Nadzwyczajna cisza w zderzeniu z tyranią – upłynęły 23 lata od pokojowego apelu Falun Gong w Pekinie

25 kwietnia 1999 r. praktykujący Falun Gong zebrali się wokół Zhongnanhai, aby pokojowo zaapelować o prawo do wolności wyznania (dzięki uprzejmości Minghui.org)

25 kwietnia 1999 r. praktykujący Falun Gong zebrali się wokół Zhongnanhai, aby pokojowo zaapelować o prawo do wolności wyznania (dzięki uprzejmości Minghui.org)

Spokojny, milczący tłum pełen życzliwości – brzmi jak oksymoron. A jednak tak zapisał się dzień 25 kwietnia 1999 roku w pamięci tych, którzy zgromadzili się wtedy głównie wzdłuż czerwonych murów otaczających kompleks rządowy Zhongnanhai przy ulicy Fuyou, aby apelować o prawo do swobodnego praktykowania Falun Gong. Około 10 tysięcy ludzi przybyło pokojowo zaprotestować. Nie stosowali żadnych form przemocy i cierpliwie czekali na wysłuchanie. Pokojowy apel praktykujących Falun Gong w Pekinie to bezprecedensowe wydarzenie w historii Chin. W tym roku mija jego 23. rocznica, którą praktykujący na całym świecie uczczą czuwaniem pod ambasadami ChRL.

Prośba o wysłuchanie

Zhang Yong, świadek apelu, był wówczas studentem Chińskiej Akademii Nauk w Pekinie. Aresztowania praktykujących Falun Gong w mieście Tianjin całkowicie go zszokowały.

Falun Gong, znane również jako Falun Dafa, to duchowa praktyka oparta na zasadach Prawdy, Życzliwości i Cierpliwości. Po raz pierwszy została przekazana publicznie w 1992 roku i szybko upowszechniła się w całym kraju, do 1999 roku praktykowało ją od 70 do 100 milionów ludzi.

Każdego ranka w parkach w całych Chinach można było zobaczyć praktykujących, którzy wykonywali zestaw pięciu ćwiczeń medytacyjnych, charakteryzujących się płynnymi ruchami.

W czerwcu 1996 roku Ministerstwo Propagandy wydało polecenie władzom na różnych szczeblach, aby wypowiadały się negatywne o Falun Dafa.

Zdjęcie praktykujących Falun Gong wykonujących ćwiczenia w Guangzhou w Chinach, przed rozpoczęciem prześladowań w lipcu 1999 r. (<a href="https://en.minghui.org/">Minghui</a>)

Zdjęcie praktykujących Falun Gong wykonujących ćwiczenia w Guangzhou w Chinach, przed rozpoczęciem prześladowań w lipcu 1999 r. (Minghui)

Gdy książki dotyczące praktyki stały się najpoczytniejszymi w kraju, wydano zakaz ich publikowania i rozpowszechniania. Policja zaczęła rekwirować je od praktykujących i zakłócać studiowanie wykładów Mistrza Li Hongzhi.

W państwowym czasopiśmie ukazał się artykuł oczerniający Falun Gong. Zwolennicy praktyki dzwonili i pisali, prosząc o sprostowanie tekstu. Niektórzy udali się, by osobiście porozmawiać z wydawcą. Funkcjonariusze rozgonili ich, używając pałek i armatek wodnych. Aresztowano 45 osób.

Wówczas praktykujący Falun Gong poszli do urzędu gminy Tianjin, gdzie odesłano ich do Centralnego Biura Apelacyjnego Chin w Pekinie, znajdującego się obok siedziby chińskich władz.

W jednym z wywiadów Zhang Yong wspominał, że wieści o aresztowaniach zwolenników Falun Gong go zszokowały.

Zhang Yong, praktykujący Falun Dafa, wziął udział  w cichym proteście przed Centralnym Biurem Apelacyjnym w Pekinie 25 kwietnia 1999 roku. Udał się tam wraz z około tuzinem innych praktykujących, którzy również uczęszczali do Chińskiej Akademii Nauk. Dotarli na miejsce o 8 rano.

Uczestnicy pokojowego apelu skierowali do władz trzy prośby. Pragnęli, by uwolniono praktykujących, którzy zostali aresztowani w Tianjin, pozwolono zwolennikom Falun Gong na swobodne praktykowanie tej duchowej dyscypliny samodoskonalenia ciała i umysłu oraz by wydano zgodę publikację związanych z nią książek.

Zhang i koledzy, z którymi przybył, napisali też list do władz.

Kilku zebranych zostało zaproszonych na rozmowę przez ówczesnego premiera Zhu Rongji i weszło do Zhongnanhai, siedziby KPCh. List został wniesiony na teren kompleksu przez jednego z praktykujących.

Shi Caidong w 1999 roku uczył się w Chińskiej Akademii Nauk. To on był jednym z trzech delegatów, którzy tego ranka spotkali się z premierem Zhu Rongji, aby przedstawić prośby zwolenników Falun Gong.

Zhu potwierdził, że wspiera ich prawo do wolności wyznania, i zorganizował spotkanie z czterema urzędnikami, w tym z zastępcą sekretarza generalnego i dyrektorem państwowego biura ds. petycji.

Podczas spotkania urzędnicy przyjęli kilka egzemplarzy „Zhuan Falun” głównej książki z wykładami o Falun Gong i obiecali, że przekażą postulaty najwyższemu kierownictwu KPCh.

Emanacja spokoju

Ulica Fouyou zanim policja wyłączyła ją z ruchu, 25.04.1999 r. (dzięki uprzejmości Minghui.org)

Ulica Fuyou zanim policja wyłączyła ją z ruchu, 25.04.1999 r. (dzięki uprzejmości Minghui.org)

Jak relacjonuje Zhang Yong, protestujący w ciszy czekali do mniej więcej 21, kiedy to poinformowano ich, że praktykujący w Tianjin zostali zwolnieni.

„Kiedy praktykujący Falun Gong stanęli twarzą w twarz z tyranią, apelując do władz, to robili to w bardzo pokojowy i racjonalny sposób. Jest to odzwierciedleniem życzliwości, odwagi i bezinteresowności” – powiedział.

Czarne chmury

Początkowo protestujący myśleli, że jest to zwycięstwo wolności wyznania w Chinach.

Jednak pomimo pojednawczego stanowiska urzędników, jakiemu dali wyraz 25 kwietnia, reżim uznał popularność praktyki za zagrożenie.

Już trzy miesiące później rozpoczęły się trwające do dziś brutalne prześladowania zwolenników Falun Gong, które doprowadziły do śmierci tysięcy osób.

Od tamtej pory zwolennicy Falun Gong są narażeni na powszechny ostracyzm społeczny, wykluczenie, pozbawianie możliwości nauki i pracy, tortury fizyczne i psychiczne, przymusową i nad wyraz ciężką pracę w aresztach i obozach. Stali się także źródłem organów, które pobierane są pod przymusem i następnie sprzedawane osobom oczekującym na przeszczepy.

Według szacunków Centrum Informacyjnego Falun Dafa, przez ponad dwie dekady kilka milionów praktykujących zostało zatrzymanych za praktykowanie, a nieznana liczba zwolenników Falun Gong została zamordowana przy użyciu różnego rodzaju tortur.

„Dowiedzieliśmy się, że niektórzy urzędnicy państwowi wraz ze swoimi współpracownikami próbowali wykorzystać to jako sposób na rozwinięcie własnej kariery politycznej” – stwierdził Zhang.

Według niego prześladowania zostały zainicjowane, ponieważ KPCh czuła się zagrożona popularnością tej praktyki.

W ocenie Zhanga KPCh „paranoicznie boi się, że każda duża liczba osób [działających] razem może stanowić zagrożenie dla jej władzy”.

Cisza we wspomnieniach

WeiQun Hua do dziś pamięta atmosferę cichego apelu w Pekinie. Wybrała się tam z sąsiadką, obie zabrały ze sobą swoje dwuletnie wówczas dzieci.

„Staliśmy w milczeniu na poboczu drogi. Nie było nawet chodnika. Było bardzo cicho. Ludzie czytali lub medytowali” – wspominała w wywiadzie dla telewizji NTD.

„Ktoś nam powiedział, żebyśmy tu stanęły, bo w środku jest za dużo ludzi. Stanęłyśmy z naszymi dziećmi. Nasze dzieci nie zachowywały się głośno, tylko stały spokojnie” – powiedziała.

WeiQun Hua (z prawej) wyjaśnia przechodniom, że wiec ma na celu upamiętnienie pokojowego apelu i podniesienie świadomości na temat prześladowań, które wciąż mają miejsce w dzisiejszych Chinach, miejsce przed Ferry Building, San Francisco, 24.04.2021 r. (David Lam / The Epoch Times)

WeiQun Hua (z prawej) wyjaśnia przechodniom, że wiec ma na celu upamiętnienie pokojowego apelu i podniesienie świadomości na temat prześladowań, które wciąż mają miejsce w dzisiejszych Chinach, miejsce przed Ferry Building, San Francisco, 24.04.2021 r. (David Lam / The Epoch Times)

Zhang Yijie, która w tamtym czasie pracowała jako kierownik działu w Ministerstwie Handlu Zagranicznego i Współpracy Gospodarczej, 25 kwietnia 1999 roku wróciła właśnie do domu z miesięcznej podróży służbowej do Niemiec.

Było już popołudnie, pragnęła jak najszybciej skontaktować się z przyjaciółmi, z którymi codziennie studiowała wykłady Falun Gong i praktykowała ćwiczenia medytacyjne.

Do nikogo nie mogła się dodzwonić.

Wtedy mąż Zhang Yijie, który też pracował w ministerstwie, otrzymał pilny telefon od jej dyrektora.

Pamięta, że pobiegł rozmawiać do innego pokoju, a ona poczuła niepokój. Stojąc pod drzwiami, usłyszała, że grupa praktykujących Falun Gong udała się do Zhongnanhai.

„Idź na demonstrację i powiedz wszystkim pracownikom ministerstwa handlu zagranicznego biorącym udział w wydarzeniu, aby natychmiast opuścili to miejsce” – powiedział dyrektor do jej męża.

Chiński reżim zaczął później przedstawiać wydarzenie z 25 kwietnia jako prowokacyjny protest, aby usprawiedliwić kampanię prześladowań Falun Gong, która rozpoczęła się w lipcu tego samego roku – i trwa do dziś.

Jednak Zhang Yijie, która wsiadła na rower i pospiesznie podążyła w kierunku Zhongnanhai, nie widziała nic groźnego w zachowaniu zgromadzonych tam praktykujących Falun Gong.

Praktykująca Falun Gong Zhang Yijie, Flushing, Nowy Jork, 18.04.2021 r. (Chung I Ho / The Epoch Times)

Praktykująca Falun Gong Zhang Yijie, Flushing, Nowy Jork, 18.04.2021 r. (Chung I Ho / The Epoch Times)

Zarówno ona, jak i wielu innych uczestników protestu z dumą wspominają długie, równe rzędy praktykujących stojących w porządku wzdłuż ulicy. Spora część zgromadzonych czytała książki lub siedziała na ziemi, medytując. Niektórzy, trzymając w rękach plastikowe torby, zbierali śmieci od demonstrantów.

W wywiadzie dla „The Epoch Times”, obecnie przebywająca w Stanach Zjednoczonych, Zhang Yijie pytała: „Czy wiedzieliście kiedykolwiek tak pokojowy apel?”.

„Ścieżki dla pieszych i główna droga były czyste. Nie było żadnych krzyków ani skrawka papieru na ziemi” – dodała.

Plan

Tego dnia już od rana w okolicach Zhongnanhai rozmieszczono około 1000 przedstawicieli publicznych służb bezpieczeństwa oraz funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu.

Część z nich wskazywała zwolennikom Falun Gong, gdzie mają stanąć. Służby skierowały protestantów, którzy przyszli pod Centralne Biuro Apelacyjne, by przeszli przez ulicę bliżej Zhongnanhai.

W ten sposób praktykujący Falun Gong nieświadomie ustawili się tak, że okrążyli Zhongnanhai.

Fotografie wykonane m.in. przez ABC pokazują, że protestujący gromadzili się na prawie dwukilometrowym odcinku głównie wzdłuż ulicy Fuyou i odchodzących od niej uliczek.

Reżim wykorzystał ten obrazek „niebezpiecznego oblężenia rządowych budynków” do szerzenia zaplanowanej kampanii propagandowej przeciwko Falun Dafa.

Ówczesny przywódca Jiang Zemin już tej nocy, gdy odbywał się cichy apel, napisał pismo do Biura Politycznego KPCh, w którym zawiadamiał, że Falun Dafa jest ogólnokrajową organizacją religijną o światopoglądzie nieprzyjaznym wobec komunizmu i marksizmu.

Drugiego dnia po apelu do firm w całych Chinach rozesłano oficjalne komunikaty informujące zwykłych obywateli o oblężeniu, jakie według komunistycznej propagandy miało miejsce 25 kwietnia przed rządowym kompleksem.

„Gdyby ‘oblężenie’ było rzeczywiście prawdziwe, czy Zhu Rongji wyglądałby na tak opanowanego, kiedy wyszedł?” – zauważył Shi Caidong.

Praktykujący Falun Gong Shi Caidong, Flushing, Nowy Jork, 18.04.2021 r. (Chung I Ho / The Epoch Times)

Praktykujący Falun Gong Shi Caidong, Flushing, Nowy Jork, 18.04.2021 r. (Chung I Ho / The Epoch Times)

Zhang Yijie, podobnie jak większość protestujących, pozostała na demonstracji do zmroku.

Od praktykujących, którzy mieli dostęp do poufnych informacji, dowiedziała się później, że władze były przygotowane na użycie przemocy wobec protestantów.

Uznała, że nadzwyczajny spokój tłumu pozwolił uniknąć ewentualnej powtórki z masakry na placu Tiananmen.

„Nie mogli znaleźć żadnego pretekstu, by zastosować represje” – oceniła Zhang Yijie.

Cena wyboru

Po spotkaniu z premierem podczas apelu, Shi znalazł się na celowniku komitetu partyjnego w swoim miejscu pracy. Funkcjonariusze organów ścigania jeszcze tej samej nocy przejrzeli akta dotyczące jego przeszłości, ale nie znaleźli w nich niczego obciążającego.

Z kolei Zhang Yijie w ciągu siedmiu lat doświadczyła siedmiu aresztowań i spędziła 28 miesięcy w obozie pracy, gdzie była bita, głodzona, karmiona na siłę i pozbawiona snu. 42 dni bez przerwy, to najdłuższy okres, kiedy nie pozwolono jej zasnąć. Po tej wyczerpującej torturze jej włosy stały się białe, a zęby rozchwiane.

„Fakt, że przeżyłam, był dowodem na cudowność Falun Dafa” – wyznała.

Przed rozpoczęciem prześladowań wymierzonych w Falun Gong, Zhang wiodła dostatnie życie, zajmowała lukratywne stanowisko rządowe i miała idealną rodzinę.

„Wielu ludzi mogłoby pracować przez całe życie, nie osiągając tego co ja” – opowiadała.

„W tamtym czasie, gdybym tylko zgodziła się zaprzestać praktykowania, to niczego [spośród tego, co posiadałam] bym nie straciła”.

Nie wyrzekła się swoich przekonań i nagle musiała dotkliwie zmierzyć się z tyranią partii komunistycznej.

Uważa, że postąpiła właściwie.

„Wiara w prawdę, kiedy jest wzniesiona z poziomu emocjonalnego do racjonalnego, pozwala przekroczyć wszelkie cierpienie” – stwierdziła Zhang Yijie, której udało się w 2006 roku wyjechać z Chin.

W rocznicę cichego apelu zwolennicy Falun Gong na całym świecie zbierają się pod chińskimi ambasadami, by w milczeniu swą obecnością przypomnieć o tamtym historycznym wydarzeniu, a także o toczących się wciąż brutalnych prześladowaniach.

W artykule wykorzystano relacje Jacka Bradleya, Ilene Eng, Joan Delaney i Evy Fu.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję