie wiadomo dokładnie, kiedy i gdzie to nastąpi, ale przypuszcza się, że będzie to w sobotę.
Szczątki mierzące 30 m długości i 5 m szerokości częściowo się spalą podczas ponownego wejścia w ziemską atmosferę.
W rozmowie ze stacją CNN astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda Jonathan McDowell ocenił, że niebezpieczeństwo dla ludzi jest znikome, a najbardziej prawdopodobnym miejscem ewentualnego upadku jest Ocean Spokojny, ponieważ zajmuje on największą powierzchnię.
Z kolei w piątek wojskowi z Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych omówili możliwość upadku na Ziemię szczątków rakiety. Pułkownik Czoj Seong Hwan z Koreańskiego Centrum Operacji Kosmicznych ocenił, że nie można wykluczyć, iż spadną one na Półwysep Koreański.
Przedstawiciele wojsk lotniczych Korei Południowej i Połączonego Centrum Operacji Kosmicznych (ang. Combined Space Operations Center, CSpOC), któremu przewodzą Stany Zjednoczone, rozmawiali podczas wideokonferencji na temat ewentualnych wspólnych działań w związku z możliwością upadku części rakiety na Ziemię.
W spotkaniu uczestniczyli również wojskowi z Niemiec i Japonii – podała agencja prasowa Yonhap, powołując się na południowokoreańskie lotnictwo.
„Nie możemy całkowicie wykluczyć możliwości, że części rakiety spadną na Półwysep Koreański […] blisko współpracujemy z CSpOC i innymi agencjami, by być w pełni przygotowanym na każdy scenariusz” – powiedział płk Czoj.
Rakieta Długi Marsz 5B wyniosła na orbitę jeden z kluczowych modułów planowanej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong („Niebiański Pałac”). Następnie sama weszła na tymczasową orbitę i obecnie okrąża Ziemię raz na 90 min, lecąc zbyt szybko, by agencje kosmiczne mogły przewidzieć, gdzie wejdzie w atmosferę.
Według brytyjskiego dziennika „The Guardian” od 1990 roku żaden obiekt o masie większej niż 10 ton nie był celowo pozostawiony na orbicie, by ponownie wejść w atmosferę w sposób niekontrolowany. Kluczowa sekcja rakiety Długi Marsz 5B waży według dostępnych informacji ponad 20 ton.
Według agencji Associated Press elementy rakiet kosmicznych, gdy już spełnią swoje zadanie, są zwykle kierowane w celu kontrolowanego zniszczenia poprzez tarcie w atmosferze. Z sekcją chińskiej rakiety tak się jednak nie stało – pisało AP.
To nie pierwszy raz, kiedy szczątki obiektów z chińskich misji kosmicznych spadły w niekontrolowany sposób z powrotem na Ziemię.
W 2017 roku jeden z dwóch podstawowych silników rakiety Long March 5B zawiódł wkrótce po starcie rakiety, podawały chińskie media kontrolowane przez państwo. Rakieta spadła na Ziemię z atmosfery.
W 2018 roku nieistniejąca już chińska stacja kosmiczna Tiangong-1 ponownie weszła w atmosferę ziemską i w większości spłonęła na środku Południowego Pacyfiku w pobliżu Tahiti, co jak informowały media chińskiego reżimu, prawdopodobnie stworzyłoby „przepiękne i okazałe” widowisko.
W zeszłym roku inna chińska rakieta Long March 5B wyposażona w prototypową wersję chińskiej kapsuły załogowej nowej generacji spadła na ziemię. Był to największy obiekt, który wypadł z orbity od dziesięcioleci.
Z kolei w marcu, jak przypominała AP, na ziemię w amerykańskim stanie Waszyngton i do oceanu u wybrzeży stanu Oregon spadły części rakiety Falcon 9 amerykańskiej firmy SpaceX.
W artykule wykorzystano relacje PAP i Nicole Hao.