Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został wysłany do kolonii karnej – poinformował w piątek szef Federalnej Służby Więziennej (FSIN) Aleksandr Kałasznikow. Oświadczył, że gwarantuje, iż życiu i zdrowiu Nawalnego nic nie zagraża.
„Zgodnie z decyzją sądu pojechał tam, gdzie powinien się teraz znajdować. Wszystko zostało przeprowadzone w ramach prawa” – powiedział Kałasznikow w rozmowie z agencją RIA Nowosti.
Szef FSIN nie wyjaśnił, gdzie dokładnie Nawalny będzie odbywać wyrok; poradził, by pytanie to zadawać jego obrońcom i krewnym.
W kolonii karnej, według słów szefa służb więziennych, Nawalny „będzie w warunkach absolutnie normalnych” i „na 100 proc.” zapewniony będzie odpowiedni nadzór i kontrola. „Nawalny może, jeśli zechce, pracować w kolonii karnej” – oświadczył Kałasznikow.
O wysłaniu Nawalnego w nieznane miejsce z aresztu śledczego w Moskwie powiadomili dzień wcześniej adwokaci, którym jednak władze aresztu nie podały miejsca jego pobytu. Po tym gdy Nawalny przybędzie do kolonii karnej, jej władze powinny pozwolić mu na powiadomienie rodziny, gdzie się znajduje.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) zażądał od władz Rosji w połowie lutego, by polityk został wypuszczony z aresztu śledczego. Trybunał ocenił, że istnieje zagrożenie dla jego życia. Rosja nie spełniła żądania ETPC.
Moskiewski Sąd Miejski odrzucił 20 lutego apelację złożoną przez obrońców Nawalnego od decyzji sądu niższej instancji o „odwieszeniu” kary więzienia z 2014 roku. Nawalny powinien spędzić w kolonii karnej około 2,5 roku.
O zamianę wyroku w zawieszeniu, wydanego wobec Nawalnego w 2014 roku, na karę bezwzględnego pozbawienia wolności, zabiegały służby więzienne. Utrzymywały one, że opozycjonista nie respektował obowiązku meldowania się podczas okresu próby.
Nawalny został w 2014 roku skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu za domniemaną malwersację funduszy francuskiej firmy kosmetycznej Yves Rocher. ETPC uznał w 2017 roku, że proces ten był niesprawiedliwy i nakazał wypłacenie odszkodowania Nawalnemu i jego bratu Olegowi.
Z Moskwy Anna Wróbel, PAP.