22-letnia Marianna z Ukrainy: Rodzice zginęli w rosyjskim ostrzale, moje życie dzieli się na przed i po 24 lutego

Mężczyzna idzie z rowerem w centrum Mariupola, 12.04.2022 r. (Alexander Nemenov/AFP via Getty Images)

Mężczyzna idzie z rowerem w centrum Mariupola, 12.04.2022 r. (Alexander Nemenov/AFP via Getty Images)

Od trzech lat mieszkam w Kijowie, ale pochodzę z Mariupola, moi rodzice tam zostali, zginęli w rosyjskim ostrzale, żałuję, że nie udało mi się namówić ich na wyjazd; to będzie druga z rzędu Wielkanoc bez nich – mówi w rozmowie z PAP 22-letnia Marianna.

„Teraz moje życie jest podzielone na to, które miałam przed 24 lutego 2022 roku, i to, które zaczęło się po tym dniu. Gdy wybuchła wojna, byłam w Kijowie, a moi rodzice w Mariupolu i na początku zastanawialiśmy się nawet, czy bym nie wróciła do domu” – wspomina dziewczyna.

Po dłuższych rozmowach rodzina postanowiła, że będzie najlepiej, jeśli Marianna pojedzie na zachód Ukrainy, a rodzice pozostaną w domu, ponieważ przeżyli już jedną rosyjską okupację w 2014 roku i myśleli, że po raz drugi do niej nie dojdzie.

„Niestety, okazało się, że jednak należało wyjechać, i gdy rodzice to zrozumieli – było już za późno, a potem wręcz niemożliwe, ponieważ w maju nasz budynek został ostrzelany i moi rodzice, którzy na kilka minut weszli do mieszkania, by wziąć do piwnicy jakieś potrzebne im rzeczy – zginęli” – opowiada.

Sąsiadom udało się znaleźć zwłoki rodziców Marianny i pogrzebać na podwórku, ponieważ nie byli w stanie dostać się na cmentarz, który – według ich relacji – rosyjscy wojskowi ciągle ostrzeliwali, a później częściowo zaminowali.

Dziewczyna wyznaje w rozmowie z PAP, że po otrzymaniu informacji o śmierci rodziców chciała pojechać do Mariupola, jednak jej przyjaciele, z którymi do lipca mieszkała w Złoczowie na zachodniej Ukrainie, namówili ją, by tego nie robiła.

„Na początku, gdy dowiedziałam się o losie swoich rodziców – nawet nie wiedziałam, co czuję. Byłam niby zamrożona. Po miesiącu zrobiło mi się bardzo ciężko na samą myśl, że nigdy ich nie zobaczę. Ulżyło mi, gdy wróciłam do Kijowa, ponieważ tu obecnie żyje wielu uchodźców ze wschodu i południa kraju, a niektóre historie, którymi się ze mną dzielą – są tak dramatyczne, a zarazem tak mi bliskie, że ten wspólny ból zaczął nas ratować” – opowiada.

Marianna mówi, że najgorzej czuje się w święta, ponieważ zawsze spędzała je z rodzicami. „Tegoroczne Święta Wielkanocne będą drugie z kolei bez nich; wciąż jeszcze muszę sobie to wszystko jakoś poukładać”.

Wierni Kościoła prawosławnego i greckokatolickiego obchodzą w tym roku Wielkanoc 16 kwietnia. Będą to kolejne święta w warunkach pełnowymiarowej rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie.

Z Kijowa Tatiana Artuszewska, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję