Uciszeni: Historie osób prześladowanych za mówienie prawdy na temat wirusa KPCh

Chińscy studenci wraz z osobami wspierającymi zorganizowali uroczystość upamiętniającą dra Li Wenlianga, który był sygnalistą w sprawie wirusa KPCh. Wirus po raz pierwszy pojawił się w Wuhan, Chiny, i był przyczyną śmierci Li Wenlianga. Zdjęcie wykonane na zewnątrz kampusu UCLA w Westwood, Kalifornia, 15.02.2020 r.<br /> (Mark Ralston/AFP via Getty Images)

Chińscy studenci wraz z osobami wspierającymi zorganizowali uroczystość upamiętniającą dra Li Wenlianga, który był sygnalistą w sprawie wirusa KPCh. Wirus po raz pierwszy pojawił się w Wuhan, Chiny, i był przyczyną śmierci Li Wenlianga. Zdjęcie wykonane na zewnątrz kampusu UCLA w Westwood, Kalifornia, 15.02.2020 r.
(Mark Ralston/AFP via Getty Images)

Od grudnia 2019 roku chiński reżim knebluje usta ludziom starającym się ukazać prawdziwy obraz epidemii wirusa KPCh, która wybuchła w mieście Wuhan w środkowych Chinach.

Uciszono głosy lekarzy sygnalistów, dziennikarzy obywatelskich, naukowców i przedsiębiorców.

Poniżej opisujemy niektóre z ich historii.

„The Epoch Times” określa nowego koronawirusa, który wywołuje chorobę COVID-19, mianem wirusa KPCh, ponieważ ukrywanie informacji przez Komunistyczną Partię Chin i jej złe decyzje pozwoliły wirusowi rozprzestrzenić się na całe Chiny, a następnie wywołać światową pandemię.

Li Wenliang (dzięki uprzejmości Li Wenlianga)

Li Wenliang (dzięki uprzejmości Li Wenlianga)

Lekarze sygnaliści

Li Wenliang

Li Wenliang, 34-letni okulista z Centralnego Szpitala w Wuhan (ang. Wuhan Central Hospital), był jedną z pierwszych osób, które opublikowały informację o epidemii w tym mieście.

„Potwierdzono siedem przypadków podobnych do SARS, pochodzących z targu owoców morza Huanan” – napisał w chińskiej aplikacji WeChat, w grupie, do której należało setki jego byłych kolegów ze szkoły medycznej. Dołączył zrzut ekranu z diagnozą.

Stało się to 30 grudnia 2019 roku, dzień później urzędnicy w Wuhan przyznali, że wybuchła epidemia wirusowego zapalenia płuc nieznanego rodzaju.

Choć Li podkreślał, aby nie „rozpowszechniać tego na zewnątrz”, zrzuty ekranu z rozmowy, na których było widać pełne imię i nazwisko, szybko zaczęły krążyć w sieci. 3 stycznia policja upomniała Li, i siedmiu innych lekarzy, za rozsiewanie „plotek” w internecie.

W raporcie policji napisano, że złamał prawo.

„Biuro bezpieczeństwa publicznego ma nadzieję, że będziesz w stanie z nami współpracować, słuchać wezwań policji i powstrzymać się od nielegalnych działań od teraz. Czy jesteś w stanie to wykonać?”. Li napisał: „Tak”.

„Nie sprzeciwiajcie się władzom, nie noście masek, nie wygłaszajcie nieprzemyślanych uwag” – Zhao Chen, kolega Li Wenlianga ze szpitala, przytoczył słowa ordynatora wypowiedziane po tym, jak Li dostał wezwanie z policji. Zhao powiedział państwowym mediom – w usuniętym od tamtej pory wywiadzie – że szpital planował zwolnić Li.

Kilka dni później Li zaraził się wirusem podczas przeprowadzania operacji na jaskrę u pacjenta niewykazującego żadnych objawów choroby. Zmarł 7 lutego, pozostawił żonę w ciąży i małego synka. Wstrząśnięci jego śmiercią chińscy internauci zorganizowali czuwanie żałobne i apelowali o wolność słowa.

Wirusem zaraziło się co najmniej 200 pracowników służby zdrowia w szpitalu, w którym pracował Li. Trzech jego kolegów zmarło.

19 marca policja w Wuhan wycofała raport na temat Li i wystosowała przeprosiny, twierdząc, że „wyciągnie lekcję” z tego incydentu.

Ai Fen

Ai Fen, chirurg na oddziale ratunkowym szpitala, ujawniła później, że była informatorem, który podał Li kartę z diagnozą. Zdając sobie sprawę, że wirus może być zaraźliwy, wymagała od wszystkich na oddziale ratunkowym, by nosili maski.

Policja nie ścigała Ai, jednak lekarka otrzymała „bezprecedensową, bardzo surową reprymendę” od przełożonych.

„Wiele, wiele razy myślałam, jak byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli cofnąć czas” – powiedziała chińskiemu magazynowi „Portrait”. Żałuje, jak dodała, że nie powiedziała lekarzom więcej o niebezpieczeństwie.

„Gdybym wówczas wiedziała, że to tak dziś będzie wyglądać, to bez względu na to, czy by mnie krytykowano, czy nie, mówiłabym o tym wszędzie dookoła” – powiedziała.

„Ktoś musi się postawić i powiedzieć prawdę. […] Na tym świecie muszą istnieć różne opinie, prawda?”.

Aktywistka prodemokratyczna (pośrodku) z HK Alliance trzyma plakat ze zdjęciem zaginionego dziennikarza obywatelskiego Fang Bina podczas protestu przed chińskim biurem łącznikowym w Hongkongu, 19.02.2020 r. (Isaac Lawrence/AFP/Getty Images)

Aktywistka prodemokratyczna (pośrodku) z HK Alliance trzyma plakat ze zdjęciem zaginionego dziennikarza obywatelskiego Fang Bina podczas protestu przed chińskim biurem łącznikowym w Hongkongu, 19.02.2020 r. (Isaac Lawrence/AFP/Getty Images)

Dziennikarze obywatelscy

Fang Bin

Fang Bin, sprzedawca ubrań z Wuhan, zaczął filmować, jak wyglądają szpitale w mieście objętym lockdownem i publikować swoje materiały w internecie pod koniec stycznia. Na filmach widać było długie kolejki wychodzące poza szpitale, pacjentów walczących o życie i zrozpaczone rodziny.

W jednym z filmów, który stał się bardzo popularny, Fang pokazuje osiem worków z ciałami, znajdujących w furgonetce zaparkowanej przed szpitalem. „Zmarło tak wielu” – mówi z westchnieniem. „Zbyt wielu”. Następnie Fang wchodzi do pokoju szpitalnego, gdzie widać lekarzy pracujących przy pacjencie, który właśnie zmarł.

„Kim on jest?” – pyta Fang.

„To mój ojciec” – odpowiada z płaczem mężczyzna.

„Nie żyje” – mówi Fang po rozmowie z lekarzami.

Jak później relacjonował Fang, tego wieczoru kilku zamaskowanych mężczyzn w kombinezonach ochronnych zapukało do drzwi z żądaniem zmierzenia mu temperatury. Fang, nagrywając incydent, powiedział, że temperaturę ma w normie i poprosił, by wrócili z nakazem. Mężczyźni wdarli się do jego domu, skonfiskowali urządzenia elektroniczne i zabrali go na komisariat. Na miejscu policja przesłuchała go w sprawie nagrań.

Niecałe dwa tygodnie później Fang zaginął. Jego przyjaciele powiedzieli „The Epoch Times”, że Fang został zatrzymany.

Chen Qiushi

Chen Qiushi, 34-letni prawnik ze wschodnich Chin, który stał się dziennikarzem obywatelskim, przybył do Wuhan 24 stycznia, dzień po tym, jak miasto zostało zamknięte. Uzbrojony w smartfon powiedział, że chce dokumentować sytuację mieszkańców miasta.

„Co z ciebie za dziennikarz, jeśli boisz się pójść na linię frontu?” – powiedział w swoim pierwszym filmie z Wuhan, który nagrał przy użycia kijka do selfie na dworcu kolejowym, na którym właśnie wysiadł.

W zaledwie dwa tygodnie opublikował ponad 100 wpisów na swoich kontach YouTube i Twitter – obydwie platformy są zakazane w Chinach – które osiągnęły miliony wyświetleń. Nagrał wywiady z mieszkańcami, którzy stracili najbliższych, pacjentów leżących na tymczasowych łóżkach w korytarzach szpitalnych oraz jak twierdził Chen, ciało pozostawione pod przykryciem poza oddziałem ratunkowym.

W jednym ze szpitali kobieta w masce ochronnej podtrzymywała siedzącego na wózku inwalidzkim członka rodziny, którego głowa opadała w dół.

„Co jest z nim nie tak?” – zapytał kobietę Chen.

„Właśnie zmarł” – odpowiedziała.

Praca dziennikarska odcisnęła na nim piętno.

„Boję się. Przede mną jest wirus. Za mną jest potężny chiński aparat administracyjny” – powiedział w poruszającym wideo, które nagrał ze swojego pokoju hotelowego 30 stycznia.

Chen powiedział, że władze, próbując go odnaleźć, nękały jego rodziców mieszkających we wschodnich Chinach. Potem powiedział przez łzy: „Nie boję się śmierci. Dlaczego miałbym się ciebie bać, partio komunistyczna?”.

7 lutego matka Chena, w nagraniu udostępnionym na jego koncie na Twitterze, powiedziała, że syn dzień wcześniej zaginął.

Xu Xiaodong, przyjaciel Chena, znany zawodnik mieszanych sztuk walki, powiedział potem w nagraniu na YouTubie, że Chen został poddany przymusowej kwarantannie, przy czym nie wykazywał jednak żadnych objawów choroby.

Li Zehua

Li Zehua, były prezenter chińskiego państwowego nadawcy CCTV, był trzecim blogerem, który został aresztowany w epicentrum epidemii – Wuhan.

„Nie chcę zamykać oczu ani uszu. […] Robię to, by więcej młodych ludzi jak ja miało odwagę się przeciwstawić” – powiedział 25-letni Li w poruszającej przemowie transmitowanej na żywo na YouTubie, zanim policja weszła do jego pokoju hotelowego i najprawdopodobniej go zatrzymała.

Li przybył koleją do Wuhan sam 12 lutego, tropem Chena Qiushi i Fang Bina, aresztowanych przez policję. Jak powiedział w swoim pierwszym wideo na YouTubie, „nie przez przypadek” pierwszy hotel, w którym się zameldował, znajdował się tuż obok miejsca, w którym zatrzymał się Chen.

W ciągu dwóch tygodni, zanim złapała go policja, odwiedził dzielnicę mieszkaniową Baibuting, gdzie wiele osób zaraziło się na wielkim bankiecie, przeprowadził wywiad z pracownikiem domu pogrzebowego i udał się na dworzec kolejowy, gdzie przebywało wielu pracowników migrujących.

Kiedy wracał z miejscowego laboratorium wirusologicznego, zdał sobie sprawę, że jest ścigany.

„Jadę naprawdę szybko. […] Proszę, pomóżcie mi” – powiedział przez maskę, z trudem łapiąc oddech.

Kilka godzin później nieumundurowani policjanci zapukali do jego drzwi w hotelu.

Początkowo nie wpuścił ich do środka. Włączył kamerę i zaczął mówić, nawiązując do studenckich protestów prodemokratycznych na placu Tiananmen w 1989 roku, które zamieniły się w rzeź, po tym jak Pekin wysłał czołgi i uzbrojonych żołnierzy. Li ubolewał nad tym, że młodzi Chińczycy nie znają najnowszej historii, a protesty są tematem ściśle cenzurowanym w Chinach.

„Czuję, że najprawdopodobniej mnie zabiorą i poddadzą kwarantannie. Ale chcę, by jedno było jasne: Nie wstydzę się spojrzeć sobie w oczy ani moim rodzicom, Chińskiemu Uniwersytetowi Komunikacji, który ukończyłem […] ani temu krajowi” – powiedział na chwilę przed otworzeniem drzwi i wpuszczeniem policji. Funkcjonariusze skonfiskowali jego telefon i laptopa oraz odcięli sygnał.

Ren Zhiqiang podczas prestiżowego forum ekonomicznego, ang. 2006 High-End Economic Forum, w Luxehills International Club, Chengdu w prowincji Syczuan, Chiny, 7.01.2006 r.<br/>(China Photos / Getty Images)

Ren Zhiqiang podczas prestiżowego forum ekonomicznego, ang. 2006 High-End Economic Forum, w Luxehills International Club, Chengdu w prowincji Syczuan, Chiny, 7.01.2006 r.
(China Photos / Getty Images)

Biznesmen

Ren Zhiqiang

Nazywany przez chińskie media „armatą” ze względu na swój zaciekły i bezkompromisowy krytycyzm, 69-letni potentat chińskiego rynku nieruchomości Ren Zhiqiang zaginął kilka dni po tym, jak wycelował w reżim w Pekinie.

W zjadliwym artykule opublikowanym na początku marca skrytykował władze za reakcję na epidemię, a także za cenzurowanie informacji w internecie.

„Epidemia zapalenia płuc z Wuhan potwierdziła jeden fakt: Kiedy wszystkie media ‘stoją po stronie partii’, to ludzie są pozostawieni samym sobie” – napisał.

„Bez mediów, które reprezentowałyby interesy ludzi i mówiły o prawdzie, ludzie mogą zostać skrzywdzeni zarówno przez wirusa, jak i ciężko chory system”.

Ren krytykował Komunistyczną Partię Chin za to, że przechwalała się swoimi osiągnięciami podczas lutowej telekonferencji z udziałem głównych przywódców.

„Prawda, jaka wyszła na jaw podczas tej epidemii, jest taka, że partia chroni jedynie swoje interesy” – powiedział.

„Nie było dochodzenia w sprawie przyczyn wybuchu epidemii, nikt nie zastanowił się nad sytuacją ani nie wziął na siebie odpowiedzialności. Zamiast tego mamy próby przykrycia prawdy najróżniejszymi wielkimi dokonaniami”.

12 marca Ren przestał odbierać telefon.

Nie jest on jedynym ukaranym za krytykę reakcji władzy na epidemię. Xu Zhangrun, profesor prawa na prestiżowym Uniwersytecie Tsinghua, został umieszczony w areszcie domowym po opublikowaniu na początku lutego artykułu zatytułowanego „Wściekli ludzie już dłużej się nie boją”, w którym potępił hipokryzję reżimu.

„To prawda, że obecny poziom gniewu ludu za reakcję władzy na epidemię jest niemalże wulkaniczny; ludzie tak wściekli mogą w ostateczności porzucić strach” – napisał.

Artykuł został opublikowany w wydaniu specjalnym „The Epoch Times” o wirusie KPCh.

Obserwuj Cathy na Twitterze: @CathyHe_ET

Obserwuj Evę na Twitterze: @EvaSailEast

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2020-03-28, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/silenced-stories-of-citizens-suppressed-for-speaking-the-truth-about-the-ccp-virus_3281860.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję