Ekspertka: Zabawka to zaledwie rekwizyt, nie równa się wcale zabawie

Według ekspertki m.in. klocki są zabawką, która sprawdzi się niezależnie od płci i wieku dziecka. Wyrabiają liczne umiejętności, rozwijają motorykę. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/orange31-11320226/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4020967">nobu sato</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4020967">Pixabay</a>)

Według ekspertki m.in. klocki są zabawką, która sprawdzi się niezależnie od płci i wieku dziecka. Wyrabiają liczne umiejętności, rozwijają motorykę. Zdjęcie ilustracyjne (nobu sato / Pixabay)

Rodzice często zapominają o tym, że zabawka to zaledwie rekwizyt. Do jej ożywienia potrzeba zaangażowania nie tylko dziecka, ale dorosłego – przypomina psycholog Aleksandra Piotrowska. Dodaje, że warto o tym pamiętać szczególnie w Święta, gdy mamy więcej czasu dla siebie.

Jak twierdzi ekspertka, każda zabawka może stać się bardziej atrakcyjna, jeśli dziecko wraz z nią otrzyma towarzystwo rodzica. Dorośli wychodzą często błędnie z założenia, że dziecko ma niesamowitą wyobraźnię i to wystarczy. Warto jednak podsuwać pomysły na zabawy.

„Myślę, że większość z nas nie uświadamia sobie, że zabawka jest zaledwie rekwizytem. Nie równa się wcale zabawie. Dziecko potrzebuje często pokazania, jak się tą zabawką bawić. To jest sposób czasami na ratowanie sytuacji, gdy widzimy, że nie tego oczekiwało pod choinką. W ten sposób, poprzez naszą aktywność, możemy nadać atrakcyjność zabawce” – powiedziała psycholog.

Pytana o emocje, które towarzyszą dzieciom w czasie świąt Bożego Narodzenia powiedziała, że jest to oczekiwanie, nadzieja. Dzieci mają też głowę pełną marzeń.

„Dzieci marzą o prezentach. Mają nadzieję, że okażą się one wspaniałe, a ich życie, po ich otrzymaniu, ulegnie zmianie. Stanie się barwne i wspaniałe. Dzieci, które gorzej radzą sobie w relacjach rówieśniczych, mają często nadzieję, że dysponowanie jakimś określonym przedmiotem, gadżetem zmieni ich sytuację” – wyjaśniła.

Dodała też, że dziecięce nadzieje bywają naprawdę rozbuchane wyobraźnią, ale też współcześnie – reklamami. Z drugiej strony zaznaczyła, że dawanie pieniędzy dzieciom pod choinkę, zamiast podarunków, jest bardzo niedobrym pomysłem. Zubaża Święta i odziera je z magii.

„O ile jestem w stanie przeżyć fakt, choć zawsze z pewnym rozczarowaniem i niesmakiem, że nastolatek dostanie np. 200 zł na swoje urodziny, czy imieniny, o tyle nie jestem w stanie zaakceptować wręczania pieniędzy pod choinkę. Okazja jest naprawdę wyjątkowa. Nie odzierajmy Świąt ze wszystkich magicznych aspektów. W końcu urok tych Świąt polega też na tym, że bliskim dajemy prezenty. Wskazany jest także jakiś element zaskoczenia” – powiedziała.

Sztuka epistolografii

Zaznaczyła też, że nieodzownym elementem świątecznej tradycji powinno być pisanie przez dzieci listów do św. Mikołaja. Po pierwsze ta czynność kształtuje odchodzące do lamusa umiejętności (np. właściwe zaczynanie i kończenie listów), ale jest też dobrym momentem na rozmowę z dzieckiem. Wyjaśnienie mu, że nie wszystkie „zachcianki”, z różnych powodów, Mikołaj może spełnić.

„Listy warto pisać z różnych względów. Po pierwsze sztuka epistolografii całkowicie upada. Dzieci dzięki niej mogą np. poznać zwroty grzecznościowe. W czasie pisania listu dziecko może również wyraźnie zobaczyć, że jego oczekiwania są niebywale rozdmuchane. Dorosły może też pomóc w ustaleniu priorytetów. To chwila refleksji dla dziecka. Może dokładniej zastanowić się nad swoimi oczekiwaniami i uniknąć impulsywności” – powiedziała.

Warto też – zdaniem psycholog – rozmawiać z dzieckiem trochę wcześniej o zbliżających się Świętach. Taki dialog ma służyć nie tylko poznaniu jego oczekiwań, ale również ich kształtowaniu.

„Możemy spokojnie tłumaczyć, że dzieci na świecie jest mnóstwo i Mikołaj nie ma szans zrealizować wszystkich ich marzeń, że powinno ono ograniczyć się ze swoimi prośbami. Trzeba też wyjaśniać, że zabawka może dziecko rozczarować” – powiedziała.

Odnosząc się do momentu, gdy dzieci przestają wierzyć w św. Mikołaja, zauważyła, że odbywa się to w różnym wieku, ale najczęściej jeszcze do momentu pójścia do szkoły ta wiara jest niezachwiana.

„Z reguły w rodzinach, gdzie są niewielkie różnice wieku między dziećmi, starsze dzieci wcześniej czy później, czasami nawet bardzo brutalnie, sprowadzają maluchy na ziemię. A jeśli różnica wynosi np. 6-8 lat, to starsze rodzeństwo częściej ma postawy opiekuńcze i nie burzy wiary, że Mikołaj istnieje” – zaznaczyła.

Jej zdaniem „złą robotę” w tym wszystkim robi komercjalizacja tego Święta.

„W każdym centrum handlowym Mikołaje wychodzą na pęczki z tym swoim: ‘ho, ho, ho’. W ten sposób sami podcinamy gałąź, na której siedzimy. Deprecjonujemy coś, co długo powinno pozostawać wielkie i święte. Tym bardziej, że wiara w św. Mikołaja ma aspekty wychowawcze. Motywuje często dzieci do pracy nad sobą” – powiedziała.

Książki, klocki, gry planszowe

Psycholog, podpowiadając rodzicom, czym mogliby obdarować dzieci w czasach, gdy wszystkiego jest nadmiar, stwierdziła, że obowiązkowym prezentem dla dziecka powinna być książka.

„Nie ma przedmiotu bardziej dziecku potrzebnego. Poza rozwojem fizycznym, wszystkie pozostałe sfery w trakcie czytania są angażowane” – zaznaczyła.

Również klocki są tą zabawką, która sprawdzi się niezależnie od płci i wieku dziecka. Wyrabiają liczne umiejętności, rozwijają motorykę.

„Klocki doskonalą spostrzeganie. Niczego nie zbuduje się też bez użycia wyobraźni. Dziecko musi też precyzyjnie dostrzegać relacje między obiektami. Ćwiczy wytrwałość, konsekwencję, cierpliwość oraz uświadamia sobie, że niczego wspaniałego nie zbuduje w ciągu 5 min” – powiedziała.

Dodała, że budowanie konstrukcji z klocków przygotowuje również na niepowodzenia. „Tutaj nie da się połączyć dwóch klocków, a tu coś się przewróciło” – powiedziała.

Dodatkowo dziecko usprawnia ręce. „To koordynacja procesów poznawczych i motorycznych, tak niezwykle istotnych na etapie szkoły: tzw. koordynacja oko – ręka” – wytłumaczyła.

Nie zapominajmy też, zaapelowała psycholog, o ponadczasowych grach planszowych. To niezwykła okazja do tego, by pobyć ze sobą, zintegrować się.

Poddała równocześnie rodzicom pod rozwagę pewną myśl, by nie intensyfikowali w czasie Świąt „oddziaływań” wychowawczych tylko dlatego, że obok przy stole siedzi krytyczny wujek czy ciocia. „Niech wspólne Święta nie zamienią się w ciągłe strofowanie dzieci” – przestrzegła.

Autorka: Klaudia Torchała, PAP. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję