7 lutego prezydent USA Joe Biden w programie „Face the Nation” wyemitowanym przez telewizję CBS powiedział, że między Chinami a Stanami Zjednoczonymi będzie „ekstremalna rywalizacja”. Jednak zaznaczył, że ich stosunki nie muszą być oparte na konflikcie. Zapowiedział, że on i jego administracja zamierzają w inny sposób podejść do relacji z Państwem Środka niż były prezydent Donald Trump. Z kolei chiński dyplomata Yang Jiechi ostrzegł USA przed przekroczeniem „czerwonej linii” Pekinu.
Relacja z przywódcą ChRL
Podczas wywiadu Joe Biden przyznał, że od czasu objęcia prezydentury 20 stycznia nie rozmawiał jeszcze z przywódcą Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem, ponieważ nie było ku temu okazji, ale zaznaczył, że wcześniej wielokrotnie zdarzyło im się spotkać.
„Mówią mi, że prawdopodobnie spędziłem więcej czasu z Xi Jinpingiem niż jakikolwiek inny światowy przywódca, bo spędziłem z nim na spotkaniach 24-25 godzin, kiedy byłem wiceprezydentem. Całkiem dobrze go znam” – powiedział Biden.
W jego opinii Xi jest „bardzo inteligentny i bardzo twardy” i jak zauważył, nie ma w sobie nic z demokraty.
„Zawsze mu mówiłem, że nie musi być między nami konfliktu, ale będzie ekstremalna rywalizacja. I nie będę robił tego w sposób, który on zna. A to dlatego, że on również wysyła sygnały. Nie zrobię tego w sposób, w który robił to Trump. Będziemy skupiać się na międzynarodowych zasadach” – wyjaśnił Joe Biden.
„Czerwona linia” reżimu
Yang Jiechi, czołowy chiński dyplomata, w przemówieniu wygłoszonym 1 lutego podczas wirtualnego wydarzenia, które zorganizował Narodowy Komitet ds. Relacji Amerykańsko-Chińskich (ang. National Committee on US-China Relations) ostrzegł administrację Bidena, by nie przekraczała „czerwonej linii” Pekinu.
„Stany Zjednoczone powinny zaprzestać ingerencji w sprawy Hongkongu, Tybetu i Xinjiangu” – stwierdził Yang, nazywając kwestie dotyczące trzech regionów Chin „sprawami wewnętrznymi”.
Jak tłumaczył: „Stanowią [one] czerwoną linię, której nie wolno przekraczać. Każde [takie] naruszenie zagroziłoby stosunkom Chiny–USA oraz interesom Stanów Zjednoczonych”.
Podkreślił też, że Stany Zjednoczone powinny „ściśle przestrzegać zasady ‘jednych Chin’” w odniesieniu do Tajwanu, który Pekin uważa za część swojego terytorium.
Administracja Trumpa zmierzyła się z chińskim reżimem, zarzucając mu łamanie praw człowieka w odniesieniu do m.in. zwolenników Falun Gong, Hongkończyków, mniejszości muzułmańskich, Tybetańczyków i Ujgurów. Nałożyła ograniczenia wizowe i sankcje na urzędników Komunistycznej Partii Chin (KPCh) odpowiedzialnych za te nadużycia.
Były sekretarz stanu USA Mike Pompeo określił w zeszłym miesiącu prowadzone przez KPCh prześladowania Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich jako ludobójstwo i „zbrodnie przeciwko ludzkości”.
Yang Jiechi wezwał administrację Bidena do „przywrócenia” relacjom chińsko-amerykańskim „przewidywalnej i konstruktywnej ścieżki rozwoju”.
Jego zdaniem oba kraje mogłyby współpracować np. w zakresie kontroli narkotyków i cyberbezbeczeństwa.
4 lutego Joe Biden przemawiał po raz pierwszy na temat polityki zagranicznej USA. Stwierdził wówczas m.in., że: „Amerykańskie przywództwo musi stawić czoła temu nowemu momentowi rozwijającego się autorytaryzmu, włącznie z rosnącymi ambicjami Chin do rywalizowania ze Stanami Zjednoczonymi oraz determinacji Rosji, by zniszczyć i zakłócić naszą demokrację”.
Jak wymieniał, Stany Zjednoczone m.in. „stawią czoła nadużyciom gospodarczym ze strony Chin”, będą „przeciwdziałać ich agresywnej, represyjnej działalności”, a także będą „odpierać atak Chin na prawa człowieka, własność intelektualną i światowy ład”.
Jednocześnie Biden oświadczył, że Stany Zjednoczone są „gotowe do współpracy z Pekinem, jeśli będzie to leżało w interesie Ameryki”.
W artykule wykorzystano relacje Franka Fanga, Bowena Xiao i PAP.