Ponta Delgada, stolica archipelagu Azory, ulokowana na południowym brzegu wystającej z głębin Oceanu Atlantyckiego wyspy wulkanicznej São Miguel. Od Europy dzieli ją ponad 1400 km. W sezonie jesiennym i wiosennym przyciąga turystów tanimi cenami biletów lotniczych. Czasami można trafić na ciekawe połączenia, jak np. Kraków – Porto – Ponta Delgada – Lizbona – Kraków za niecałe 400 zł od osoby. Na pytanie, czy warto o tej porze roku lecieć taki kawał drogi, odpowiadam: Zdecydowanie tak!
Późną jesienią i wiosną tutejsza temperatura oscyluje w okolicach 19°C, czym przypomina polski maj. Pogoda jest wtedy zmienna, raz świeci słońce, a za chwilę nadciąga krótki intensywny deszcz. Wilgotność powietrza jest dosyć duża, przez co wnętrza pokoi hotelowych, a w tym nasze ubrania i pościel, szybko nasiąkają wilgocią. Warto zatem, rezerwując nocleg, wybrać pokój lub mieszkanie z ogrzewaniem. Ponadto São Miguel ma nam wiele do zaoferowania i pierwsze kroki dobrze jest postawić w Poncie Delgadzie.
Kiedyś i dzisiaj
Ponta Delgada jest obecnie największym miastem na Azorach, a w jej centrum znajduje się wiele atrakcji turystycznych, jednak około roku 1450 była zaledwie małą wioską łowiecko-rybacką. Z upływem czasu rozrosła się do rozmiarów miasteczka i gdy 70 lat później silne trzęsienie ziemi zniszczyło Vila Franca do Campo, ówczesną siedzibę władz archipelagu, centrum administracyjne Azorów zdecydowano się przenieść do Ponty Delgady.
Od tamtej pory aż do dzisiaj nieprzerwanie trwa rozwój miasta. Pomimo zmian architektonicznych i urbanistycznych mieszkańcy Ponty Delgady potrafili zachować historyczne dziedzictwo miasta, zezwalając jednocześnie na wszechstronny rozwój sztuki ulicznej – głównie murali i graffiti.
Wolnym krokiem
Pontę Delgadę od oceanu oddziela solidnie skonstruowany port. Spacerując wolnym krokiem wzdłuż promenady, można podglądnąć lokalne życie portowe: przycumowane łodzie motorowe, żaglówki i podpływające z tysiącami pasażerów na pokładzie ogromne statki wycieczkowe. Potem przystanąć przy Portas da Cidade i wejść w głąb miasta.
Centrum Ponty Delgady jest niewielkie, wystarczy krótki spacer, aby przy okazji natknąć się na kilka zabytków, w tym charakterystyczne kościoły wzniesione w stylu manuelińskim: Igreja de São Sebastião, Igreja de Sao Jose, Igreja Paroquial São Pedro i Santuário de Nosso Senhor Santo Cristo dos Milagres. Wnętrze każdego z nich można podglądnąć w godzinach nabożeństw.
Czasem słońce…
Słoneczne dni przyjemnie spędza się, spacerując alejkami pomysłowo zaaranżowanego parku António Borgesa, gdzie w role troskliwych gospodarzy wcielają się dwa bardzo towarzyskie dachowce. :) Parę kroków dalej mieści się liczący ponad 170 lat ogród botaniczny José do Canto Botanical Garden, w którym na obszarze 6 hektarów rośnie ponad 6000 gatunków drzew i krzewów.
Czasem deszcz…
W deszczowe dni można natomiast wybrać się na zwiedzanie jaskini powulkanicznej Gruta do Carvão albo do muzeum wojskowego, mieszczącego się w forcie Forte de São Bras de Ponta Delgada, gdzie zebrano obszerną kolekcję broni i pojazdów z okresu II wojny światowej.
Uwaga: Chodząc wąskimi uliczkami Ponty Delgady, warto mieć ze sobą parasol, gdyż większość tutejszych budynków nie ma rynien i gdy trafia się kilkunastominutowy deszcz, woda spływa z dachów grubymi strugami bezpośrednio na głowy i buty przechodniów.
Swoista atmosfera
Gdy burzowe chmury odpływają nad ocean i ponownie pojawia się słońce, można wznowić spacer wśród klimatycznych niskich kamieniczek, ozdobionych lokalnymi azulejo, abstrakcyjnymi wzorami autorstwa lokalnej szarej pleśni, kolorowymi muralami, graffiti i innymi odmianami street artu, z którego Ponta Delgada jest już słynna na całym świecie.
Smakołyki na co dzień i na wszelki wypadek
Tropiąc lokalne przysmaki, dobrze jest wybrać się na kryty plac targowy Mercado de Graça, gdzie na straganach piętrzą się kopy ananasów wyhodowanych na azorskiej ziemi. Dojrzałe, aż pomarańczowe, słodkie, soczyste – po prostu pyszne, świeże ananasy. Tuż obok targu mieści się sklepik Rei dos Queijos (dosłownie „król serów”), w którym właściciel oferuje bogaty wybór serów miejscowej produkcji.
Obowiązkowym akcentem każdego dnia jest serwowane w prawie każdej kawiarni i cukierni espresso z lokalnym ciasteczkiem pastéis de nata lub babeczką. Taki zestaw kosztuje zazwyczaj 1€.
Żyć nie umierać!
Stolica uśpionych wulkanów
Ponta Delgada ma swój niezapomniany klimat. Tutaj stare łączy się z nowym, spłowiałe szarości z ostrymi barwami świeżej zieleni, słodka wanilia z gorzką kawą. Spacer ulicami miasta wciąga i zachęca do zaglądnięcia za kolejny róg, do wejścia w akurat otwartą bramę. Chociaż wiosną i jesienią pogoda zmienia się kilka razy w trakcie dnia, to smak dojrzałych ananasów, pysznych lokalnych serów i portugalskich kremowych pastéis de nata pozostaje bez zmian. Na dodatek ceny w sklepach lub kawiarniach są na porównywalnym do polskiego (lub niższym) poziomie.
Gdy z Pontą Delgadą będziecie już za pan brat, skuście się na przejażdżkę lokalnym autobusem i zaglądnijcie do wnętrza kalder starych wulkanów, odwiedźcie buchające parą gejzery, zażyjcie kąpieli w siarkowej wodzie i zjedzcie obiad gotowany na wulkanicznej parze. A po drodze nacieszcie oczy pięknymi widokami pofałdowanych zielonych pastwisk, na których pasą się liczne stada biało-czarnych krów.
O tym wszystkim możecie przeczytać w artykule: Zaplanuj majówkę na São Miguel – zielonej krainie uśpionych wulkanów.
Opinie wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji „The Epoch Times”.