Jeden klik i Twoja wiadomość trafia do skrzynki adresata. Tak dziś najczęściej wygląda komunikacja. Coraz mniej osób pisze papierowe listy i zanosi na pocztę, by wrzucić do czerwonej skrzynki. I pomyśleć, że dawniej listy dostarczała poczta zwierzęca: psy, konie, a przede wszystkim ptaki – niezastąpione gołębie i gęsi. Już starożytni uczynili z nich swoich posłańców, powierzając do przekazania najcenniejsze tajemnice.
Ptasia brygada do zadań specjalnych
Gołębie pocztowe odznaczają się doskonałą pamięcią i orientacją w przestrzeni. Odruchowo powracają do gniazda. Nawet jeśli wywieziono by je setki kilometrów, bez możliwości obserwowania trasy, po której jadą, instynktownie potrafią wrócić do „domu”. Choć tej zdolności nauka nie zdołała jeszcze wytłumaczyć, ludzie wykorzystali ją w celu przekazywania informacji.
Być może niewiele osób zdaje sobie sprawę, że o swoim zwycięstwie w ostatniej bitwie napoleońskiej pod Waterloo Anglicy dowiedzieli się właśnie dzięki wiadomości przyniesionej przez gołębia.
Ptaki odegrały ogromną rolę podczas obrony Paryża w latach 1870-1871. Prusacy poprzecinali wszystkie przewody telegraficzne. Co więcej, zabijano listonoszy, aby miasto nie mogło w żaden sposób komunikować się z dowództwem przebywającym poza granicami oblężonej stolicy Francji.
Do akcji zaangażowano wówczas gołębie, które przewożono balonami na wolne tereny, gdzie umieszczano im rozkazy i wypuszczano, by mogły wracać do Paryża.
Od tamtego czasu w szeregach większości armii pojawiły się gołębie, w USA służyło ich nawet 600 w czasach I wojny.
Podczas wojen światowych towarzyszyły żołnierzom na lądzie – jeździły w czołgach, w powietrzu – podróżowały w samolotach, aby można było zawiadomić o ewentualnym wypadku, pływały na statkach, a nawet na łodziach podwodnych.
O tym, że ceniono ich zasługi i rozumiano, że mogą być jedyną szansą na uratowanie ludzi w sytuacjach teoretycznie bez wyjścia, świadczy m.in. fakt, że skonstruowano dla nich specjalne klatki wyposażone w system pochłaniaczy gazu bojowego, gdyby wróg zaatakował.
Nie tylko przenosiły informacje, ale robiły też zdjęcia nad linią przeciwnika za pomocą samowyzwalającego się, maleńkiego aparatu, skonstruowanego przez aptekarza Juliusa Neubronnera.
Słynny „Prześmiewca” wykonał 52 misje w trakcie I wojny światowej.
Trudno zapomnieć postawę heroicznego G.I. Joe, dzięki któremu ocalało tysiące żołnierzy w październiku 1943 roku. Gdy wojska brytyjskie zajęły włoską wieś Calvi Risorta, a Niemcy wycofali się bez stawiania oporu, okazało się, że nie można zawiadomić dowództwa o sukcesie, bo radiostacja nie funkcjonuje. Brak nadanego sygnału groził ostrzałem ze strony sojuszników. Jedynym ratunkiem było wysłanie do kwatery głównej G.I. Joe. Bojowy gołąb pokonał dystans ponad 40 km w 20 min, czym zasłużył sobie na Medal Dickin.
Odważna Cher Ami
Historyczne dokonania ma na swoim koncie wyszkolona przez Brytyjczyków gołębica Cher Ami, która zasiliła szeregi armii USA we Francji. Kiedy służyła dla wojska, wszyscy byli przekonani, że jest płci męskiej, stąd też jej imię „Drogi Przyjaciel”. Dopiero po śmierci stwierdzono, że Cher Ami to gołębica, a nie gołąb, a wśród wielu przekazów nadal figuruje jako osobnik męski.
Ostatni z 12 niebezpiecznych lotów przyniósł jej odznaczenie w postaci Croix de Guerre (francuski Krzyż Wojenny).
To 4 października 1918 roku w Verdun pomimo postrzału w pierś podniosła się i dotarła z kapsułą meldunkową do dowództwa, przemierzając ponad 40 km w około 25 min.
Z misją wysłał Cher Ami mjr Charles Whittlesey z „utraconego batalionu” 77. Amerykańskiej Dywizji Piechoty, którego żołnierze zostali odizolowani za liniami wroga bez jedzenia i amunicji. Nie znając pozycji batalionu, wojska sojusznicze strzelały do nich w przekonaniu, że celują do przeciwników.
Wiadomość zaniesiona przez Cher Ami sprawiła, że zaledwie po paru godzinach 194 ocalałych żołnierzy bezpiecznie wróciło na linię amerykańską. Bohaterska gołębica poza raną w pierś przypłaciła ten ważny lot utratą oka i nogi, ale po udzieleniu jej fachowej pomocy przeżyła. Niedługo po tym przewieziono ją do USA.
Za takiego „listonosza” płacą setki tysięcy euro
W XXI w. ceny ptaków pocztowych sięgają bajońskich sum. W 2013 roku za gołębia o imieniu Bolt zapłacono 300 tys. euro.
Na Zachodzie ponownie zyskują popularność, ale także Chińczycy płacą olbrzymie pieniądze za gołębie pocztowe.
W starożytności w Chinach bardzo często korzystano z ptasich posłańców i tę tradycję przerwały dopiero rządy partii komunistycznej i wielka rewolucja kulturalna. Wtedy wydano zakaz hodowli gołębi, ponieważ uznano tę profesję za przejaw kapitalizmu i burżuazji. Po śmierci Mao Zedonga zmniejszono te obostrzenia.
„Dzika gęś przekazuje wiadomość”
Warto przypomnieć, że na terenach Chin wiadomości dostarczały najczęściej gęsi, które jako ptaki wędrowne każdego roku pokonują duże dystanse określonymi trasami. Poruszają się między miejscami lęgowymi na północy a zimowiskami na południu. Tę zdolność wykorzystali chińscy stratedzy do przekazywania informacji.
Co ciekawe, praktyka ta zyskała odzwierciedlenie w języku chińskim.
Dzika gęś 鴻雁 (hóng yàn) lub 雁 (yàn) stała się symbolem listu, wymiany korespondencji. Powstał też idiom 鴻雁 傳 書 (hóng yàn chuán shū), co w dosłownym przekładzie oznacza „dzika gęś przekazuje wiadomość”.
Z tym zwrotem łączy się historia Su Wu, lojalnego dyplomaty, którego skierowano na misję do Xiongnu w 100 roku p.n.e. Tam najeźdźcy próbowali zmusić go do poddania się, a ponieważ pozostał nieugięty, zesłano go na wygnanie. Miał wypasać owce. Mógł powrócić, gdy „barany dadzą mleko”.
Kiedy w 81 roku p.n.e. stosunki z Xiongnu nabrały pokojowego charakteru, wysłannik cesarza udał się po Su Wu. Jednak tam próbowano go oszukać, mówiąc, że dyplomata nie żyje. Nieprawdziwą informację zdementował członek pierwotnej delegacji Su Wu. To on także podpowiedział, aby wysłannik przekazał królowi Xiongnu, że cesarz upolował ostatnio gęś, przy której znaleziono wiadomość, iż Su Wu i inni z jego delegacji zostali zatrzymani w okolicach jeziora.
Wówczas zaskoczony sytuacją król Xiongnu przyznał, że to prawda.
Su Wu wraz z pozostałymi członkami delegacji odzyskali utraconą na 19 lat wolność i mogli powrócić do Chin.
Kto wie, jakie jeszcze wiadomości przyniosą ptasi listonosze i czyje życie uratują bądź odmienią.
Źródła: „Fronda”, nationalpigeonday.blogspot.com, wPolityce.pl, polskatimes.pl, mojgolab.pl.