Ruch prodemokratyczny w Hongkongu zmienił taktykę i zamiast jednej dużej demonstracji, jak to było w poprzednich tygodniach, zorganizował w niedzielę akcje w kilku dzielnicach, w tym w centrach handlowych. Doszło do zatrzymań, ale generalnie protesty były pokojowe.
Młodych demonstrantów z zamaskowanymi twarzami często wspierali podczas protestów w centrach handlowych zwykli klienci, którzy przyszli tam zjeść niedzielny obiad – informuje agencja Reutera.
Manifestanci wznosili okrzyki „Wolny Hongkong”. Podczas jednego z incydentów na zewnątrz centrum handlowego grupa 50 niezamaskowanych osób stanęła naprzeciwko oddziałów prewencji, skandując: „Policyjna mafia Hongkongu”. Gdy siły bezpieczeństwa odjechały, zebrani wiwatowali i bili brawo.
Uczestnicy niedzielnych akcji mówili agencji AP, że dostosowują protesty do warunków. „Nie ma możliwości, żeby na ulice znów wyciągnąć sto tysięcy ludzi” – mówił jeden z protestujących. Dodał, że demonstrowanie w małych, rozproszonych grupach skomplikuje działania policji.
Demonstranci zarzucają hongkońskiej policji nadmierne użycie siły podczas dotychczasowych protestów. Policja w Hongkongu, kiedyś uważana za „najlepszą w Azji”, teraz straciła zaufanie i szacunek wielu Hongkończyków – wskazuje Reuters.
„Funkcjonariusze policji używali minimum niezbędnej siły, aby rozproszyć protestujących, w tym stosowali gaz łzawiący. Ostrzegamy uczestników zamieszek, aby natychmiast zaprzestali nielegalnych działań” – zakomunikowała policja w niedzielnym oświadczeniu.
Trwające od czerwca demonstracje pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Szefowa władz Hongkongu Carrie Lam obiecała niedawno, że wycofa kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który wywołał protesty, ale nie przychyliła się do żadnego z pozostałych postulatów manifestantów. Żądają oni m.in. niezależnego śledztwa w sprawie działań rządu i policji oraz demokratycznych wyborów władz regionu.
Najnowszą eskalację protestów i przemocy wywołał zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji. 4 i 5 października po ogłoszeniu tego zakazu grupy radykalnych demonstrantów niszczyły i podpalały stacje metra, oddziały banków i sklepy. 6 października w pokojowym marszu protestacyjnym uczestniczyły dziesiątki tysięcy osób, a po interwencji policji doszło do kolejnych starć.
Źródło: PAP.