Ukraińscy lekarze z Doniecka: Dla nas ratowanie to rutyna, dla zwykłych ludzi ciężka trauma

Lekarz trzymający w ręku stetoskop. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/fernandozhiminaicela-6246704/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4280497">fernando zhiminaicela</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=4280497">Pixabay</a>)

Lekarz trzymający w ręku stetoskop. Zdjęcie ilustracyjne (fernando zhiminaicela / Pixabay)

Najtrudniejsze jest czekanie, kiedy nie wiemy, w jakim stanie będzie ranny, który do nas dotrze. Dla nas to rutyna, ale dla zwykłych ludzi ciężka trauma – powiedział fotoreporterowi PAP jeden z lekarzy pracujących w punkcie medycznym niedaleko frontu w obwodzie donieckim, do którego przywożeni są ranni ukraińscy żołnierze.

Medyczny punkt stabilizacyjny znajduje się niedaleko frontu w obwodzie donieckim. Pracują tu między innymi chirurdzy i anestezjolodzy, którzy udzielają pomocy rannym ukraińskim żołnierzom.

„Jestem lekarzem wojskowym, ale moją drugą specjalizacją jest ginekologia. W wojsku jestem od 2015 roku, zaś tu jesteśmy od nieco ponad stu dni” – powiedział fotoreporterowi PAP Leszkowi Szymańskiemu jeden z medyków pracujący w punkcie.

Zadaniem punktu jest unormowanie stanu rannego pacjenta. „Mamy chirurgów ogólnych, anestezjologów, chirurgów twarzowo-szczękowych i innych lekarzy. Razem zajmujemy się stabilizacją rannych i przekazujemy ich do kolejnego etapu ewakuacji oraz dalszego leczenia” – wyjaśnił.

Lekarz podkreślił, że cały zespół pracuje nad tym, by utrzymać rannego przy życiu i przewieźć go dalej do szpitala. „Robimy szybko to, co trzeba robić, aby uratować człowiekowi życie. To jest nasza praca. Jest to dla nas rutyna. Oczywiście, dla zwykłych ludzi jest to ciężka trauma psychiczna. Ale my, lekarze, po prostu wykonujemy swoją pracę” – powiedział.

Lekarze zarówno pracują, jak i żyją w punkcie medycznym. „Jest tu ciepło. Mamy gdzie spać, umyć się, ugotować sobie jedzenie i wyprać swoje ubrania. Sami tu polepszamy sobie warunki życia” – przekazał i dodał, że mimo kontaktu przez telefon czy internet, tęskni za swoją rodziną, a ostatnio z córką i żoną widział się przed wojną.

„Chciałbym przekazać życzenia wszystkiego najlepszego dla wszystkich Polaków. Podziękować im za życzliwość, bo wiem o tym z pierwszej ręki. Moja żona pracowała w najtrudniejszym okresie wojny w Polsce, w Instytucie Matki i Dziecka. Bardzo ciepło została tam przyjęta i dobrze wspomina ten czas. Dziękuję za to” – powiedział.

Zapytany przez fotoreportera, co jest najtrudniejsze w jego pracy, odpowiedział, że czekanie. „Najtrudniejsze jest czekanie, bo kiedy dostajemy informację, że jest ranny, to nie wiadomo, jakie będzie miał urazy. Przynajmniej dla mnie jest to najtrudniejsza część” – podsumował lekarz.

Autorka: Agnieszka Gorczyca, tłumaczenie: Ihor Usatenko, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję