Nieprzenikniony fenomen reinkarnacji. Wiedzą, kim byli kiedyś, zanim przyszli na świat w tym życiu – obdarzeni pamięcią poprzednich wcieleń

Fenomen reinkarnacji pozostaje zjawiskiem nieuchwytnym dla nauki. Mimo tego istnieją naukowcy, którzy decydują się badać wspomnienia osób, twierdzących, że pamiętają urywki ze swoich poprzednich wcieleń. Tak jak pewna kobieta, która bardzo boi się burzy. Gdy tropi źródło swego lęku, odkrywa wspomnienie, które niektórzy mogliby uznać za pochodzące „sprzed tego życia”. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/publicdomainpictures-14/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=164025">PublicDomainPictures</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=164025">Pixabay</a>)

Fenomen reinkarnacji pozostaje zjawiskiem nieuchwytnym dla nauki. Mimo tego istnieją naukowcy, którzy decydują się badać wspomnienia osób, twierdzących, że pamiętają urywki ze swoich poprzednich wcieleń. Tak jak pewna kobieta, która bardzo boi się burzy. Gdy tropi źródło swego lęku, odkrywa wspomnienie, które niektórzy mogliby uznać za pochodzące „sprzed tego życia”. Zdjęcie ilustracyjne (PublicDomainPictures / Pixabay)

Twierdzą, że pamiętają siebie z poprzedniego wcielenia. Najczęściej okruchy z przeszłości przypominają się małym dzieciom. Zdarza się, że i osoby w innym wieku doświadczają tych niezwykłych wspomnień. Temat frapował naukowców już od dawna. Zajmował się nim m.in. nieżyjący już dr Ian Stevenson, który szukał tego typu historii głównie w Azji i Afryce. Obecnie temat bada prof. Jim Tucker z Uniwersytetu Wirginii, który zbiera dane o tym zjawisku i próbuje weryfikować te opowieści. „Wydaje się, że istnieje coś więcej niż tylko świat fizyczny […] że istnieje oddzielny element świadomości […] Nie widzę powodu, dla którego świadomość miałaby być całkowicie zależna od życia mózgu” – ocenia.

Weryfikacja

Tucker zainteresował się historiami, które pochodziły z Zachodu, szczególnie ze Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem w Ameryce istnieje więcej możliwości sprawdzenia podawanych faktów niż np. w Azji. Ponadto przeprowadzanie badań w Ameryce pozwala na wybicie argumentu, że to kulturowa wiara w reinkarnację sprawia, iż dzieci fantazjują o poprzednich wcieleniach. I jak dodaje, większość amerykańskich przypadków ma miejsce w rodzinach, które nie wierzyły wcześniej w reinkarnację.

Badacz podaje, że sporo dzieci wspomina traumatyczną śmierć lub doświadczenia z poprzednich żyć. Czasami mają nawet znamiona, które zdają się pasować do ran z poprzednich wcieleń.

Zajmował się m.in. Cameronem Macauleyem, o którym powstał film dokumentalny pt. „Chłopiec, który żył już kiedyś”.

Słyszeć a wierzyć

„Ty mamo jesteś moją nową mamą, a ja tęsknię też do mojej starej mamy!” – powiedział trzyletni chłopczyk z Polski. Spytany o to, gdzie ona jest, odpowiedział, że w ziemi, zabita przez złych żołnierzy.

„Jak byłem w niebie, to ciebie sobie wybrałem i przyszedłem do twojego brzuszka, o tutaj” – położył dłoń na brzuchu kobiety. To jedna z setek historii o reinkarnacji gromadzonych w archiwum Fundacji Nautilus.

Niektórzy rodzice nie zwracają uwagi na tego typu słowa, uznają je za dziecinne „wymyślanki”. Inni zaczynają się temu przyglądać, gdy dziecko uporczywie powtarza te same treści, których nie mogło nigdzie usłyszeć.

Pan Piotr przysłał do Fundacji Nautilus historię, która wydarzyła się w połowie lat 70. XX w. Porządkował strych po zmarłym dziadku, który był sędzią i posiadał zbiór „dzieł prawniczych zarówno po rosyjsku, jak i po polsku”. Żaden antykwariat nie był zainteresowany zakupem książek, nawet skup makulatury ich nie przyjął. Postanowił je spalić w ogrodzie.

Gdy zaczęły przewracać się kartki rosyjskiej książki, jego okołoczteroletni syn nagle powiedział: „Znam tę książkę… i tamtą też, i tamtą… Znam je wszystkie, czytałem je ciągle, gdy byłem duży”.

Na pytanie ojca, kiedy to było, odpowiedział, że bardzo dawno temu. Zaciekawiony mężczyzna sprawdził, czy wie, o czym one są.

Chłopiec odparł, że o różnych rzeczach, „o tym, czego nie wolno robić, o tym, co ktoś dostanie, jak robi brzydkie rzeczy i jak robi coś, czego się nie powinno robić, bo dobrzy ludzie tego nie robią”.

Dodał, że są napisane w innym języku, niż oni rozmawiają, i po chwili powiedział: „Ja gawarił pa ruski”.

Pewien czteroletni chłopczyk twierdził, że zna książki, które tata postanowił spalić. Powiedział, że czytał je po rosyjsku „jak był duży”. Jego charakter zdawał się pasować do dziadka, który był sędzią i miał zbiór książek prawniczych po rosyjsku. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/stocksnap-894430/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=2603859">StockSnap</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=2603859">Pixabay</a>)

Pewien czteroletni chłopczyk twierdził, że zna książki, które tata postanowił spalić. Powiedział, że czytał je po rosyjsku „jak był duży”. Jego charakter zdawał się pasować do dziadka, który był sędzią i miał zbiór książek prawniczych po rosyjsku. Zdjęcie ilustracyjne (StockSnap / Pixabay)

Sytuację przerwało wołanie żony. Ponieważ chłopiec nie wracał już do tego, ojciec w ramach „eksperymentu” zaprowadził go pewnego dnia do sądu. W gmachu czterolatek ocenił: „To nie jest dobre miejsce”. Nie umiał wytłumaczyć dlaczego, ale powiedział, że go nie lubi. „Byłem tu wiele razy i nie chcę tu przychodzić”.

Jak podał jego ojciec, syn „do 6 roku życia był bardzo małomówny, podobnie jak mój dziadek, który w domu odzywał się rzadko, krótkimi zdaniami. Do tej pory jest bardzo szczupły jak on i posiada wiele dolegliwości, na które cierpiał dziadek, gdy wrócił w maju 1945 roku ze zsyłki na Ural. Jest niesamowicie sprawiedliwy, prawy i wprost do przesady przestrzega wszelkich przepisów i praw. Je bardzo mało oraz ma bardzo wiele innych cech, które miał dziadek, m.in. wielki talent malarski i architektoniczny oraz wprost obsesyjną pracowitość. Urodził się w 1973 roku, w 7 lat po jego śmierci”.

Na całym świecie pojawiają się dzieci, które twierdzą, że kiedyś umarły w katastrofie lotniczej. Najsłynniejszym przykładem jest Brytyjczyk James Leininger, który gdy miał dwa lata, wymieniał nazwy samolotów z okresu II wojny światowej oraz znał terminologię i słownictwo używane jedynie przez pilotów Royal Air Force. Mówił, że był pilotem, a jego samolot spłonął podczas walki. Podał, że nazywał się James McCready Huston.

Barbro Karlén urodziła się w 1954 roku w chrześcijańskiej rodzinie w Szwecji. Gdy rodzice mówili, by zwracała się do nich mamo i tato, odpowiadała, że wkrótce przyjdą po nią jej prawdziwi rodzice i zabiorą ją do jej prawdziwego domu.

Mniej więcej w wieku trzech lat oznajmiła im, że nie nazywa się Barbro, ale „Anne Frank”. Nie wiedzieli, że chodzi o osobę, która zginęła w niemieckiem obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen w 1945 roku, autorkę „Dziennika Anne Frank”.

Mimo że dziewczynka podawała szczegółowe fakty z poprzedniego wcielenia, rodzice myśleli, że fantazjuje, a jako że martwili się o jej stan, to poddali ją diagnozie psychiatrycznej.

