Szef MON: Tarcza Wschód to plan wieloletni na lata 2024-2028

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Systemy wykrywania i ostrzegania, wysunięte bazy, węzły logistyczne, umocnienia i systemy antydronowe – to elementy programu Tarcza Wschód, którego założenia zostały przedstawione w poniedziałek przez kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej i Sztabu Generalnego. W prezentacji uczestniczyli szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, wiceszef MON Cezary Tomczyk oraz szef SG Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła. Program ma zostać zrealizowany do 2028 roku i kosztować ok. 10 mld zł.
Z kolei naukowcy uważają, że przyroda w regionie przygranicznym może być naturalnym sojusznikiem w tworzeniu tych zabezpieczeń.

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że Tarcza Wschód jest planem wieloletnim na lata 2024-2028. Wskazał, że program ma być działaniem o charakterze militarnym i ma uzupełniać wzmocnienie zapory na granicy z Białorusią.

Program Tarcza Wschód, na który rząd zapowiedział przeznaczenie 10 mld zł, zakłada m.in. budowę umocnień i zapór wzdłuż wschodniej granicy.

Kosiniak-Kamysz przekazał, że działania w ramach Tarczy Wschód będą angażować społeczność lokalną i podmioty gospodarcze. Zwrócił uwagę, że przez wiele lat osoby mieszkające przy granicy polsko-białoruskiej i polsko-rosyjskiej żyły z wymiany gospodarczej, która stała się jednak niemożliwa. Podkreślił, że teraz przedsiębiorstwa i mieszkańcy okolicznych terenów będą żyli „z bezpieczeństwa granicy”.

Dodał, że w program Tarcza Wschód będą również zaangażowane Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, resorty infrastruktury oraz rozwoju, a także inne podmioty i wspólnoty samorządowe. Z kolei Cezary Tomczyk wskazał, że przedstawiciele tych instytucji będą współpracowali w ramach zespołu międzyresortowego, który będzie koordynował prace.

MON ma mieć najistotniejszą rolę w tym zespole, MSWiA będzie odpowiadać za ochronę ludności i kwestie związane bezpośrednio z bezpieczeństwem granicy. MAP zajmie się koordynacją spółek zbrojeniowych zaangażowanych w projekt, MKiŚ – sprawami środowiskowymi. Ministerstwo Infrastruktury ma natomiast odpowiadać za kwestie utrzymania dróg, a także innej infrastruktury transportowej w regionie objętym pracami.

„Mamy do zabezpieczenia ok. 700 km granicy, w tym 400 km z Białorusią […]. Chcemy, żeby ten projekt był realizowany niezwłocznie, zacznie się jeszcze w tym roku […] chcemy, żeby ten projekt zakończył się do 2028 roku, szacowany koszt to ok. 10 mld zł” – powiedział Tomczyk.

„Strategia i działania, które podejmujemy mają na celu obronę i ochronę każdego centymetra obszaru RP” – zaznaczył wicepremier Kosiniak-Kamysz. Zwrócił też uwagę na rosnący napór imigrantów na polską granicę.

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz (po lewej), wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (drugi po prawej) i szef SGWP gen. Wiesław Kukuła podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz (po lewej), wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (drugi po prawej) i szef SGWP gen. Wiesław Kukuła podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Przypomniał, że zapora na granicy polsko-białoruskiej będzie wzmacniana. „To jest działanie odrębne od Tarczy Wschód. Tarcza Wschód ma być działaniem o charakterze militarnym, ale jedno z drugim ma się uzupełniać” – powiedział.

Fortyfikacje, zapory, systemy monitorowania

Aby zapewnić bezpieczeństwo polskim siłom zbrojnym, konieczny jest wieloletni plan infrastrukturalny, w którego skład wchodzą i fortyfikacje, różnego rodzaju zapory, ale też najnowocześniejsze systemy monitorowania przestrzeni powietrznej na każdej wysokości – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Jak podkreślił, wśród zadań programu są utrudnianie przemieszczania się wojsk przeciwnika, ułatwianie przemieszczania się wojsk własnych, ochrona ludności i zapewnienie najwyższego bezpieczeństwa tym, którzy chronią, czyli polskim siłom zbrojnym.

Zaznaczył, że aby to się udało, potrzebny jest wieloletni plan infrastrukturalny, w którego skład wchodzą „i fortyfikacje, rożnego rodzaju zapory, ale też najnowocześniejsze systemy monitorowania przestrzeni powietrznej w każdym parametrze, na każdej wysokości”. Wymienił w tym kontekście system rozpoznawczy Barbara – aerostaty za ok. 1 mld dolarów oraz komponent satelitarny, a także najnowocześniejsze systemy dronowe i antydronowe.

Szef MON podkreślił, że program ma „połączyć wszystkie środowiska polityczne”. Wyraził przekonanie, że Polacy – niezależnie od dzielących ich różnic – są w stanie się zjednoczyć w obliczu zagrożeń.

Zdolności przeciwzaskoczeniowe

Szef SGWP gen. Wiesław Kukuła zaznaczył, że całość przedsięwzięć będzie kierowana z poziomu Sztabu Generalnego, a jeden z jego zastępców będzie za to odpowiedzialny. „Wybraliśmy właśnie dowodzenie z tego poziomu, z uwagi na niezwykle istotną konieczność synchronizacji tego, co robimy, z planami sojuszniczej obrony i z naszymi narodowymi planami obrony” – powiedział.

Wskazał również, jakie będą kluczowe elementy Tarczy Wschód. Po pierwsze, jak mówił, chodzi o tzw. zdolności przeciwzaskoczeniowe, czyli wszelkiego rodzaju narzędzia umożliwiające wojsku jak najwcześniejsze wykrycie i śledzenie zagrożeń. Chodzi tu m.in. o budowę różnego rodzaju stacji nasłuchowych, które będą częścią szerszego systemu rozpoznania, zbierającego dane m.in. satelitarne i radarowe oraz dane zbierane przez drony rozpoznawcze.

Inny element zdolności przeciwzaskoczeniowych to utworzenie wysuniętych baz logistycznych – „co najmniej ośmiu” oraz węzłów logistycznych, z których w razie zagrożenia szybko będą mogły skorzystać przerzucone z innych regionów wojska. Ponadto w planach jest budowa systemu ukryć i bunkrów, przeznaczonych dla wojska i cywilów, a także miejsc, w których będzie można bezpiecznie składować gotową do użycia amunicję czy sprzęt bojowy. Ważnym aspektem mają być także systemy antydronowe, zabezpieczające przed wlatywaniem wrogich bezzałogowców nad Polskę.

Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (po lewej) i szef SGWP gen. Wiesław Kukuła podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (po lewej) i szef SGWP gen. Wiesław Kukuła podczas prezentacji Narodowego Planu Obrony i Odstraszania „Tarcza Wschód”, siedziba Sztabu Generalnego w Warszawie, 27.05.2024 r. (Marcin Obara / PAP)

Kolejny element to – jak mówił szef Sztabu Generalnego – przygotowanie optymalnych warunków dla mobilności wojska. Podkreślał, że w razie agresji kluczowa jest tzw. obrona manewrowa, wymagająca szybkiego przemieszczania się wojsk, nie zaś statyczna obrona wyznaczonych linii umocnień. Do tego potrzebne są m.in. przygotowane przeprawy drogowe przez przeszkody wodne lub dostosowanie konkretnych odcinków dróg do obciążeń, z jakimi wiążą się ruchy wojsk.

Przyroda może być naturalnym sojusznikiem

Przyroda, w tym obszary cenne przyrodniczo, mogą być naturalnym sojusznikiem w związku z zapowiedzią przez rząd tworzenia na wschodniej granicy Polski różnych zabezpieczeń pod nazwą Tarcza Wschód – uważają naukowcy z Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN.

W poniedziałek komitet przyjął stanowisko kierowane do premiera Donalda Tuska i zadeklarował chęć współpracy nad rozwiązaniami, które będą dotyczyły kwestii środowiskowych Tarczy Wschód, nad – jak to nazwali naukowcy – tzw. „planem odpowiedniego zarządzania środowiskiem w strefie granicznej”, w tym obszarami cennymi przyrodniczo, w trakcie prac nad Tarczą.

„Chcemy zwrócić uwagę, że odpowiednie zarządzanie środowiskiem przyrodniczym w rejonach przygranicznych niesie duży potencjał istotnego zabezpieczenia granicy państwa i zredukowania zagrożenia ze strony agresji o charakterze militarnym, przy jednoczesnym zachowaniu, a nawet wzmocnieniu walorów środowiskowych i przyrodniczych tych terenów” – napisali naukowcy w stanowisku, które podpisał przewodniczący KBŚiE PAN prof. Rafał Kowalczyk z IBS PAN w Białowieży.

Naukowcy podkreślili, że np. działania na rzecz podnoszenia poziomu wód gruntowych, poszerzanie rozlewisk rzek, odtwarzanie mokradeł, zalesianie, mogą być istotną barierą na wypadek agresji militarnej. Dodano, że np. odpowiednie, bazujące na wiedzy z ochrony przyrody i obronności zarządzanie takimi obiektami, jak obiekt światowego dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska, „może przynieść podwójną korzyść”. Ocenili, że podniesie to bezpieczeństwo i pomoże w realizacji międzynarodowych zobowiązań Polski w zakresie ochrony bioróżnorodności w związku z takim obiektem, jak Puszcza Białowieska. Wymienili np. wyłączenie z gospodarki leśnej części obszarów leśnych.

„Uwzględnienie aspektów przyrodniczych istotnie zmniejszy również koszt planowanych działań, a może nawet pomóc w pozyskaniu środków na realizację niektórych z nich z funduszy unijnych przeznaczonych na ochronę przyrody i klimatu” – napisali w stanowisku naukowcy z PAN. Zaproponowali także rządowi rozważenie rozwiązań, które łagodziłyby przyrodnicze skutki tej infrastruktury na granicy, która już jest zbudowana (np. stalowa zapora na 186 km granicy z Białorusią – przyp. PAP).

Dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży dr hab. prof. IBS PAN Michał Żmihorski napisał w mediach społecznościowych, że aby zapowiadana Tarcza Wschód była faktycznym zabezpieczeniem granicy, musi wykorzystywać ukształtowanie środowiska, jego naturalną zmienność, trzeba też wykorzystać tę sytuację np. do odtwarzania lasów i terenów podmokłych.

„Podejście czysto inżynieryjne, ignorujące uwarunkowania naturalne, będzie – dosłownie i w przenośni – topieniem pieniędzy w błocie. Niestety już słyszymy w doniesieniach medialnych o pomysłach pogłębiania rowów melioracyjnych – właśnie takich działań należy unikać, by uwilgotnienie lasów i terenów nieleśnych w tym rejonie było wysokie i utrzymywało się możliwie długo, również w czasie lata” – zauważył Żmihorski. Dodał, że właśnie bagna, miejsca gdzie jest dużo martwego drewna, trzcinowiska – jak to określił – „mogą być lepszym zabezpieczeniem niż konstrukcje inżynieryjne i betonowe przeszkody”.

Źródło: PAP, w tym relacje Wiktorii Nicałek, Mikołaja Małeckiego oraz Izabeli Próchnickiej.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję