Donald Tusk uważa, że jego przesłuchanie przed komisją ds. VAT miało na celu „wzmocnienie partii rządzącej”. Były premier docenił jednak sposób prowadzenia obrad, który uznał za „kulturalny i grzeczny”. Złego słowa nie powiem na tych, którzy wykonują te ponure zadania – podkreślił Tusk.
Donald Tusk ponad cztery godziny zeznawał w poniedziałek jako świadek przed komisją śledczą ds. VAT.
Po zakończeniu posiedzenia komisji szef Rady Europejskiej podkreślił, że o ile ma krytyczne zdanie na temat samej idei komisji, to docenia „dobrą wolę” i sposób przeprowadzenia poniedziałkowego przesłuchania, który był – jego zdaniem – „kulturalny i grzeczny”. – Wszyscy zachowywali się w sposób miły. Złego słowa nie powiem na tych, którzy wykonują te ponure zadania – dodał Tusk.
Zaznaczył jednak, iż nie „zmienia to istoty problemu, z jakim mamy do czynienia” w przypadku komisji ds. VAT. – To nie jest przecież pierwszy taki przypadek, że mamy dzisiaj w Polsce władzę, która dysponując prokuraturą, mediami publicznymi, całym aparatem opresji i sięgając właściwie także po aparat sędziowski, wykorzystuje także procedury parlamentarne, czyli tzw. komisje śledcze do atakowania opozycji i byłych rządzących, tak jak w moim przypadku – powiedział szef Rady Europejskiej.
W jego ocenie istota komisji śledczej jako instytucji polega na tym, aby ci, którzy nie mają władzy, mogli władzę kontrolować. – To tu, w Polsce dzisiaj dzieją się rzeczy – w mojej ocenie – niebywałe, to znaczy, że władza, która ma w ręku wszystkie możliwe instrumenty do sformułowania zarzutów, do przeprowadzenia śledztwa, oprócz tego jeszcze wykorzystuje Sejm – dodał były premier.
Wyraził ponadto pogląd, że sprawa wyłudzeń podatku VAT jest „chyba najbardziej oczywistym przykładem politycznego nadużycia”. – Minęły cztery lata jak PiS zdobył władzę. Jeszcze w czasie kampanii, a więc cztery lata temu, sformułował te dość ohydne i absurdalne zarzuty o grabieży tych miliardów złotych przez m.in. mój rząd. Minęły cztery lata, jak są u władzy, i nie otrzymałem żadnego sygnału, aby prokuratura zainteresowała się kimkolwiek w tej sprawie przez cztery lata – zauważył Tusk.
– Tu nie chodzi o żadne szukanie sprawiedliwości, oni nawet nie wierzą w to, co mówią, nie wierzą w te zarzuty, które formułują. Wszystko podporządkowane jest wyłącznie propagandzie. I to jest bardzo przykre – stwierdził były premier.
Jego zdaniem będzie to miało „fatalne skutki na długie lata w polskiej polityce”. – Prędzej czy później ktoś będzie chciał, za przeproszeniem, się także odwinąć i to będzie taki cykl nieustannego polowania na siebie. I to jest w ogóle dramatyczna zmiana, na to nie ma usprawiedliwienia – powiedział Tusk.
W jego ocenie, poniedziałkowe przesłuchanie miało na celu „wzmocnienie partii rządzącej”, także przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
– I wiem, że to na krótką metę bywa skuteczne, ale też wiem, jak moi rodacy są inteligentni i przekorni. Może jeszcze miesiąc, może jeszcze rok ta pełna agresji propaganda będzie przynosiła skutek, ale jestem za stary i za długo żyję w Polsce, żeby nie wiedzieć, że prędzej czy później ludzie przeglądają na oczy i widzą, co jest propagandą, co jest kłamstwem i nawet jeśli będzie się miało wszystkich prokuratorów, sędziów i media publiczne w jednym ręku, to na dłuższą metę to nie zagra – uważa Tusk.
Autorzy: Marta Rawicz, Mieczysław Rudy, PAP.