Barbro śniły się koszmary, w których mężczyźni wbiegali po schodach i kopali w drzwi do znajdującej się na strychu kryjówki. Od dziecka bała się mundurowych, a żeby pozbyć się tej fobii została nawet policjantką.

Nie chciała też jeść fasoli, bo rodzina Frank jadła ją przez prawie dwa lata, żeby przetrwać. Zażywała tylko kąpieli, nie korzystała z prysznica. Anne była też w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz, gdzie ludzie ginęli w komorach gazowych, dokąd wprowadzono ich, mówiąc, że wezmą prysznic. Z tych samych przyczyn bała się obcinania włosów.

Po ukazaniu się dziennika rodzice zabrali Barbro do Amsterdamu, gdzie w miejscu kryjówki rodziny Frank powstało muzeum. Miała 10 lat, potrafiła wskazać drogę do tego domu, dostrzegła też wprowadzone zmiany w budynku, była przerażona, gdy weszli do kryjówki.

Z poprzedniego wcielenia „odziedziczyła” talent pisarski, pierwszą książkę wydała w wieku 12 lat. Jest bardzo podobna do Anne Frank. Mimo że nie wiedziała, kim jest Buddy Elias, to rozpoznała w nim kuzyna Anne Frank.

W ciele mężczyzny

W rozmowie z „The Epoch Times” pani Katarzyna mówi, że gdy miała 15 lat, w jej życiu zaczęły się dziać „różne nietypowe rzeczy”, którymi ani wcześniej się nie interesowała, ani ich nie rozumiała.

Jedną z nich było to, że czasami „na jawie, a czasami we śnie pojawiały mi się wizje siebie jako kogoś innego”. Jak tłumaczy, przeważnie, „niezależnie od tego, czy to było na jawie, czy we śnie, dokładnie wiedziałam, że ja to jestem ja, kim jestem w tym życiu, jak się nazywam. A z drugiej strony patrzyłam na siebie i miałam kompletnie inne ciało i wiedziałam, że byłam kimś tam, rozumiałam, że to jest przeszłość”.

Podkreśla, że te sytuacje były „bardzo realistyczne” i odróżniały się „od wszystkiego innego, co mi się kiedyś śniło, że to nie jest sen”.

Towarzyszyło temu silne odczuwanie tego „innego ciała, w którym jakby byłam”

Kiedyś „obudziłam się we śnie, będąc w męskim ciele. To było dla mnie zaskakujące, bo jestem przyzwyczajona do tego, że mam kobiece ciało”. Była wysokim, postawnym Indianinem, ale już z czasów bardziej współczesnych. Postać miała dżinsowe spodnie i koszulę. Mężczyzna stał nad jeziorem, była „rozgwieżdżona noc, ciemno prawie całkowicie”, pełnia, „wpatrywałam się w taflę wody i to było bardzo uspakajające”. Pani Katarzyna wyjaśnia, że gdy przebywała w tamtym ciele, poczuła, że „jest dobrym człowiekiem”, przyniosło jej to ulgę, odczuwała też harmonię i jedność z otaczającą przyrodą. Wtedy zrozumiała, że to jest szaman, który m.in. uzdrawia dusze.

„Wiedziałam, że to mi się nie śni, tylko z jakichś przyczyn mogłam świadomością powrócić do tamtego ciała. Było mi dane tego doświadczyć” – wyjaśnia.

Pani Katarzyna w wywiadzie dla „The Epoch Times” powiedziała, że nie tylko pamięta swoje poprzednie wcielenia, ale ich doświadczała, zupełnie jakby były rzeczywistością. W jednym ze „snów” była szamanem, Indianinem z Ameryki. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/photos-49983/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=176096">Photos</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=176096">Pixabay</a>)

Pani Katarzyna w wywiadzie dla „The Epoch Times” powiedziała, że nie tylko pamięta swoje poprzednie wcielenia, ale ich doświadczała, zupełnie jakby były rzeczywistością. W jednym ze „snów” była szamanem, Indianinem z Ameryki. Zdjęcie ilustracyjne (Photos / Pixabay)

Wspomina również, jak ocknęła się w ciele polskiego żołnierza z czasów mniej więcej Powstania Warszawskiego. Klęczała gdzieś w pobliżu lasu, z rękami za głową, wokół byli inni żołnierze. Byli tam też hitlerowscy żołnierze. Zdawała sobie sprawę, że zaraz zginie. Nie wiedziała, czy będąc w ciele tamtego mężczyzny, poczuje ból od przeszywającego strzału.

„Odbierałam myśli siebie jako tamtej osoby i pamiętam, że wtedy tak westchnęłam”, poczuła też cierpienie nie z powodu tego, że zaraz umrze, bo śmierć za ojczyznę, „to był zaszczyt”, ale dlatego, że „ludzie ludziom taki los mogą zgotować”. Nie mogła się pogodzić z tym, że „istnieją wojny” i ludzie zamiast „szanować drugie życie, to się zabijają”.

Odniosła wrażenie, że mimo patriotyzmu, ona jako ten mężczyzna, tak naprawdę bardziej pragnęła zostać księdzem niż żołnierzem.

Podczas innej wizji doświadczyła także bycia w ciele młodzieńca, żyjącego pod koniec XVIII w. w konkretnej, jak sprawdziła na mapie, naprawdę istniejącej francuskiej miejscowości. Jego strój i biała broń świadczyły, zdaniem rozmówczyni, o jego wysokim statusie społecznym.

Na zdjęciach satelitarnych miejscowości pani Katarzyna zauważyła, że rzeczywiście jest w tym miejscu zielony obszar. Co więcej, „będąc już tutaj w tym ciele”, weryfikując informacje, „serce mi szybciej biło”, doznała „niesamowitego odczucia jakbym znała to miejsce”.

Powrót do domu

Jak mówi, gdy po raz pierwszy poleciała do Stanów Zjednoczonych, zaskoczył ją ogromny sentyment do tego miejsca. Zwłaszcza że wyprawa tam nie była jej marzeniem, a USA postrzegała jako „betonową dżunglę”. Jednak gdy „stanęłam na tej ziemi, to poczułam, jakbym wróciła do domu. Kompletnie nie mogłam tego sobie wyjaśnić. W żadnym innym kraju, ani przed tym, ani potem, aż tak silnych wrażeń nie miałam”.

Z kolei gdy wracała, odczuwała silne emocje: „Czułam, że zaraz siądę i się rozpłaczę, że opuszczam swój dom, który tak naprawdę moim domem nie jest”.

Dopiero wtedy zrozumiała, że właśnie na tym kontynencie miała dużo wcieleń, trzy z nich pamięta.

Oprócz wspomnianego już Indianina, była też inkarnacja kobiety mieszkającej z mężem na ranczo w południowej części Stanów Zjednoczonych. Kochająca się rodzina wiodła życie w zgodzie z naturą.

„Zorientowałam się, że mam ogromny brzuch, jakiś 8-9 miesiąc ciąży. To było dla mnie tak niesamowite wrażenie”, aż zabrakło jej tchu. Według niej ktoś, kto nie był nigdy w ciąży, „nie jest w stanie sobie wyobrazić, jakie to jest uczucie mieć dziecko w brzuchu”. Pamięta, jak kładła dłonie na brzuchu i czuła ruchy dziecka, miłość do niego i świadomość, że ono niedługo się urodzi, „całą gamę emocji, których kompletnie nie byłabym w stanie sobie w żaden możliwy sposób wytłumaczyć”.

Było także wcielenie w amerykańskiej, tradycyjnej rodzinie, gdzie rodzice trzymali się klasycznego podziału ról na damskie i męskie. Ojciec podejmował wszelkie decyzje i jego zdanie było ostateczne. Było to kochające się małżeństwo, ale ich córki – jednojajowe bliźniaczki, do złudzenia podobne do siebie i rozróżnialne jedynie przez rodziców, odczuwały pewną surowość ojca i nie zawsze umiały się z nią pogodzić. Jedną z tych długowłosych sióstr blondynek, była pani Katarzyna. Wiedziały, że ojciec je kocha i chce je dobrze wychować, były posłuszne. Wspierały się wzajemnie i będąc w tamtym ciele, pani Katarzyna czuła tę „fenomenalną więź”.

Jak opowiada pani Katarzyna, siostrę bliźniaczkę spotkała w obecnym życiu. Po wyjściu z wizji dokładnie wiedziała, kto to jest.

W innym z wcieleń, które pani Katarzyna pamięta, była córką w amerykańskiej, tradycyjnej rodzinie. W tym wcieleniu miała siostrę bliźniaczkę, którą jak twierdzi, spotkała w obecnym życiu. Zdjęcie ilustracyjne (<a href="https://pixabay.com/pl/users/12019-12019/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=1620947">David Mark</a> / <a href="https://pixabay.com/pl/?utm_source=link-attribution&amp;utm_medium=referral&amp;utm_campaign=image&amp;utm_content=1620947">Pixabay</a>)

W innym z wcieleń, które pani Katarzyna pamięta, była córką w amerykańskiej, tradycyjnej rodzinie. W tym wcieleniu miała siostrę bliźniaczkę, którą jak twierdzi, spotkała w obecnym życiu. Zdjęcie ilustracyjne (David Mark / Pixabay)

„Znając tę osobę, nie miałam takich przemyśleń, że kiedyś mogłyśmy być siostrami i dopiero po tej wizji wszystko stawało się jasne jak słońce, dlaczego jest taka przedziwna więź, która nie ma szans się zbudować w parę lat”.

Rozpoznała też męża z rancza, który w tym życiu ma ciało kobiety. W tym przypadku przypomniał tę osobę ruch, jaki wykonała przy odwracaniu się. To wyjaśniło jej fakt, że od pierwszej rozmowy miała wrażenie, że znają się od dawna.

Miejsce z poprzedniego życia

Pewien mężczyzna przesłał do Fundacji Nautilus opis sytuacji, jaka przydarzyła się jego żonie, która w 2000 roku wyjechała po raz pierwszy do pracy do Niemiec.

Znajomi zabrali ją na wycieczkę do przyjaciół, mieszkających w kilkusetletniej posiadłości. Gdy przybyli na miejsce, kobieta poczuła, że zna ten dom.

Oprowadzana przez gospodarzy „dokładnie wiedziała, co znajdowało się wcześniej w pomieszczeniach”. Wiedziała, że w pokoju, w którym miała nocować, dawniej mieszkała służba, że za drzwiami jest kuchnia, a nad wejściem „znajdował się kiedyś dzwonek do przywoływania służby”. Wszystkie te rzeczy potwierdzili właściciele domu. Odniosła też wrażenie, że to ona była tam służącą, a nawet zapach tego miejsca przywoływał wspomnienia „z dawnych czasów, gdy w tym domu mieszkał ktoś inny”.

Strach przed burzą

W archiwum Fundacji znajduje się też historia pewnej kobiety, która bardzo boi się burzy i jako kilkuletnia dziewczynka opowiedziała mamie: „Miałam wtedy może z trzy latka. Uciekłam z domu w środku nocy w białej piżamce. Schroniłam się pod drzewem. Była ciepła wiosenna noc. Grzmiało niesamowicie. Siedziałam przykucnięta, zmoczona, płakałam. Trwało to wieczność”.

Myślała, że to wydarzyło się naprawdę w trakcie jej dzieciństwa, bo dziewczynka, którą pamięta, była do niej podobna, ale mama powiedziała, że nic takiego nie miało miejsca.

Znała nazwę miejscowości, nazwisko i adres dziewczynki i wiedziała, jak wygląda drzewo. Pojechała tam. Znalazła rodziców dziewczynki, która rzeczywiście miała trzy latka w 1978 roku i zaginęła podczas burzy. Nigdy jej nie odnaleziono.

„Zdjęcia tej dziewczynki i moje z dzieciństwa są identyczne. Tak samo wyglądamy” – twierdzi kobieta, która urodziła się w 1981 roku.

To jedynie kilka przykładów spośród tysięcy opowieści osób, którym dane było przypomnieć sobie fragmenty dalekiej przeszłości, jeszcze sprzed tego życia.

Kto wie, może i ktoś z nas pamięta siebie, miejsce, „coś” z poprzedniego wcielenia, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy.

Imiona niektórych bohaterów zostały zmienione.

Dziękujemy Fundacji Nautilus za udostępnienie materiałów z archiwum.

W artykule wykorzystano relację Tary MacIsaac, materiały Fundacji Nautilus, a także reincarnationresearch.com.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję