To była bardzo szybka akcja. Od tego, że jesteśmy bezpieczni, do ewakuacji za 40 min – tak o sytuacji w związku z szalejącymi w Grecji pożarami opowiedział polski turysta przebywający na Rodos.
Pan Marcin spędzał urlop w Kiotari i ma wrócić do Polski w poniedziałek.
Gdy przyjechał na miejsce w ubiegły poniedziałek, było spokojnie, natomiast później zaczęły się pojawiać informacje o pożarach w głębi wyspy, w jej centralnej części.
„Ale mieliśmy informację, że kurorty nadmorskie są bezpieczne, nie są w żaden sposób zagrożone. Nie zakładaliśmy, że w takim tempie ten pożar się rozprzestrzeni” – zaznaczył turysta.
Wszystko zaczęło się w piątek. „Gdy spojrzeliśmy w niebo, to najpierw myśleliśmy, że po prostu się zachmurzyło. Jednak okazało się, że to był dym, a wiatr zaczął nawiewać popiół. Wtedy dostaliśmy informację od touroperatora, żeby się nie przejmować, że zmienił się kierunek wiatru i dlatego nawiewa ten popiół” – dodał.
„Sobotni poranek był jeszcze względnie spokojny, ale już w porze lunchu widzieliśmy bardzo dużo dymu zza wzgórz. O 13.42 czasu lokalnego (w Polsce 12.42) dostałem alert, że zarządzono ewakuację. Natomiast hotel jeszcze wtedy nie zarządził ewakuacji i kazał nam czekać” – przekazał pan Marcin.
Sąsiednie hotele zaczęły ewakuować ludzi na plaże, natomiast on nadal był w swoim hotelu, który ewakuacji nie zarządził. „Wtedy zobaczyliśmy, że zza wzgórz wychodzi ogień. Ludzie robili zdjęcia, niektórzy chcieli zamawiać taksówki, ale już wtedy nic tu nie dojeżdżało” – wyjaśnił.
„Dostaliśmy informację w hotelu, że rekomendują, żeby iść na plaże, bo tam jest bezpiecznie. Później zarządzono bezwzględną ewakuację” – powiedział.
Na plaży ewakuowani turyści spędzili 15 min. „Schroniliśmy się w budynku ze sprzętem do nurkowania i zaraz zaczęły podpływać motorówki, do których nas skierowano” – opowiedział pan Marcin.
„Pierwszy plan był taki, że odpłyniemy na jakiś czas, poczekamy, jak to się uspokoi, i potem tu wrócimy. Dlatego część ludzi zdecydowała się zostawić bagaże” – dodał.
Z motorówki pan Marcin trafił na większą motorówkę, a później na statek wycieczkowy.
Polski turysta rozmawiał z panią kapitan tego statku, która opowiedziała, że mieli na pokładzie 260 osób wycieczki, ale zostali zobowiązani przez rząd do wysadzenia tych ludzi w bezpiecznym miejscu i pomocy w ewakuacji.
„Na początku dryfowaliśmy przy brzegu. Patrzyliśmy na brzeg, a tam ogień już zajmował tereny hotelu. Po dwóch godzinach podjęto decyzję o przetransportowaniu nas do miejscowości Kalatos – bliżej miasta Rodos. Natomiast już w okolicy tej miejscowości powiedziano nam, że zgodnie z poleceniem rządu zostaniemy przewieziemy do Rodos z uwagi na to, że kolejne miejscowości są zajmowane przez ogień” – powiedział.
w okolicy 23 czasu lokalnego pan Marcin wraz z innymi ewakuowanymi turystami dotarł do miasta Rodos. „Na brzegu czekały autokary i służby porządkowe. Dostaliśmy wodę i jakieś przekąski i zawieziono nas do hotelu Rodos Palace” – przekazał.
Podkreślił, że wszystkie hotele w mieście są totalnie zapełnione. Nigdzie nie ma miejsc.
„Wszystkie sale konferencyjne w hotelu pełne ewakuowanych turystów. Śpimy na podłodze. Dostarczana jest żywność, mamy dostęp do toalet” – powiedział.
Pan Marcin jutro po południu, zgodnie z planem, ma wracać do Polski. „Z tego co wiemy, lotnisko pracuje” – dodał.
„Od touroperatora wiemy, że mamy się stosować do poleceń lokalnych i że lot nie został zmieniony” – przekazał.
Szalejący od kilku dni na greckiej wyspie Rodos pożar lasów zmusił w sobotę do ewakuacji tysiące ludzi, w tym wielu turystów – poinformowały władze greckie.
Statkami straży przybrzeżnej i prywatnymi łodziami ewakuowano już co najmniej 2 tysiące osób z plaż w pobliżu Kiotari i Lardos w południowo-wschodniej części wyspy – powiedział rzecznik straży przybrzeżnej.
Grecka telewizja pokazała tłumy turystów idących z bagażami drogą w ramach akcji ewakuacyjnej, a w tle widać gęsty dym.
Według mediów żywioł zmusił już do ucieczki nawet 8 tysięcy osób.
Strażacy, wspierani przez samoloty gaśnicze i posiłki ze Słowacji, walczyli w sobotę z nowymi ogniskami pożaru, które były podsycane przez silny wiatr i upał.
Greckie władze ostrzegają przed bardzo wysokim ryzykiem pojawienia się w niedzielę kolejnych pożarów na Rodos i w innych rejonach Grecji; w kraju oczekuje się upałów sięgających 45 st. Celsjusza.
Meteorolodzy ostrzegają, że obecne upały utrzymają się w Grecji do końca miesiąca.
Autorka: Marta Stańczyk, PAP.